Skocz do zawartości
Nerwica.com

Patologiczne kłamstwo - jak pomóc?


mattoni

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jestem nowa na tym forum.

Mam dwadzieścia kilka lat, studiuję i jestem w poważnym związku ze swoim facetem. Problem o jaki chciałabym zapytać to mitomania, którą mój mężczyzna od początku naszego związku stosuje. Nie chodzi tu o jakieś kłamstewka dotyczące realnych problemów, kłamstwa dla zysku, świadome - chodzi mi o patologiczne kłamstwo, które ma raczej na celu sprawienie, aby inni myśleli, że jest fajny. Kłamstwo, którego efekt jest niewspółmierny do samego kłamstwa. Chłopak okłamuje swoją rodzinę i znajomych w chory sposób - uśmierca członków swojej rodziny, kłamie, że chodzi do innej szkoły niż rzeczywiście i tworzy tego typu różne beznadziejne historie. Od jakiegoś czasu czytam artykuły i publikacje na temat tej choroby i mam wrażenie, że ktoś po rozmowie z nim dokładnie go opisał. Dodatkowo jest bardzo nerwowy, egocentryczny, uważa, że zawsze on ma rację. W trakcie poznawania tej choroby sprawdzałam go i jego "prawdy". Wiele z nich okazało się chorym i naprawdę krzywym kłamstwem. Również kiedy czasami się kłócimy potrafi obracać rzeczywistość w kłamstwo tak, aby to on miał rację. Potrafi manipulować ludźmi. Najbardziej przeraża mnie jednak to, że mam wrażenie iż sam w te wszystkie bajki wierzy.

T. nie wie, że rozpracowałam kilka z jego największych mistyfikacji, którymi karmi rodzinę i naszych przyjaciół. Nie mam pojęcia co powinnam w związku z tym zrobić - powiedzieć mu o tym, że wiem? Zapewne w tym wypadku wymyślałby kolejne kłamstwa (aczkolwiek niektóre sprawy są baaardzo oczywiste i raczej nic nie wymyśli), wpadłby w okropną złość i skończyłoby to się wielką kłótnią z której wina z pewnością spadłaby na mnie. Wiem jednak, że to choroba, bardzo go kocham i z całego serca chciałabym go namówić na psychoterapię. Proszę pomóżcie mi i doradźcie jak rozpocząć rozmowę i jak go do tego nakłonić. Weźcie pod uwagę, że spora część jego wizerunku wśród innych jest zbudowana na kłamstwie, ale przecież nie będę go szantażować. Czy może najpierw porozmawiać z jego rodziną? Ze swojej strony mogę zapewnić mu wsparcie w trakcie psychoterapii, pomoc również finansową tylko jak sprawić, aby przyznał się przed samym sobą, że coś z tym trzeba zrobić?

Z góry dziękuję za pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli on sam nie widzi problemu to raczej nic nie zdziałasz, bo przeciez na siłę Go nie zmusisz do leczenia. Lepiej jak już złapiesz Go na jakimś kłamstwie, to pogadaj z nim o tym i zaproponuj psychoterapie. Chociaż obawiam się, że skoro On nie widzi, żadnego problemu to się obrazi stwierdzając, że to Ty powinnaś się leczyć.

 

Życzę powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat ciekawy, jakby skądś znany, jakby nie całkiem mi obcy ;) Wg mnie nie rozwiązywalny inaczej jak przez oddalenie, ale czas pewnie pokaze rozwiązanie. Mam nadzieje, ze autorka wątku pozostanie z forum w kontakcie, strasznie jestem ciekaw rozwoju wydarzen, zreszta pewnie nie tylko ja ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudna sprawa, myślę ze pierwszym krokiem mogło by być to "wyliczenie" mu ile razy w ciągu dnia lub tygodnia skłamał i jak bardzo ciebie to boli, tylko ciężko będzie nie urazić go... może się złościć obrażać no ale powinien wiedzieć ze ty zawsze przy nim będziesz.

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się, jak można kogoś "urazić" wytykając mu.... :roll: kłamstwo? No bez przesady...a on okłamując ciebie nie bał się, że cię urazi..... :?::!:

To tak jakbyś bała się powiedzieć alkoholikowi, że chleje codziennie i że ma problem ale byś się bała żeby się nie poczuł urażony... porozmawiać, bez awantur, szczerze, wyłożyć fakty na stół i dać wybór - albo terapia i leczenie albo koniec związku .....chyba, ze życie w kłamstwie ci odpowiada, ale po twoim poście wnioskuję, że nie bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że mam prawo do szczęścia i mam prawo być zła, ale wiem, że to choroba i wiem, że jednym z jej objawów jest to, że człowiek żyje w urojonym świecie i zaczyna w niego wierzyć :(

Boję się tego, że zupełnie na spokojnie zacznę wyliczać mu te wszystkie kłamstwa a on oskarży mnie, że w ogóle go sprawdzałam lub że nie rozumiem jego trudnego dzieciństwa (a rzeczywiście miał trudno).

Potrafi mną doskonale manipulować i przeinacza fakty tak, że robi się z tego zupełnie inny obraz. I nie dopuszcza u siebie pomyłki... Zawsze brnie w coś mimo, że wygłasza absurdalne racje naginając zupełnie rzeczywistość. A ja bym chciała żeby mnie zrozumiał że chcę mu pomóc. Niestety to wydaje mi się straszne trudne bo on baaardzo często dobre intencje u ludzi odbiera jako krzywdę.

Nie wiem nawet jak zacząć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że mam prawo do szczęścia i mam prawo być zła, ale wiem, że to choroba i wiem, że jednym z jej objawów jest to, że człowiek żyje w urojonym świecie i zaczyna w niego wierzyć :(

Boję się tego, że zupełnie na spokojnie zacznę wyliczać mu te wszystkie kłamstwa a on oskarży mnie, że w ogóle go sprawdzałam lub że nie rozumiem jego trudnego dzieciństwa (a rzeczywiście miał trudno).

Potrafi mną doskonale manipulować i przeinacza fakty tak, że robi się z tego zupełnie inny obraz. I nie dopuszcza u siebie pomyłki... Zawsze brnie w coś mimo, że wygłasza absurdalne racje naginając zupełnie rzeczywistość. A ja bym chciała żeby mnie zrozumiał że chcę mu pomóc. Niestety to wydaje mi się straszne trudne bo on baaardzo często dobre intencje u ludzi odbiera jako krzywdę.

Nie wiem nawet jak zacząć...

wydaje mi sie ze powinnas zaczac z nim rozmawiac, ale ja bym zrobila to tak... najpierw powiedz mi cos o jego rodzinie jacy oni sa? jakie maja z nim relacje, czy im zalezy na nim tak jak tobie? bo to jest wazne, jezeli tak to porozmawialabym, bardzo delikatnie z jego maama czy tata, brate, na poczatku taka osoba ktora ma wyrozumialosc i zalezy jej na zdrowiu twojego chlopaka. powiedzialabym tak ze widze problem jaki ma on i chcialabym o nim powiedziec, poniewaz dzieje sie tak juz dlugo i jest coraz gorzej a ja bardzo go kocham i zalezy mi na nim i jego zdrowiu,chcialabym mu jakos pomodz. problem jestw tym ze on niewidzi narazie nic zlego w swoim zachowaniu, albo widzi i lubi sie tak zachowywac,....( bo mnie sie wydaje ze on ma jakis ukryty problem ze soba, czuje sie z tego co piszesz niedowartosciowany, nie jest zadowolony ze swojego prawdziwego realnego swiata,zycia i probuje go zmieniac,kolorowac, a to ze wszystko zgania na innych, to znaczy ze on nie umie przyznac sie do bledu, ma duzy problem z przyjeciem krytyki czy nie prawdy) i powiedzialabym tej osobie z rodziny o jego zachowaniu o klamstwach ktore mozna sprawdzic. i ze prosisz ta osobe o pomoc dla niego, ze trzeba z nim porozmawiac delikatnie i starac sie mu pokazac ze on ma problem z tym, chocby sie klocil i krzyczal, i zganial na ciebie to powinnas trzymac sie caly czas prawdy. i potem powinnas z nim delikatnie porozmawiac, zaczac od tego ze go bardzo kochasz i, zalezy ci na nim, jego zyciu i dobru, i ze on ma problem, ze widzisz u niego nienaturalne zachowania. i daj przyklad, i ze to nie to postaraj sie mowic mu spokojnie ale stanowczo. ja kocham ciebie widze ze zle dzieje sie z toba kochanie i chce ci pomodz,. jak tak bedziesz robila i jeszcze rodzina jego tez tak podejdzie do tego ale naprawde nie nerwami, bo jak sama piszesz to jest jego choroba , niezamierzone, a na chorobe nie mozna miec nerw, to jak rodzina jeszcze cie wesprze, przy kazdym razie jak sklamie, i postaraj sie np. jak powie ze pracuje w magdonaldzie to powiedz choc tam pojedziemy? chcialabym zobaczyc twoja prace i kolegow... jak nie bedzie chcial to sama to sprawdz i powiedz mu ze ty sama tam pojedziesz, i pokaz na fakcie na goracom ze to nieprawda. ale powtazaj mu ze ty nie chcesz go skrzywdzic ani ty niechcesz byc krzywdzona.. napewno po jakims czasie jak mu o to zwrocisz uwage to kiedys on sam usiadz powiedz kto. ale ze ty go niekrytykujesz i nieodpychasz tylko chcesz jego dobra, i zobacz reakcie, napweno bedzie sie rzucal i zganial, ale ty sie niepoddawaj i jak bedzie krzyczal na ciebieto mow mu ze chcesz dobra dla niego, troche mi sie pokopaly zdania. przepraszam jak nie zrozumiesz to napisz mi a ja ci odpisze... ale jak tak mu zwrocicie uwage to on wkoncu sam sie zastanowi nad tym, i potem delikatnie zaproponoj mu wizyte u psychologa. tylko ja radze nie krzyczec na niego za to ze klamal, nie robic mu wyrzutow tylko spokojnie tlumaczyc bo takim atakiem na niego sie nic niezdziala.. pozdrawiam cie i jak cos bedziesz potrzebowala, czy porozmawiac to daj znac, napisz, chetnie wyslucham i poradze. moje gg 6608291

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś pół roku szukam odpowiedzi na wiele pytań związanych z mitomanią . Niestety nie znalazłam odpowiedzi na podstawowe pytanie czy jest uleczalna? Moje doświadczenie jest inne , nigdy nie siedziałam cicha jak dopatrzyłam się pierwszych kłamstw , nie rozumiem "mattonni " jak możesz obawiać się tego że facet który kłamiąc uśmiercił swoich członków rodziny będzie na ciebie zły ?? Przecież to in sprawia ci przykrość a nie Ty jemu , Ty mu nic nie zrobiłaś , kochasz go o on opowiada ci takie bajki , to nie jest normalne !!! Jak sobie wyobrażasz życie , dzieci , ja będzie je okłamywał ??

Wiem , ze to bardzo ciężki temat , ale musisz mu o tym powiedzieć ze wiesz o wszystkich kłamstwach !!

Scenariusz jest chyba we wszystkich przypadkach taki sam , będzie płakał , wpadnie w histerie , powie ze to wszystko tylko po to by ci zaimponować , że sam nie wie czemu to zrobił , wymyśli kolejną bajkę by usprawiedliwić wcześniejsze kłamstwa , to nigdy nie ma końca .....zawsze jedno kłamstwo zastępuje drugie

Też chciałam pomóc , zero skutków , był i psychiatra , psycholog , terapia indywidualna ...nic nie pomogło

Moj ex twierdzi że jest zdrowy , że się wyleczył z kłamania !! Ja wiem co innego , dalej karmi mnie swoimi historiami , teraz to już one mnie śmieszą .

Ja nie wytrwałam pomimo wielkiej i szczerej miłości , ale Tobie zycze powodzenia moze sie uda ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem bokononistą i nie widzę problemu jeśli kłamstwa nie przynoszą nikomu szkody. Księga Bokonona bowiem mówi:

 

Kierujcie się w życiu fomą czyli nieszkodliwym łgarstwem. Ona da wam odwagę, dobroć, zdrowie i szczęście.

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salagos, ja oczywiście żartuję, bo wszystko ma swoje granice. Jeśli jesteś zarejestrowany jako bezrobotny to jesteś również ubezpieczony, a to otwarta droga do leczenia. Zapisz się w PZP na wizytę u psychiatry, a on Cię pewnie skieruje na jakąś psychoterapię. To wszystko jest w ramach NFZ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

wiem co to znaczy ta choroba. Mój 1,5 roczny związek okazał sie jedną wielką fikcją.. Chłopak kłamał na każdym kroku. Wykreowal siebie na całkiem inną osobę niż w rzeczywiście jest. Miałam podejrzenia o kłamstwa w ciągu 1,5 roku, ale on zawsze zgrabnie potrafił kłamstwa wyjaśnić. Bądź obrucić je w prawdę. Chcę Jemu jakoś pomóc. Ale nie wiem jak. Uważa, że to moja wina, że kłamał. Że byłam na Niego zła, niemiła. A moja złość wynikała z tego, że odkrywałam jakieś nieprawidłowości (które okazaly się kłamstwem). Uśmiercał w swoich opowiadaniach rodzinę, wymyślił że pracuje, że ma mieszkanie... W rzeczywistosci jest studentem... teologii w dodatku.. Chcę Jemu pomóc, ale nie wiem jak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jako osoba niejako ''zawodowo'' zajmująca się tematyką kłamstwa postaram się wypowiedzieć nieco na ten temat. Nie jestem niestety psychologiem ani terapeutą, ale może uda mi się jakoś naświetlić temat.

 

Podstawowy problem z kłamcami patologicznymi polega na tym, że wysoki współczynnik czegoś, co nazywa się w literaturze ''Makiawelizmem'' sprawia, że nie odczuwają oni wyrzutów sumienia, ani nie mają poczucia winy w związku z tym, co robią. A jeśli mają - to głęboko zepchnięte i nieuświadomione. Co nie czyni bynajmniej z kłamców patologicznych kłamców dobrych - czasem zdarza się, że (jak wielu nałogowców, obojętnie od przyczyny nałogu) wpadają w ''ciąg'' i nie potrafią się opanować co czyni ich kłamstwa niespójne i łatwe do zidentyfikowania.

 

Zwyczajna perswazja odnośnie tego, że dana osoba kłamie może się spotkać najczęściej z negacją, agresją, deprecjonowaniem problemu. Bo de facto, dla kłamcy patologicznego problemu nie ma.

 

Rozmowa zawsze, ale to ZAWSZE powinna być podstawą. Wydaje mi się, że nieodzowne byłoby pokazanie takiej osobie, jak na dłoni poszczególnych jego matactw - można go przyłapać w miejscu, w którym być go nie powinno, można udowodnić, że nie jest tak jak mówi - ale zaraz potem wyjaśnić, że celem nie jest atak na niego, ale chęć pomocy i uzdrowienia Waszej wzajemnej relacji, dokładnie tak, jak mówi czarna megi.

 

Poprzedni Forumowicze pisali też o problemach osobistych kłamcy patologicznego. To jest ważna kwestia. Zarówno relacje z Rodzicami, ale także zły obraz własnej osoby (bo przecież z jakiegoś powodu próbuje sie ''poprawiać'' własny wizerunek), oraz usiłowanie uzyskania przychylności otoczenia - wszystko to może wpływać na istniejący stan rzeczy.

 

Sądzę, że NAJWAŻNIEJSZĄ kwestią jest pokazać tej osobie, że nie zamierzamy jej atakować, ani tym bardziej odrzucać za to co robi - ale właśnie pomóc i wyjaśnić pewne kwestie. Jeśli ma ona jakiś nieuchwycony dotąd problem, to może naszą interwencję odebrać jako nachalną próbę demaskacji - i otoczyć się jeszcze grubszym kokonem kłamstw.

 

Powodzenia i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mattoni wprawdzie post został wklejony dość dawno, ale może moja odpowiedź przyda się komuś. Mianowicie podobny problem miałam do niedawna tuż przy sobie: moja przyjaciółka kłamała od zawsze. Ja i inni z grona przyjaciół odkryliśmy te kłamstwa wcale nie szybko. Jest tak jak piszesz- to, co mówiła miało na celu zwrócenie uwagi na siebie, ale nie zawsze w pozytywnym kontekście. Bo potrafiła i opowiadać bajki o swoim życiu towarzyskim, ciekawym dzieciństwie, ale i wymyślać chorobę, by wzbudzić współczucie. Co więcej, potrafiła się przy swojej historii nieźle spłakać.

Wszystko wzięło się, jak zwykle, z dzieciństwa. Pojawiła się na świecie nieplanowana, rodzice chyba nie dojrzali do jej wychowywania i nie bardzo zwracali na nią uwagę. Dlatego od dziecka musiała wszystko przejaskrawiać, by mogła zaskoczyć, zasmucić, czy wywołać zachwyt.

Dodam, że gdy naprawdę zachorowała, niemalże nikt jej nie wierzył.

Sprawa potoczyła się dość zaskakująco, jak dla mnie (od pięciu lat byłyśmy najbliżej, mogłoby się wydawać). Przestała wychodzić z domu. Potrzebowała wyłączności i zainteresowania, którego ja jej dać nie mogła, a później nie chciałam.

Nasz kontakt urwał się, nie wiem co się z nią dzieje, ale podejrzewam, że jest wyjątkowo źle.

Pomyślicie, że egoistka ze mnie, że nie pobiegłam za nią. Jednak ona niewyobrażalnie mnie skrzywiła. to przez nią nabrałam kompleksów, czułam się gorsza, nie słuchała mnie, była gdzieś obok. Nawet nie wiem kogo naprawdę znałam. Bywały momenty (przy alkoholu) kiedy jej mechanizmy obronne chowały się na moment. Była człowiekiem pełnym wad, ale i zalet. Prawdziwa bywała, przez moment.

Przez nią przestałam szanować ludzi, nawet własną matkę potrafiłam zbesztać. Zaczęłam żyć jej ideałami. Sama wymagałam od siebie zbyt wiele - wpędziłam się w nerwicę. Odzierała ludzi z ich ludzkości, pragnęła niemożliwego.

Mimo to, gdyby poprosiła mnie o pomoc, pomogłabym. Ale jej duma i pogoń za ideałem nie pozwolą na to.

 

Niewiele wiem o tobie, mattoni, ale na twoim miejscu zadałabym sobie pytanie, czy znasz człowieka, którego kochasz. Czy on kiedyś da się poznać? Ja sobie zadałam. I, wybaczcie, ale pozbyłam się balastu, ale nerwicy do tej pory nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mattoni - napisz, jak potoczyły się Twoje losy.

Ja mam ten sam problem. Okazuje się, że po roku małżeństwa, coraz mniej swego męża znam...

Nie będę opisywać, jakimi kłamstwami raczył mnie mój najpierw chłopak, teraz mąż (głownie dotyczyły one jego sytuacji finansowej, rodzinnej oraz kogo zna i jakie jego znajomi mają wpływy). Mnie najbardziej interesuje, czy można przez to przejść... Mój mąż przyznał się do większości swoich kłamstw. Trwało to prawie rok i są rzeczy, które nadal uważa za prawdziwe, ale się nauczyłam, że potrzebuje czasu, by wszystkie te bajki sprostować - tak średnio jedna na miesiąc :). Dobrze wróży (chyba...) fakt, że powiedział mi ostatnio, że kiedyś mi powie całą prawdę (w tej chwili jest zagranicą więc rozmowa przez telefon nie wchodzi w rachubę). Nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego kłamie - mówi, że kłamstwa jakby same mu się na usta cisły. Chce się zmienić. Tak przynajmniej mówi... Wiem, że mnie kocha. Teraz już wiem, że on nie zdaje sobie do końca sprawy z krzywdy, jaką mi wyrządził. Czasami mam ochote rzucić mu w twarz obrączką i zabronić pokazywania się na oczy...

ale mamy dwie śliczne córeczki. On je bardzo kocha i muszę przyznać, że potrafi się nimi zająć. Jest też bardzo opiekuńczy wobec mnie - stąd wiem, że to nie jest taki poprostu kawał drania, tylko, że chłopak ma problem.

Już się spotkałam z wypowiedzią typu: zastanów się, czy warto, on się nie zmieni, do psychologa nie pójdzie, itp. Może racja? Ale nie mogę przecież tak poprostu się poddać! Kocham go, nie chcę, by dzieci wychowywały się bez ojca a poza tym - boję się samotności. Chcę o niego walczyć, dlatego każdego, kto walczył lub walczy o swój związek proszę, by się podzielili swoimi doświadczeniami. Czy są tacy, którym się udało? A może ktoś z was sam był-jest uzależniony od kłamania i mógłby coś dodać "z tej drugiej strony"?

Dodam, że jestem w tej komfortowej sytuacji, gdzie moi teściowie wiedzą o problemie i też chcą pomóc. Nie jestem więc w tej walce sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Mam podobny problem jak opisany w pierwszym poście z kilkoma różnicami. Przyjaźniłam się z nim wiele lat, zawsze uważałam za wzór prawdomówności i szczerości, potem się z nim związałam i też było pięknie, taki rycerz na białym koniu...schody zaczęły się jak zamieszkaliśmy razem, bo mając kogoś na co dzień ciężko jest pewne rzeczy ukryć.

Nie zdałam sobie od razu sprawy z tego że jego kłamstwa to choroba i "zaatakowałam", że przecież wiem że to kłamstwo i po co to robi... Problem polega na tym że choćbym nie wiem jakie dowody mu pokazywała na dane kłamstwo czy kłamstewko, na każdą bajeczkę, on i tak zaprzecza! Zdałam sobie sprawę z tego, że to może być choroba (chociaż nie jestem pewna), bo wydaje mi się że on naprawdę nie wie że kłamie. Bo jaki jest sens wmawiania pięciu różnym ludziom że patrzą na zielony długopis kiedy oni piszą nim po kartce i okazuje się że jest czerwony? Zastanawiam się czy mój partner faktycznie nie widzi tego zielonego...

Może to głupi przykład ale dla mnie właśnie tak wyglądają kłamstwa mojego partnera. Nie da się "przyłapać" go na kłamstwie bo:

-on nie wie dlaczego coś tam...

-coś tam mi się widocznie zdawało...

-jemu się coś widocznie wydawało...

-gdzieś przeczytał że tak jest i to powtórzył, lub to ktoś mu powiedział

-nie pamięta

Widzę że zaczyna się gubić jak pokazuję mu dowody ale nie raz mu wyjaśniałam że nic się przecież nie stanie złego jak powie prawdę, nie będę zła bo nie ma o co a kłamstwa gdy ja znam prawdę są przecież bezcelowe.

A on na to odpowiada tylko:

-Ale ja nie kłamię!

 

Czy możliwe jest aby pomóc takiej osobie? Nie jest złym człowiekiem, proszę o radę czy można w jakiś sposób rozwiązać ten problem jeśli on się go wypiera? Dla mnie to jak zastać alkoholika z kieliszkiem w ręku, gdy alkoholik twierdzi że nie wie skąd się ten kieliszek wziął albo że go tu wcale nie ma...A gdy bierzesz kieliszek w dłoń i pytasz: a to co to? Odpowiada że to Twój kieliszek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam saię zmagałem z mitomanią ale dla mnie to była terapia wstrząsowa, z dnia na dzień praktycznie to trwało. Musisz zebrać całe jego grono znajomych i powiedzieć im o tym. Oni zaczną go uświadamiać że kłamie, wtedy przestanie, gdy nie będzie miał komu. Według mnie sposób dosyć skuteczny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzyzet - terapia wstrząsowa, powiadasz? Ja zapisałam męża na wizytę u psychologia. On wie, że kłamie. Tylko nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji to raz, a dwa, dalej bajeruje tych, o których myśli, że mu wierzą. Mogę zebrać całe grono, ale boję się, że wywoła to u niego agresję. Zobaczymy po wizycie u lekarza, z czym to się je.

A Trzyzet,mogę zapytać ile masz lat? Bo wydaje mi się, że wiek ma znaczenie w terapii wstrząsowejj

 

Tahela - wiem co czujesz... Masz wrażenie, że jesteś z kimś tak Ci dobrze znanym a jednocześnie obcym jak człowiek którego nigdy na oczy się nie widziało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady, niestety więkoszości jego znajomych nie znam a ci których znam nie są dla niego autorytetem. Fakt, nie próbowałam tego z kilkunastoma czy kilkudziesięcioma osobami, jak na razie wprost powiedziały mu że wiedzą że "bajki pisze", moja mama i moja koleżanka oraz jego dwóch kolegów. Ale on dalej idzie w zaparte że to nie kłamstwa, że to nie tak było... Moja mama odpuściła, akceptuje go takim jakim jest i twierdzi że to niegroźne kłamstewka, jak dotąd faktycznie w żadnej poważnej sprawie nie kłamał, same takie za przeproszeniem pierdoły, że na obrazku widział to a jest co innego, że zrobił pranie a naprawdę "dopiero miał wstawić", że kogoś zna a go nie zna, że coś kiedyś robił a nie potrafi tego zrobić itd.

Często mówi takie rzeczy które każdy głupek może sobie sprawdzić. Ja to zaczęłam robić, jak mówi mi o czymś na czym się nie znam szukam infromacji w internecie albo literaturze...jak mu pokazuję że fakty świadczą przeciwko niemu to w takich sytuacjach mówi właśnie "bo ja gdzieś czytałem co innego" "bo ktoś mi powiedział inaczej".

Z kolegami, którzy mu wytknęli mu kłamstwa nie utrzymuje kontaktu, obu w odpowiedzi na zarzuty nazwał...kłamcami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×