Skocz do zawartości
Nerwica.com

dodzik

Użytkownik
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dodzik

  1. Tak, myślę że to możliwe, tylko trzeba zaakceptować siebie, pokochać życie i wziąść za nie odpowiedzialność
  2. Witajcie:) pisze tego posta, gdyz chcialabym podzielic sie z wami tym, co uslyszalam na terapii i co wzbudza we mnie panike i przerażenie Fecet powiedzial mi, ze wyrzuty sumienia mnie strasznie ograniczaja ze przyczyna moich zahamowan sa wlasnie one ja po sobie widze, ze tkwia one w tym, ze bardzo czesto krylam się za ,,mamusiną spódniczką" i unikalam starcia z rzeczywistoscia teraz bardzo się boje, że z tego się nie wydostane, czasem mam wrażenie, ze to cecha dziedziczna? bo moje ciotki tak sluchaly swojej matki, ze zostaly starymi pannami i do dzis razem z nia mieszkaja. masakra ja sobie chyba szczele prosto w leb
  3. no, tak, ale dzięki Bogu moi rodzice są zdrowi i tak zostanie:) wierzę w to mocno i modle sie za nich, bo mimo wszystko ich kocham
  4. tg-ice; no tak. popieram Cię tg-ice. Ja niestety po prostu boje sie swoich rodzicow, ich rozkazow, ich opinii, tego co powiedza, a nawet od nastroju (zwlaszcza matki), który dziala na mnie jak plachta na byka. Cóż zrobić? chodze na terapie, pracuje nad soba i wytyczaniem granic.
  5. Polakita:) masz świetą rację, wiem że powody mojego stanu leżą w toksycznej rodzinie i że trzeba zostawić ,,to" w spokoju i iść dalej. Mój problem jednak to właśnie to, że szukam ucieczki w kims innym, a nie w sobie. Zresztą sam terapeuta mi powiedzial, że na tym polega mój objaw chorobowy.
  6. dodzik

    Samotność

    A ja wogóle nie myślę o walentynkach, bo nie mam drugiej połówki
  7. dodzik

    Samotność

    Witajcie, Ja również przyznaje, że lgne do ludzi, ale cos mnie w nich odstrasza, może lęk przed bliskoscia i zranieniem, przed zagubieniem siebie
  8. Kochani czy zna ktos może dr Mateusza Borowca? Lecze sie u niego juz dwa lata, ale efekty nie sa rewelacyjne. Czy ktoś mógłby mi doradzić?
  9. Kochani czy zna ktos dr Mateusza Borowca? Ja chodze na terapie juz poltora roku, sa jakies efekty, ale bez rewelacji. Czy tak ma byc? Czy to normalne?
  10. A co myślicie o dr. Mateuszu Borowcu? Chodzę do niego półtora roku i nie wiem co o tym sądzić, jest poprawa ale bez rewelacji
  11. Nie wiem jak to określic. Od pewnego czasu mam wrażenie, że zachowuje się dziko, a przynajmniej dziwnie. Tak sprawa się ma na uczelni, gdzie jak muszę wziąść głos, czy cos załatwić to po prostu mam pustke w głowie (jakims cudem nie wyszłam jeszcze na idiotke) Drugi fakt, że mam problemy z koncentracją. To co kiedys przychodziło mi z łatwością teraz zajmuje mi duzo więcej czasu a itak przeznaczam go na nicnierobienie. Po prostu ciężko mi się skoncentrować. Wydaje mi się, że jestem inteligentną osobą, ale z jakichs względów nie potrafie tego wykorzystać. A moze tylko mi sie wydaje, że jestem inteligentna??
  12. dodzik

    Samotność

    No, własnie- to się nazywa samotnośc wśród tłumu. Dlaczego tak jest, że żyjąc obok siebie czujemy się obco, jak istoty z innej planety? Czasem też nie rozumiem tego świata, ale im bardziej myślę, tym bardziej ,,wiem, że nic nie wiem" Trzeba robi swoje i zajmowa się swoimi sprawami, chociaz jak ma się leki i zahamowania, to automatycznie uwaga zwraca się w innym kierunku ,,I'm an alien"
  13. Witaj wiolka:) nawet nie masz pojęcia jak Cie rozumiem. Przechodziłam przez to samo. Moje lęki spowodowały, że zrezygnowałam ze studiów i wylądowałam w psychiatryku. Na szczęscie jakos mi sie polepszyło, zmieniłam kierunek, zmieniłam miasto. Jednym słowem skoczyłam na głeboką wodę. Z perspektywy czasu cieszę się, że dałam sobie rade, ale uwierz było cięzko. Nadal walcze z tym, żeby się całkowicie usamodzielnić, chodzę na terapie. Moim problemem było uzależnienie emocjonalne od matki, powoli ustanawiałam granice i powoli zaczynam stać na własnych nogach. Troche jeszcze kuleje, ale jest o niebo lepiej niz kiedys Próbuj rodzicom stawiać granice swojej autonomii, po prostu nie pozwalaj aby weszli ci na głowe.
  14. dodzik

    Samotność

    detektywmonk. Nie martw się tym, że jeszcze nikogo nie miałeś. Ja już doświadczyłam bycia w związku i niestety także straty. Wiesz, to bardziej boli, niż bycie samotnym. Z resztą zrozumiałam, że samemu wpierw trzeba stanąć na nogi, a pózniej dopiero rozglądać się za towarzystwem. Widzisz, ja myślała, że ta druga osoba będzie ,,lekarstwem" jednak myliłam się- najpierw siebie trzeba uzdrowić, a dopiero póżniej można szukać partnera. W innym wypadku wpaść można w jeszcze większe bagno. Najpierw siebie trzeba pokochać, żeby pokochać drugiego.
  15. dodzik

    Samotność

    Dlaczego? co jest we mnie takiego odrażającego, że nikt mnie nie lubi? Dlaczego mam poczucie, że jestem zerem? a tak chciałabym być pewną siebie Dorotą, przebojową, kroczącą przed siebie? Panie, daj mi siłę, aby zmienić to co można, pogodzić się z tym, czego zmienić nie można i zdolność, by odróznić jedno od drugiego. Boje się, że taka jaka jestem- beznadziejna zostane sama, wyląduje na dworcu i skoncze swój marny żywot. Co moge zrobic, aby podnieśc jakoś swoją samoocene??
  16. dodzik

    Samotność

    Podziele się z wami tym, ze jestem samotna wśród ludzi:( czuje, ze nie mam możliwości do realizacji siebie, że nie moge znaleść swojego miejsca na ziemi. Czasem myślę, że może rzeczywiście nie ma tu dla mnie miejsca:( Pewnie jakbym była przebojowa i pewna siebie jak ,,Doda" to miałabym szanse na samorealizację. A tak moje życie wygląda, że jestem samotna, 3 miesiące temu zostawił mnie facet, czuje sie obco wśród ludzi i czuje, że mnie nienawiadza
  17. dodzik

    Absolutna izolacja

    masturbacja to chyba środek uśmierzający skołatane nerwy, a nie przyczyna nerwicy jak jest napięcie w ciele, to naprawde jest potrzaba rozładowania go
  18. Pisze tego posta, bo widze, że nadopiekuńczość matki mnie osłabia. Na co dzien studiuje w innym mieście, ale i tak niewiele mi to daje, bo jak wracam to dopytuje sie o szczegóły typu: ,,wypastowałas buty? wiem, że nie, bo przywiozłas ze soba paste nieuzywana" szlag mnie trafia na takie teksy. Druga sprawa- przywoże brudne rzeczy do domu- więc znowu sprawdza, czy wszystko przywiozłam, czy wszystko wziełam;/ ale poza tym, jest inny problem-oprócz tego, że studiuje nie widzę u siebie jakichś pasji, hobby; jezdze na nartach, pływam, ale to bardziej rekreacyjnie, a mi potrzeba rywalizacji, zdrowej rywalizacji, bo w domu z niepełnosprawnym bratem nie moglam nigdy porywalizowac. No i boje sie zycia, chce miec wszystko pod kontrolą, to też problem;/
  19. Witam, witam:) mam to samo- podpisuje się obiema rękami. Kiesyś miałam obsesje na punkcie mojego nosa- że jest zadarty, a ja zawsze chciałam mieć ładny profil. Teraz ogólnie- wydaje mi się, że jestem kurduplem- 168cm, że jestem nudna i nikt nie zwróci na mnie uwagi:( Wiecie, boje sie samotnosci- tego, że mój wygląd przesadzi o sraropanienstwie
  20. dodzik

    Re:

    Oj, rzeczywiście- napisałam post w złym miejscu- sorki
  21. dodzik

    Absolutna izolacja

    Witaj. Widzę, ze mam podobnie- fobia społeczna. Czasem to najchętniej zamknełabym sie w czterech scianach i nie wychodzila na ulice, do ludzi. Tyle, że to niemożliwe, bo prędzej bym zwariowała kompletnie. Polecam psychoterapie- warto zainwestować, żeby nie cierpieć
  22. dodzik

    Re:

    Widze, ze mam podobnie- fobia społeczna. Czasami tez mam tak, ze zamknelabym sie w czterech scianach i nie wychodzila na ulice. Tyle, ze to niemożliwe, bo tym bardziej bym zwariowala. Polecam psychoterapie- warto zainwestować, by cieszyc sie zyciem
  23. Witaj. Wiesz, myślę że Twój problem wiąze się z tym, że dopiero zacząłeś studia. Jak na to nie patrzec- nowe środowisko, nowi znajomi itp. Na pewno czujesz, że to pierwszy etap ku dorosłości i może lek przed tym Cie paraliżuje. Jeżeli jednak zależy Ci na tych studiach, to bądź spokojny- ważne żeby robic co się lubi, a praca się znajdzie:)
  24. No tak, skąd ja to znam;/ horendalny lęk przed porażką, przed krytyką. Nic innego, tylko fobia społeczna. Po 2 latach chodzenia na terapie widzę związek pomiędzy uzależnieniem od rodziców 9zwłaszcza matki), i lęk przed odpowiedzialnym, samodzielnym życiem. Niestety prawda jest brutalna- my chcąc tego czy nie odpowiadamy za to życie, bo tak naprawdę na nikogo nie można liczyć..zresztą nikt za nas nie umrze. Chcąc czy nie, zdałam sobie z tego sprawe;/
  25. Szczypiorek:) wiesz, myślę, że każdy ma w sobie coś pięknego, każdy bez wyjątku jest niepowtarzalny:) Zauważyłam, że potrzeba czasu, żeby to dostrzec. Zobaczysz że systematyczna praca czyni cuda..Niestety widzę, że mi tego brakuje:( Tak, brakuje mi jakiejs takiej pokory, cierpliwości..chciłabym, żeby wszystko był na teraz..Myślę, że warto zaufać sobie, bo niby czemu inni mają być w czymkolwiek lepsi? To tacy sami ludzie jak my Ostatnio podczas terapii okazało się, ze wierze w matke, że ona ma rację i że nie może być inaczej. Dlaczego nie? ja tylko decyduje o swoim losie.
×