Skocz do zawartości
Nerwica.com

AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".


Picasso

Rekomendowane odpowiedzi

ja z domu wyjde jak sie zmuszę,ale zanim sie zbiorę mija nawet kilka godzin,najgorzej jest jak musze coś załatwic w jakims urzedzie czy cos takiego,albo spotkac sie z obcymi ludzmi...to stresuje sie juz na dzien przed :smile: .potrafie miec zepsuty humor prze cały dzien bo"pani na poczcie była niemiła" :D teraz jak to pisze to sama sie z tego smieje.ale za to jaka mam satysfakcję kiedy juz cos mi sie uda zalatwic w tym nieszczesnym urzedzie...nie pozostaje nic innego jak zmierzyc sie ze swoimi lekami,chociaz to ogromny stres,ale z czasem jest coraz latwiej :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech mam to samo, juz sam fakt ze musze wyjsc mnie stresuje ogólnie najpierw musze sie jakos zmobilizowac zeby wyjsc. A jak juz jestem poza domem stresuje sie wszystkim a to że ktos sie na mnie popatrzyl juz wyobrazam sobie ze sie ze mnie smieje ogolnie mam tysieac mysli dlaczego na mnie sie patrzy, a jak mam cos załatwic to o zgrozo stres na maksa, serce w gardle, łapy trzęsą sie na maksa, zawsze jak wychodze mam przy sobie mp3 muzyka mnie relaksuje i jakos da sie to przetrwac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jutro przede mną kolejny krok do przodu czyli wizyta w urzedzie pracy :shock: jak sobie pmysle o tym tłumie ludzi i "sympatycznych"paniach urzedniczkach to az mnie ciary przechodza...mam nadzieję ze uda mi sie nie uciec sprzed samych drzwi ;) czesto macie tak,że mobilizujecie sie caly dzien,wyobrazacie sobie całą sytuacje korok po kroku,tylko po to zeby potem jak przyjdzie co do czego bezczelnie "zawinąc kitę" :D dosłownie w ostatniej chwili?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja prawie też , zamiast siedzieć na wykładzie i słuchać ja myłslałam co mi dolega czy nie zwymiotuje czasem , jak mnie głowa bolała to wogóle KONIEC myłśałam tylko co t może być i chciałam być w domu . Ledwo do końca wykładów siedziałam ale jakś się zwiełam w garść i chodzę na wykłady nie zawaliłam studiów a byłam krok od tego. Ale przez tą chorobę nie dam sobie życia zrujnować :mrgreen::mrgreen: ACH i univerek mam 10 min od szpitala :P to też pomagało jakby coś zawsze mogę się urwać i jakoś tam dojść :mrgreen::mrgreen: Pociesza mnie to :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm...a tak długo zastanawiałam sie dlaczego mam problemy z wyjściem z domu...Ubrana, umalowana z zegarkiem na ręku podchodze do drzwi i coś mi mówi "nie" momentalny impuls i ciach spowrotem przebieram sie w dresik zamiast sie przemoc ehhh dotyczy to tylko wyjsc typu na zakupy. Na uczelnie, do pracy (jak narazie tylko sezonowej) wszystko leci jakos automatycznie, bez problemow- bo to przymus? hmm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie ,że tak :D przynajmniej w moim przypadku jak miałam coś zrobić to nie myślałam za bardzo " a co jeśli..."bo muszę i koniec:) robisz to automatycznie. Jak masz wybór to już się wahasz czy to zrobić a jak wiadomo czym dłużej myślisz tym bardziej nie wiesz :P

 

Mam do was małą prośbę jeśli byście chcieli mi pomóc , mam napisać na biochemię o szczepieniach jak ludzie do nich podchodzą , czemu się ich boją i czy znają osoby które miały powikłania po nich ....Jeśli tak proszę piszcie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie to najbardziej męczący aspekt NL.

trzeba się przełamać, ale najczęściej pomagają w tym farmaceutyki. dobrze jest oswajać okolicę i starać się zawsze znaleźć swoją bezpieczną przestrzeń. ja potrafię sobie poradzić tylko w znanych sytuacjach i miejscach, albo raczej gdy wiem dokąd się wybieram, ile zajmuje podróż, i wiem że czeka na mnie bezpieczny punkt docelowy. inaczej masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rano obudziłam się znowu roztrzęsiona. Dzisiaj po południu będę ponownie zmagać się ze sobą i postaram się wyjść przed blok. Boję się opuszczać swoje mieszkanie. Jeszcze dwa miesiące temu pracowałam ale było coraz gorzej i zrezygnowałam. Teraz nie mamy pieniędzy a ja nie dam rady nigdzie się ruszyć. To mnie dobija. Tak bym chciała być niezależna i samowystarczalna. Może to zabrzmiało jakoś patetycznie ale chodzi o to, że po prostu chciałabym móc swobodnie poruszać się sama po okolicy. O nic więcej mi teraz nie chodzi...

Jak wyjść z tego błędnego koła? Czy ktoś też próbuje jak ja? Metodą "małych kroczków" czyli codziennie na siłę po trochu coraz dalej. Ja tak robię dopiero od dwóch dni...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzisz do specjalisty? leczysz się gdzieś?

 

to, co mogę doradzić, to wyznaczanie sobie bezpiecznych punktów w okolicy. zastanów się gdzie możesz pójść, żeby wiedzieć, że jesteś na tyle blisko mieszkania, że możesz do niego szybko wrócić. rób to stopniowo, znajdując bezpieczne punkty coraz dalej.

 

druga sprawa jest taka, że nie powinnaś rezygnować z pracy. kontakt z ludźmi bardzo pomaga, bo pozwala nam poczuć się bardziej normalnie. jeśli na razie nie masz z czego żyć, a za bardzo boisz się wychodzić, spróbuj pracować w domu. jeśli chcesz, napisz do mnie na pw, to wymyślę Ci jakieś zajęcie, które możesz wykonywać w domu, a które przyniesie Ci trochę pieniędzy. tyle że to jest rozwiązanie tymczasowe. powinnaś być wśród ludzi. nawet nie wiesz ilu "świrków" takich jak Ty czy ja chodzi po ulicach i boi się przejść kolejny metr ;) zobacz ilu nas jest na forum ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wyjść z tego błędnego koła? Czy ktoś też próbuje jak ja? Metodą "małych kroczków" czyli codziennie na siłę po trochu coraz dalej. Ja tak robię dopiero od dwóch dni...

 

 

Ja to robię od pięciu, prawie sześciu lat...

Lęk przed wyjściem z domu mnie przytłacza

A muszę iść do sklepu po chleb. To tylko 15 minut. Nie pójdę, nie dam rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anuśka, cieszę się, że to rozumiesz :smile:

Wczoraj wyszłam z domu razem z rodzinką i ... niestety byłam zaledwie 5 min. bo lęk, dziwne odrealnienie, każdy krok, który oddalał mnie od klatki schodowej był coraz bardziej niepewny. W końcu, kiedy oddaliłam sie na jakieś 20 metrów, zaróciłam i uciekłam do domu :cry:

Ale chyba liczy się to, że wogóle wyszłam i próbowałam. Będę tak próbować codziennie, żebym mogła docierać choć do najbliższego sklepu po chleb.

Dzisiaj znowu spróbuję i napiszę jak było...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stokrotka70

Gratuluję, że wyszłaś. Niedaleko, bo niedaleko, ale zawsze. Mi się wczoraj nie udało. Tłumaczyłam moje zachowanie sama przed sobą, ale i tak wiem, że to jest tylko takie oszukiwanie.

Jak pomyślę, że kogoś spotkam, jakiegoś sąsiada, to mnie zimny pot oblewa. A jeszcze się będzie pytał co u mnie to co mu powiem? Wie pan, chyba jestem psychiczna bo się boję na dwór wyjść?

A samo wejście do sklepu?

Masssakra!!

Wyobrażam sobie te wszystkie oczy na mnie zwrócone. Nie, to nie na moje nerwy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłam i było ok :smile:

Poszliśmy do najbliższego sklepiku bo MIAŁAM CEL - kupić jogurt i banana dla dziecka. I dłożyłam jeszcze rundę naokoło bloku.

Ale boję się mojego jutrzejszego wyjścia. Moim jedynym "bezpiecznym punktem" na zewnątrz jest próg klatki schodowej A i tak czasem boję się zejść na dół, żeby coś podać czy pomóc w przyniesieniu wózka dziecięcego... :cry:

 

[Dodane po edycji:]

 

Anuśka, jak miło, że mi kibicujesz. Ja mam pomysł dla ciebie: Na sam początek to nie wychodź nawet na klatkę schodową tylko umyj drzwi po zewnętrznej stronie. Po prostu bądź po drugiej stronie drzwi ale miej je uchylone, żeby w każdej chwili móc czmychnąć. I tak udawaj, że polerujesz te drzwi i zerkaj na klatkę schodową, żeby sie oswajać z przestrzenia na zewnątrz oraz z ewentualnym spotkaniem z sąsiadem. Zrób tak koniecznie i napisz jak było. Trzymam za ciebie kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anuśka, zapewniam Cię, że nikt na Ciebie nie patrzy na zewnątrz, bo ludzi tak naprawdę interesują oni sami, a nie jakiś obcy ;) naprawdę nie ma się co stresować, że będą się na Ciebie gapić, bo nikt na to nie ma czasu. pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Jadis

u mnie to sprawa nie wygląda tak różowo. Ludzie powinni interesować się samymi sobą. Ale nie. Mieszkam na wiosce, w kilkurodzinnym domu. Naokoło stoi kilka domów. I to jest tak, że każdy wie co u innych się dzieje, czy mieli dziś na obiad kurczaka, w jakim proszku piorą, ile płacą za OC. Robią razem grile, razem piją, grają w paletki. Po pół roku od zdarzenia sąsiadka się pyta: "a to prawda, że ten i tamten byli u ciebie tego i tego dnia? bo tak mówił jeden z sąsiadów, ale nie, ja się plotkami nie interesuję"

Dosłownie ręce opadają. Czasami marzy mi się przenieść do dużego miasta, gdzie będę anonimowa, ale z drugiej strony wiem, że to nie jest doby pomysł.

Ostatnio przyjechałam ze szkoły (ostatnie egzaminy) i dopadła mnie taka jedna z pytaniem czemu nie wychodzę, bo już się sąsiedzi pytają. Wykręciłam się dużą ilością nauki (haha, nauka), ale teraz nie mam już argumentu. Nie mogę powiedzieć, że to agorafobia (czubek góry lodowej), bo od razu cała wiocha mnie odpowiednio zaklasyfikuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już się doszkoliłam i nawet zastanawiam się czy i u siebie nie odnajduje pewnych takich zachowań ale szczerze mówiąc nie chcę drążyć tematu...

Wyszliśmy znowu przed południem i - nie było dobrze. Dotarłam do sklepu i... spanikowałam. To nieprzyjemne uczucie jakby odrealnienia, jakby powietrze było gęste jak zupa a ja jak ta zawisina... jejj ale porównanie. No w każdym razie był silny lęk i w drodze powrotnej małe napady paniki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×