Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Pracuje dorywczo (2x w tyg po 2h) bo tylko na to mnie stać (ale kasa jest dobra bo 900zł)

a poza tym czuję taki bezsens życia że mogę siedzieć nonstop w domu, bo wszystko uznaję za beznadziejne, co z tego że wyjdę na spacer czy na rower czy cokolwiek skoro to nie naprawi mi życia, nie sprawi że będę mógł pracować

normalnie po 8h i przeżywać każdy dzień godząc się z nim. Próbuję fotografować ale w tym tez widzę że sobie nie radzę tak jak bym chciał bo we wszystkim chciałbym być doskonały i dołuję się tym mocno że nic nigdzie nie osiągam, nigdzie.

Po co mam dostrzegać piękno i chwilową radość skoro nie radzę sobie generalnie z życiem, tylko leżeć i umierać,

bo trwa to u mnie od zawsze.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax stan który opisujesz przypomina trochę dystymie. Jest to rodzaj depresji trwający bez przerwy, jednak stan depresyjny nie jest bardzo silno nasilony, że np. nie potrafisz wstać z łóżka nawet po 3-4 miesiące. Być może masz też jakieś zaburzenie osobowości. U mnie stany depresyjne są bardzo gwałtwone, nasilone jednak stosunkowo krótkie. Uaktywniają się najcześciej w wyniku jakiejś przykrej dla mnie sytuacji. Np. wczoraj chciałem się spotkać z kolegą, ten jednak odmówił bo umówił się już wcześniej z koleżankom. Wiem że to nie powód aby sie obrażać, ale poczułem się niezwykle urażony tą sytuacją. Zacząłem myśleć, że kolega nie chce mnie juz znać i wywołało to stan depresyjny. Teraz on próbuje się ze mną skontaktować a ja nie odbieram chociaż w głębi duszy bym tego chciał :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje myślenie nonstop jest katastroficzne, wiem ze nigdy nie bede mogl pracowac bo nie przezwycieze stresu, odpowiedzialności i niepowodzeń, to mnie wykańcza niemal odrazu, sama myśl o tym mnie przeraża i chcę tylko leżeć, nie będę też nigdy nikogo miał bo kto będzie chciał takiego nieudacznika, który przez swoje niedomagania dodatkowo zablokował się na przeżywanie jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Tego jest tyle że nawet nie wiem od czego zacząć, nie jestem w stanie w ogóle funkcjonować, niemal nic nie robię, a wyjście 2x w tygodniu na 2h do pracy mnie przeraża i przeraża mnie to że coś się znowu stanie takiego z czym se nie poradzę i zacznę się mocniej dołować i mocniej aż kompletnie wysiądę, już wysiadłem, ale gdzie jest granica ?

 

Chciałbym zrezgynować z tej pracy co mam bo ona tez sprawia ze sie doluje, ale to nie wyjscie,

bo nawet siedzenie w domu mnie stresuje, wszystko, jedynie spanie jest ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z jednej strony człowiek chce żeby ktoś na niego zwrócił uwagę, docenił co robi, powiedział jakiś komplement na jego temat

a z drugiej strony człowiek boi się że ktoś nie zaakceptuje tego jaki jest... nie chce żeby ktoś na niego zwracał uwagę i dał mu święty spokój... tak mam coraz częściej... i wiem że nie tylko ja na pewno...

całe życie chcesz pomagać innym a kiedy przychodzi dzień w którym ty potrzebujesz pomocy

każdy ma Cie głęboko w d.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, kilka osób jest ale z czasem można się do wszystkiego przyzwyczaić...

jeśli chcesz naprawdę wiedzieć, przeczytaj tematy które założyłem.

 

zaqzax, mi pomaga fotografia nawet jeśli jeden dzień mogę poświecić na zdjęcia.

poza tym więcej czasu spędzam w domu i nigdzie nie wychodzę, nie spotykam się z nikim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax, mi pomaga fotografia nawet jeśli jeden dzień mogę poświecić na zdjęcia.

poza tym więcej czasu spędzam w domu i nigdzie nie wychodzę, nie spotykam się z nikim.

 

ja też fotografuję ale do fotografii brakuje mi weny bo jestem perfekcjonistą i często nie widzę sensu,

nie wierzę w swoje siły i nie umiem dostrzegać piękna i go ujmować odpowiednio.

ale i tak robię zdjęcia, mimo że to mała przyjemność, prawie żadna, dla mnie nie ma przyjemności,

u mnie są tylko kompulsywne zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co sprawilo by ci przyjemnosc?

i ulge...

 

zaćpanie które tylko pogarsza potem mój stan na wiele dni,

więc chyba nic, bo do kobiet nie mam zaufania, jako chory

czuje się jak śmieć który jest nie wart nikogo i nie mam pewności

siebie przy drugiej osobie dlatego nie mam szans na bycie z kimś.

odebrałem sobie chęci do życia i nie potrafię tego zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

raczej nie mam marzeń, nawet jak bym je miał a może gdzieś są to i tak nie potrafiłbym iść w ich celu bo to jest wysiłek czyli zmaganie się z przeciwnościami.

 

nerwica, zaburzenia lękowo-depresyjne, osobowość narcystyczna, cechy osobowości niedojrzałej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłem u terapeuty. Zapytałem się jej wprost co mi jest, bo nie chce juz ,żyć w takiej ciągłej niewiedzy. Powiedziała mi tylko, że zaburzenia osobowości można stwierdzić u osoby mającej co najmniej 20 lat. U mnie osobowość nie prawidłowo rozwija sie, mając liczne cechy osobowości "jak gdyby" (wie ktoś z was co to za zaburzenie) i osobowości unikającej . Z góry dzięki za odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanawia mnie jeden fakt... co się dzieje z człowiekiem który w pewnym momencie nie możesz już patrzyć sam na siebie widząc swoje odbicie w lustrze, szybie... nie chce żeby ktokolwiek na niego zwracał uwagę ...

każdą osobę odpycha żeby mu dała spokój ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam osobowość unikającą, lęk uogólniony, fobie społeczną...a zaczęło się od dda/ddd według mojej lekarki. Nic tylko wegetować do końca życia, albo świata... ciągle szukam psychoterapii i na żadną nie mogę się zdecydować, niech ktoś siłą mnie zaciągnie, bo innego wyjścia nie widzę.... użalam się nad sobą, może i tak, a któż z nas na tym forum się nie użalał? jestem "sama" , "leżę" i nie potrafię się "podnieść"... dziś myślę tak, jutro pomyślę inaczej i tak w kółko...za 5 dni wizyta u lekarza.... i co jej powiem, że nie zarejestrowałam się w UP, że nie zapisałam się na psychoterapię bo nie mam kasy.... "tylko lina i drzewo", ale nie... czemu, bo nie chcę by bliscy cierpieli, wiara i nadzieja... i to mnie w tym zasyfiałym świecie trzyma przy życiu... ludzie siebie sami niszczą.... nie polecam nikomu przeprowadzki do WAWy, chyba że się w niej urodziliście, albo jesteście tak wytrzymali na ten ciągły "wyścig szczurów". Tym smutnym akcentem kończę swe rozkminki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morze, albo las, a niedaleko jakieś jeziorko....góry odpadają, jakoś mnie do nich nie ciągnie....woda działa na mnie kojąco (choć pływać nie umiem :lol: ), gdzieś gdzie jest cisza i spokój, z dala od ruchliwych ulic... (obecnie w samym centrum Wawy jestem-koszmar po prostu i jeszcze w te upały, cyrk na kółkach).

 

Wszystkich ciągnie kogo znam, do stolicy, bo w Warszawie są możliwości, praca etc.... a ja chce od niej uciec, bo to nie dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nenaja, las mam u siebie w Starej Miłosnej, kilka oczek wodnych ale to nic nie zmienia.

cisza i spokój to by się przydało najbardziej ale w Warszawie nie ma takich miejsc, na szczęście mieszkam daleko od centrum i mam spokój od hałasu jeżdżących samochodów... ja wolałbym wyjechać z Warszawy niz zostać tutaj.

dużo osób ciągnie bo nie wiedzą co ich tutaj czeka poza pracą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×