Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Korba, Tak kochana, cieszę się,że poleciłaś mi taką lekturę. Czytałam prawie z rozdziawioną buzią. Czułam ten ból psychiczny Rachel. Nawet terapeutce powiedziałam,że mi ją poleciłaś. Zapytała w jakim celu ją czytałam. Broniłam się , usprawiedliwiałam się,że to pierwsza moja książka o takim charakterze. Skwitowała mnie stwierdzeniam "pani Moniko, pani testuje wciąż mnie i Grześka".

Wiesz, ona mi nie powiedziała dokładnie jakie mam zaburzenia. Powiedziała,że nie jest mi to do niczego potrzebne. Mam sie zajac sobą i własnym życiem. Wywnioskowałam,że wciaż doszukuję się w sobie czegoś o czym nie mam pojecia.

Książka bezcenna. Daje nadzieję. I wiarę przede wszystkim w terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, ja przypuszczam, że moja lekarka zareaguje podobnie jak jej powiem o książce. Też mi nigdy nie powiedziała, co mi jest, dokładnie tak samo to argumentując, że nic mi ta wiedza nie da.... Ciekawa jestem, czy tak faktycznie myślą, czy po prostu nie wiedzą, co nam jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Nie bój się, wiedzą napewno. Nie mówią dlatego,że nie ma dwóch jednakowych przypadków, każdy jest inny. MOżemy mieć pewne cechy zaburzeń osobowości,a moze nie. Mooże nasilony lęk, utrwalone nawyki, lepiej moze sie nie zastanawiać. Bo objawy i pewne cechy zaburzeń z klasyfikacji każdej z osobowości mozemy mieć.

Wazne,żeby przejsć przez terapię i uświadomic sobie te konflikty, a potem pracować,żeby wyeliminować to, w co brniemy z niewyjaśnionych dla nas wcześniej przyczyn.

Damy radę? :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te same słowa z ust innych osob, zachowania innej osoby podobne do tej z ktora mialem wczesniej

wywoluje u mnie dziwne reakcje... mam ochote znowu uciekać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, szkoda że takie myśli przychodzą ci do głowy akurat wtedy kiedy już śpię, bo dołożyłbym wszelkich starań żeby cie przekonać , że to co powiedziałaś pochodzi od negatywnych emocji i w żadnym razie nie jest obiektywną prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem dlaczego za każdym razem kiedy poznaje jakaś dziewczynę,

przypominają mi się jakieś sytuacje z przeszłości które mnie spotkały wcześniej i nagle zaczyna mi odpie.....

wydaje mi się że znowu trafiłem na taką samą kobietę pod względem charakteru i spotka mnie to samo co kiedyś...

nagle łapie lęk i boje się że znowu mnie spotka to samo... a żeby tego uniknąć zaczynam się bronić pisząc różne

głupoty i chce uciekać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam dziś ciężki dzień zakończony załamaniem z powodu poniesionej porażki. Niby nie miałam na to większego wpływu, zrobiłam co mogłam, ale ciężko jest mi o tym zapomnieć, bo zostałam odrzucona... Mimo wszystko staram się jakoś sobie z tym poradzić. Zamiast się dobijać i zadręczać popłakałam się.

Cieszę się, że żyję chociaż czasem jest ciężko, nawet częściej niż czasem... Kompletnie zmieniłam nastawienie, nie poznaję sama siebie. :shock: Po powrocie do domu z wyjazdu do dalekiej rodziny zaczęłam nagle bardzo doceniać życie, każdą minutę... Aż mi z tym dziwnie. :P Tęsknię bardzo za tą rodziną, tym bardziej, że nie zobaczymy się znowu prędko... :roll::(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam dziś ciężki dzień zakończony załamaniem z powodu poniesionej porażki. Niby nie miałam na to większego wpływu, zrobiłam co mogłam, ale ciężko jest mi o tym zapomnieć, bo zostałam odrzucona... Mimo wszystko staram się jakoś sobie z tym poradzić. Zamiast się dobijać i zadręczać popłakałam się.

Cieszę się, że żyję chociaż czasem jest ciężko, nawet częściej niż czasem... Kompletnie zmieniłam nastawienie, nie poznaję sama siebie. :shock: Po powrocie do domu z wyjazdu do dalekiej rodziny zaczęłam nagle bardzo doceniać życie, każdą minutę... Aż mi z tym dziwnie. :P Tęsknię bardzo za tą rodziną, tym bardziej, że nie zobaczymy się znowu prędko... :roll::(

 

Ciężko jest radzić sobie z odrzuceniem. Ja też nie bardzo potrafię. Niezależnie jakiej wagi jest to odrzucenie. Zawsze jakoś tak strasznie rani. I się nie leczy.

 

Uczysz się siebie i żyć z sobą, wiesz jaki to duży krok... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natępną terapię mam za miesiąc. Smutno mi się zrobiło kiedy mówiłam terapeutce "do zobaczenia", wiedząc,że cztery tygodnie będę sobie sama musiała radzić. Brzmi to tak, jakbym nie dawała sobie rady sama. Nie wiem jak będzie bo od dziewieciu miesięcy spotykalam się z terapeutką raz w tygodniu. Mam silne napięcie i obniżony nastrój.

Dzisiaj też padły ważne dla mnie słowa na sesji. Zadręczam się stwierdzeniem,że życie polega na rozwiązywaniu problemów i radzeniu sobie z w sytuacjach, które wymagają od nas wysiłku.

Tylko nie wiem dlaczego mnie to tyle kosztuje.Ciągle się złoszczę, ciągle jestem niezadowolona. Kiedy mi minie to cholerne napięcie?

Terapeutka powiedziała,że sobie poradzę.

Mam wrazenie,że stoję caly czas w miejscu.

Może też zbytnio skupiłam się na swoich objawach. Mam poczucie błędnego koła.

Tęsknię za szczęściem, ale patrzac wstecz dochodzę do wniosku,że nigdy tak naprawdę nie byłam szcześliwa, albo błędnie szczęscie pojmowałam. Pewnie jestem świadoma wielu spraw, ale na dzień dzisiejszy z tej samoswiadomości nie umiem sie cieszyć. W ogóle to nic mnie nie cieszy. Stałam się jakaś poważna, sztywna i źle mi samej ze sobą.

Zbytnio skupiam sie na sobie i nie potrafię tego zmienić. Podobno radzę sobie dobrze. Tylko dlaczego tego nie dostrzegam i nie sprawia mi to satysfakcji? Dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uczysz się siebie i żyć z sobą, wiesz jaki to duży krok... :)

 

Mam taką gorącą nadzieję... I co ciekawe wszystko jakby "ruszyło" nie w czasie terapii, a w okresie przerwy. :shock: Tak jakby to nie terapia mi najbardziej pomagała tylko otaczające mnie środowisko... A konkretnie jego zmiana. Bo to zmiana otoczenia dała mi nadzieję i zdrową motywację do działania.

 

[Dodane po edycji:]

 

Moniko, postaraj się za bardzo nie skupiać na swoich problemach i zaburzeniach, czasem wszystko urasta do ogromnych rozmiarów, gdy się nad tym ciągle zastanawiamy, rozpamiętujemy... Czuję, że przerwa w terapii może Ci dobrze zrobić, trzymaj się ciepło! :smile: Wiem, że sobie poradzisz.

 

Słowianka, dlaczego nie chodzisz na terapię..? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stałam się jakaś poważna, sztywna i źle mi samej ze sobą.

 

Monika nie masz pojęcia, jak trafiłaś również w moje postrzeganie siebie.

No i ostatnio miewam gwałtowne wybuchy złości. Aż sama siebie nie poznaję.

 

-asia-, może też być tak, że terapia przynosi profity z czasem. Może kiedyś nie doceniłabyś zmiany otoczenia.

Terapia to dziwne zjawisko, potrafi wiele pomieszać, żeby wszystko poukładać...

Tak naprawdę nie mam pojęcia, jak to wszystko działa....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, może... Tak sobie myślę, że chyba czuję ogromny żal do terapeutki, bo bądź co bądź opuściła mnie na miesiąc z powodu urlopu w bardzo ciężkim dla mnie czasie. I już jej nie ufam, co więcej, wcale nie chce mi się wracać na terapię, mam mętlik w głowie, bo dobrze mi teraz tak jak jest. Kiedy pomyślę o terapeutce to czuję niechęć, nie chcę jej widzieć. Dawniej jej osoba dodawała mi otuchy, siły, teraz - wręcz przeciwnie. Mam sesję w poniedziałek po tej długiej przerwie, ale naprawdę nie wiem czy iść (sama nie mogę uwierzyć, że to piszę - że nie chcę się już z nią nigdy więcej spotkać!).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, masz rację... Tyle, że dla mnie ta relacja jest jakby... skreślona..? :? Już nigdy nie będzie jak kiedyś. Ale pójdę do niej i porozmawiam z nią chociaż chciałabym być jak najdalej od niej. W ogóle cała moja terapia wydaje mi się teraz bardzo odległa, jakby to było co najmniej rok temu. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×