Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spuszczam mózg w kiblu


civilisation

Rekomendowane odpowiedzi

albo w zlewie, po czym zasypuję kretem do rur i zalewam wrzątkiem. Tak właśnie się czuję, żrąc trzeci rok fluoksetynę w dawce 20mg/dzień. Dopiero teraz zaczyna to do mnie dochodzić. Jasne, że jestem obojętny, a nawet czasami wesołkowaty zupełnie bez powodu. Jasne, że moje serce jest spokojniejsze i już nie boję się za każdym razem, gdy tylko pomyślę, że faktem jest, iż ten odrażający organ pracuje nieustannie w mojej klatce piersiowej. Niby wszystko błyszczy, jest słodko i ogólnie unoszę się na tafli błogiej, mdłej obojętności. No właśnie, niby. Problem w tym, że leki przemieniają mnie w wyblakłe zombie, które nie potrafi odczuwać miłości ani współczucia. Nie pamiętam już jak smakują wyższe uczucia. A przecież jestem z nią... i wiem, że kocha mnie aż za bardzo. A ja jestem manekinem buczącym jak stary transformator. Wszystko jest pośrednie, letnie i szpitalnie stabilne. Lęk jednak pozostaje. Nie przytłacza, ani nie miażdży, ale jednak pracuje w tle i daje o sobie znać co jakiś czas. Do tego libido... kiedyś byłem największym napaleńcem jakiego znam. Teraz w większości przypadków jestem dobrze udającą maszyną.

Zatem... jak uciec od tej paskudnej chemii? Jak przywrócić swoje człowieczeństwo, równocześnie unikając obłędu?

 

Tak, próbowałem zmieniać leki. Każde mnie otępiają.

 

 

kocham was <3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A no niestety, na mnie i na wiele innych osób tak właśnie SSRI działają. Wyłączają te złe uczucia... ale i dobre. Robią z nas roboty.

 

Co robić? Jeśli każda grupa leków tak działa to zejdz całkiem z leków... i idz na psychoterapię. Tylko ona może Cię wyleczyć.

 

Też Cię kochamy <3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ja Was kocham :D

 

Tak.....ja juz bez leków 5 tydzień................nie jest łatwo.

 

Na terapie się właśnie szykuję. Mam na 14:00-ta.Chodzę od września, wydaje mi sie,że idzie to jak krew z nosa, cóż, nie uleczę sie w parę miesięcy.............chce probować wszystkiego, ale i tak się boję.

Głęboko tkwie w tym gó......e.

To napięcie mnie rozpierdziela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i idz na psychoterapię. Tylko ona może Cię wyleczyć.

 

To nie takie proste. Musiałbym znaleźć terapeutę, który wykonuje swoją pracę przede wszystkim z powołania. Kogoś, z kim mógłbym nawiązać realne połączenie. Zdradzanie najgłębszych sekretów, 'pożyczanie' siebie komuś, kogo to nawet nie obchodzi mija się z celem. Chciałbym znaleźć prawdziwego człowieka. Istnieją takie osoby w branży w ogóle? Jeśli tak, to jak do takiego dotrzeć?

 

dzięki za odpowiedzi. zapraszam ponownie, hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie powiedział że to będzie proste. Nerwica nie jest przeziębieniem aby jej leczenie było proste.

Ja też się teraz zbieram do szukania terapeuty. Idz na NFZ- za darmo, jak Ci się nie podoba to zmienisz itd aż do skutku. Przecież leki Cię nie uleczą tak naprawdę i nie będziesz ich jeść do końca życia - po to jest terapia aby przerobić całe te nasze życiowe gó..no i aby wyrobić sobie 'triki' na walczenie z nerwicą. 'Szukajcie a znajdziecie' ;)

 

A chyba lepsze to niż bycie zombie, prawda?

 

Ja SSRI nie jem już prawie dwa lata i cieszę się z tego bo nie byłam sobą na nich. Planuję iść do psycha, może dostanę leki a może nie, ale SSRI już nie chcę. Mogę czuć smutek i złość, jeśli taka jest cena czucia miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idz na NFZ- za darmo, jak Ci się nie podoba to zmienisz itd aż do skutku.

 

Tak zrobię.

 

btw. jak to wyglądało u Ciebie z uczuciami? Rzeczywiście każdy, kto się pożywia antydepresantami jest manekinem?

 

Nie wiem czy każdy ale bardzo wiele osób. Zerknij w dział 'Indeks leków' tu na forum i poczytaj o lekach z grupy SSRI, np o fluoksetynie. I zobacz co ludzie piszą.

Mnie te leki strasznie otępiły uczuciowo, czułam się jak robot i byłam zdolna do wszystkiego- mogłam nawet na bungee skoczyć i chciałam lecieć na Majorkę do roboty. Szaleństwo czyste :? Ja te leki odstawiłam i myślę że dobrze zrobiłam. Nie chcę już SSRI.

 

Może spróbuj leki zmienić na inną grupę, zapytaj o to lekarza! No i koniecznie terapia, bo żadne leki nas nie wyleczą- wiesz, odstawisz je i zacznie się na nowo koszmar. A terapia uczy jak z tym walczyć samemu i odkopuje nasze problemy, żródła. Więc poszukaj na NFZ terapeuty, szkoda życia. Aczkolwiek wiem że ciężko się zmusić, ja też zwlekam.

 

Trzymam kciuki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kilku latach niedosypiania i wcinania paroxetyny na sniadanie czulem sie podobnie. Obserwowalem u siebie totalny zwis, a jednak deprecha powrocila i dopadla mnie dosc konkretnie. Dlaczego? Bo myslalem, ze same tabletki wszystko zalatwia, bo dalem wiare temu, ze chemia mnie wyleczy i zrobi ze mnie innego czlowieka.

G..o prawda.

Nic takiego sie nie stalo i nie stanie.

W trakcie nawrotu wyladowalem w szpitalu, dosc szybko (jakies 3-4 tygodnie) postawili mnie tam na nogi i wskazali celowosc pracy z psychologiem. Mialem dwoch psychologow, doszedlem do tego, ze wazne jest aby psycholog potrafil sie zdystansowac i nie gral użalającego sie, litosciwego, Samarytanina. On nie musi Ci wspolczuc ani Cie pocieszac. Nawet raczej nie powinien, bo utwierdzi Cie w przekonaniu o Twoim polozeniu, a przeciez ma zaindukowac w Tobie chęć do zmiany czegos w zyciu. Moj wykazal mi celowosc drastycznych zmian w prywatnym zyciu, jak sie potem okazalo, byla to jedyna droga. Na psychoterapie chodzilem będąc nadal w trakcie farmakoterapii, którą wstrzymalem jakies pol roku po skonczonej psychoterapii, przeprowadzce do innego mieszkania, niemalej rewolucji w pracy itd. Z perspektywy czasu twierdze, ze same leki to tylko odroczenie wykonania wyroku w postaci nawrotu. A wiec - ku przemysleniu. Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia też na nie każdego działa. Ale jeśli masz tyle siły by szukać rozwiązania bez leków, to znajdź dobrą psychoterapię i bierz się za siebie. Jeżeli masz dalej brać leki i ma być tak jak mówisz, to nie ma chyba sensu większego bo frustracja będzie rosła. Ja jem leki chodzę na terapię ale ta wcale mi nie pomaga, jest za darmo na NFZ, innej w moim mieście nie ma, a mnie nie stać na prywatną. I tak leki ratują mi życie bo w miarę jakoś funkcjonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że temat się jako tako rozwinął. Dzięki za wszystkie odpowiedzi, bracia i siostry ;)

Zapisałem się godzinę temu na spotkanie z terapeutką. Niestety terminy, jak wiadomo, bywają co najmniej dołujące. Cóż, będę musiał chwilę poczekać, zanim cokolwiek ruszy. I w związku z tym... Macie jakieś sposoby na zdefibrylowanie obumierającego libido po lekach? Raz jestem niesamowicie napalony, raz zupełnie nic mnie nie rusza. Leków nie zmienię, bo boję się skutków ubocznych. Afrodyzjaki działają ogólnie pobudzająco, a tego chcę uniknąć, jako że mam nerwicę serca (łyk coli działa na mnie jak gram amfetaminy podany dożylnie, lol). Kobiety nie zmienię, bo lepszej się znaleźć nie da 8) za wszelkie pomysły/burze mózgów/sugestie będę wdzięczny. Autor najlepszej idei (ale takiej prawdziwie rewolucyjnej) zostanie nagrodzony krótkim filmem porno ze starymi babami w maskach przeciwgazowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest tak dużo leków, że znajdziesz coś dla siebie. Na libido do SSRI pomagają buspiron i bupropion (jako dokładka). Zwykle skutecznie pomagają. Duże libido u mnie występuje choćby po głupim piracetamie. Zresztą na SSRI świat się nie kończy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Idz na NFZ- za darmo, jak Ci się nie podoba to zmienisz itd aż do skutku.

... czułam się jak robot i byłam zdolna do wszystkiego- mogłam nawet na bungee skoczyć i chciałam lecieć na Majorkę do roboty. Szaleństwo czyste :? Ja te leki odstawiłam i myślę że dobrze zrobiłam. Nie chcę już SSRI.

 

 

Ja po paroksetynie wierzyłem, że w nowej pracy awansuję i zostanę dyrektorem. Mając 4 miesiące doświadczenia haha. Jak na to patrzę to śmiać mi się chce, ale wtedy byłem o tym przekonany :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pete to lepiej u mnie;D Ja jestem prawie pewien ze znow bede mial stypendium naukowe, a zeby bylo smieszniej to nic sie nie ucze:D

 

na uczucia/anhedonie to tylko cos co dziala na dopamine(czytaj agonisci dopaminy). Ja dopiero jak zaczelem stymulowac sobie dopamine to poczulem co to znaczy zyć:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, gdybym miała wierzyć, że po tych lekach mój chłopak przestanie mnie kochać, to sama wpędziłabym się w nerwicę. Może to zależy od sytuacji, nie wiem.. Ukochany bierze Fluanxol od trzech tygodni i widzę, że jest z nim lepiej. Poza tym cieszy się mną jak dziecko, libido jest więcej niż zadowalające.. Myślę, że nas to stępienie uczuć ominie. Nie wierzę, by mógł przestać czuć do mnie miłość przez garść jakichś tabletek. Sama też miałam po paroksetynie przestać odczuwać, a nic takiego się nie stało. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam jeszcze tylko tyle że mi totalnie odbiło po SSRI- zaczęłam umawiać się z jakimiś kolesiami (byłam w związku), rzuciłam mojego kochanego trzy razy, kłóciłam się z nim, uderzyłam go pare razy a na koniec go zdradziłam. Dzięki Bogu że mi wybaczył. Dziś wiem że to była wina SSRI- odwaliło mi po tym na maksa, nie byłam sobą :shock: Masakra, nigdy więcej! Pomimo ich plusów- tego że 'wyleczyły' mi nerwicę i fobię społeczną w ciągu miesiąca, mają za dużo minusów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magdaleno, ależ z Ciebie niegrzeczna dziewczynka :) Wiesz, ja bym się jednak zastanowił czy to tylko przez leki.... Myślę, że mały diabełek siedzi w Tobie po prostu i tylko się uaktywnił:D Te leki po prostu wyciągają często nasze prawdziwe ja na zewnątrz poprzez wyrugowanie lęku, który na pewne zachowania nam nie pozwala z obawy przed konsekwencjami.

 

[Dodane po edycji:]

 

pete_27,

 

Poważnie?

Takiego kopa dała Tobie paroksetyna?

A co Ci dolega? Jakie zaburzenia?

 

 

Kopa to mało powiedziane. Byłem innym człowiekiem, ale... fajne było to życie mimo wszystko. Dzisiaj jeszcze miło wspominam ten okres mimo wszystkich jego negatywnych konsekwencji. A moja diagnoza to zaburzenia lękowe (np.). Ostatnio jednak dowiedziałem się, że choruję na kandydozę więc pewnie gros objawów pochodzi z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pete_27 - nie, raczej to nie byłam 'prawdziwa ja' bo patrzę na siebie z tamtego okresu z obrzydzeniem wręcz i nigdy 'po trzeżwemu' nie zrobiłabym tego co wtedy. Zachowywałam się jak totalna wariatka, a to nie jest fajne :? Zresztą byłam już wtedy wrakiem człowieka przez nerwicę i chyba w ten sposób- szaleństwa- chciałam się choć na chwilę oderwać od tego całego gó**a- a SSRI bardzo mi pomogła w 'niemyśleniu o konsekwencjach mojej głupoty'... :-|:( A to że diabeł siedzi... Moja mama mówi że nie tylko diabeł ale i rogaty ;) Więc coś w tym jest- mam takie chwile że chciałabym porwać się szaleństwu i zabawie ale zdrowy rozsądek bierze górę w 99%. Na szczęście, bo inaczej cienko by było :?

Masz kandydozę? Nie fajna sprawa :-| Pewnie zaostrza objawy nerwicy :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magdaleno, ależ z Ciebie niegrzeczna dziewczynka :) Wiesz, ja bym się jednak zastanowił czy to tylko przez leki.... Myślę, że mały diabełek siedzi w Tobie po prostu i tylko się uaktywnił:D Te leki po prostu wyciągają często nasze prawdziwe ja na zewnątrz poprzez wyrugowanie lęku, który na pewne zachowania nam nie pozwala z obawy przed konsekwencjami.

 

Nie do końca się zgodzę. Ja też, chociaż brałam SSRI tylko 5 tyg. to naprawdę, po zwiększonej dawce zrobiłam się agresywna, aż czasem zastanawiałam się co się ze mną stało, ludzie patrzyli na mnie ze strachem w oczach, szczególnie moja mama. W każdym siedzi diabełek, założę się, że w Tobie też, a za agresję nie do końca odpowiada nasz "charakter" tylko czasami po prostu konkretne substancje. To nie lęk powinien nas hamować, tylko głos rozsądku, ciekawe, że SSRI go zagłusza... Takiego działania leków naprawdę się nie spodziewałam. Heh, a też mam na imię Magdalena, ciekawe czy to zbieg okoliczności :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Soulfly89 - hehe ciekawe :mrgreen: Panno Magdaleno, tak właśnie działają SSRI- robią z nas robotów bez uczuć, libido-odpornych, bezmózgie zombie i agresorów. Trochę duża cena jak za w miarę względny spokój od nerwicy... Ja brałam jakieś 4 miesiące, ale trzymało mnie potem kolejne cztery :-| A mój facet nie chciał wierzyć że mnie tak poryło od leków, na szczęście potem trochę poczytał i zrozumiał. Lekarz mógł mnie uprzedzić co mi wypisuje... Chociaż wtedy byłam w tak złym stanie że mógłbym mi zapisac kokainę i bym brała gdybym miała gwarancję że mi pomoże :-|

 

Także autor pytania nie ma się co dziwić że tak jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pete_27,

 

kandydoza?

 

To drożdzaki?

 

Biedactwo!

Jak sobie radę dajesz?

 

 

Powiem tak, testy na tą chorobę są niemiarodajne więc niby mi ją wykryto, ale sam nie wiem jakie mieć do tego podejście. Lekarze mnie oczywiście spławiają. Na bank jednak mam pewne objawy które można podpiąć pod to. Najbardziej mi doskwiera tzw.brain fog, ale walczę z tym jakoś-gdyby nie farmakoterapia byłoby słabo. Charakterystyczne jest u mnie takie otępienie po dużych posiłkach, jakbym czuł się lekko pijany.Neurolog/psychiatra twierdzi, że to depresja/lęki etc. Tylko, że ta nerwica/depresja jest zupełnie innego rodzaju niż ją miałem kiedyś. Kiedyś moje problemy związane były z nakręcaniem się typowo nerwicowym. Teraz lęk pojawia się i odchodzi i jest taki, jakby w tle, nie wiem jak to opisać, taki fizyczny? Nie towarzyszy mu myślenie, że umrę etc. Nie wiem co to jest. A już nie chcę mi się wierzyć, że rozjeżdzający się między akapitami wzrok, co utrudnia jak cholera czytanie jest wynikiem nerwicy. Mam jeszcze trochę innych objawów-bóle mięśniowo-stawowe, ale takie niespecyficzne np. ból napięciowy głowy z chęcią do zgrzytania zębami i jednoczesnym bólem mięśni nóg, takim uczuciem niepokoju w ciele (jak akatyzja). Pójdę w kierunku grzybów jednak i wprowadzę zmiany w diecie i zobaczymy jaki da to efekt. Generalnie mogę mieć to od brania antybiotyków - to jedyny powód jaki mi przychodzi do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Civilisation

Ja nie łykałam SSRI, tylko efectin czyli SNRI i niestety dość podobne odczucia... kilka razy pisałam już o moich spotrzeżeniach dotyczących uczuć po zazywaniu antydepresantów.

Generalnie - jesli dobrze Ciebie odczytuję, to nie choodzi Ci tylko o fatalne libido, tylko o to fatalne spłycenie emocjonalne, tzw. tumiwisizm... Ja też łykając efectin z jednej strony bylam wniebowzięta, że wreszcie zniknęły wszelkie zle mocje, te negatywne: lęki a wraz z nimi kołatania serca, zawroty glowy itp, ale z drugiej po kilku tygodniach stwierdziłam... no zaraz ale gdzie się podziały moje pozytywne emocje? Dlaczego wielbione przez mnie Świeta Bożego Narodzenia nie wywołuja już u mnie takiego ciepełka na serduszku? Dlaczego kupując ulubione perfumy nie odczuwam dawnej radości? Dlaczego już sie nie wzruszam?

Wraz z z braniem efectinu zniknęły wyższe uczucia... mama nawet wrażenie, jakbym mojego chlopaka kochała mniej, a przecież wiem, że go kocham ogromnie... czułam sie jak robocik, jak taki zombie... mniej radości, mniej usmiechu, mniej wyższych uczuć, taki olew na wszytsko... bardzo mnie to uczucie dobijało, bo jako osoba wrażliwa wybitnie czułam się jakbym zatraciła i zgubiła gdzies siebie, taka prawdziwa Ja... jakbym umarła dla wyższych uczuć...

 

Od 5 dni nie biore już efectinu... Brałam go 1,5 roku... jeszcze nie jestem sobą, ale mam nadzieje, że z czasem odnajde siebie...

I tego też Tobie życzę...

pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kilku tygodniu biorę wenlafaksynę, czyli właśnie SNRI. Nie zaobserwowałam żadnego spłycenia uczuć. Wręcz przeciwnie, wreszcie potrafię się cieszyć, zamiast ciągle się dołować. Mojego chłopaka kocham coraz mocniej każdego dnia, a libido wręcz mi skoczyło, choć zawsze było na dość wysokim poziomie. Ukochany od kilku tygodniu bierze fluoksetynę, czyli SSRI i też nie ma objawów spłycenia pozytywnych uczuć, w tym miłości do mnie. Widać jesteśmy wyjątkami od reguły, albo po prostu za krótko bierzemy, aby coś złego się podziało. Jednak od razu powiedzieliśmy sobie, że jak dojdzie do spłycenia naszej miłości, bez szemrania odstawiamy leki i prosimy o nowe. Żadne głupie tabletki nie będą w stanie nas rozdzielić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pain!

Super! Bardzo się cieszę, że u Ciebie jest ok!!! Wiem jak to jest ważne!!!

Powiem Ci szczerze, że u mnie przez kilka tygodni też bylo ok i cieszyłam się życiem jak głupia, jednak to spłycenie pojawiło się tak po 2-3 miesiącach brania efectinu... Absolutnie nie chce Cię straszyć, że u Ciebie też tak może być... MOże jesteś wyjątkowym wyjątkiem od reguły... Ja na poczatku nie zdawałam sobie sprawy z tego spłycenia i że mogą to być objawy brania efectinu i myślałam, że może pojawiła się u mnie taka lekka depresja... ale nie, depresji raczej nigdy nie miałam, tylko nerwicę lękową no a potem doszło to spłycenie... libido też miała bardzo kiepskie:(

Każdy organizm jest inny i pewnie u cześci osób to spłycenie w ogóle się nie pojawia! To bardzo dobrze, bo czlowiek czuje się jak robot - niby wszytsko jest ok, ale zycie jest takie inne...

pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×