Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Korba z psychologiem od DDA u którego byłam powiedział, że na te lęki to do jakiej specjalistycznej przychodni powinnam się zgłosić, bo mi na nerwicę lękową nie pomoże, a jak dzwoniłam w piątek przychodni leczenia nerwic, to mnie skierowała do DDA. Do tego wszystkiego, żeby trafić do psychiatry, to psycholog musi przeprowadzić ze mną wywiad czy się nadaję na wizytę u psychiatry...ale się porobiło normalnie na tym nfzecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziu, słyszałam także o śmierci jej męża... Grzyb w budynkach nasila astmę, różne alergie, powoduje przeróżne dolegliwości, osłabia odporność... Mieszkanie w budynku, gdzie jest duży grzyb potrafi spowodować astmę u zdrowego człowieka.

Myślę, że Brittany miała w ogóle duży problem z grzybem w organizmie, działo się z nią coś bardzo niedobrego, była bardzo osłabiona silną anemią, blada jak ściana, wychudzona, wyczerpana, chora, na jej ostatnich zdjęciach i udzielonym wywiadzie bardzo to widać. :( Różne portale podają listę leków przez nią zażywanych, na przeróżne dolegliwości - począwszy od astmy, padaczki, migreny, zapaleń śluzówek a kończąc na przeróżnych lekach psychotropowych, antybiotykach i różnych witaminach... Nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę się z nią działo, co było czynnikiem decydującym w jej śmierci. Jedno jest pewne – próbowała się leczyć, biorąc te wszystkie leki, niestety objawowo, silnymi lekami chemicznymi, a to powoduje, że stan organizmu coraz bardziej się pogarsza i jest on coraz słabszy. :( A grzyb wywraca życie człowieka do góry nogami, coś o tym wiem.

W każdym razie to okropne, że tak zdolna piękna młoda kobieta umarła. :cry:

 

Korba, mnie też bardzo podobały się „Dziewczyny z wyższych sfer”, ostatnio obejrzałam, Brittany zagrała po prostu kapitalnie!!! „Czarna książeczka” też jest super. ;)

 

Właśnie ufarbowałam sobie włosy, ciemna czekolada. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Czarna książeczka" - tu się odzywają moje dziury w mózgu, bo jestem pewna, że to widziałam (tytuł zapamiętałam) i że był to kolejny film po "Dziewczynach...", w którym bardzo mi się Britanny podobała. Ale nie mogę sobie przypomnieć treści.... :shock:

 

Właśnie sobie ściągam "Don't say a word", a "David i Lisa" będę musiała na youtubie obejrzeć, jak Ty, bo nigdzie nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, jeśli chodzi o Czarną książeczkę... Młoda kobieta o imieniu Stacy zostaje asystentką producenta pewnego show. znajdując palmtopa swojego obecnego mężczyzny dowiaduje się o kilku jego ex, o których nigdy jej nie powiedział. postanawia przeprowadzać z nimi wywiady, żeby się czegoś dowiedzieć. jej koleżanka z pracy chce ją wykorzystać do tego show, wraz z ex jej faceta. i robi to... Stacy jest po tym wszystkim załamana, każde jej życiowe wybory wydają jej się złe. na studiach zostawiła chłopaka, który jak jej się wydawało był jej przeznaczony, potem rozstanie z tym jej partnerem, który miał przed nią kilka kobiet, o których się przypadkowo dowiedziała, ponowne spotkanie z chłopakiem ze studiów, który się już ożenił, straciła pracę... Ale niespodziewanie los jej się jednak odmienił. Bardzo podoba mi się zakończenie tego filmu!!! niektóre sceny są przekomiczne, niektóre zaś bardzo smutne... Film daje nadzieję, że nie wszystko stracone, zawsze los może się odmienić na lepsze, często w najmniej spodziewanym momencie... Ten film jest na youtube jako "Little black book", możesz sobie sprawdzić czy go widziałaś. :D

A David i Lisa – bardzo wzruszający, poruszający, i nie lekki film... Właśnie kończę oglądać, bo w ciągu dnia nie miałam prądu i nie skończyłam.

Oj, zazdroszczę Ci "Don't say a word"!!! Jak obejrzysz to koniecznie napisz jak wrażenia!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

A oglądałaś "Przerwaną lekcję muzyki"? Tak notabene to historia dziewczyny z borderline i jej przyjaźni z pewną socjopatką. Ten film zrobił na mnie wrażenie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Wcale mi się nie chce spać, muszę jakoś zasnąć, bo jutro ciężki dzień przede mną, oprócz spotkania z terapeutką mam jeszcze jedno ważne spotkanie. Denerwuję się tym wszystkim. :pirate: Chciałabym, żeby już był poniedziałkowy wieczór. Terapeutka stała mi się zupełnie obca, dlatego się boję. Nie lubię spotkań z obcymi ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaaak, widziałam "Przerwaną lekcję muzyki". Po tym filmie właśnie zaczęłam rozważać u siebie borderline. Właśnie ściągnęłam sobie z internetu książkę, którą napisała główna bohaterka, Susanna Keysen - niestety nigdzie nie można jej kupić.

 

Jestem dzisiaj pełna złości, myślę o moim byłym i czuję, że w miarę upływu czasu od naszego rozstania (maj) zaczynam go nienawidzić. Tak bardzo go nienawidzę, że chciałabym go zranić. Ogólnie pałam złością do ludzi, którzy zranili mnie kiedyś i te rany się nie goją. Ogarnęła mnie wściekłość, chciałabym ją wykrzyczeć, chciałabym kopać, bić, drapać i krzyczeć jak bardzo ich wszystkich nienawidzę!!!

 

Asiu, napisz koniecznie jak wrócisz z sesji. Bądź dzielna, mów otwarcie, dasz radę - wierzę w Ciebie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Zrobiłam sobie "Personality Disorder Test", dostępny tu (po angielsku) : http://similarminds.com/personality_disorder.html

 

i taki mi wyszedł wynik:

 

Personality Disorder Test Results

Paranoid 86% 49%

Schizoid 78% 53%

Schizotypal 86% 53%

Antisocial 66% 47%

Borderline |||||||||||||||||| 78% 47%

Histrionic |||||||||||||||| 70% 43%

Narcissistic |||||||||||||||||| 74% 41%

Avoidant |||||||||||||||| 70% 39%

Dependent |||| 14% 37%

Obsessive-Compulsive |||||||||||||||||| 74% 40%

 

*scores in gray are the average web score

 

[Dodane po edycji:]

 

cholibka, sam mi się post wysłał, zanim skończyłam go pisać, więc wygląda to zupełnie niezrozumiale, a nie mogę już zedytować :?

 

pierwszy wynik procentowy to mój wynik, a drugi to średnia internetowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To był ciężki dzień... A sesja była... dziwna. Nawet nie wiem co mam o niej napisać. Na początku byłam bardzo spięta, ale zgrywałam spokojną, zapytałam terapeutkę jak tam po urlopie, powiedziałam, że mam nadzieję, że wypoczęła. I cisza. W końcu zapytała mnie jak się czuję. I powiedziałam... Że czuję zniechęcenie, że już nic nie jest jak dawniej, że czuję do niej niechęć, coś mnie odpycha od niej, nie ma między nami więzi, jest dla mnie zupełnie obcą osobą, że przetrwałam i jej nie potrzebuję, lepiej mi bez niej... Ona na to, że zachowuję się jak dziecko, które jest obrażone na rodziców, gdy dłużej ich nie ma, że chcę ją jakby ukarać, dać odczuć, że jej nie potrzebuję, że jej nie lubię czy może nawet nienawidzę. I że ona to zniesie, i jest w stanie dużo znieść tylko żebym mówiła o tym wprost. Pytała co bym chciała, o czym chciałabym mówić na tej sesji. Ja, że nie wiem. Że nie chcę już nic jej mówić i żałuję, że powiedziałam jej o sobie tak dużo, wyjawiłam tyle moich tajemnic... Ona mówiła o mojej złości na nią, ja się upierałam, że jestem zła na siebie, bo nie powinnam była jej tak zaufać i o wszystkim opowiadać. Że tego żałuję. I że część mnie, która ją bardzo lubiła zabiła się z rozpaczy i tęsknoty, nie ma jej już. Byłyśmy w opozycji, i terapeutka cały czas mi powtarzała, że nie wchodzi w taką grę. Bo nie chce ze mną walczyć, jesteśmy w jednej drużynie, a ja jestem nastawiona na NIE... Powiedziałam, że w każdej relacji po rozłące nie jest już dla mnie jak dawniej, nie potrafię się wbić w nią znowu i odchodzę.... Zapytała czy chcę zrezygnować z terapii. Powiedziałam, że myślałam o tym. Ona na to, że to moja decyzja i możemy się nie zajmować poprawą jakości mojego życia, wyprowadzką z domu, relacjami z ludźmi i innymi sprawami... Tu już się wkurzyłam, powiedziałam, że skąd wie, że nic się nie zmieniło, nie widziałyśmy się całe wieki, może jest zupełnie inaczej! Nie wytrzymałam. No i zaczęłam mówić jak mi było źle bez niej na początku, jak rozładowywałam napięcie, jak musiałam sobie radzić i jak ją w końcu wymazałam z pamięci, żeby przetrwać... Opowiedziałam jej jak się otrząsnęłam z obsesji na jej punkcie, jak wyszłam do ludzi, zaczęłam działać... Mówiłam, co się wydarzyło w czasie tej przerwy, a wydarzyło się bardzo dużo... Ona mówiła, że możemy popracować nad tym, żeby udało nam się odbudować naszą relację. Albo powtórzę kolejny raz to samo – odejdę, zniszczę kolejną relację. Umówiłam się na kolejną sesję, dałam szansę tej relacji. Ale nie czuję już tego co przed tą przerwą. Ona jest dla mnie obca, nie mam z nią nic wspólnego. Zobaczymy, co będzie dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MOje wyniki

 

Personality Disorder Test Results

 

Paranoid |||||||||| 34% 49%

Schizoid |||||||||| 38% 53%

Schizotypal |||||||||||| 50% 53%

Antisocial |||||||||||||||| 62% 47%

Borderline |||||||||||||||||| 74% 47%

Histrionic |||||||||||||||| 62% 43%

Narcissistic |||||||||| 38% 41%

Avoidant |||||||||||| 46% 39%

Dependent |||||||||||||||||| 78% 37%

Obsessive-Compulsive |||||||||||||| 54% 40%

 

[Dodane po edycji:]

 

-asia-, dobrze,że jej to powiedziałaś. Zobaczysz co wyniknie na dalszych sesjach. Ja myślę,że dobrze,że zdecydowałaś się odbudować tą relację. To zaowocuje Joasiu w przyszłości.

A jak się teraz czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, czy dobrze to się okaże... :roll: Trafił do mnie jej argument, że jeśli zrezygnuję z terapii to znowu powtórzy się ta sama historia - znowu zniszczę kolejną relację... Teraz wcale nie czuję się dobrze. Mój spokój, pogoda ducha, optymizm, energia - zniknęły, dosłownie rozpłynęły się w powietrzu. Nie wiem, dlaczego ona tak na mnie działa. Ona burzy mój spokój. Mam dosyć wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Personality Disorder Test Results

 

Paranoid |||||||||||||||| 62% 49%

Schizoid |||||||||||||||||||| 82% 53%

Schizotypal |||||||||| 38% 53%

Antisocial |||||||||||||||| 70% 47%

Borderline |||||||||||||||||||| 90% 47%

Histrionic |||||||||||||||||||| 82% 43%

Narcissistic |||||| 26% 41%

Avoidant |||||||||||||||||||| 86% 39%

Dependent |||||||||||| 50% 37%

Obsessive-Compulsive |||||| 26% 40%

 

no piękne mam wyniki,piękne :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Zobaczysz,że wszystko się ustabilizuje, wynika z tego,że tak na Ciebie wpływają rozstania z osobami dla Ciebie ważnymi. Napewno uda się Tobie przetrzymaćten kryzys. A potem będzie tylko lepiej.

 

Korba, zrobiłam ten test. Jestem zależna, wycofana, nieszczera, antyspołeczna, borderline, mam nn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, bardzo dużo myślałam o Tobie dzisiaj. O 15.00 myślałam o tym, jak radzisz sobie na sesji. Potem czekałam, aż coś napiszesz, przeczytałam i chciałam chwilę o tym pomyśleć, żeby nie pisać Ci banałów.

Zastanów się głęboko nad tym, jak z obsesji popadłaś w niechęć. Wiesz, że to nie jest zdrowy mechanizm. To jest właśnie mechanizm, który musisz naprawić. Możesz być zmęczona terapią, możesz poprosić o przerwę - ja tak zrobiłam, wzięłam urlop od terapii. Później wróciłam do innej terapeutki, dla mnie to był taki sprawdzian. Na pewno nie jesteś w momencie, w którym czujesz się gotowa radzić samodzielnie, tak mi się wydaje. To raczej taki gest odepchnięcia od siebie tego wszystkiego, bo terapia jest trudna i wyczerpująca.

Przemyśl to sobie, pomyśl, co Tobą kieruje, czy czasem nie emocje i czy naprawdę jest Ci lepiej bez niej.

 

Shadowmere, obie mamy sporo skrajnych wyników ;) Ja ten test robiłam kilka miesięcy temu, zapisałam sobie wyniki. Diagnozuję się, bo nikt mnie nie diagnozuje ;) Nie traktuję tego jednak wyrokowo. Nawet lekarz może postawić złą diagnozę, a co dopiero test.

 

Natomiast ten test pojawia się na wielu stronach dotyczących zaburzeń osobowości, nawet takich profesjonalnych. Dzisiaj trochę "pławiłam" się w tych tematach, bo miałam bardzo zły dzień, a przez pierwszą jego połowę opętały mnie bardzo obsesyjne myśli, które przełożyły się na działania. Ech. Skończyłam w domu z atakiem lęku i musiałam zażyć xanax, bo znowu miałam wrażenie, że wariuję i zaraz eksploduję.

 

[Dodane po edycji:]

 

Monika1974, moja psychiatra mówi, że należy każdego pacjenta traktować indywidualnie. Żaden test nie jest jednoznaczną diagnozą. Może dać Ci do myślenia, do rozważenia. Jak chciałam porozmawiać z moją psychiatrą o tym, to mnie zlekceważyła. To sobie czytam. Niepotrzebnie wrzuciłam ten test. Potraktuj go jako taką psychozabawę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, dziękuję :*. Jak z obsesji popadłam w niechęć... No więc, tak wygląda każda moja bliższa relacja. Jakby to powiedzieć... ja wariuję w bliskim kontakcie z kimś, na kim mi zależy. Nie potrafię wypośrodkować. Do pewnego czasu jest to obsesyjna sympatia przeplatana z momentami nienawiści, dana osoba staje się całym moim światem i nie jestem w stanie bez niej żyć. Ale taka relacja mnie niszczy, spala, muszę się od niej jakoś uwolnić, żeby nie zwariować. Ja nie znam jakby umiaru. W danej relacji daję z siebie wszystko i tego oczekuję od danej osoby. Ona mnie trzyma przy życiu, ale i ciągnie w dół. W końcu coś się dzieje (np. rozłąka) i to staje się zapalnikiem, powodem do mojego odejścia, bo już nie mogę znieść tej znajomości, czuję się uwięziona we własnych uczuciach, jestem w pułapce., czasami mam wrażenie, że tracę zmysły. Gdy zrywam relację, odczuwam pewną ulgę, wraca mój spokój i „normalne” życie... I tak to u mnie wygląda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, dziękuję :*. Jak z obsesji popadłam w niechęć... No więc, tak wygląda każda moja bliższa relacja. Jakby to powiedzieć... ja wariuję w bliskim kontakcie z kimś, na kim mi zależy. Nie potrafię wypośrodkować. Do pewnego czasu jest to obsesyjna sympatia przeplatana z momentami nienawiści, dana osoba staje się całym moim światem i nie jestem w stanie bez niej żyć. Ale taka relacja mnie niszczy, spala, muszę się od niej jakoś uwolnić, żeby nie zwariować. Ja nie znam jakby umiaru. W danej relacji daję z siebie wszystko i tego oczekuję od danej osoby. Ona mnie trzyma przy życiu, ale i ciągnie w dół. W końcu coś się dzieje (np. rozłąka) i to staje się zapalnikiem, powodem do mojego odejścia, bo już nie mogę znieść tej znajomości, czuję się uwięziona we własnych uczuciach, jestem w pułapce., czasami mam wrażenie, że tracę zmysły. Gdy zrywam relację, odczuwam pewną ulgę, wraca mój spokój i „normalne” życie... I tak to u mnie wygląda...

 

siedzisz w mojej glowie Asiu?pod każdym slowem mogę podpisać się każdą czescią ciala.

ciężko tak żyć.

dalekość-nie dobrze

bliskość-nie do wytrzymania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Haniu - ciężko tak żyć... Ale wolałam tą dalekość, niedostępność. Po spotkaniu z terapeutką spokój, który zbudowałam w czasie jej nieobecności dosłownie runął, rozsypał się w drobne kawałki... Ja nie chcę znowu tego przeżywać. Chcę z powrotem mój spokój i względną możliwość normalnego funkcjonowania!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Masz PW?

 

Korba, A mi nie zależy,żeby się z kimś związac, a jednocześnie tego chcę. Boję się,że nie wyzdrowieję i,że on będzie się ze mną męczył. W ogóle mi się wydaje,że ja nie wyjdę z mojego stanu. Nic nie robiew tym kierunku,żeby z niego wyjść.

Fajna ta stronka, którą wczoraj mi podałaś o wewnętrznym dziecku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, ja z jednej strony chciałabym z kimś być, a z drugiej bardzo mnie to przeraża. Boję się tego, że może mi na kimś zależeć. Nie wyobrażam sobie wypowiedzenia słów "nie opuszczę cię aż do śmierci". Jak można coś takiego zadeklarować?

Raz już zniszczyłam przez moje "jazdy" coś bardzo dla mnie ważnego. Teraz po prostu nie umiem być w "bliskości". Popadam tylko w toksyczne relacje, które mnie coraz bardziej niszczą. Ot i moja definicja bliskości "oto moja dusza i serce, przemiel je na hamburgera i się rozkoszuj" (to nie mój cytat, ukradziony ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, no, ale boisz się,że kogoś skrzywdzisz przez te Twoje "Jazdy" , czy bardziej boisz się odrzucenia? (którego wcale nie musi być)

Wstydzisz się tego uczucia,że może Tobie na kimś zależeć? Boisz czy wstydzisz?

 

MI się wydaje,że większośc ludzi nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia słów "Nie opuszczę Cię, aż do śmierci".

A u Ciebie wywołuje to zdanie strach? Nie jesteś w stanie określić czy dasz radę wytrwac w zwiazku przy jednej osobie , aż do śmierci? Chcesz być wolna, a jednocześnie mieć poczucie,ze komuś bezgranicznie będzie na Tobie zależało tak? Albo,że to Ty stawiasz warunki kiedy odejść?

Przepraszam jeśli za dużo napisałam, ale ja własnie boję się siebie pod tym względem....bo tak właśnie bym chciała. A jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego,że przecież nie będę młoda cały czas. Obawiam się,że moje wewnętrzne dziecko boi się odpowiedzialności. Bo obawia się nudy.. Dziecko lubi jak coś jest atrakcyjne...zabawka, gra.Dziecko nawet w przedszkolu ma swoją ulubioną panią, im ładaniejsza, młodsza i milsza...tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×