Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak rozstać się z dużo starszym partnerem?


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w związku z dużo starszym mężczyzną. Nie łączy nas ani seks ani wspólny dom. Łączy nas uzależnienie od siebie, wspólni znajomi oraz dobre spędzanie wspólnego czasu. Związek mnie nie satysfakcjonuje. Mój partner nie ma pracy i nadużywa alkoholu. Nie umiem mu nie pomagać, choć sama ledwo wiążę koniec z końcem. Nie umiem go porzucić, bo nie wiem, jak odejść od kogoś, kto mnie kocha? Jak zostawić kogoś (dosłownie) bez środków do życia? Z drugiej strony wiem, że rozstanie skazałoby mnie na pustkę i samotność. Znalazłam toksyczny kompromis: zakochuję się w niedostępnych mężczyznach. Dwa razy zdradziłam mojego partnera z facetami, których raczej traktuję z dużym pobłażaniem.

 

Wiem, terapia.

 

Znacie może jakieś doraźne sposoby poradzenia sobie? Chociażby takie, które umożliwiłyby mi pracowanie bez zastanawiania się nad tym, czy się rozstać czy nie oraz bez wzdychania do cholernie niedostępnych mężczyzn?

 

Z góry dziękuję za pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dla pewności, chcesz się z nim roztać czy chcesz funkcjonować w tej relacji z dobrym samopoczuciem?

Pierwsze to zmiana podejści do samego związku, drugie pewnie praca z "natrętnymi" myślami:) Pisz, postaram się jeszcze odpowiedzieć, jak zrozumiem dokładniej, co chcesz uzyskać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jamesowa, Witaj wybierasz takich partnerów nie bez powodów,jest jakaś przyczyna dopóki jej nie znajdziesz,nie przepracujesz swoich błednych schematów myślowych na psychoterapii

będziesz powielała błedy.Póki nie dojdziesz przyczyny takich zachowań doradzałabym abyś nie wchodziła w związki z mężczyznami ponieważ ranisz ich i siebie.Z obawy przed szczęsciem ?wybierasz wybierasz takich facetów.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednego dnia chce się rozstać, drugiego chce z nim być, zaś trzeciego - pragnę pełnego związku. Problem w tym, że on jest skrajnie ode mnie uzależniony emocjonalnie. Typ borderline. Próbowałam nie raz się z nim rozstać, ale moje osamotnienie i poczucie winy względem niego zawsze skłaniały mnie do powrotu. Teraz jesteśmy w niesatysfakcjonującym kompromisie bycia razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednego dnia chce się rozstać, drugiego chce z nim być, zaś trzeciego - pragnę pełnego związku. Problem w tym, że on jest skrajnie ode mnie uzależniony emocjonalnie. Typ borderline. Próbowałam nie raz się z nim rozstać, ale moje osamotnienie i poczucie winy względem niego zawsze skłaniały mnie do powrotu. Teraz jesteśmy w niesatysfakcjonującym kompromisie bycia razem.

On jest uzależniony a Ty nie?gdybyś nie była zakończyła byś ten związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem uzależniona, ale w mniejszym stopniu niż ode mnie. Najbardziej obsesyjna myśl, gdy rozważam rozstanie brzmi mniej więcej tak: ,,Czy można rozstać się z kimś, kto kocha mnie w sposób absolutny? Czy można być okrutnym, bezwzględnym, przestać myśleć o nim? Czy można go skazać na samotność, bo z racji wieku, raczej nie znajdzie innej partnerki? Czy to go nie zniszczy zupełnie?". To mniej najbardziej męka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

,,Czy można rozstać się z kimś, kto kocha mnie w sposób absolutny? Czy można być okrutnym, bezwzględnym, przestać myśleć o nim? Czy można go skazać na samotność, bo z racji wieku, raczej nie znajdzie innej partnerki? Czy to go nie zniszczy zupełnie?". To mniej najbardziej męka.
Czytam to i mam wrażenie, że traktujesz siebie jak przytułek, a nie kobietę. Nie szanujesz swojego partnera, jesli jestes z nim z powyzszych powodów, a nie z miłosci... a on Ciebie wykorzystuje, bo na pewno zdaje sobie sprawe, że lepiej by Ci było z kims innym. Więc wcale Cie nie kocha, wtedy po prostu by odszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jamesowa,

 

To jakies nieporozumienie... Gdyby facet kochał Cię w sposób absolutny jak piszesz nie

ograniczałby cię, nie trzymał przy sobie, wrecz przeciwnie, uwolnił od siebie. Poza tym co to za zdrada, jeśli nie ma między wami seksu?

 

No i jeszcze jedna kwestia... Ty go utrzymujesz tak? Jeśli tak to ta miłość absolutna mi tu smierdzi, bo to znaczy że cię obciaża odpowiedzialnością za swoje podstawowe potrzeby.

 

Do terapii to tu moim zdaniem niewiele jeśli oczywiście staniesz z boku i popatrzysz na to bez jakichś zawiłych kombinacji alpejskich :D

 

No a o co chodzi z tymi niedostępnymi? bo niezbyt czaje baze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z postem TAO, jak rowniez i bittersweet, zastanów się czy z jego strony to jest w ogóle miłość?czy Ty chcesz tak myśleć ,tak czuć i tym się rozgrzeszać by przy nim trwać?Uważam ,że ani Ty jego ani On Ciebie nie kocha to rodzaj układu w ktorym póki co Wam dobrze...jakiś rodzaj symbiozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jamesowa,

 

Dodam może jeszcze, do tego napisała Saraid, że Ty najzwyczajniej czerpiesz z tego emocjonalną wypłatę.

Mam wrażenie, że upajasz się swoją "świętością"... i pseudo "świętościa" jego uczucia.

Ale ta twoja swiętość nie jest święta jeśli hamujesz w rozwoju inną jednostkę poprzez matkowanie jej biorąc odpowiedzialność za utrzymanie.

Katolicy nazwaliby to grzechem, ludzie świadomi krzywdzeniem siebie i bliźniego.

Nic tu wspierającego ani jedna ani drugą stronę nie ma, oboje stoicie w miejscu, a teraz stać w miejscu to cofać sie w rozwoju, bo świat idzie do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde.... nie za mocno?

 

Moze nazbyt dalem do pieca... ale to taki odruch po przeczytaniu tego wszystkiego.

 

Sam byłem z młodszą od siebie o 19 lat... chmmm nie służyło to ani mi ani tej dziewczynie... nie było partnerstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem uzależniona, ale w mniejszym stopniu niż ode mnie. Najbardziej obsesyjna myśl, gdy rozważam rozstanie brzmi mniej więcej tak: ,,Czy można rozstać się z kimś, kto kocha mnie w sposób absolutny? Czy można być okrutnym, bezwzględnym, przestać myśleć o nim? Czy można go skazać na samotność, bo z racji wieku, raczej nie znajdzie innej partnerki? Czy to go nie zniszczy zupełnie?". To mniej najbardziej męka.

 

A czy musi być opcja albo albo (albo rozstanie, albo tkwienie w tym co jest)? Jeśli go kochasz to może zacznij kochać mądrą miłością tzn, zacznij wyznaczać facetowi granice, stawiać warunki tzn. może powiedz mu, że chcesz z nim być, ale on też musi się postarać, pójść do pracy, zacząc się leczyć.To tak trochę jak mądry rodzic, kocha swoje dziecko bezwarunkowo ale to nie znaczy że pozwala mu wejść na głowę, wyznacza rozsądne granice. Jeśli na prawdę chcecie być razem to przydałby się terapeuta który pomógłby wam to wszystko poukładać.

Jamesowa,

 

Dodam może jeszcze, do tego napisała Saraid, że Ty najzwyczajniej czerpiesz z tego emocjonalną wypłatę.

Mam wrażenie, że upajasz się swoją "świętością"... i pseudo "świętościa" jego uczucia.

.

 

Mogą być też inne przyczyny np.Jamesowa była wychowana tak, że nauczyła się, że za miłość ( czy pseudomiłość) musi płacić poświęcając się.

Jamesowa,

 

Katolicy nazwaliby to grzechem, ludzie świadomi krzywdzeniem siebie i bliźniego.

Nic tu wspierającego ani jedna ani drugą stronę nie ma, oboje stoicie w miejscu, a teraz stać w miejscu to cofać sie w rozwoju, bo świat idzie do przodu.

 

Grzech to jest wtedy gdy ktoś świadomie krzywdzi drugą osobę. Piszesz, że teraz stać w miejscu to cofać się w rozwoju to TERAZ są jakieś szczególne czasy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja najpierw zacząłbym od tego, że nawet "bycie w związku", też może być samotne. Samotnym można być, zarówno w związku, jak i w pojedynkę.

To zależy, z kim się jest. A może w tym przypadku to "chory związek"?

 

-- 30 maja 2013, 17:41 --

 

Nie sądzę, żeby komuś pasował "chory związek", czy inaczej "toksyczny związek". Bo w takich związkach ludzie się męczą psychicznie i to jest nienormalne.

Chyba że są takie osoby, którym to pasuje? Ale pewnie też nie na długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×