Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bąbel


zujzuj

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chce napisać o czyms co chyba nazywa sie lęk przed lękiem. Lub może o czymś co jest tego lęku przed lękiem wynikiem.

 

Niedawno zaraz po obudzeniu kiedy człowiek jest jeszcze niby we śnie, ale już jakby świadomy przyszło mi cos do głowy...Nie myśl, ciężko to jakoś jasno wyjaśnić. Chodzi o to, że pojawił sie taki "impuls" i taka mała refleksja na uniwersalnym mało konkretnym poziomie.

 

Mianowicie: Czasem dzieje sie tak, że życie człowieka jest czyms zdominowane. Jakaś jedna kwestia jakby wyznaczała rytm życia i absorbowała całą uwagę. Niby życie toczy sie dalej, ale wszystko jest podporządkowane tej jednej kwestii, która dominuje wszystko i na wszystko ma swój wpływ....Z czasem jakby człowiek przyzwyczaja sie do tego, że to coś gdzieś tak jest. Chodzi o to, że możliwe jest zdominowanie życia do tego stopnia, że kiedy ta częśc zniknie to nawet sie tego ie zwuważy. Człowiek jest jakby otulony kołdrą....Pojawiło sie coś takiego w mojej głowie w jakiejś intuicyjnej formie i od razu potem świadoma juz myśl " O kurwa to ja własnie tak mam"

 

Bo ja właśnie tak mam. Chodzi mi o lęk i lęk przed lękiem i próby uniknięcia go. Od początku moich kłopotów miałem problem z lękiem. Pewną specyficzna formą http://pl.wikipedia.org/wiki/Skopofobia http://pl.wikipedia.org/wiki/Skopofobia nie będę sie zagłębiał.

Napomnę może jednak, że lek w moim przypadku był jednak dośc spory i pojawiły sie myśli paranoidalne. Generalnie może brzmi dość niewinnie i nie robi wrażenia, ale jednak zdominowało moje życie w 100%.

Pamiętam, że myślałem tylko o jednym "Niech to zniknie". Moje leciec na marsa, mogę być straznikiem w obozie...tylko żebym mógł żyć emocjonalnie swoim życiem... Generalnie zrobiłbym wszystko żeby ten lek zlikwidować.

 

Człowiek zaczyna zachowywać sie inaczej. Zaczyna mysleć i funkcjonować zupełnie inaczej. Tak jakby nigdy nie mógł byc w terażniejszości. Jakby był jednoczesnie kilka sekund przed sytuacją i jednocześnie kilka sekund po sytuacji. Jakby jednocześnie zamist spontanicznie być, to przenosi działanie w intelekt i stara sie wyszukiwać zagrożeń i jednoczesnie siebie trzymac na smyczy. A z drugiej strony ciągle ocenia samego siebie i to jak wypadł. Taka lekka paranoja, generlanie chodzi o to żeby nie dopuścić do sytuacji kiedy może pojawic sie lek.

 

Wb końcu mogę powiedzieć, że ten pierwotny lęk mi nie towarzyszy, jednak towarzyszy mi ciągle obecny lęk przed owym lekiem. w zasadzie kazda sytuacja gdzie sa ludzie, to sytuacja zagrożenia. Co ciekawe wydaje mi sie, że ów lek ludzie tez dostrzegają i z jego powodu tez czuje dyskomfort...W zasadzie naroiło sie pełno mechanizmów i przez nie w zasadzie nie zauwazam że tego lęku przed którym pierwotnie uciekałem juz nie ma.

 

Chodze na terapie i czuje, że potrzebuje pomocy. Myśle tylko o tym żeby ten lek zlikwidować...jednak jednocześnie nie mam o czym mówić. Okazuje sie, że ten lek w zasadzie nie wystepuje a ja to jakby przegapiałem. Jestem tak oblepiony tymi mechanizmami obronymi, tak one we mnie wrosły, tak automatycznie funkcjonują że w zasadzie to to przed czym chronią jest nadal rzeczywiste, pomimo tego że już obiektywnie rzecz ujmując nie wystepuje to przed czym miały chronić... Poszedłem do kolesia i mu tlumacze, opowiadam. a on zupełnie mnie nie zrozumiał, on zupełnie nie wiedział o co mi chodzi i mnie strasznie wpienił. Tylko że ja jakby nie zauwazylem, że to coś juz nie ma miejsca. Czuje sie jakbym był w bąblu. Otuliłem sie czymś co nabrało autonomii i ja nawet tego nie widzę. Lek przed lekiem jest nadal silny, poczucie zagrożenia itd...jednak jest to w zasadzie tylko ułuda. Mój mózg sie tego nauczył i trzyma a ja w tym tkwie...Nie wiem czy to co napisałem jest zrozumiałe. Ale tez ciekawe jest to, że dopiero to zaczynam rozumieć na bazie takich dziwnych intuicyjnych sygnalów. Tak z codziennej perspektywy cieżko do dostrzec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uff skomplikowane to

opisz dokładniej, to co rozumiesz w zdaniu

 

Człowiek zaczyna zachowywać sie inaczej. Zaczyna mysleć i funkcjonować zupełnie inaczej. Tak jakby nigdy nie mógł byc w terażniejszości.

czujesz jakbyś to nie był Ty?, jakbyś był innym wcieleniem?

nie łapię!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fachowo to sie nazywa "zbyt intensywne rozmyslanie o swojej psychice i funkcjonowaniu"

 

Co do zdania. Sprowadziłbym to do zatracenia umiejętności bycia sobą, nieumiejętności bycia spontanicznym... Jak człowiek boi sie przejawu swoich emocji to zaczyna je blokować, wtedy zaczyna sie intelektualizacja i chęć kontrolowania ich świadomie/intelektualnie... niemożność bycia w terażniejszości=nieumiejętność bycia w ogóle(w sensie emocjonalnym)=wszelkie zatracenie spontaniczności..w sensie emocjonalnym. Wzmagane jest to stanem lękowym, który to powoduje że człowiek własnie nie potrafi być w terazniejszności.... Emocjonalną terażniejszość/lekkośc/swobodę bytu przenosi się na "bycie"lękowe, opresywne intelektualnie. Intelektualnie(intelekt napędzany strachem) ciągle interpretuje swoje zachowania(przeszłość), ocenia co sie zrobiło(przeszłość), co inni pomyśleli(przeszłość), czy sie właśnie skompromitowałem(przeszłość) itd... jednocześnie chcąc dostrzec i przewidzieć zagrożenie, umysł wybiega profilaktycznie w przyszłość...niejako stara sie przewidzieć wydarzenia i zaczyna o nich myślec i sie na nich koncentrować jako na ewentualnych zapalnikach lęku którego chce sie uniknąć...

 

Intelekt ma ustrzec nas przed nieprzyjemnymi sytuacjami(lęk przed lękiem)...jednocześnie jednak prowadzi ocenę sytuacji juz zakończonych, lub na bierząco ocenia(często krytycznie)... W ten sposób czowiek zatraca umiejętnośc bycia sobą i zamienia ją na myślenie o sobie.... Umiejętność bycia sobą jest skorelowana z terazniejszym spontanicznym byciem, które jest zamieniane na intelektualne myślenie o sobie w formie oceny przeszłości i chęci uniknięcie przykrej przyszłości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intelekt, logika...na wszystko znajdzie się wytłumaczenie, tylko po to żeby te mechanizmy trwały. Skąd ja to znam? Tak wbite, tak wrośnięte, że jak ktoś mówi: zrób inaczej, to oczy same się wytrzeszczają w niemym pytaniu, czyli jak? Bycie sobą...gdzie jest mechanizm a gdzie ja? Spontaniczność zatracona w mechanizmach i obronie. A kiedy chcesz spontaniczności to się człowiek zastanawia czy to obrona czy faktycznie spontaniczne działanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×