Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Haniu, ja się tego domyśliłam... Że się poczułaś opuszczona jak straciłyśmy kontakt na te kilka dni... Bo ja zawsze odczuwam to tak samo... Zdecydowałam już, zresztą napisałam to terapeutce – spotkamy się we wtorek, a potem robię przerwę – do momentu kiedy znowu będziemy mogły wrócić do regularnych spotkań chyba, że uznam, że już nie widzę szansy dla naszej relacji, wtedy dam jej znać, że już w ogóle nie przyjdę.

 

Korba, a ja bardzo reaguję, za każdym razem. Zarówno na jakiekolwiek wahania w regularności jak i częstotliwości, w ogóle na jakiekolwiek zmiany wiążące się w jakiś sposób z naszą relacją...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się panicznie boję takiego uzależnienia, dlatego bronię się przed tym.

 

myślę, że podjęłaś mądrą decyzję, żeby zrobić przerwę do czasu aż będziesz mogła wrócić do regularnych sesji. przerwa jest też dobrym momentem, aby się sobie przyjrzeć, swojemu funkcjonowaniu i zobaczyć, co trzeba jeszcze dopracować podczas terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, no ja właśnie bardzo potrzebuję regularnych spotkań... A nie ciągłych zmian, nie wiem wtedy na czym stoję...

Co do zastanowienia się nad sobą, terapią w czasie przerwy... To ja tak nie mam... Po prostu wypieram to wtedy z pamięci, wyrzucam, żeby mnie nie raniło i żyję jakby wszystko było normalnie, wracam do swoich zajęć, nie myślę, nie zastanawiam się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, już rozumiem. ;)

Wiesz, jeśli chodzi o to uzależnienie to ja się tak czuję przy każdej bardzo bliskiej relacji... I w końcu to mnie tak niszczy, że musze odejść. Jestem w pułapce swoich uczuć. Mogę się z niej uwolnić dopiero wtedy, gdy zrywam kontakt z daną osobą. Tylko wtedy czuję spokój, mogę odetchnąć chociaż cierpię. Ale wymazuję z pamięci tą osobą jakby jej nigdy nie było i odżywam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, a ja nie pamiętam kiedy to się u mnie dokładnie zaczęło... Ale pierwszą taką przedziwną, bardzo silną, wręcz obsesyjną sympatię do kogoś poczułam w wieku 9 lat, do animatorki oazy, na którą chodziłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mgielko, tak, to psychoterapia. skoro psychiatra Cię na nią skierowała to widać naprawdę byłaby przydatna i warto by się nad nią poważnie zastanowić... Ja akurat nie jestem teraz chyba odpowiednią osobą, która mogłaby Cię do niej zachęcić. Terapia jest... trudna. Ale warto ją podjąć choćby dlatego, że pomaga nam uświadomić sobie wiele spraw, dowiedzieć się czegoś więcej o samym sobie. Pomaga chociaż często wydaje się, że jest dużo gorzej. Ale to normalne. A efekty osiągnięte dzięki niej, często w odróżnieniu od leków, są trwałe.

Bierzesz leki? Dlaczego bronisz się przed psychoterapią? Wstydzisz się? Boisz? Uważasz, że jej nie potrzebujesz?

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie pisałam Wam chyba, że dostałam już wyniki tych testów, które robiłam. Za dużo, żebym Wam to przepisała, dość dokładna analiza. :P Testy były ukierunkowane przede wszystkim na poziom mojego lęku, depresji oraz na cechy mojej osobowości.

Wyniki wskazują głównie na wysoką neurotyczność, niską ekstrawersję, wysoką otwartość na doświadczenia, wysoką ugodowość, przeciętną sumienność, okresowe stany depresyjne. Następnie jest szczegółowy opis wyników, na co one wskazują, opis mnie na podstawie testów oraz wywiadu. A we wnioskach jest m. in. napisane o konieczności długotrwałego leczenia psychologicznego. :pirate:

P.S. Ponoć nadal wykazuję objawy anoreksji, mimo iż jem, regularnie, zdrowo, wartościowo, w odpowiednich ilościach itd. I to prawda, chyba nigdy już nie będzie jak dawniej - zawsze będę myśleć anorektycznie. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, dostałam je od swojej pani doktor, która mnie leczy holistycznie z chorób fizycznych, a która z wykształcenia jest też psychologiem klinicznym i neuropsychologiem, więc musi znać moją historię życia, moje doświadczenia, orientować się w moim stanie psychicznym, żeby móc mi pomóc wyleczyć moje ciało. Bo jedno z drugim jak wiadomo się wiąże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, dokładnie, kompleksowe podejście. Mój organizm był w bardzo złym stanie fizycznym, pozbawiony odporności, wyniszczony długotrwałą anoreksją, używkami, pełen toksyn, leki chemiczne jeszcze bardziej mnie osłabiały. Ona mi bardzo pomogła, jest lepiej, uwzględnia też mój stan psychiczny i jego wpływ na spadek odporności, na moją kondycję fizyczną itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam właśnie problem z odpornością (przypuszczam, że podobnie zrobiły to: toksyny, chemia, używki).

ja już nie mam siły walczyć ze sobą, jestem dziś w paskudniej formie. dziś, wczoraj, jutro...

zresztą mam 34 lata, nie wiem za bardzo, czy jest o co walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, co Ty mówisz, nie ma o co walczyć? Jesteś młoda, życie przed Tobą, wiele szczęśliwych chwil, tylko... no właśnie – trzeba walczyć.

Zrób coś dla siebie – zacznij dbać o swój organizm, dobrze się odżywiaj (nawet nie wiesz jak ogromny wpływ ma odpowiednie żywienie na nasz stan psychiczny!). Nie myślałaś o oczyszczeniu/odtruciu organizmu, o pójściu do jakiegoś dobrego i doświadczonego (!) homeopaty, lekarza medycyny chińskiej, niekonwencjonalnej, no w każdym razie kogoś, kto leczy nie tylko objawowo, ale zajmuje się całym organizmem?

Bądź dobra dla siebie...

Teraz jest gorzej, ale wytrzymaj, będzie lepiej... Spójrz na siebie trochę łagodniejszym okiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mgielko, tak, to psychoterapia. skoro psychiatra Cię na nią skierowała to widać naprawdę byłaby przydatna i warto by się nad nią poważnie zastanowić... Ja akurat nie jestem teraz chyba odpowiednią osobą, która mogłaby Cię do niej zachęcić. Terapia jest... trudna. Ale warto ją podjąć choćby dlatego, że pomaga nam uświadomić sobie wiele spraw, dowiedzieć się czegoś więcej o samym sobie. Pomaga chociaż często wydaje się, że jest dużo gorzej. Ale to normalne. A efekty osiągnięte dzięki niej, często w odróżnieniu od leków, są trwałe.

Bierzesz leki? Dlaczego bronisz się przed psychoterapią? Wstydzisz się? Boisz? Uważasz, że jej nie potrzebujesz?

 

 

tak Asiu, biore leki citronil i torendo, nie wiem dlaczego nie chce iść nie potrafie wytłumaczyc o co mi chodzi, ale czuje, że mnie ten fakt stresuje i czuje niechęć ogółem do podejmowania jakichś kroków, o ile do wizyt u psychiatry się jakoś przyzwyczaiłam to mam wrażenie, że ta terapia będzie dla mnie dużym przedsięwzięciem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, mgielko, terapia to duże przedsięwzięcie. Ale warto je podjąć. Chcesz unikać doświadczeń związanych ze stresem, niepewnością do końca życia..? Wiesz, że to niemożliwe... Takie unikanie bardzo obniża jakość życia... Z tego, co piszesz można przypuszczać, że się boisz. Tego, że ta terapia narobi Ci jeszcze więcej zamieszania w życiu, że będzie Cię za dużo kosztować psychicznie. Bo jesteś wrażliwą osobą, która emocjonalnie reaguje na wszelkie bodźce. Nie wiem, może się mylę, nie znam Cię, nic o Tobie nie wiem, takie po prostu moje pierwsze skojarzenia i odczucia co do Twojej osoby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, ja już nie mam siły. kolejne leki, a tu znowu taka trauma. pogrążam się znowu w depresji i myślach samobójczych. taki piękny poranek, a jest dla mnie męczarnią. jak mam mając tyle lat wierzyć, że coś się zmieni?

na pewno powinnam oczyścić organizm, ale na razie nie mam siły/motywacji, by się tym zająć.

wszystko się we mnie skręca, wkurzają mnie ograniczenia ciała i umysł, który nie chce myśleć normalnie.

przepraszam, że tak jęczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, nie przepraszaj, nie masz za co... Rozmawiasz o tym z terapeutką? Zapisz sobie w jakimś zeszycie dokładnie jak się dziś czujesz, co czujesz i dlaczego, co może być tego przyczyną, to ważne, myślę, że dobrze by było, gdybyś porozmawiała o tym na sesji.

Nie chcę Cię buntować przeciwko leczeniu farmakologicznemu, ale... musisz się tak ciągle faszerować coraz to nowymi specyfikami skoro one Ci w ogóle nie pomagają? :( Próbowałaś funkcjonować bez leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

funkcjonowałam bez leków, bywało lepiej, bywało nawet normalnie (przez czas jakiś, miałam nawet takie niezłe ze 3 lata przez 30-stką), ale i tak w końcu zawsze lądowałam z powrotem u psychiatry. mi się pogarsza nie wiedzieć kiedy i jak, ostatnio byłam w fazie bardzo delikatnego odstawiania leków i nagle mnie znowu siekło.

teraz jest źle, ale jeszcze rok, półtora roku temu było gorzej. miałam w krótkim czasie 2 próby samobójcze, notoryczne okaleczanie się oraz miksowanie leki z alkoholem. miałam "jazdy", w tym zachowania psychotyczne. gdy nie odbierałam przez godzinę telefonu, natychmiast miałam policję w domu. byłam w takich stanach, że kiedyś w środku nocy kolega z Wawy wsiadł w taksówke, żeby do mnie przyjechać.

teraz to już się nie dzieje, chyba leki to tłumią, ale czasem marzy mi się taki totalny odjazd od rzeczywistości. przez leki czuję się takim czubkiem otępiałym, czuję się momentami jak w katatonii, nawet nie się nie chce chwycić za żyletkę, chociaż o tym myślę. i tak to jest z tymi lekami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak rak duszy i rak ciała jest obydwa pewnei paskudne nie che sie licytowac który jest gorszy bo i ztym i ztym cięzko sie zyje ale PSYCHIATRZY powinni miec to na uwadze tylko że w naszym kraju jak ni eumierasz to nic ci nie jest albo udajesz a na raka duszy sie nie umiera chyba ze samobójczo no a rak ciałą wiadomo roznie sie konczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dużo przeszłaś, Korba... (przytulam). I jesteś bardzo dzielna. Terapia jest Ci niezbędna, dobrze, że znowu ją podjęłaś. Tym razem wygląda na to, że złapałaś dobry kontakt z terapeutką i masz szansę uzyskać jakieś trwałe efekty swojej pracy. Bo leki to tymczasowe rozwiązanie... A czy kiedy funkcjonowałaś dobrze bez leków po ich odstawieniu to w Twoim życiu układało się, też było dobrze? Może to nie leki Ci pomogły tylko sytuacja życiowa..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, dziękuję :*

Prawdę mówiąc w tej chwili największą nadzieję pokładam w terapii.

 

Uda Ci się, zobaczysz!!!

 

Ja z racji mojej sytuacji w terapii pokładam aktualnie akurat najmniejszą nadzieję. :pirate: Nadzieję pokładam teraz przede wszystkim w sobie. Wytrzymam i postaram się w miarę normalnie żyć, nie poddam się choćby nie wiem co. Zawsze musiałam sobie jakoś sama radzić, więc i tym razem dam sobie radę, powoli wychodzę znowu na prostą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×