Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a perfekcjonizm za wszelka cene...


dodzik

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Pisze, bo chciałam sie podzielic z wami problemem perfekcjonizmu.

Obserwuje u siebie tendencje dążenia do doskonałości i to w kazdym aspekcie życia:(

Czasem jestem w stanie kłamac w żywe oczy, żby ukryc najmniejszy nawet feler.

Niestety, to moje ubarwianie rzeczywistosci nie przynosi mi korzysci, bowiem póżniej uświadamiam sobie, że to nie ma sensu, ze to moja wina. Czasami to i tak póżniej musze sie tłumaczyc z mojego kłamstwa :?

Zadaje sobie pytanie dlaczego nie chce spojrzec prawdzie w oczy, tylko żyje marzeniami o idealnym świecie, w którym żyja ideały??

Tak na dobra sprawe, to nie jestem taka najgorsza..

przynajmniej w oczach innych..

Podobno niegłupia, inteligentna, miła..

Kurcze, dlaczego boje sie życia??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również "cierpię" na perfekcjonizm:) Fakt jest to męczące, ponieważ nie da się czegoś wykonać ani średnio, przeciętnie. Są tylko dwie strony albo być ignorantem albo zrobić do perfekcji.

 

Zależy z jakiej strony na to spojrzymy. Dla przykładu ja w pracy projekt który ktoś wykona w 3 dni ja będe męczył tydzień i poprawiał po stukroć każdy piksel i dopiero wtedy jestem zadowolony hehe. Goście z innych kapel tworzą utwór w 2 tygodnie a ja potrafie jeden komponować 7miesięcy (!!). Ostatnio wygłuszaliśmy pomieszczenie to wcześniej chłopcy zrobili to na oko i bylo dobre. Teraz przeszło to w moje ręce to najpierw 3 podręczniki o akustyce musiałem przeczytac zeby rozpocząc jakiekolwiek działania heheh

 

Noi jak widać nie ułatwiamy sobie życia. ALE, to co wykonamy, zawsze jest najlepsze, zajebiste. Ludzie pózniej wiedzą że cokolwiek Ci powieżą będzie wykonane porządnie. A takie zaufanie podbudowuje człowieka.

 

Perfekcjonizm wynika z ambicji. Czujesz że masz potencjał którego nie potrafisz lub nie masz jak wykorzystać.

Napisz bardziej szczegółowo o co chodzi z tym ubarwianiem rzeczywistości bo nie bardzo rozumiem i nie bardzo widze związku z perfekcjonizmem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Perfekcjonizm - jak sobie z nim radzić

 

Nic nie przychodzi od razu, ale systematyczna praca nad sobą pozwoli złagodzić negatywne skutki bycia perfekcjonistą. Oczywiście pierwszym krokiem do zmiany jest rozpoznanie u siebie tej predyspozycji. Później nadchodzi czas na przeciwstawienie się swoim samoobronnym zachowaniom i myślom.

Oto wskazówki, które pomogą Ci złagodzić Twoje surowe zasady postępowania:

- staraj się wyznaczać sobie cele zgodne z Twoimi potrzebami, pomyśl czego Ty chcesz a nie kieruj się tym, czego oczekują od Ciebie inni;

- kolejne cele stawiaj sobie dopiero po osiągnięciu poprzednich, stosuj do nich metodę małych kroków - staraj się dążyć do celu stopniowo;

- choć wiem, że zabrzmi to dla ciebie absurdalnie - staraj się obniżyć nieco swoje standardy - zamiast wykonać zadanie na 100 %, spróbuj zrobić coś na 80 lub nawet 70 %. To pomoże Ci zrozumieć, że gorzej wykonane zadanie nie oznacza końca świata i obniżenia Twojej pozycji w oczach innych. Nie wszystkie wyzwania wymagają Twojego udziału w najdrobniejszych szczegółach;

- ciesz się z tego co osiągasz i pamiętaj o tym co już osiągnąłeś. Skup się na "tu i teraz", nie wybiegaj zbyt daleko w przyszłość;

- naucz się odróżniać Twój wysiłek od rezultatów, końcowy efekt nie zawsze eksponuje w pełni Twoje starania;

- nie patrz na siebie i swoje sukcesy przez pryzmat sukcesów innych osób;

- nie sądź, że inni wkładają dużo mniej pracy i wysiłku w osiągnięcie podobnych do Twoich rezultatów, bo są bardziej zdolni od Ciebie;

- zaplanuj sobie czas wolny - w końcu odpocznij od stale piętrzących się zadań do zrobienia.

 

 

Tutaj znalazlem inne tematy o perfekcjonizmie na forum, mozesz się podmotywować ze nie jesteś z tym sama, ale nie wiem czy warto czytac bo sporo tam bzdurnych postów

perfekcjonizm-t1371-20.html

perfekcjonizm-t5063-30.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nawet bałam sie rozpoczac jakakolwiek prace zeby nie zrobic cos zle. Boje sie sprobowac, zeby nie popelnic błedu.

Mam świadomosc, że stac mnie zeby zrobic cos dobrze, ale nie robie nic..

Witam. Ja mam tak samo, ale analizując swoją nerwicę przez wiele miesięcy doszedłem do przyczyn mojego perfekcjonizmu. Uważam, że każdy ma swoje indywidualne przyczyny, a jakie są nasze przyczyny? Tego nie wiem. Aczkolwiek u mnie podstawową przyczyną jest lęk przed krytyką. Jestem wrażliwą osobą, która niestety częściej kierowała się w życiu podświadomymi niż świadomymi argumentami. Często podejmowałem decyzję, których nie umiałem logicznie wytłumaczyć sobie, bo "silniejsza była podświadomość" i to ona często decydowała w moim życiu. Bałem się krytyki ze strony drugiego człowieka. Kiedyś często podporządkowywałem się innym i byłem osobą, która pozornie bezinteresownie pomagała innym ludziom. Teraz zdaje sobie sprawę z tego, że miało to na celu zapobiec krytyce... "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby" i taka była logika mojego działania. Udowodnione jest, że perfekcjoniści to osoby wrażliwe(gdzie wrażliwość jest przyczyną), a więc musi być zależność. Miałem ewidentny lęk przed krytyką. Ja też bałem się(i boję) rozpocząć jakąkolwiek pracę żeby nie zrobić czegoś źle i na pewno wynika to z właśnie wspomnianego lęku. Gdyby wynikało to z samej wrażliwości, to tak samo jak mocno krytykę, odbierał bym też pochwałę, a nie jest tak. Np. wykonam jakąś ciekawą rzecz(bo akurat się interesuję się majsterkowaniem) i przyniosę taką rzecz, aby pochwalić się kolegom... będę miał satysfakcję, ale każda niewinna krytyka potrafi zepsuć całą satysfakcję i w takiej sytuacji czasem bardziej się wstydzę jakiegoś osiągnięcia, niż cieszę, "bo można było wykonać to lepiej". W moim przypadku właśnie wywołuje wniosek: albo robisz coś perfekcyjnie, tak aby nikt nie mógł się do tego przyczepić, albo tego wgl nie rób. Ja także mam świadomość, że stać mnie na to aby zrobić coś dobrze, lecz jak to sobie przeanalizuje, to uważam, że bardziej przypomina to frustrację w moim przypadku ściśle związaną akurat z fobią społeczną. Jestem nieśmiały i niestety nie potrafię czymś zagadać w towarzystwie rówieśników. Próbowałem, ale zawsze czułem, że ludzie patrzą się na mnie dziwnie, ale gorsza jest świadomość, że mówię coś głupiego albo coś palnę i mój lęk przed skrytykowaniem zawsze się odzywa w takiej sytuacji... gubię myśli i wycofuję się. Frustracja polega na tym, że później żałuję i wyobrażam sobie jak bardzo głupio wyglądałem, ale z drugiej strony wiem, że jest to fizycznie wykonalne, ale zawsze jak przychodzi co do czego, to nic nie mogę. I to tylko jeden z większych przykładów, ale odczuwam tą presję zawsze. Trochę to dziwne, bo jestem perfekcjonistom, ale nie uzewnętrzniam tego... dużo rzeczy robię bo muszę. Kiedyś można powiedzieć bardziej praktykowałem perfekcjonizm w codzienności, ale nigdy nie byłem usatysfakcjonowany efektami i bardziej się wstydziłem wyników swojej pracy mimo, że często wykonywałem kawał dobrej roboty. Wspólną cechą perfekcjonistów jest także porównywanie się z innymi ludźmi. Często, to robię, ale ja to widzę w ten sposób, że jeśli ktoś jest ode mnie lepszy to ma prawo do krytyki, staram się to przewidzieć choć praktycznie nic mi to nie daje.

Chyba śmiało mogę powiedzieć, że perfekcjonizm jest w moim przypadku ściśle związany z nerwicą. Dopiero niedawno udało mnie się poukładać w logiczną całość moje lęki i to co mnie niepokoiło.

Według mnie perfekcjonizm to nie jest tam zwykłe dążenie do perfekcji bo tak komuś się podoba, tylko coś co trzyma kogoś w przekonaniu, że jest to słuszne. Często kierujemy się podświadomymi wyborami i myślę, że to jeden z nich, inaczej istnienie perfekcjonizmu nie było by sensowne. Perfekcjonizm nie jest przecież uzależnieniem, więc musi mieć jakąś niewidoczną przyczynę.

Piszcie co o tym sądzicie i może jest coś o czym nie wiem, albo nie uwzględniam w swoich wnioskach, a nie chce nikogo wprowadzać w błąd.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubiepotem

Jak się tak człowiek namarzy o sobie jako idealne osobie to potem w zderzeniu z rzeczywistością ( bądź po prostu z lustrem ) ciężko mu będzie siebie akceptować. A czy jest coś gorszego od nielubienia siebie?

 

W zderzeniu z rzeczywistością to wyobrażenie się rozpada - odkryłam, że dlatego często uciekam od niej, tylko że wtedy nie żyję i tym mniejsze szanse, żebym nauczyła się jak sprostać różnym sytuacjom - więc w ten sposób mogę być zadowolona z siebie tylko w marzeniach. Albo się żyje ze swoją niedoskonałością, "niższością" albo wcale się nie żyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uciekanie się do marzeń... skąd ja to znam. Na mnie też wpływa to bardzo negatywnie, ale to tylko ucieczka... niektórzy piją, niektórzy ćpają, a niektórzy marzą. Ja to wam powiem, że dla mnie marzenia to czasem jak nałóg, ale jak uświadamiam sobie jaki codziennie przeżywam lęk i z tego powodu cierpienie, to wole myśleć, że jestem gdzie indziej, po prostu uciec, ale tym więcej obowiązków przez to zaniedbuję tym bardziej, chce o tym nie myśleć i sobie marzę. To głupie i chore, ale nic nie mogę na to poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nawet bałam sie rozpoczac jakakolwiek prace zeby nie zrobic cos zle. Boje sie sprobowac, zeby nie popelnic błedu.

Mam świadomosc, że stac mnie zeby zrobic cos dobrze, ale nie robie nic..

Witam. Ja mam tak samo, ale analizując swoją nerwicę przez wiele miesięcy doszedłem do przyczyn mojego perfekcjonizmu. Uważam, że każdy ma swoje indywidualne przyczyny, a jakie są nasze przyczyny? Tego nie wiem. Aczkolwiek u mnie podstawową przyczyną jest lęk przed krytyką.

 

Niestety, z nerwicą albo lękiem społecznym nieuogólnionym zmagam się od około roku i czytając twoją wypowiedź muszę przyznać, że jest w tym sporo racji. Analizując moje zachowania wstecz też miałem/mam tak, że chciałem zawsze wypaść jak najlepiej, perfekcyjnie, idealnie - zależy mi na zdaniu innych osób i to na ich zdaniu opieram swoją opinię niestety.. kiedyś tego nie dostrzegałem, ale teraz to zauważyłem że nie robiłem tego po prostu bo to wynika z mojego charakteru tylko po prostu chyba z takiej obawy przed złym zdaniem, właśnie przed krytyką, nie akceptacją odrzuceniem. Gdzie nie pójdę, z kim nie rozmawiam - podświadomie przyjmuję chyba zasadę, że musze być zajebisty, rozmowny, sympatyczny, błyskotliwy.. muszę być NAJLEPSZY, czemu? bo się boje, że zostanę źle oceniony - dlaczego boje się złej oceny? bo jeżeli ludzie mnie źle ocenią, znajomi, przyjaciele osoby w moim otoczeniu - stracę respect, stracę zaufanie, stracę wizerunek na który pracuje, ok idąc tym tokiem myślenia - jeżeli stracę zaufanie itp. to okazuje się, że mogę zostać sam - a więc u podstaw tego wszystkiego może być lęk przed samotnością, odmiennością..

Uważam, że każdy liczy się ze zdaniem innych i stresuje się w różnych sytuacjach społecznych - jeden bardziej, drugi mniej. Niestety osoby wrażliwe takie jak ja, jak ty znosimy ten stres trochę gorzej a dzięki rozbudowanej wyobraźni napędzamy sami swoje lęki. Uważam również, że takie zachowania można wyleczyć - poprzez systematyczne ćwiczenia społeczne - ja osobiście nigdy nie miałem problemów z dogadaniem się z ludźmi, w towarzystwie z resztą do tej pory jestem chyba uważany za osobę śmiałą, towarzyską, jajcarza - w rzeczywistości oraz w obecnym stanie ciężko mi zachowywać się tak jak do tej pory - często nie potrafię być sobą, jest wiele sytuacji które to pokazują - jeszcze przed rokiem można powiedzieć, że wszystko było ok - tzn. nigdy wcześniej nie doświadczałem lęków, depresji itp. lęki zostały wywołane u mnie przez pewną sytuację w której ktoś mnie prosto w oczy, na poważnie, bezpośrednio mocno skrytykował - to spowodowało u mnie dość silne lęki i nerwicę - na dzień dzisiejszy lęków nie mam, z psychologicznych objawów wytworzyła się jakaś fobia społeczna, stresuje się na spotkaniach towarzyskich, stresuje się kiedy rozmawiam z szefem, stresuje się w różnych sytuacjach ale nie na tyle żeby tego aż unikać, choć mam ochotę wiele razy na samotne spędzanie czasu to staram się tego nie robić bo wiem, że nie tędy droga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubiepotem
Jak się tak człowiek namarzy o sobie jako idealne osobie to potem w zderzeniu z rzeczywistością ( bądź po prostu z lustrem ) ciężko mu będzie siebie akceptować. A czy jest coś gorszego od nielubienia siebie?

 

W zderzeniu z rzeczywistością to wyobrażenie się rozpada - odkryłam, że dlatego często uciekam od niej, tylko że wtedy nie żyję i tym mniejsze szanse, żebym nauczyła się jak sprostać różnym sytuacjom - więc w ten sposób mogę być zadowolona z siebie tylko w marzeniach. Albo się żyje ze swoją niedoskonałością, "niższością" albo wcale się nie żyje.

 

 

Przy nerwicy cóż nam innego pozostaje jak sobie pomarzyć, przynajmniej to pozwala nam oderwać się od szarej rzeczywistości i tego bajzlu w głowie. Napewno poniekąd trzyma nas to troche przy życiu i daje namiastke nadziei.

 

-- 04 lut 2012, 22:53 --

 

Uciekanie się do marzeń... skąd ja to znam. Na mnie też wpływa to bardzo negatywnie, ale to tylko ucieczka... niektórzy piją, niektórzy ćpają, a niektórzy marzą. Ja to wam powiem, że dla mnie marzenia to czasem jak nałóg, ale jak uświadamiam sobie jaki codziennie przeżywam lęk i z tego powodu cierpienie, to wole myśleć, że jestem gdzie indziej, po prostu uciec, ale tym więcej obowiązków przez to zaniedbuję tym bardziej, chce o tym nie myśleć i sobie marzę. To głupie i chore, ale nic nie mogę na to poradzić.

 

Też często zaniedbuje przez to obowiązki i tkwie w miejscu zamiast posuwac sie do przodu i realizować sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×