Skocz do zawartości
Nerwica.com

fobia spoleczna - uwolnilem się.


Hellbike

Rekomendowane odpowiedzi

viewtopic.php?t=26927 - moj temat sprzed ok 3-ch lat.

 

tutaj kolejny, kilka miesiecy pozniej - http://psychologia.apl.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=9752

 

 

Wyleczylem sie samemu, bez pomocy lekow/lekarzy.

 

W pewnym momencie doznalem czegos w rodzaju zalamania nerwowego, osiagnalem "totalne dno", w ktorym bedac - zaakceptowalem swoj stan. Pogodzilem sie ze swoja nie mocą i z tym, ze nie pomoge sobie siedzac caly czas w swojej glowie - z tym, ze musze wyjsc do ludzi, i jedynie ich pozytywny wplyw moze mi pomoc(konkretnie chodzilo o pokazanie, ze swiat wcale nie czeka, zeby zrobic mi krzywde/wysmiac mnie itp). Wedrowka nie zawsze byla prosta - np. mialem pewnien moment, w ktorym uznalem "koniec z fobia". moment przelamania sie. Moment, w ktorym pierwszy raz podszedlem do obcych mi ludzi, porozmawiac z nimi. Skonczylo sie to nozem przystawionym do mojej szyji i skradzionym portfelem - jednak mimo wszystko nie mialo to duzego wplywu, i jedynie opoznilo "wyleczenie" o kilka tygodni.

 

Podlozem mojego zaburzenia byly glownie kompleksy na punkcie wygladu - lekarstem byl (nie wnikajac w szczegoly) kontakt z kobietami.

 

Fobia spoleczna nie jest/nie byla moim jedynym problemem, jednak zdecydowanie najwiekszym.

Wiele z tych "innych" problemow rowniez udalo mi sie "wyleczyc".

 

Teraz jestem na etapie uwalniania sie od wciaz pozostalych "schorzen", dazenia do wolnosci calkowitej.

 

 

Jesli jest tu jakis watek zbiorczy dla osob ktore sie wyleczyly, to przepraszam, ale nie zauwazylem go.

 

Na zakonczenie - link do mojego bloga.

 

http://szukajaczycia.blogspot.com

 

-- 07 wrz 2012, 22:13 --

 

Niestety nie moge edytowac poprzedniego postu, wiec napisze tutaj - tamte 2 opisy w zaden sposob nie wyczerpuja tego, co "dolegalo mi".

 

np. nie ma nic o tym, ze mysl o koniecznosci powiedzenia "dzien dobry" w sklepie byla powodem do calego dnia stresu. Ogolnie - kontakt z ludzmi, szczegolnie nieznanymi - byl dla mnie dosc abstrakcyjnym pojeciem.

 

Strasznie duzo roznych, bardzo roznych objaw bylo. Przez jakis czas mialem ataki agresji, w ktorych tracilem kontrole. Czasami wywolywalo to niemal narkotyczne stany, w ktorych trzaslem sie i bylem bliski utraty przytomnosci.

 

Duzo, za duzo zeby wszystko tu opisac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna to bardzo ważne co napisałaś. Dzięki.

Wielu z nas chcę się zmienić ale to jest błąd. Nie zmieniajmy się. Bądźmy tacy jacy jesteśmy i nie walczmy z sobą. Myślimy, że jak się zmienimy to objawy miną. Nie tędy droga. Pozwólmy wreszcie być sobą i zaakceptujmy swe słabości. Nie musimy się zmieniać.

A tu coś na ten temat:

http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=40&Itemid=66

 

-- Pt wrz 14, 2012 9:47 pm --

 

nie ma co walczyć ze swoim złym samopoczuciem.

w sumie przecież to nic złego. to normalne. wszyscy wielcy tak mieli.

Witkacy też się męczył ze swoimi melancholiami:

http://kultura.onet.pl/literatura/artykuly/bzik-i-smierc,1,5245220,artykul.html

trzeba brać przykład z artystów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna to bardzo ważne co napisałaś. Dzięki.

Wielu z nas chcę się zmienić ale to jest błąd. Nie zmieniajmy się. Bądźmy tacy jacy jesteśmy i nie walczmy z sobą. Myślimy, że jak się zmienimy to objawy miną. Nie tędy droga. Pozwólmy wreszcie być sobą i zaakceptujmy swe słabości. Nie musimy się zmieniać.

A tu coś na ten temat:

http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=40&Itemid=66

 

-- Pt wrz 14, 2012 9:47 pm --

 

nie ma co walczyć ze swoim złym samopoczuciem.

w sumie przecież to nic złego. to normalne. wszyscy wielcy tak mieli.

Witkacy też się męczył ze swoimi melancholiami:

http://kultura.onet.pl/literatura/artykuly/bzik-i-smierc,1,5245220,artykul.html

trzeba brać przykład z artystów...

 

yup, popieram to w 100% i dokladnie o to tutaj chodzi. Problem polega jednak na tym, ze akceptacja wcale nie jest latwa. Duzo, bardzo duzo czas poswiecilem na proby zmuszenia sie do akceptacji. Akceptacja nie jest czyms, czego sie chce; to po prostu cos, co sie dzieje. Jesli myslimy o tym, ze chcemy akceptacji, staramy sie dazyc do niej - prawdopodobnie tak na prawde zalezy nam jedynie na korzysciach ktore plyną z akceptacji. Pozatym - chec dazenia do akceptacji to jednoczesnie chec zmiany samego siebie, co jest sprzeczne z samoakceptacja.

 

ANYWAY

 

Jesli ktos ma ochote na terapie wstrzasowa, to zapraszam - cierpie na wieczny deficyt partnerek na podroze autostopem po swiecie.

Jesli ktos ma ochote na bardziej zwyczajne spotkanie - rowniez zapraszam.

Oferta kierowana glownie do kobiet z fobia spoleczna/borderline.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×