Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


Gość Haniuszka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja również witam wszystkich, jestem nowa, parę razy się pomyliłam ale mam nadzieję, że się rozeznam, co i jak:)

 

-- 20 cze 2011, 18:03 --

 

Nie wiem, czy dobrze trafiłam, bo jestem tu nowa... Chciałabym zasięgnąć rady, pomocy... Skończyłam studia pedagogiczne, byłam na stażu w przedszkolu od września 2010 do maja 2011... Środek roku, 2 stycznia 2011 - poszłam spać pełna nadziei na Nowy Rok. Obudziłam się w środku nocy - po głowie galopowało mi stado koni, fale, szumy, to było straszne. Nie mogłam spać, serce biło jak oszalałe... Pierwsza myśl (choć absurdalna) - jestem opętana. Coś wlazło i nie chce wyjść (nie jestem zbyt religijna, ale interesowałam się swego czasu spirytyzmem zabobonami, itp) Po kilku okropnych tygodniach stwierdziłam jednak że skoro nie chodzę po ścianach i nie mówię językami to chyba nie opętanie:). Niepokój jednak nie odszedł. Z trudem chodziłam do pracy, znienawidziłam swój pokój (do dziś tam nie śpię, choć przeprowadziłam tam remont, uczyniłam pomieszczenie przytulniejszym) i po kolei; bałam się ciemności, bałam się że przyjdzie ktoś i mnie zje, bałam się i boję Kościoła, księdza, tłumu i naszej smutnej religii katolickiej, bałam się i boję przyszłości, że nikt się ze mną nie ożeni i ktoś będzie jednak chciał, ze nie będę mieć dzieci i będę... strachów było sporo. Stałam się płaczliwa, normalnie miałam płacz na zawołanie. Rozmawiałam z mamą, ciotką i babcią... Bez mamy nie mogłam zasnąć. Zrobiłam badania (mama podejrzewała tarczycę) i wszystko było ok. Przeraziła się dopiero w maju, kiedy to nie mogąc się uspokoić, rozładować, stresu, napięcia pomyślałam żeby ze sobą skończyć... żeby się zabić. ( Były to tylko myśli, bo boję się bólu i nigdy bym się nie targnęła na siebie). Ponieważ nie zabiłam się tak, jak chciał tego mój lęk, skierował moją uwagę na bliskich... żeby to im zrobić krzywdę, zabić, skoro sama sobie nic nie zrobiłam. Te myśli są straszne i dobijają. W końcu byłam w takim stanie, że płakałam na okrągło. Mój brat żeby mi pomóc wyszukał mi tabletki Tonilac, zażywam i od dwóch tygodni, ta serotonina działa kojąco. Niemniej lęki czasem mnie dopadają, a ja boję się że lekiem tylko przykrywam przyczynę. Zastanawiam się nad pójściem do psychologa, ale żyjąc na wsi trudno oficjalnie się do tego przyznać... Przez ostatnie parę lat mieliśmy w rodzinie trochę kłopotów, średnia szkoła była dla mnie koszmarem, mój tato popija odkąd pamiętam... nie mam chłopaka a myśl o samodzielnym życiu mnie przeraża. Mój dom stał się dla mnie więzieniem i najbezpieczniejszym schronieniem... nie wiem co robić. Proszę o radę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×