Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filmy i seriale


Magnolia

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio oglądałam bardzo dziwny film (przynajmniej jak dla mnie) z Nicole Kidman o tytule "Pokusa". Próbowałam sobie jakoś wytłumaczyć mechanizm,który musiał zadziałać, aby bohaterka grana przez Kidman miała taki pociąg do człowieka absolutnie odrażającego i niebezpiecznego... Widział ktoś ten film? Jakie są Wasze odczucia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gra o Tron na ukończeniu :D

W Wielkiej Brytanii popularnością cieszy się imię Arya (nadają noworodkom)

http://www.bbc.com/news/entertainment-arts-41336738

Nic dziwnego, zabijając ludzi z listy, czasami bywa bardzo delikatna https://www.youtube.com/watch?v=tG2odouNLFE (0:47) :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio oglądałam:

Blade runner (Łowca androidów) i Blade Runner 2049 - zrobiły na mnie duże wrażenie, mimo że nie jestem fanką SF

Nowe szaty króla - bardzo sympatyczny film animowany

Maudie - ciepły, ale i poruszający film o kanadyjskiej malarce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam na liście obejrzenie Mr Robota i Steins Gate. Muzyka z youtube z tych dzieł była ze mną cały czas, więc naturalnie chcę to obejrzeć. Zapowiada się niezły seans, bo w przypadku obu, główni bohaterowie mają objawy choroby psychicznej, w tym cech schizo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno nic tu nie wrzucałem z klasyki, więc tym razem zaproponuje..

 

 

The Silence of the Lambs

Milczenie owiec (1991)

reżyseria: Jonathan Demme

 

The_Silence_of_the_Lambs_poster.jpg

 

Ocena z filmweb: 8.2

 

Recenzja z filmweb:

"Milczenie owiec" Thomasa Harrisa powszechnie uznano za jeden z najwybitniejszych thrillerów psychologicznych końca XX wieku. Można sobie wyobrazić, że przeniesienie tak uznanej powieści na ekran stanowiło dla filmowców nie lada wyzwanie. Dlaczego? Choćby z obawy przed kompromitacją z powodu nieudanej ekranizacji doskonałej książki. Na szczęście twórcy udowodnili, że można stworzyć wspaniałe kino, jeśli tylko scenarzyści, reżyserzy, aktorzy i realizatorzy zechcą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Tak więc film Jonathana Demme'a stanowi doskonały przykład filmu Wielkiego.

 

Na środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych grasuje psychopata znany jako "Buffalo Bill", który porywa i morduje młode kobiety. FBI, w obliczu rosnącej bezradności i kolejnej uprowadzonej ofiary, wysyła młodą, utalentowaną agentkę, Clarice Starling, na wywiad z osadzonym w więzieniu dla obłąkanych byłym psychiatrą, doktorem Hannibalem Lecterem. Doktor Lecter obdarzony jest genialnym umysłem, ale to również morderca i kanibal. Decyduje się pomóc młodej agentce, jeśli tylko ona zechce podzielić się z nim sekretami jej własnej przeszłości. Starling zaczyna grać w niebezpieczną grę z czasem, Lecterem i samą sobą.

 

"Milczenie owiec" zdobyło w 1992 roku pięć najważniejszych Oscarów, ustawiając się na równi z tak wspaniałymi filmami jak "Ich noce" Franka Capry oraz "Lot nad kukułczym gniazdem" Milosa Formana. Dzięki nagrodom za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oraz dla odtwórców głównych ról obraz Jonathana Demme'a wszedł do grona najlepszych filmów w historii kina. Ale jak to się stało, że mało oryginalny, konwencjonalnie nakręcony obraz zyskał takie uznanie? Odpowiedź wydaje się oczywista dla każdego, kto oglądał i kogo zauroczył ten film: dzięki swojej niezwykłości i dopracowaniu. Ktoś powie, że taka replika trąci banałem, ja mu odpowiem - "Milczenie owiec" jest ponadprzeciętne i jedyne w swoim rodzaju.

 

Świadczyć o tym może jedna z nagród Akademii Filmowej - dla najlepszego aktora. Anthony Hopkins, który wcielił się w postać doktora Hannibala Lectera, spędza na ekranie mniej niż dwadzieścia minut. Kreacja, jaką tworzy, jest jednakże brawurowa. Za każdym razem, gdy demoniczna twarz genialnego psychiatry pojawia się w kadrze, przeszywający wzrok zniewala i obezwładnia, a stalowy głos przenika do podświadomości widza. Hopkins autentycznie kradnie film, skupia na sobie uwagę w sposób absolutny. Jego umiejętność zakpienia sobie z bólu matki, której porwano córkę, zadrwienia z traumy, jaką przeżyła w młodości młoda agentka FBI, czy nawet subtelna ironia z łajdakowatego opiekuna Chiltona (Anthony Heald) fascynuje widza do tego stopnia, że z przerażeniem może sobie uświadomić, jak bardzo urzekające jest zło w Lecterze. Odnosi się wrażenie, że bez brytyjskiego aktora film byłby jedynie dobry - z nim jest natomiast genialny niczym umysł doktora Lectera.

 

Dwadzieścia minut to jednak niewiele, a film wciąż ogląda się z zachwytem. Ogromna w tym zasługa Jodie Foster, która jako Clarice Starling dzielnie dotrzymuje kroku Hopkinsowi. Foster dała się poznać jako wspaniała aktorka w "Taksówkarzu" i "Oskarżonych", ale w "Milczeniu owiec" zagrała bez wątpienia rolę swojego życia. Jest kobietą silną, nie brakuje jej odwagi, mogłaby z łatwością obezwładnić o wiele potężniejszego od siebie mężczyznę, a jednak sprawia wrażenie bezbronnej. Pracuje w męskim świecie i wszędzie tam, dokąd się uda, zawsze staje się zdominowana. Niemal ciągle szepce, uśmiecha się jedynie nerwowo. Sprawia wrażenie, jakby żyła w matni strachu. Genialność aktorki sprawia, że widzowie zaczynają się z postacią Foster identyfikować, utożsamiać ze zwyczajnością dziewczyny z prowincji. Przez to jej strach spływa na publiczność. Ten prosty, ale jakże wspaniały zabieg umożliwił reżyserowi stworzenie niezwykle emocjonującego filmu, którego suspens z powodzeniem dorównuje hitchcockowskiemu.

 

To, co również potwierdza wielkość Foster w kreacji Clarice Starling, to to, że potrafiła ona udźwignąć brzemię roli swego rodzaju "wybranki". Jack Crawford (Scott Glenn), szef Clarice z FBI, właśnie ją wybrał do złożenia wizyty doktorowi Lecterowi. Sam Lecter zaś szybko i bezbłędnie rozszyfrował jej przeszłość i prawdziwe motywy pracy jako agentki, w efekcie pomagając jej w trudnym śledztwie. Ich skomplikowana relacja, doskonale przedstawiona w scenach dialogowych, jest siłą napędową filmu Demme'a. Psychologiczna gra, w którą Lecter bawi się z Clarice i jednocześnie z widzem, przeraża dużo bardziej niż na przykład potwory Wesa Cravena czy George'a Romero.

 

Jedyną słabością "Milczenia owiec" wydaje się postać tego, który w domyśle miał wzbudzać trwogę, czyli "Buffalo Billa" (Ted Levine). Jest to chory, przyprawiający o dreszcz z obrzydzenia osobnik, ale jednocześnie tchórz, leczący swoją nienormalność przez zabójstwa młodych dziewcząt. Nie przeraża on jednak w taki sposób, jak czyni to doktor Lecter. Hannibal posiada bowiem niesamowitą charyzmę - nie potrzebuje czynów, wystarczają mu słowa, by wzbudzić trwogę. Gdy dochodzi z jego strony do czynów, bojaźń opanowuje nie tylko umysł widza, ale powoduje ciarki na całym ciele. Broń w postaci kanibalizmu czyni z niego mordercę kompletnego i doskonałego. Tego brakuje postaci Billa.

 

Ted Tally wykonał doskonałą pracę, upychając trudną, wielowarstwową powieść Thomasa Harrisa w ramy dwugodzinnego filmu. Akcja poprowadzona jest logicznie, wątki łączą się ze sobą bez najmniejszych zgrzytów, a soczyste dialogi stanowią ucztę dla ucha. Niepokojąca, charakterystyczna muzyka Howarda Shore'a oraz precyzyjne zdjęcia Taka Fujimoto połączone z świetnym montażem dopełniają obrazu niezwykle udanej produkcji. Oczywiście można się doszukiwać niuansów, które mogłyby zostać jeszcze lepiej dopracowane (na przykład postać Jacka Crawforda, który przeżywa na kartach książki Harrisa prawdziwy dramat rodzinny, jednocześnie walcząc z doktorem Lecterem; w filmie ten bohater traci wiele na głębi i wielowarstwowości pierwowzoru), ale szczególarstwo wydaje się zbędne przy i tak znamienitym arcydziele.

 

Moja recenzja "Milczenia owiec" stała się niemal peanem na cześć twórców filmu. Jest to jednak fenomen, który na stałe wpisał się do historii kinematografii, i który zasługuje na wszelkie słowa pochwały. Film Demme'a jest klasycznym, wzorcowym przykładem thrillera psychologicznego, który mrozi krew w żyłach i trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Doskonałe kreacje aktorskie, świetna reżyseria i scenariusz oraz ponura, przejmująca atmosfera tworzą z niego dzieło ponadczasowe. "Polecam" to za mało do rekomendacji tak wybitnego filmu - to pozycja obowiązkowa dla każdego kinomana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filmy warte obejrzenia i przeze mnie polecane.

 

 

What's Eating Gilbert Grape

Co gryzie Gilberta Grape'a (1993)

reżyseria: Lasse Hallström

 

Whats_eating_gilbert_grape_poster.jpg

 

Ocena z filmweb: 7.8

 

Recenzja z filmweb:

Są filmy o bohaterach, wielkich pościgach, sławnych kradzieżach i sprawach najwyższej wagi państwowej. Ociekają one patosem, oczywistością i efektami za miliony dolarów. Często nie niosą ze sobą nic, poza rozrywką w najczystszej postaci. Nie uważam, by było to złe - wręcz przeciwnie! Niczym nieskalana zabawa jest potrzebna do życia każdemu. Martwiące może być tylko to, że przysłaniają one czasem drugą grupę filmów. Filmów o zwykłych ludziach i o sytuacjach, które w rzeczywistości są widzowi znacznie bliższe, niż ratowanie świata przed kolejnym super-przestępcą. Właśnie takim obrazem jest "Co gryzie Gilberta Grape’a?" Lassego Hallströma. Jest historią o zwykłych ludziach ze zwykłymi problemami. I mimo iż jest to kino znacznie cięższe od dowolnej efektownej strzelaniny, nie oznacza to wcale, iż dostarcza mniej przyjemności z oglądania.

 

Tytułowy bohater, Gilbert Grape (Johnny Depp), jest sprzedawcą w warzywniaku w Endorze - małej miejscowości, gdzie diabeł mówi dobranoc. Jego głównym zadaniem, oprócz kolportażu marchewek, jest opiekowanie się młodszym, ciężko niedorozwiniętym bratem, Arniem (Leonardo DiCaprio). Jego życie to pasmo takich samych dni, spędzanych na nudnej pracy i doglądaniu chłopaka, który w wielu sytuacjach jest po prostu kulą u nogi. Przez tą jednolitą masę wtórności i powtarzalności, przebiło się niecodzienne wydarzenie, które zwróciło uwagę Gilberta - w mieście zatrzymała się stara turystka, wraz z wnuczką, Becky (Juliette Levis). Z powodu zepsutego wozu campingowego, obydwie niewiasty będą musiały zabawić kilka dni w Endorze. Dla chłopaka jest to niepowtarzalna możliwość, by poznać kogoś nowego. O dziwo, szansę na zwrócenie uwagi przyjezdnej dały mu... chory brat i nudna praca.

 

"Co gryzie Gilberta Grape’a" to obraz wypełniony od początku do końca sprzecznościami i konfliktami. Widz jest świadkiem lokalnej wojny między małym sklepem ogólnospożywczym a siecią supermarketów. Obserwuje również huczne otwarcie nowego fast foodu, którego właściciel obiecuje odrodzenie Endory dzięki sprzedaży hamburgerów. Absurdalne mogą się również wydawać sceny, w których Arnie działa dokładnie na odwrót, niż jest to przyjęte w "normalnym" społeczeństwie - na przykład zaczyna się bawić podczas pogrzebu lub śmieje się ze śmierci własnego ojca. Po środku tego wszystkiego został postawiony samotny Gilbert, który nie wie, czy powinien wybrać szczęście swoje, czy rodziny.

 

W wysoką klasę aktorskich umiejętności Johnny'ego Deppa chyba już nikt nie wątpi, więc pisanie kolejny peanów na jego cześć byłoby zgoła bez sensu. Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na niezwykły popis Leonardo DiCaprio, który najwyraźniej za młodych lat miał w sobie więcej z aktora niż teraz. Sposób, w jaki odegrał postać ułomnego chłopca, można określić tylko jednym wyrazem - autentyczny. Wszystko było dokładnie tak, jak być powinno: głos, mimika, ruch... Według mnie jest to życiowa rola DiCaprio, która na mnie wywarła niesamowite wrażenie. Oglądanie jego gry jest naprawdę wielkim przeżyciem dla widza! Na tle tych dwóch gwiazd znacznie słabiej wypada Juliette Levis, którą można było odebrać jako postać, kolokwialnie rzecz ujmując, bezpłciową. Przypuszczam, iż z założenia kreowana przez nią młódka miała być melancholijną dziewczyną z delikatną nutką ekstrawagancji i dystansu do świata, który ją otacza. Wyszło to dobrze, ale nie tak doskonale, jak w przypadku dwóch wyżej wymienionych panów.

 

Obraz Lesse Hellstrom jest, według mojej skromnej osoby, absolutnym obowiązkiem każdego kinomana - to po prostu trzeba obejrzeć! Powodów jest wiele, choć największą uwagę zwróciłbym na wiekopomne aktorstwo. To nie znaczy, oczywiście, że inne elementy nie zostały wykonane równie pieczołowicie - wręcz przeciwnie! Scenariusz i warsztat techniczny (rewelacyjne zdjęcia!) również robią wrażenie. Co więcej, jest to zdecydowanie ten typ filmu, który można obejrzeć kilka razy i zawsze dopatrzyć się czegoś nowego, interesującego. Pamiętajcie - to trzeba obejrzeć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filmy warte obejrzenia i przeze mnie polecane.

 

Basic Instinct

Nagi instynkt (1992)

reżyseria: Paul Verhoeven

 

Basic_instinct.jpg

 

Ocena z filmweb: 7.2

 

Recenzja z filmweb:

"Nagi instynkt" w chwili swojej premiery był już hitem. Głośno było zarówno przed rozpoczęciem zdjęć, w trakcie ich trwania, ale największy szum oczywiście rozgorzał dopiero po samej premierze. Czy całe to zamieszanie było tylko chwytem marketingowym? Na szczęście nie.

 

Sama historia może wydać się mało oryginalna. Detektyw z przeszłością prowadzi sprawę tajemniczego zabójstwa, a główną podejrzaną staje się kochanka ofiary. Jednak za fasadą schematu scenarzysta ukrył dosłownie dziesiątki różnych smaczków. Jak na rasowy dreszczowiec przystało nic nie jest tu oczywiste i tak jasne jak mogłoby się to na początku wydawać. Od samego początku filmu podrzucane są widzom mylne tropy i tak aż do zaskakującego zakończenia. Sama intryga jest nie tylko bardzo pomysłowa, lecz przede wszystkim wzorowo przeprowadzona. Napięcie rośnie z każdą minutą, by dosłownie w ostatnich sekundach osiągnąć istne apogeum. Zasługa w tym jednak nie tylko sprawnego scenariusza pióra Joego Eszterhasa, ale także udanej reżyserii. Początkowe sceny zdawkowo informują nas o otaczającej filmowej rzeczywistości. Wraz z rozwojem akcji reżyser jednak coraz mocniej akcentuje pewne wątki, a film z kryminału przeistacza się w szarpiący nerwy thriller. Niesamowity klimat podkreśla także rewelacyjna ścieżka dźwiękowa Jerry'ego Goldsmitha. Muzyka jest bardzo różnorodna i wiernie oddaje naturę filmu. W niektórych scenach podkreśla roztaczającą się aurę tajemniczości. W innych równie udanie akcentuje pierwotny instynkt, o którym film opowiada. A czego dokładnie tyczy się sam tytuł? Pierwotnego, zwierzęcego instynktu, który można zakamuflować, ale którego nie można się pozbyć. Twórcy bowiem seks, przemoc, agresję ukazują w bardzo sugestywny, ale i przemyślany sposób. To ogromne i destrukcyjne siły, które mogą zaważyć nad całym życiem. Z kolei osoby, które opanowały do perfekcji sztukę manipulacji pierwotnymi instynktami, mogą osiągnąć wszystko. To właśnie kontrowersyjne, ale i niestety słuszne przesłanie filmu. Nie można jednak zapomnieć, że "Nagi instynkt" to przede wszystkim niezwykle intensywne i wciągające kino rozrywkowe. Nie ma tu miejsca nawet na chwilę nudy. Wszystko dzieje się w zawrotnym tempie.

 

"Nagi instynkt", jak już wcześniej wspomniałem, przekroczył w dniu premiery wszelkie granice dosłowności. Nigdy do tej pory w kinie rozrywkowym nie widzieliśmy tak śmiałych scen erotycznych. Sceny łóżkowe są odważne, mocne, ale i pozbawione pruderii i chamstwa. Sceny te ponadto wnoszą wiele do samej fabuły filmu. Podkreślają mroczny charakter postaci, a także o dziwo... trzymają w napięciu. Trudno bowiem nie obgryzać paznokci ze zdenerwowania, gdy nie wiemy, czy główna bohaterka w trakcie stosunku nie popełni zbrodni, którą opisała we własnej książce. Widać więc, że twórcy chcieli w widzu wykrzesać cząstkę pierwotnego instynktu.

 

Nie można również zostać obojętnym wobec rewelacyjnych zdjęć Jana de Bonta. To dzięki nim wiele scen przeszło już do historii kina. Trudno bowiem wyobrazić sobie przykładowo osławioną już scenę przesłuchania bez strugi światła, która efektownie spowija pomieszczenie.

 

"Nagi instynkt" stanowi przykład solidnego kina, które przekracza granice, ale podąża w dobrym kierunku. Niestety jednak film nie znalazł godnego następcy. Niech to świadczy o jego ogromnej klasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, skarbie - Precious: Based on the Novel Push by Sapphire - wstrząsający film :shock: o tym jakie życie może być gówniane...,,,i dające nadzieję......
Miałam okazję wczoraj obejrzeć. Dawno żaden film nie zrobił na mnie takiego wrażenia.

"Życie szesnastoletniej Clareece "Precious" Jones (Gabourey Sidibe) z Harlemu jest odzwierciedleniem najgorszej patologii istniejącej w enklawach biedy amerykańskiej społeczności. Dziewczyna jest chorobliwie otyłą analfabetką, żyje z zasiłku, a na domiar złego, już po raz drugi zachodzi w ciąże z własnym ojcem. W tej trudnej sytuacji nie znajduje oparcia nawet w matce (Mo'Nique), która terroryzuje ją na każdym kroku, ograniczając w ten sposób możliwości rozwoju. Dopiero, kiedy pójdzie do specjalnej szkoły dla kobiet w trudnej sytuacji przekona się, że są ludzie, którzy wyciągną do niej pomocna dłoń, nauczycielka, psychoterapeutka, lekarz czy koleżanki z zajęć. Precious, pomimo tragicznej sytuacji, zacznie zmieniać swoje życie." filmweb.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seans ostatnich dwóch odcinków jeszcze przede mną. Ściągniemy, obejrzymy, ocenimy.

 

Z ostatnio obejrzanych seriali mogę polecić "American Gods". Gratka dla fanów mitologii, realizmu magicznego i ogólnie pojętej ontologii wierzeń religijnych. Genialne zdjęcia, ciekawa fabuła i moim zdaniem najlepsza rola Iana McShanea.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogladam doktora Martina. Leci seria 7 a ja chyba obejrzałam od serii 6. Fantastyczny serial, lekarz rzyga jak widzi krew, ale jest swietnym specjalista, poza tym chodzi z babka na terapie malzenska itd. Takie połaczenie Monka, Chirurgów, Ostrego dyżuru. Porusza rozne problemy, z bezrobociem, ze zwiazkami, z zyciem przecietnego społeczenstwa z przymruzeniem oka. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×