Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Już długo miałam z tym spokój, a w środę znowu mnie dopadło.. ostatnio miewam mdłości, i oczywiście lęki z tym związe się zaczęły pojawiać. ech :/ dopadło mnie w pracy i bałam się, że zwymiotuje publicznie. a w czoraj sama w domu siedziałam i wymiotowałam do woli. mam dość ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

Hehe, Arasha mozna powiedziec ze branza podobna ale moja praca to bardziej chalupnicza hehe ;d Wogole to jutro pierwszy dzien... troche sie boje ze nie dam rady ale pocieszam sie tym jak nie ta praca to inna. A tak wogole to nie mam chlopaka tylko dziewczyne, jakos tak nie chcialam wczesniej sie z tym obnazac. W sumie to na codzien normalnie z tym zyjemy, specjalnie sie nie kryjemy i specjalnie nie obnosimy z tym faktem. Jestesmy juz prawie 4 lata razem wiec duzo sytuacji juz przezylysmy razem. Moja partnerka ma szanse tutaj na lepsze stanowisko wiec dlatego tutaj zostajemy, jest to male miasteczko co zmniejsza moja szanse na znalezienie jakiejs innej dobrej pracy, no ale coż, czego sie nie robi dla milosci ;) wczoraj bylam tam zobaczyc co i jak, ten smrod lososia jest straszny, mam nadzieje ze uda mi sie skupic na tym ze jest tam zimno a nie na zapachu ehh. A jak nie to poprostu wyjde w srodku dnia, nie bedzie jakiejs powaznej umowy wiec zadnych konsekwencji nie poniose.

 

ja poszłam pierwszy raz do psychiatry z myślą, że w swojej karierze lekarskiej spotkał się on już z milionem dziwniejszych przypadłości i mój lęk nie będzie dla niego niczym dziwacznym, więc nie ma co się wstydzić lekarza :)

Ja jak powiedzialam mojemu psychiatrze ze boje sie wymiotowac to sie usmiechnal tak jak by chcial mi powiedziec "czego tu sie bac" ale widzial moja powazna mine i to ze jestem bardzo zestresowana wiec chyba sie dlatego opanowal. Potem tylko zapytal czy od dziecka tak mam.

 

A tak ogolnie czuje sie dobrze, wczoraj troche zle sie czulam bo za duzo zjadlam na obiad i przez chwile mysalam o wymiotowaniu ale zaraz mi przeszlo, to ten anielski efekt lekow. Za chwile 3 miesiace jak zazywalm Depralin, jest tylko lepiej. Mam nadzieje ze jutro obejdzie sie bez atakow paniki...

 

Pozdrawiam,

 

poranna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Dziewczyny

Ja znowu mam swoje napady, jednak nie o mnie chodzi a o mojego syna :/ Ciągle mam wrażenie, że jest mu niedobrze, uważam na to co je w dzień, ciągle mam obawę, że może z jakiegoś powodu zwracać :( A jutro jeszcze jadę z synem do lekarza, który jest o 40km od naszej miejscowości. Syn ma okropną chorobę lokomocyjną i od dziś rana panikuję jak to będzie (ma 3 lata a dostępne środki na tę chorobę mu nie pomagają). Zaopatrzyłam się już w tabletki uspakajające Relomax forte, tylko ciekawe czy coś podziałają. Ale i tak ogarnia mnie okropna panika :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

 

jestem juz po tygodniu w pracy. Jest okropny mlyn, po 12 - 14 h od 6 rano. Pare razy mialam momenty ze chcialam juz wyjsc na zewnatrz, ale staram sie o tym nie myslec. Ogolnie czuje sie dobrze ale rano jak ide do pracy mam te mysli czy dam rade, jak to dzisiaj bedzie itp. Raz jak wrocilam do domu zobaczylam ze w szklance w ktorej mam przygotowane leki na rano sa dwie tabletki i zglupialam bo nie pamietamalm czy wzielam rano i wrzucialm nastepne czy zapomnialam lyknac... wiec zdecydowalam ze wezme. Balam sie co bedzie jezeli zazylam podwojna dawne na szczescie nic mi nie bylo, no i skonczylam po 12 w pierwszy dzien pracy wiec od mojej stalej pory - 6 rano - nie minelo tak duzo czasu.

Na razie czuje sie na silach zeby pracowac ale obawiam sie ze dlugo nie wytrzymam w takim tempie i jeszcze ta atmosfera w pracy, ciagle klotnie, poganianie itd. Boje sie ze skonczy sie to tak jak w zeszlym roku kiedy tyle pracowalam i wtedy zaczely sie moje problemy z lękami o wymiotowwaniu, ze nie moge wyjsc kiedy chce na swieze powierze, ze nie moge sie napic i co bedzie jezeli zwymiotuje przy wszystkich. Pocieszam sie tym ze teraz wspomagaja mnie leki i moze do tego nie dojdzie ale zawsze sa te mysli co bedzie jesli... puki co panuje na lękami i paniką. Najgorszy jest moment kiedy rano wchodzimy wszyscy do pracy, jest ciasno duszno kiedy wszysyc razem sie przebieramy, nie ma czym oddychac... ale na hali jest bardzo niska temperatura i wentylacja ciagle pracuje wiec nawet ok ze tak na mnie wieje ciagle, gorzej by mi bylo w cieplym pomieszczeniu. No to chyba na tyle... a co tam u was slychac? :)

 

Pozdrawiam Was i czekam na jakies nowe posty.

 

poranna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uczę się na razie cały czas. W momentach zwątpienia będę sobie wyobrażała Ciebie na tej hali rybnej, to może dam radę ;) Podziwiam Cię, że masz siły w ogóle pracować, ale to pewnie dzięki lękom. Ja mam ciągłą huśtawkę nastrojów, lęki i wiecznie jestem zmęczona, a tak chciałabym normalnie żyć ...

 

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wytrwałości, a jak uznasz, że nie jest to warte Twego zdrowia, to rzuć w cholerę ;)

 

Arasha

 

-- 30 cze 2014, 23:20 --

 

oczywiście dzięki LEKOM, a nie ... lękom :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, ja też mam problemy z emetofobią. Do tego dochodzi chyba agorafobia, ale to może mi się wydawać i być po prostu wynikiem tego pierwszego.

 

Jestem w szczęsliwym związku z chłopakiem, który mnie wspiera w tej ''przypadłości'' i wg mnie powinien dostać jakąś pokojową nagrodę Nobla albo co, bo gdy wpadam w panikę a potem następuje płacz, zazwyczaj mówię okropne rzeczy... Oczywiście o sobie, jaka to ja jestem głupia, że po co mu taka dziewczyna, że powinien mnie zamknąć w wariatkowie itp... A on cierpliwie wysłuchuje, potem tłumaczy wszystko i mnie uspokaja...

 

No w każdym razie... Cóż, to co u wszystkich... Boję się zwymiotować... Poza tym u mnie też jest coś takiego, że tak jakby boję się dużych przestrzeni... Od tego mnie mdli... Zresztą mdli mnie od wszystkiego, TYLKO jeżeli jestem poza domem. Jak jestem w domu wszystko jest w porządku, nic mi nie dolega, czuję się bezpiecznie, jem ile chcę, śpię ile chcę itp. Wystarczy że wyjdę z domu... Jak śpię gdzieś poza domem, np u chłopaka, nie przesypiam pierwszej nocy w ogóle. Potem śpię, ale głównie ze zmęczenia. Pierwszej nocy dostaję okropnych nerwów, nudności i wszystkiego jak leci. Przechodzi po czasie, jak sobie posiedzę, ale jak sie kładę to z powrotem... I tak całą noc. Dlatego boję się spać gdzie indziej, a tutaj wakacje i jutro jadę nad morze... Z chłopakiem, przyjaciółką i jej facetem... Okropnie się boję, co to będzie... Na drogę biorę aviomarin, ale potem? Jak będziemy chodzić, na plaży, w pokoju, w nocy... Wszędzie, czuję że będą nerwy... Wiem, nastawiam się, ale inaczej NIE POTRAFIĘ! Może macie jakieś sprawdzone sposoby, ćwiczenia które robicie w trakcie napadów paniki? :why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj mggabijp

 

coż mogę Ci powiedzieć, mója walka (bo można tak to nazwać) z emetofobia zaczela sie stosunkowo niedawno, w porównaniu do innych forumowiczów, więc oni mają większe doświadczenie. Ale sama pół roku męczyłam się z wychodzeniem z domu. Nie wiem czy czytałaś moje wcześniejsze posty, ale wspomne tylko, że nie wychodziłam z domu bez kropli miętowych wody, zanim jeszcze wyszłam na zewnątrz już martwiłam się czy uda mi się zronic zakupy. O spokojnej podroży autem czy pociagiem nie było wogóle mowy. Oczywiscie udawalo mi się jeździć ale byla to istna udręka psychiczna dla mnie. Zanim sie uspokoiłam mijało trochę czasu, a kiedy udało mi się uspokoić myślałam tylko ile potrwa mój spokój i takie błedne koło...

Przeżyłam picie różnorakich ziół, łykanie doraźnych tabletek uspokajających, treningi relaksasyjne, próby wmawiania sobie, że nic mi nie jest po czym załamywanie się. W konsekwencji zamknełam się w domu na poł roku, a przecież tyle rzeczy mogłam wtedy zrobić... No nieważne.

Mogę napisać Ci żebyś się uspokoiła i wszystko będzie dobrze, ale przecież sama wiesz, że takie słowa pocieszaja na chwilę. Sama znasz siebie i wiesz czego możesz się spodziewać po swoich dotychczasowych przeżyciach. Pewnie będziesz czuła duży dyskomfort na tym wyjeździe, ale ważne, że próbujesz z tym żyć mimo ogromnego wysiłku.

Mnie osobiście pomogły leki od psychiatry, nie rozwiązaly wszystkich problemów bo musiałam zrezygnować z pracy z powodu dużej presji, z którą nie potrafię sobie jeszcze poradzić i nie wiem czy kiedykolwiek bede umiała, nie każdy przyzwyczaja się do trudnych warunków. Ale nie załamałam się z tego powodu, oczywiście miałam chwile refleksji, że co ja teraz zrobię, ale nie popadam w doły. Leki dużo mi pomagają, choć do dzisiaj bywa że robi mi się nidobrze wśród ludzi czy nawet w domu. Ale to szybko mija i sie tym nie przejmuje. Jak mam gdzieś jechać dalej czuję niepokój, ale tak jak napisalam szybko o tym wszystkim zapominam. Na dzień dzisiejszy wiem ze bez lekow nie dalabym rady normalnie zyc. Są to leki na okresloną chorobę tak jak milion innych leków na milion innych chorób i trzeba sobie uswiadomić, że to da się leczyć. Dziewczyny z forum coś wiedza o przekonywaniu bo sama byłam przypadkiem który nie chcial brac leków ;)

Nie wiem czy jakoś Cie przekonałam do leczenia, czy wogóle brałaś juz jakies leki, ale musisz sama do tej decyzji dojść.

Mam nadzieje ze moje slowa choc troche Ci pomogą.

 

Pozdrawiam,

 

poranna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje słowa poranna bardzo mi pomagają jeszcze nie rozmawiałam na ten temat z nikim kto wie jak się czuję bo ma lub miał tak samo. Wszyscy mi mówią żebym przestała "po prostu"o tym myśleć ale tak się nie da bo to żyje w naszej podświadomości i jest częścią nas i sami poradzić sobie z tym nie możemy (przynajmniej ja nie mogę) dlatego lepiej rozmawiać z kimś kto wie jakie słowa pocieszenia działają najlepiej. Dzięki Twojemu przypadkowi a także przypadkom wielu innych którzy to pokonali zyskałam nadzieję na to że kiedyś z tego wyjdę. Bo chwilami juz naprawdę myślałam nad skończenien nawet życia w jakiś sposób. Raz pamiętam dostałam napadu płaczu i doła które zwykle u mnie następują po panice której świadkiem był mój Facet i było to tak niezwykle głębokie załamanie że myślałam że to już koniec że tak ma wyglądać moje życie i chyba muszę z tym skończyć bo nie wytrzymam. Na szczęście udało się Mu mnie uspokoić. Teraz jednak mam nadzieję na poprawę swego losu i na to że jeszcze kiedyś będę mogła cieszyć się życiem i swoim jak bardzoo udanym i szczęśliwym związkiem. A tymczasem jadę jutro walczyć z samą sobą. Dam znać jak żyje i daję sobie radę względnie regularnie bo internet będziemy mieli z sobą :):):) pozdrawiam serdecznie wszystkich nerwusów :):):):*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, witaj!

Ja przez długi czas nie ruszałam się z domu bez:

-aviomarinu

-nifuroxazydu

-metoclopramidum , oprócz tego gumy miętowe.

 

To było dla "psychicznego" komfortu, bo rzadko te leki brałam. Ale "jakby co" były i to mnie uspokajało.

Pomogła mi dopiero wizyta u psychiatry i leki. Inaczej nie wiem, czy teraz nie byłabym w szpitalu. Miałam mdłości PO WSZYSTKIM co zjadłam, ataki paniki kilka razy dziennie, bezsenność, mówienie chłopakowi > jaka to jestem nienormalna, męka...

Rodzice uważali, że "stwarzam sobie problemy", lekarze patrzyli z politowaniem i twierdzili, że z tego "wyrosnę". A ja już wariowałam. Chudłam coraz bardziej, byłam wycieńczona psychicznie i fizycznie.

Jeśli Twoje problemy są podobne do moich, to niestety, jest słaba opcja, że z tego sama wyjdziesz. Może być lepiej, tydzień, dwa, miesiąc, ale jak wróci, to ze zdwojoną siłą.

 

P.S. Udanych wakacji i nie żałuj tak swojego chłopaka. ;) Każdy jest "dziwny" i ma jakieś lęki. Akceptuje Cię, kocha taką jaka jesteś. Mój mąż, odkąd jesteśmy po ślubie ani razy nie zwymiotował. Z alkoholem uważa, zresztą nie pije za często, jedzenie zawsze musi być pierwszej świeżości, daty sprawdzane na bieżąco, na mieście nie jadamy. Małżonek mówi, że same plusy; kasa zostaje w kieszeni, jedzonko domowe gotujemy, nie cierpimy na sraczki i zatrucia. :twisted: Gdyby mu moja fobia przeszkadzała, to by ze mną nie był - proste. Nie zmuszałam Go do ślubu. Wiele razy mówił, że Mu nie przeszkadza moja fobia, tylko mi współczuje, gdy widzi jak się męczę i że bardziej ja się z tym męczę niż On. Sama się zastanów, gdyby Twój chłopak miał ataki paniki, bał się czegoś, jak byś reagowała? "O rany jaki on dziwny, nienormalny", czy może jednak "Biedny... Nie wiem jak mu pomóc, a nie chcę żeby cierpiał". Ta fobia jest zmorą głównie dla nas samych. Trzeba sobie pomóc i iść do specjalisty.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, dziękuję za miłe słowa :)

Wiem, że sama z tego nie wyjdę, bo jest to zbyt ciężkie i poważne, sam umysł nie da sobie z tym rady i jestem tego świadoma. Dlatego zaraz po powrocie z wyjazdu natychmiast idę do lekarza. On chce iść ze mną, myślę, że to dobry pomysł, żeby przy tym był, obojgu nam może to pomóc.

Bardzo się tego boję... startujemy o północy. Mam nadzieję, że aviomarin pomoże. Ja nie mam przy sobie przeciwwymiotnych, bo w sumie żadnych jeszcze takich nie znałam, mnie trochę pomagał Validol, chociaż ciężko, bo on też ma taki niemiły smak. Ale jakoś się po nim ogarniałam.

Nie wiem, dziś już byłam w mieście z rodzicami na takich ostatnich zakupach w Radomiu (ok 20 minut jazdy samochodem) i podczas jazdy z nimi czułam się naprawdę dobrze, zresztą z rodzicami jakoś zawsze lepiej, nie wiem czemu, może przez fakt, że często w domu z nimi siedzę i ich towarzystwo nie jest ani trochę stresujące albo co...

Głębokie wdechy i wydechy - chociaż mnie takie coś już nie pomaga, ale można zrobić - i jadę. Czas pokaże, jak z moją psychiczną siłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, z tym lekarzem, przy obecności chłopaka, to super pomysł. Będzie Ci raźniej. :great:

 

Będzie dobrze na wyjeździe, zobaczysz. Aviomarin wg mnie jest dobry, bo jest przeciwwymiotny, dodatkowo "otępia" i rozluźnia. Pisz nam koniecznie jak wyjazd i wizyta u lekarza. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, obyś miała rację i żeby rzeczywiście było dobrze, chociaż szczerze do wyjazdu kilka godzin, najadłam się Validolu (6 tabletek przez cały dzień po dwie) i jakoś mi raźniej, jakiś optymizm mam w sobie o który nigdy bym siebie w takim momencie nie podejrzewała :D więc może faktycznie dam radę i nie schrzanię wakacji swojemu Facetowi :D Zobaczymy. Na razie przygotowania :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będzie dobrze. Nawet jeśli będzie gorsza chwila, to nie jesteś sama! Masz kochającego faceta, który Ci pomoże/uspokoi. Tak jak rodzice, przy Nim też możesz się czuć bezpiecznie. Poza tym jak tylko zaczniesz się gorzej czuć, to mów do siebie >, że nic się nie dzieje, że to tylko głowa, fizycznie nic Ci nie dolega, że setki razy czułaś się gorzej i nic złego się nie działo, w razie czego masz aviomarin i po nim na pewno będzie dobrze. Tłumacz sobie, że to nie żołądek odmawia Ci posłuszeństwa, tylko głowa. Masz obok chłopaka, przyjaciół... Jesteś bezpieczna. Pamiętaj, jak każda emetofobiczka, jesteś mistrzynią w powstrzymywaniu wymiotów. Zresztą, nie pojawiają się one bez powodu, tylko podczas zatrucia poważnego, czy po ostrym piciu. Mnie takie tłumaczenie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BPamiętaj, jak każda emetofobiczka, jesteś mistrzynią w powstrzymywaniu wymiotów.

 

Co to to masz całkowitą rację. Niejeden na moim miejscu po prostu by się zrzygał :D

 

Dzięki, będę sobie to powtarzać, choć aviomarin biorę bez zastanowienia, od razu. Za dobrze siebie znam i wiem, że coś się będzie ze mną działo, więc lepiej zapobiegać... Ale to dobrze, że zalogowałam się tutaj. Lepiej się czuję jeżeli wiem, że nie tylko ja tak mam i że mój przypadek nie jest jedyny, odosobniony... Jakoś sobie poradzę mam nadzieję. oby tylko tę podróż przeboleć. I móc cieszyć się z wyjazdu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Co to to masz całkowitą rację. Niejeden na moim miejscu po prostu by się zrzygał :D

 

Hehe, dokładnie. :lol:

 

I słusznie, że zażyłaś. Też go łykałam przed dłuższą podróżą, niejednokrotnie po 2 tabletki. Do dziś mam 2 opakowania w apteczce domowej. :P Dasz radę. Szczerze Ci powiem, że też nie lubię zmian otoczenia. Odczuwam dziwny, irracjonalny lęk, niepewność. Nie czuję się jakby "swobodnie" jakby coś. Głupie to ale nie umiem tego nawet dobrze ubrać w słowa ale myślę, że wiesz o co mi chodzi. Któż inny jak nie Ty... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tylko głowa, fizycznie nic Ci nie dolega, że setki razy czułaś się gorzej i nic złego się nie działo,

 

Tej myśli trzymam się podczas każdego ataku. Zawsze sobie powtarzam, że jeśli przez te wszystkie lata nigdy nie zwymiotowałam z lęku, a wiele razy czułam się naprawdę strasznie, to dlaczego tym razem miałoby być inaczej.

 

mggabijp, jak minęła podróż?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A więc podróż w pełni. Jechaliśmy około 7 godzin, na samym początku zażyłam Aviomarin.

Zanim zaczął działać, czułam, że się zbiera na panikę. Ale po około 35 minutach naszła zbawienna ulga - lek zaczął działać. I podróż minęła jak sen, właściwie to nic dziwnego - trochę pospałam :D

Myślałam, że widok morza mnie stłamsi, że spowoduje napad paniki, ale miło się zaskoczyłam - naprawdę cały dzień w obcym miejscu minął spokojnie i pięknie.

Może spowodowane jest to arsenałem farmaceutycznym, jakim dysponuję: mama mnie na to przygotowała. Mam Oxazepan, jakiś dobry lek na sen, Validol i oczywiście Aviom. Myśl, że w każdej chwili mogę coś wziąć i to coś na pewno pomoże uspokaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, skoro dałaś radę we Władku w pełni sezonu, to nie jest tak źle ;) Sama od 3 lat nigdzie nie wyjeżdżam przez lęki ( takie same jak Twoje ), a dawniej co roku jeździłam nad morze ( zwłaszcza w okolice Władysławowa ). Jak możesz, to pozdrów ode mnie MORZE 8)

I trzymaj się :tel2:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowię z chęcią :D

Dzisiaj rano coś z powrotem powoli wraca, zaczynam stresy mieć, zdecydowałam postawić na aviomarin bez względu jak potem się będę trzymać. Wyspana jestem ale coś mnie bierze, wolę nie ryzykować, że dostanę jakichś napadów histerii... Znowu. Trzeba jakoś żyć, nie?

 

 

 

 

 

Czasem mam już dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy aviomarin jest najlepszym pomysłem, jeśli nigdzie się dzisiaj nie wybieracie samochodem. On raczej na napady paniki nie pomaga :? , a możesz potem chodzić cały dzień senna i zmulona. No, chyba że wskoczysz do oszałamiająco ciepłego ( jak zawsze :D ) Bałtyku. Weź lepiej coś uspokajającego. Poza tym pomyśl, jak podróż przeżyłaś, to już gorzej nie będzie. W razie czego, gdybyś źle się czuła w dużych skupiskach ludzi, zawsze możecie pójść na plażę w miejscu, gdzie nie ma takich tłumów - polecam np. plażę z drugiej strony Władysławowa ( za portem ) w kierunku na Chałupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałam dodać, że jechaliśmy dzisiaj około 40 km na Hel i dlatego wzięłam. Owszem, mocno muli, ale mi na panikę pomaga. Nie ma nudności = nie ma paniki, tak u mnie jest. Trochę się rozluźniłam i walczyłam z sennością, ale dałam radę.

Owszem, podróż najgorsza i minęła, ale nadal jestem poza domem - najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. Dlatego też nerwy łapią. Ale nie mam zamiaru się poddawać. Tu jest tak pięknie, a po głowie chodzi mi jedno: nie będzie mi jakaś je*ana emetofobia zatruwać życia i nie pozwalać cieszyć się z niego! Poza tym zawsze jakby co mam przy sobie Jego.

Na tę plażę idziemy jutro, bo na razie pogoda trochę nie dopisuje, a jutro ma być znaczna poprawa. Więc trzeba skorzystać i podsmażyć się trochę :)

 

 

 

 

Ale i tak po powrocie na 100% idę do lekarza.

 

-- 15 lip 2014, 01:04 --

 

PS.1: Ni chu-chu nie wiem, jak tutaj edytować posty, a znając już troche forumowe regulaminy, pisanie jednego posta pod drugim traktuje się jak spam. Ale jak edytować własne posty?

 

PS.2: Zapraszam na mojego świeżo rozpoczętego bloga o życiu z emetofobią. Może to nic wielkiego, ale tak po prostu mi lepiej, wygadać się, jeśli można w necie użyć tego terminu. Napisać wszystko, co na wątrobie leży. Tam właśnie wszystko opisuję nieco dokładniej, jest to po prostu moje życie w cieniu tej irracjonalnej fobii. Link w podpisie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy aviomarin jest najlepszym pomysłem, jeśli nigdzie się dzisiaj nie wybieracie samochodem. On raczej na napady paniki nie pomaga :?

Ja się z tym stwierdzeniem nie zgodzę. Lepiej wg mnie połykać aviomarin niż znacznie bardziej uzależniające benzo. Zależy jak na kogo działa ale na mnie działał uspokajająco. Fakt, otumaniał i zmulał ale dla mnie liczył się fakt, że nie trzęsłam się jak w febrze.

 

Co do edycji postów, to chwilę po wysłaniu swojego posta, masz w jego prawej, dolnej części "cytuj" i "zmień", klikasz "zmień", gotowe. Ta opcja chyba jednak zanika po upływie jakiegoś czasu, jakiego nie wiem.

 

Rozumiem, że się boisz... Musisz wybrać się do specjalisty, bo się wymęczysz. Przerabiałam to.

 

Opalaj się miło bezpiecznie. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach widzisz, łączą się dwa posty ze sobą, albo zrobił/a to admin/ka :P Nie miałam tej opcji więc nie wiedziałam :D

 

Cóż, na moje nerwy aviomarin działa dobrze i niweluje napady paniki. On w końcu wpływa na ten odpowiedni ośrodek w mózgu dzięki czemu nie odczuwamy lęku. Tyle że fakt, mulenie jest.

 

Byłam dziś na plaży, w pewnym momencie mnie wzięło. Ale o dziwo - bierze mnie lęk, owszem, ale słaby. I łatwo go odpędzić. Może dlatego, że sporo się dzieje wokół, zajmuję się i lęki odchodzą.

 

Czuję, że teraz na noc zaczyna mnie brać. Validol pomaga, aviomarinu nie biorę - w ostateczności tylko. Nie chcę się od niego uzależnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do edycji postów, to chwilę po wysłaniu swojego posta, masz w jego prawej, dolnej części "cytuj" i "zmień", klikasz "zmień", gotowe. Ta opcja chyba jednak zanika po upływie jakiegoś czasu, jakiego nie wiem.

Znika chyba po 10-15 minutach.

Posty się same łączą.

 

mggabijp, jak pójdziesz do lekarza zapytaj go o hydroksyzynę, można ją stosować doraźnie. Na niektórych nie działa, ale warto spróbować. Działa przeciwwymiotnie i nie uzależnia.

 

Ja nie mogę brać Aviomarinu, więc podczas ataków pomagałam sobie Lokomotivem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×