Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

 

3. A to są jakieś kompletne bzdury :lol: Ważne jest, żeby nie zwracać takiej uwagi na wygląd, żeby np. robić sobie operacje plastyczne, bo nos ciągle zbyt krzywy ;) Większość ludzi na ulicy ubiera się ok, bikini na plaży jest ok, pielęgnacja skóry to rzecz potrzebna, a makijaż to też nic złego.

 

Znalazlam Ci: http://www.voxdomini.com.pl/sw/gloria_polo.htm

:D

A microlipofiling jak zakwalifikujecie? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałam pobieżnie. Kiedyś o tej kobiecie słyszałam, ale bez tego o bikini itd. Nie wypowiem się na ten temat, bo musiałabym przeczytać całość, a nie mogę, bo jest tam kilka tematów, które budzą moje natręctwa ;)

 

A microlipofiling jak zakwalifikujecie? :D

Musiałam przeczytać co to :o

Przy takich zabiegach trzeba wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze, na ile to jest inwazyjne, na ile bezpieczne dla zdrowia, jakie jest ryzyko powikłań. Po drugie, dlaczego ktoś się temu zabiegowi poddaje i jak często, czy to jest tylko takie lekkie poprawianie, upiększanie, cechujące większość kobiet, czy to już wynika z próżności.

Nie znam tego zabiegu, ale myślę, że takie sporadyczne poddanie się temu to raczej nic złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałam pobieżnie. Kiedyś o tej kobiecie słyszałam, ale bez tego o bikini itd. Nie wypowiem się na ten temat, bo musiałabym przeczytać całość, a nie mogę, bo jest tam kilka tematów, które budzą moje natręctwa ;)

 

A microlipofiling jak zakwalifikujecie? :D

Musiałam przeczytać co to :o

Przy takich zabiegach trzeba wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze, na ile to jest inwazyjne, na ile bezpieczne dla zdrowia, jakie jest ryzyko powikłań. Po drugie, dlaczego ktoś się temu zabiegowi poddaje i jak często, czy to jest tylko takie lekkie poprawianie, upiększanie, cechujące większość kobiet, czy to już wynika z próżności.

Nie znam tego zabiegu, ale myślę, że takie sporadyczne poddanie się temu to raczej nic złego.

 

To znaczy to jest tak: biorą dosyć grubą igłę i wbijają (akurat mnie, bo wiem, że różne są miejsca w zależności od osoby) w wewnętrzną stronę uda. To jest chyba najbardziej bolesna część zabiegu. Pobierają tkankę tłuszczową, rozdrabniają jakoś komórki, potem wstrzykują je w konkretne miejsca (u mnie w usta, wokół ust, pod oczy, w "kurze łapki", w czoło i w szyję).

Zabieg jest bezpieczny, bo nie ma ryzyka uczuleń, trwałych obrzęków czy powikłań. U mnie lekkie zasinienia i niewielka opuchlizna utrzymują się zwykle 4-5 dni. I tyle. 2 razy do roku.

 

Masz fragment:

"Teraz, przy szóstym przykazaniu: Nie cudzołóż, powiedziałam sobie: „No wreszcie – przynajmniej przy tym przykazaniu nie mogą mi zarzucić jego naruszenia. Nie będą mogli wypomnieć mi jakiegoś kochanka, ponieważ przez całe życie wierna byłam jednemu mężczyźnie, to jest mojemu mężowi. Tylko jego kochałam.” Od ślubu nikogo innego już nie pocałowałam. Pan jednak ukazał mi w jednym momencie, że za każdym razem, gdy odsłaniałam dekolt, gdy odkrywałam brzuch, nosiłam wąskie, przylegające do nóg spodnie i pokazywałam ciało w seksownym bikini, sprawiałam, że obcy mężczyźni gapili się na mnie, mieli sprośne fantazje i przez to nakłaniałam ich do grzechu. Moje ubrania eksponowały moje ciało. Sądziłam, że mężczyźni jedynie mi się przyglądali, a Pan pokazał mi, że doprowadziłam ich do grzechu. Spojrzenia nie wyrażały jedynie podziwu, lecz były prowokujące. Pokazując moje ciało byłam winna grzechu cudzołóstwa. Mężczyźni ci zgrzeszyli z mojego powodu.

 

Mocno zdziwiło mnie jeszcze to:

"Przy siódmym przykazaniu: Nie kradnij, znowu byłam pewna swego. Uważałam siebie za kogoś godnego czci i nie miałam sobie nic do zarzucenia! Pan jednakże ukazał mi w drastyczny sposób, że wiele artykułów spożywczych w moim domu zaczęło się psuć i pleśnieć, ponieważ kupowaliśmy je bez zastanowienia i nie mogliśmy wszystkiego zjeść. Ja marnowałam żywność, a tyle głodu było na całym świecie. Kiedy Pan mi to ukazał, powiedział jedynie: „Byłem głodny, a popatrz, co zrobiłaś z tym, co ci dałem. Nie ceniłaś tego i zmarnowałaś. Było Mi zimno, a popatrz, jak stałaś się niewolnicą trendów w modzie i wyglądu zewnętrznego. Jaki majątek wydałaś na zastrzyki, by być szczuplejszą. Stałaś się niewolnicą własnego ciała. Krótko mówiąc, ciało swoje wyniosłaś do rangi bóstwa, bożka.”

 

 

Albo to:

" I powiadam wam, nie ma podziału na grzechy: nie ma podziału na niewinne, nieszkodliwe i niepozorne kłamstewka. Każde kłamstwo to po prostu – kłamstwo".

To jak wykonywać np. zawód adwokata? :shock:

 

I to:

Podobnie było w innym wypadku, kiedy to kasjerka supermarketu, przez pomyłkę, wydała mi o 4.500 peso za dużo. Przy tej okazji poszłam do spowiedzi, bo czułam naprawdę szczerą, głęboką skruchę i głęboki ból z powodu mego grzesznego zachowania. Mój ojciec zawsze upominał nas, dzieci, abyśmy w życiu były uczciwe i mimo nędzy uważały honor, przede wszystkim własny, za wielkie dobro. Dlatego nie powinniśmy nigdy przywłaszczać sobie cudzych pieniędzy, nawet wtedy, gdy chodzi o kilka groszy. Kiedy więc miało miejsce to zajście ze zbyt dużą resztą, o pomyłce zorientowałam się dopiero w samochodzie, gdy byłam w drodze powrotnej do pracy. Powiedziałam sobie: „Ta głupia krowa wydała mi o 4.500 peso więcej i muszę teraz zawrócić, by oddać jej pieniądze!” Byłam już w drodze do supermarketu, gdy utknęłam w olbrzymim korku. Usłyszałam przez radio, że wszystko dookoła stało. I znowu powiedziałam do siebie samej: „Dość tego! Teraz mam jeszcze tracić cenne godziny mojego czasu, tylko dlatego, że ta głupia krowa była zbyt głupia, by dobrze policzyć. Nikt jej przecież nie kazał być tak głupią i mylić się w liczeniu! Pojadę do domu i nigdy nie zwrócę jej tych pieniędzy! O nie, w żadnym wypadku, sama jest temu winna.”

 

Mimo moich usprawiedliwień miałam wyrzuty sumienia w związku z tym zajściem. A ponieważ mój tata tak często i wyraźnie podkreślał wartość uczciwości i przez to umocnił mój charakter, poszłam w następną niedzielę do spowiedzi. Powiedziałam do księdza siedzącego w konfesjonale: „Proszę księdza, zgrzeszyłam, gdyż przywłaszczyłam sobie 4.500 peso, bo nie oddałam tej sumy kobiecie, do której należała.” Nie zważałam wówczas zupełnie na to, co mi powiedział spowiednik i o czym mnie pouczył. Gdy zobaczyłam tę scenę w Księdze życia, musicie wiedzieć, że Zły, diabeł, nie mógł mi przypisać tego grzechu i uznać za złodziejkę, gdyż wyznałam go w spowiedzi.

 

Opowiem wam jednak teraz o tym, co Pan powiedział do mnie na ten temat: „Okazałaś brak miłości bliźniego, w tym dniu, kiedy nie zwróciłaś pieniędzy. 4.500 peso były dla ciebie drobnostką, gdyż takie kwoty codziennie wydawałaś na zbytki, które koniecznie chciałaś mieć, ale dla tej biednej kobiety z minimalną płacą, która pół dnia musiała pracować i zmuszona była zostawić swoje dzieci, by związać koniec z końcem, dla niej te 4.500 peso były utrzymaniem na całe trzy dni, sumą na jedzenie i napoje dla całej rodziny przez trzy dni.” I wiecie, co było najgorsze i najbardziej bolesne w tej sytuacji? Pan ukazał mi tę scenę... Na własne oczy mogłam zobaczyć, jak ta kobieta musiała wraz z dziećmi cierpieć z tego powodu i jak musiała ta rodzina znosić głód przez kilka dni. Wszystko z mojej winy. Skutki moich grzechów... Kobieta ta znosiła to wszystko wraz ze swoimi małymi dziećmi i obawiała się, że utraci pracę. Nasz Pan zwraca uwagę w Księdze życia na konsekwencje naszego zachowania. Ukazuje nam, kiedy coś uczyniliśmy, kto musiał cierpieć z powodu naszych czynów, kto ponosił skutki, do jakich czynów przymuszony był skrzywdzony bliźni.

 

 

Dziwne to dla mnie, bo znam przecież wielu katolików i nawet ci bardziej ortodoksyjni nie przejmują się takimi pierdołami, jak to, czy wyrzucą trochę żarcia do kubła. Każdy to robi.

Poza tym - albo chodziło jej o 4 tysiące 500 peso - czyli ponad 900 zł - gdzie trudno się pomylić, albo 4,50 - czyli niecałe 85 groszy, a chyba nikt nie będzie się przejmował taką sumą.

Może kobita bredzi po tym piorunie.

 

To jeszcze mnie mocno rozśmieszyło:

Największy i najbardziej nieznośny ból wywoływała moja próżność. To był inny rodzaj cierpienia we mnie, to była próżność światowej kobiety, emancypantki, samodzielnej, pewnej siebie specjalistki, profesjonalistki, stale studiującej, intelektualistki, naukowca, kobiety biznesu, kogoś, kto chciał znaczyć coś w społeczeństwie. Jednocześnie byłam niewolnicą mojego ciała, niewolnicą urody, mody. Codziennie cztery godziny zajmował mi aerobik, masaże, diety i zastrzyki, i wszystko, co tylko możecie sobie wyobrazić.

 

Najważniejszą rzeczą, moim bożkiem było piękno mojego ciała. Dla niego ponosiłam wiele wyrzeczeń. To było moje życie: rutynowe niewolnictwo dla posiadania pięknego ciała. Zwykłam mawiać, że piękny biust jest po to, by go pokazywać. Dlaczego miałabym go ukrywać? To samo mówiłam o nogach, gdyż wiedziałam, że były niezwykle atrakcyjne, dobrze wyćwiczone.

(...)

Nadal miałam w sobie tę dumę, że jestem właścicielką moich nóg, mojego ciała i że w mojej mocy było tak trenować, przez uprawianie sportu i ćwiczeń, aby były przez wszystkich podziwiane.

 

Pomijając to, że nie mam 4 godzin dziennie żeby ćwiczyć i robić masaże (bo nawet Ewa Chodakowska trenuje około 5 godzin w tygodniu), nie uznaję jakichkolwiek leków odchudzających i łażenia roznegliżowaną gdzie indziej niż w domu, to to o mnie :D

Nie rozumiem, co złego może być w byciu dumnym po prostu z tego, że jest się wysportowanym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne to dla mnie, bo znam przecież wielu katolików i nawet ci bardziej ortodoksyjni nie przejmują się takimi pierdołami, jak to, czy wyrzucą trochę żarcia do kubła. Każdy to robi.

przejmuję sie kazdą splesniałą kromką, ktorą wyrzucam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co powiecie, na temat Gucwińskich ? Otoczaki się zwierzętami.A nie chcieli mieć dziecka.

moze wola zwierzeta niz dzieci, kazdy wybiera dla siebie to, co go uczyni szczesliwym, przynajmniej w teorii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon,

 

ależ ja doskonale wiem, że to była aluzja, chodzi o to, że nieadekwatna do tego co napisałem i już wiesz skąd ten koń i koniak.

 

 

iiwaa,

Nie licz za zrozumienie aluzji - patrz jak bylo z ironia Libera.

 

wyciągasz bardzo prostolinijne wnioski, powyżej pierwszy przykład, ale zaraz poniżej kolejny,jako twierdzenie, że jeśli nie cenie rozumu to miałbym nie twierdzić, że to odróżnia człowieka od zwierzęcia :smile: :

 

to są błędy logiczne :)

 

swoją drogą cenię rozum, nie wiem czemu twierdzisz, że tak nie jest, pewno jest to jeszcze kolejny prostolinijny wniosek :P

 

samce w świecie zwierząt - różnie to bywa, ale jak już uogólniamy - chcą mieć swoje dzieci, często bardzo negatywnie są nastawieni do nieswojego potomstwa, co wlicza się do instynktu posiadania potomstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy znajoma rodzine katolikow i nigdy nie chcieli nas nawracac. A dobrze wiedza, ze mamy jedynie slub cywilny i nie chadzamy do kosciola.

Michellea tez nie chciala mnie nawracac.

Wiec niepotrzebnie generalizujesz.

 

Bo katolicy są nietolerancyjni co do zasady (nie tolerują zła), ale są tolerancyjni w życiu (względem konkretnych osób). Ateusze na odwrót :)

 

Katolicy chyba nie rozumieją świata.Są konserwatywni do bólu.Nie jedzą mięsa w piątek,nie robią zakupów w niedziele.O innych rzeczach nie wspominając.Dla katolików wszystko jest grzechem.Nie chcą zrozumieć,że świat się zmienia.Tylko oni,jeszcze mentalnie w średniowieczu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne to dla mnie, bo znam przecież wielu katolików i nawet ci bardziej ortodoksyjni nie przejmują się takimi pierdołami, jak to, czy wyrzucą trochę żarcia do kubła. Każdy to robi.

przejmuję sie kazdą splesniałą kromką, ktorą wyrzucam

 

Tosia czasem trzeba :D przykre to,ale konieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mnie też ten tekst dziwi (może poza tym, że trochę przeceniała swoje ciało nad resztę, ale nie wiem czy tak było). Nie ma w katolicyzmie takich restrykcyjnych reguł co do ubioru. Wyrzucanie jedzenia nie jest dobre, ale bez przesady, jeśli się kupuje z głową i nie wyrzuca połowy, to nie ma co dramatyzować. W ten sposób to można się nabawić nerwicy natręctw.

 

Zresztą to jest objawienie prywatne, katolicy nie mają obowiązku wierzyć w ich prawdziwość, nawet jeśli Kościół ją potwierdzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie lepiej by było gdyby malowanie się i makijaże u kobiet były postrzegane jako nietakt w społeczeństwie i żeby większość jednak się nie malowała.

jest to pewnego rodzaju oszustwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atic, może i jest, ale Wy, mężczyźni nie jesteście przecież idiotami i wiecie, że kobieta ma na twarzy makijaż ;)

Zresztą myślę, że gdybyś zobaczył te tłumy nieumalowanych kobiet, to stwierdziłbyś, że jednak lepiej było z makijażem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mnie też ten tekst dziwi (może poza tym, że trochę przeceniała swoje ciało nad resztę, ale nie wiem czy tak było). Nie ma w katolicyzmie takich restrykcyjnych reguł co do ubioru. Wyrzucanie jedzenia nie jest dobre, ale bez przesady, jeśli się kupuje z głową i nie wyrzuca połowy, to nie ma co dramatyzować. W ten sposób to można się nabawić nerwicy natręctw.

 

Zresztą to jest objawienie prywatne, katolicy nie mają obowiązku wierzyć w ich prawdziwość, nawet jeśli Kościół ją potwierdzi.

 

Cholera wie jak było, bo babka znowu porządnie wszystko wyolbrzymia.

Wyrzucanie jedzenia nie jest dobre, ale jak nie mam ochoty na ser, który pewnie się za kilka dni zepsuje, to przecież nie napcham się tego sera i nie porzygam, byle tylko się nie zepsuł :D

 

Nietaktem może być co najwyżej zbyt mocny makijaż, nie makijaż w ogóle

Zresztą mężczyźni - mówiąc, że wolą kobiety nieumalowane - mają na myśli często mocny makijaż właśnie.

A makijaż - nawet jeśli używa się wielu produktów - wcale nie musi być widoczny gołym okiem.

Naliczyłam, że - o matko, nie wiedziałam, że aż tyle :D - sama używam (na co dzień) 17 kosmetyków do zrobienia makijażu i większość powie, że mam bardzo delikatny makijaż. Bo wystarczy nie walić tego tonę, tylko dawać odrobine w pewne miejsca.

Można zrobić sobie ordynardy makijaż 4 kosmetykami, można zrobić delikatny, używając ich nawet 20.

Zwłaszcza że używam bezbarwnego pudru, który tylko matowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea,

 

czyli twierdzisz, że większość kobiet jest brzydka bez makijażu?

 

 

Co prawda nie do mnie skierowane, ale pozwolę sobie odpowiedzieć, bo odpowiedź jest dość oczywista.

Makijaż ma na celu zamaskowanie niedoskonałości i podkreślenie atutów.

Mówiąc niedoskonałości - nie tylko zmarszczki i przebarwienia, ale też jakieś nierówności w rysach twarzy (mamy przecież konturowanie), bladość, szarość, niewyraziste brwi, słabe rzęsy, niewyspanie.

 

Nawet najpiękniejsza kobieta przy poprawnie wykonanym makijażu będzie ładniejsza niż bez niego.

Tak - większość kobiet bez makijażu gorzej wygląda niż z nim.

Ja na przykład jestem blada. W makijażu już nie jestem (i nie chodzi o to, że nagle mam tonę tapety, po prostu policzki muśnięte różem, a zagłębienie pod kością policzkową ciut ciemniejszym pudrem sprawia, że już nie wyglądam niezdrowo).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, że jest brzydka, niektóre są nawet bardzo ładne bez. Natomiast makijaż maskuje niedoskonałości, a nie jestem pewna czy mężczyźni chcą widzieć te niedoskonałości.

 

A ubiór też jest w pewnym sensie oszustwem. Większość facetów wygląda lepiej w garniturze, a w powyciąganych ciuchach gorzej. Poszedłbyś na randkę źle ubrany? Ludzie raczej ubierają się wtedy ładnie, żeby podkreślić atuty, a ukryć wady. To też jest w tym sensie oszustwo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tak jakbym sobie do bluzy wkładał watę imitującą duże mięśnie.

 

Nie wszystkie kobiety lubią duże mięśnie ;)

Spójrz na garnitury typu slim fit.

One nawet tych standardowych poduch w marynarkach nie mają. Wcięcie w pasie i dość wąskie nogawki.

A wysocy, szczupli panowie wyglądają w nich obłędnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A ubiór też jest w pewnym sensie oszustwem. Większość facetów wygląda lepiej w garniturze, a w powyciąganych ciuchach gorzej. Poszedłbyś na randkę źle ubrany? Ludzie raczej ubierają się wtedy ładnie, żeby podkreślić atuty, a ukryć wady. To też jest w tym sensie oszustwo ;)

 

Znajomy poseł w upale 30 stopni był w marynarce.

Ja: ściągnij sobie tę marynarkę.

P (jak poseł, imię nie na P): nie mogę, bo mam za duży brzuch

Ja: przecież się zagotujesz

P: zegarek sobie ściągnę, ciut chłodniej mi będzie

:D

Tak sobie kreował wizerunek przystojnego mężczyzny (jest, nie da się zaprzeczyć, tylko no... brzuch mu urósł od szybkiego trybu życia i jedzenia w drodze hot dogów. Choć teraz schudł - nowotwór żołądka skutecznie go wystraszył).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakas obłedna obsesja na punkcie bycia pieknym

 

u kogo, u posła?

Gdzie tam, raczej dbanie o głosy wyborców - kobiet estetek :D

Poseł, który planował start w eurowyborach, musi się przecież dobrze prezentować :D

Gdyby miał obsesję na punkcie bycia pięknym, to by tych hot dogów nie wsuwał i ćwiczył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×