Skocz do zawartości
Nerwica.com

ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)


Martka

Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

413 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      251
    • Nie
      122
    • Zaszkodził
      59


Rekomendowane odpowiedzi

Spokojnie, po zwiększeniu do 20mg jakiś czas możesz czuć się gorzej. Pogorszenie samopoczucia bywa też spowodowane obecną porą roku. Ja sam zawsze mam zjazd, gdy przychodzi jesień. Od siebie mogę doradzić Ci dołożenie Lerivonu 60mg na noc. Zawsze jesienią tak robiłem i pomagało. Lek na noc usypiał a w dzień fajnie pobudzał i nasilał przeciwdepresyjne działanie Nexpramu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie włosy to wypadają po kwasie walproinowym czasem po karbamazepinie ale nie po escitalopramie to już wygląda na samo wkręcanie sobie :mrgreen: Niestety ja w nie dalekiej przyszłości muszę się przygotować na wypadanie po tych pierwszych więc cieszcie się tym co macie :D Po żadnym SSRI mi jeszcze włos z głowy nie spadł po dupakinie garściami :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

ja biorę esci 11 miesięcy i myślę pomału o odstawieniu, ale boję się. Nie chcę brać leków do końca życia, a nie mam zamiaru czuć się już nigdy więcej, tak jak się czułam wcześniej. Przyzwyczaiłam się do życia od lęku, jeśli znowu zacznę go czuć, to chyba zwariuję i już całkiem się załamię. Biorę od początku 10 mg, ale ostatnie kilka mies.przepisuje mi go lekarz rodzinny, bo z mojego psychiatry nie byyłam zadowolona, w ogóle ze mną nie rozmawiał, tylko spławiał po 2 min.receptą na 2 miesiące. Na dobrą sprawę, nie wiem, ile mam to brać i co dalej robić. Szukać innego psychiatry? Kiedyś będę musiała odstawić i żyć o własnych siłach...Do tego mój psychiatra mnie nastraszył właśnie, bo jedyne, co powiedział, gdy mu powiedziałam, że nie czuję działania leku i czuję się "normalnie": "to niech Pani odstawi i zobaczy, co się będzie działo.."

Poza tym wiecie może, jak sobie poradzić z takim problemem? Po tym leku jestem bardziej leniwa, zero motywacji...wcześniej miło fatalnego stanu psychicznego, coś mnie czasem pchało do działania, a teraz zero stresu, ani pozytywnej motywacji, nie umiem zrealizować najmniejszych celów, wszystko odkładam "na jutro".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena25 mnie też esci rozleniwiał i odbierał motywację.Może warto teraz spróbować czegoś co cie zaktywizuje,doda chęci do działania,może fluo,sertra,albo wenla by ci pomogła ? Tu masz bardzo ładnie opisane różne ssri czym-si-ro-nia-poszczegolne-ssri-t50634.html .Porozmawiaj z lekarzem,i powiedz że chciałbyś lek który nie będzie wpływał ujemnie na twoją aktywność ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź, chętnie poczytam. Brałam fluoksetynę kilka lat temu i byłam zadowolona, ale przerwałam sama kurację dosyć szybko, co było błędem. Zmienię chyba lekarza na dobrrego psychiatrę i od niego dowiem się co i jak, może zima to nie jest dobry okres na odstawianie.

A jak u was z alkoholem? Pijecie coś? Ja miałam przed rozpoczęciem leczenia chyba lekki problem, często się upijałam, zapijałam smutki i ogólnie nie zależało mi na niczym. Gdy esci zaczęło działać odeszła mi potrzeba picia i nie piłam kilka miesięcy, ale potem zaczęłam znowu, tak towarzysko i teraz zdarza mi się regularnie co parę dni wypić jakie 2-3 piwa albo trochę wina. Kilka x też upiłam się dosyć mocno. Możliwe, że jestem uzależniona od alkoholu, bo nawet teraz odczuwam czasem wieczorem wielką ochotę na niego, chociaż nie jest to jakiś mus. Tym lekiem leczy się też ponoć alkoholików. A ja już sama nie wiem, czy mam problem, nic się nie dzieje, jak nie piję, często też odmawiam, ale mam takie towarzystwo, a poza tym jestem niepracująca, nie mam rodziny, dzieci, faceta, więc wieczorami czasem się nudzę i wtedy też popijam.

A wy jaki macie podejście do esci i alkoholu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena25 pijąc alkohol często lub w większej ilości,zaprzepaszczasz efekty leczenia,albo sie leczysz albo pijesz.Nie mówie oczywiscie jak raz w miesiącu wypijesz jedno czy dwa piwa czy lampke wina,bo nie ma co przesadzać,ale ogólnie,nie warto bo później lek jakby na nowo sie 'wkręca' poty i te sprawy,nie mówiąc o watrobie i innych rzeczach.Co do esci i alkoholu,na esci miałem właśnie straszną chęć na alkohol,szczególnie na piwo i też często piłem piwo,teraz z kolei na fluo alkohol mógłby dla mnie nie istnieć,co bardzo sobie cenie,więc te leki muszą mieć jakiś pośredni wpływ na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz w ulotce...zresztą nie tylko, bo przekopałam cały internet nic nie ma o jakichś interakcjach z alkoholem. JEdyniewskazówka, aby ograniczyć ze względu na wątrobę. Także nawet po większej ilości alko nie czułam, że lek przestaje działać, czy wkręca się na nowo. Wychodzę często na piwo ze znajomymi i nie wyobrażam sobie, żeby miała pić wtedy colę :D, ale z drugiej strony właśnie nie wiem, czy nie robię sobie wielkiej krzywdy..mam ambiwalentny stosunek do tego.

Ogólnie esci mi bardzo odpowiada, ponoć zresztą ma najmniej skutków ubocznych, jest najbardziej selektywny, ale przeszkadza mi to lenistwo własnie. Nie byłam taka wcześniej. I nie chodzi tu o jakąś senność, tylko po prostu nic nie pcha mnie do tego, aby coś robić, rozwijać się, dbać o coś. Moja aktywość życiowa spadła o kilkaset %. Może pomyślę o fluoksetynie..Muszę coś w końcu zmienić w swoim życiu, nie można tak stać w miejscu :/ miesiące i lata lecą..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale przeszkadza mi to lenistwo własnie. Nie byłam taka wcześniej. I nie chodzi tu o jakąś senność, tylko po prostu nic nie pcha mnie do tego, aby coś robić, rozwijać się, dbać o coś. Moja aktywość życiowa spadła o kilkaset %.

to samo jest na paroksetynie, normalnie brak słów na te leki, antydepresanty które powodują niechęć do jakiejkolwiek aktywności :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to jest właśnie ciekawe, bo czuję się w pełni zdrowa, ale system motywacji padł :P. Czyżby było tak, że człowiekiem kierują tylko lęki? Moje życie, gdy było przez nie sterowane, potrafiłąm wiele robić, żeby zatrzymać przy sobie ludzi, utrzymywać przyjaźnie, byłam empatyczna i przejmowałam się cudzymi problemami i ich zdaniem. A teraz to się skończyło, mimo, że jestem dłuższy czas sama, a zawsze kogoś miałam, jakoś przeszła mi ochota na związek, nie boję się samotności. Niczego się w sumie nie boję, jest mi fantastycznie ze samą sobą, czuję spokój, niczego nie szukam i jest mi po prostu dobrze....Jak czyimś życiem przez tyle lat targały tylko lęki, stres i rozpacz, to kiedy one miną, zostaje pustka, bo nic poza nimi się nie znało.

Potrafię się zmusić, żeby np.posprzątać, uczyć się, wyjść gdzieś, czy cokolwiek, ale nie widzę w tym sensu. Wcześniej robiłabym to np., żeby zostać doceniona, pochwalona, żeby czuć się wartościowa, a teraz i tak się tak czuję, a żadnych pochwał od ludzi po prostu nie potrzebuję :D nie są mi już do niczego potrzebne, bo odzyskałam spokój wewnętrzny i równowagę. Życie bez lęku jest piękne, chociaż widać te minusy. Mam sobie stawiać sztuczne cele? "Tak, dla jaj?" Nie czuję nawet potrzeby rywalizacji, po prostu mówiąc kolokwialnie, "mam na to wywalone", na to, jak odbierają mnie inni i czy będę dla nich kimś. Brakuje mi tego uczucia satysfakcji z tego, co robię. Zazwyczaj czuję jedynie spokój i odprężenie, nie umiem się niczym przejąć, stałam się trochę jakby płytsza. Nie interesują mnie problemy innych, wręcz wydają mi się śmieszne i mniej liczę się z ich uczuciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to jest właśnie ciekawe, bo czuję się w pełni zdrowa, ale system motywacji padł :P. Czyżby było tak, że człowiekiem kierują tylko lęki? Moje życie, gdy było przez nie sterowane, potrafiłąm wiele robić, żeby zatrzymać przy sobie ludzi, utrzymywać przyjaźnie, byłam empatyczna i przejmowałam się cudzymi problemami i ich zdaniem. A teraz to się skończyło, mimo, że jestem dłuższy czas sama, a zawsze kogoś miałam, jakoś przeszła mi ochota na związek, nie boję się samotności. Niczego się w sumie nie boję, jest mi fantastycznie ze samą sobą, czuję spokój, niczego nie szukam i jest mi po prostu dobrze....Jak czyimś życiem przez tyle lat targały tylko lęki, stres i rozpacz, to kiedy one miną, zostaje pustka, bo nic poza nimi się nie znało.

Potrafię się zmusić, żeby np.posprzątać, uczyć się, wyjść gdzieś, czy cokolwiek, ale nie widzę w tym sensu. Wcześniej robiłabym to np., żeby zostać doceniona, pochwalona, żeby czuć się wartościowa, a teraz i tak się tak czuję, a żadnych pochwał od ludzi po prostu nie potrzebuję :D nie są mi już do niczego potrzebne, bo odzyskałam spokój wewnętrzny i równowagę. Życie bez lęku jest piękne, chociaż widać te minusy. Mam sobie stawiać sztuczne cele? "Tak, dla jaj?" Nie czuję nawet potrzeby rywalizacji, po prostu mówiąc kolokwialnie, "mam na to wywalone", na to, jak odbierają mnie inni i czy będę dla nich kimś. Brakuje mi tego uczucia satysfakcji z tego, co robię. Zazwyczaj czuję jedynie spokój i odprężenie, nie umiem się niczym przejąć, stałam się trochę jakby płytsza. Nie interesują mnie problemy innych, wręcz wydają mi się śmieszne i mniej liczę się z ich uczuciami.

 

Twoja wypowiedz warto bylo by przeslac do koncernów farmaceutycznych i naczelnej izby lekarskiej, ze antydepresanty nie zmieniaja osobowosci haha :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no to nie jest tak, że bym komuś krzywdę zrobiła, nie chcę nawet zmieniać tego stanu, to wcześniej byłam zbyt przewrażliwiona, teraz jestem normalna, jak większość moich znajomych. Ja to przynajmniej tak odbieram, nie kieruję się w swoim postępowaniu lękami, a wcześniej to one determinowały wszystko, co robiłam...

Btw. to nie jest żadna tajemnica, że psychotropy zmieniają osobowość. Jeśli ktoś był nieśmiały, lękliwy i wrażliwy, a nagle nie czuje lęku, nie ma fobii społecznej, to wiadomo, że zachowuje się inaczej i innymi rzeczami się kieruje, o to chyba w tym chodzi, żeby tą zaszczutą osobowość otworzyć i wyzwolić z lęku? Teraz jestem bardziej asertywna, wcześniej nie umiałam nikomu odmówić i przeżywałam problemy każdego, tylko nie dbałam o własne potrzeby, a teraz jest odwrotnie, inni zabiegają o moje względy, a nie ja o akceptację innych, bo jej już nie potrzebuję, bo mam spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena25, nie chodzi o to zeby czlowiek nie odczuwal wogóle leku czy niepokoju, bo to niemozliwe, chodzi o to zeby stany lekowe i niepokój nie przeszkadzaly ci w funkcjonowaniu, nie mozna sie tych stanów calkowiecie pozbawiac, jesli ty nie odczuwasz wogóle niepokoju w zadnej ale podkreslam w zadnej sytuacji to jest to patologiczne i tak byc nie moze :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, to nie tak, że w żadnej sytuacji nie czuję lęku, nadal serce mocniej mi bije, jak samochód gwałtownie zahamuje, jak muszę zabrać głos w dużej grupie ludzi lub minimalne napięcie na egzaminie, ale ja miałam takie lęki, że nie mogłam do marketu wyjść, bo kręciło mi się w głowie i miałam ochotę stamtąd tylko uciec jak najszybciej albo miałam ogromny stres w urzędach albo rozmawiając przez telefon, często nawet nie umiałam się opanować w rozmowie w 4 oczy z kimś bliskim, więc tu nie ma porównania. Teraz mi się wydaję, że jestem po prostu normalna, a nie taka uległa i zagubiona, jak wcześniej, ale co za tym idzie, mniej empatyczna i bardziej egoistycznia, ciężej jest zbić mnie z tropu, bo zrobiłam się pyskata i odporna na manipulacje, wcześniej ludzie wykorzystywali moją słabość i wrażliwość, bo pewnie wydawałam się bez charakteru, a zanim zaczęły się moje zaburzenia też byłam dosyć pewną siebie i pyskatą osobą i teraz czuję się sobą, nie w trakcie choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena25, Kiedy minie pierwsza fascynacja poczujesz co to znaczy być wypranym z emocji w każdej sferze życia. Postaraj się by leki nie zagościły w twoim menu na dłużej ..chodź a terapię, pracuj nad sobą, zmieniaj się.. bo to tylko środek doraźny, który ostatecznie więcej zabiera niż daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, to nie tak, że w żadnej sytuacji nie czuję lęku, nadal serce mocniej mi bije, jak samochód gwałtownie zahamuje, jak muszę zabrać głos w dużej grupie ludzi lub minimalne napięcie na egzaminie, ale ja miałam takie lęki, że nie mogłam do marketu wyjść, bo kręciło mi się w głowie i miałam ochotę stamtąd tylko uciec jak najszybciej albo miałam ogromny stres w urzędach albo rozmawiając przez telefon, często nawet nie umiałam się opanować w rozmowie w 4 oczy z kimś bliskim, więc tu nie ma porównania. Teraz mi się wydaję, że jestem po prostu normalna, a nie taka uległa i zagubiona, jak wcześniej, ale co za tym idzie, mniej empatyczna i bardziej egoistycznia, ciężej jest zbić mnie z tropu, bo zrobiłam się pyskata i odporna na manipulacje, wcześniej ludzie wykorzystywali moją słabość i wrażliwość, bo pewnie wydawałam się bez charakteru, a zanim zaczęły się moje zaburzenia też byłam dosyć pewną siebie i pyskatą osobą i teraz czuję się sobą, nie w trakcie choroby...

 

 

a mi się wydaje ,że to chyba dobrze.po to bierzemy leki żeby non stop się czegoś nie bać. nie wiem czy też tak macie ale ja od póltora miesiąca około biorę esci i przed leczeniem w nocy miałam ataki strachu a teraz gdy zażywam lek też budzę się w nocy i nadsłuchuję kiedy zacznie się atak paniki,sama sobie go próbuje wkręcić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patryk29, Trudno powiedzieć. U mnie ogólny nastrój jest ściśle powiązany z poziomem lęku i stresu. Ja najlepiej wspominam wenlafaksynę w dawce 225mg, ale to nie ssr'aj :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×