Skocz do zawartości
Nerwica.com

poranna

Użytkownik
  • Postów

    54
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez poranna

  1. witam was, trafilam na ten watek przez przypadek. Jestem lesbijka. Widze ze juz tutaj nikt nie pisze od miesiaca... gdybys Niepewnasiebie93 miala jakies pytania to chetnie odpowiem, sluze pomoca.
  2. Witam wszystkich :) Wiem ze dawno mnie tu nie bylo, chcialam zapomniec o tych tragicznych miesiacach udreki, o rozmowach na ten temat itd. Teraz 11 miesiac biore escitalopram w stalej dawce 20 mg dziennie. Musze wam przyznac, ze zapomnialam juz jak to bylo i w chwili obecnej nie moge sobie wyobrazic stanu w ktorym sie wtedy znajdowalam. Duzo sie wydarzylo od kiedy przestalam pisac, zakonczyl sie moj 4letni zwiazek, a wlasciwie zostalam porzucona, w obcym kraju, bez znajomych. Szybko pozbierama sie do kupy co rowzniez mnie zdziwilo, nigdy nie bylam tak silna psychicznie. Miewam ataki paniki do dzisiaj, w miejscach publicznych, przed jakims emocjonujacym wydarzeniem, wtedy lykam hydroxyzyne ale jest to wlasciwie sporadycznie. Wciaz mam obawy przed podrozami, boje sie ze bede miec mdlosci, bedzie niekomfortowo, co pomysla inni, dlaczego nagle musze wysiasc itd znacie to :) nie mam mozliwosci chodzenia na terapie, leki wypisuje mi psychiatra z Polski, moj tata odbiera i mi wysyla, tak jest narazie, ale moj lekarz przez telefon zaczyna mowic o odstawieniu i troche sie tego boje. Boje sie glownie tego ze nie poradze sobie w pracy bez lekow. Ogolnie jest bardzo dobrze :) pozdrawiam wszystkich poranna
  3. Witaj mggabijp coż mogę Ci powiedzieć, mója walka (bo można tak to nazwać) z emetofobia zaczela sie stosunkowo niedawno, w porównaniu do innych forumowiczów, więc oni mają większe doświadczenie. Ale sama pół roku męczyłam się z wychodzeniem z domu. Nie wiem czy czytałaś moje wcześniejsze posty, ale wspomne tylko, że nie wychodziłam z domu bez kropli miętowych wody, zanim jeszcze wyszłam na zewnątrz już martwiłam się czy uda mi się zronic zakupy. O spokojnej podroży autem czy pociagiem nie było wogóle mowy. Oczywiscie udawalo mi się jeździć ale byla to istna udręka psychiczna dla mnie. Zanim sie uspokoiłam mijało trochę czasu, a kiedy udało mi się uspokoić myślałam tylko ile potrwa mój spokój i takie błedne koło... Przeżyłam picie różnorakich ziół, łykanie doraźnych tabletek uspokajających, treningi relaksasyjne, próby wmawiania sobie, że nic mi nie jest po czym załamywanie się. W konsekwencji zamknełam się w domu na poł roku, a przecież tyle rzeczy mogłam wtedy zrobić... No nieważne. Mogę napisać Ci żebyś się uspokoiła i wszystko będzie dobrze, ale przecież sama wiesz, że takie słowa pocieszaja na chwilę. Sama znasz siebie i wiesz czego możesz się spodziewać po swoich dotychczasowych przeżyciach. Pewnie będziesz czuła duży dyskomfort na tym wyjeździe, ale ważne, że próbujesz z tym żyć mimo ogromnego wysiłku. Mnie osobiście pomogły leki od psychiatry, nie rozwiązaly wszystkich problemów bo musiałam zrezygnować z pracy z powodu dużej presji, z którą nie potrafię sobie jeszcze poradzić i nie wiem czy kiedykolwiek bede umiała, nie każdy przyzwyczaja się do trudnych warunków. Ale nie załamałam się z tego powodu, oczywiście miałam chwile refleksji, że co ja teraz zrobię, ale nie popadam w doły. Leki dużo mi pomagają, choć do dzisiaj bywa że robi mi się nidobrze wśród ludzi czy nawet w domu. Ale to szybko mija i sie tym nie przejmuje. Jak mam gdzieś jechać dalej czuję niepokój, ale tak jak napisalam szybko o tym wszystkim zapominam. Na dzień dzisiejszy wiem ze bez lekow nie dalabym rady normalnie zyc. Są to leki na okresloną chorobę tak jak milion innych leków na milion innych chorób i trzeba sobie uswiadomić, że to da się leczyć. Dziewczyny z forum coś wiedza o przekonywaniu bo sama byłam przypadkiem który nie chcial brac leków Nie wiem czy jakoś Cie przekonałam do leczenia, czy wogóle brałaś juz jakies leki, ale musisz sama do tej decyzji dojść. Mam nadzieje ze moje slowa choc troche Ci pomogą. Pozdrawiam, poranna
  4. Witam :) jestem juz po tygodniu w pracy. Jest okropny mlyn, po 12 - 14 h od 6 rano. Pare razy mialam momenty ze chcialam juz wyjsc na zewnatrz, ale staram sie o tym nie myslec. Ogolnie czuje sie dobrze ale rano jak ide do pracy mam te mysli czy dam rade, jak to dzisiaj bedzie itp. Raz jak wrocilam do domu zobaczylam ze w szklance w ktorej mam przygotowane leki na rano sa dwie tabletki i zglupialam bo nie pamietamalm czy wzielam rano i wrzucialm nastepne czy zapomnialam lyknac... wiec zdecydowalam ze wezme. Balam sie co bedzie jezeli zazylam podwojna dawne na szczescie nic mi nie bylo, no i skonczylam po 12 w pierwszy dzien pracy wiec od mojej stalej pory - 6 rano - nie minelo tak duzo czasu. Na razie czuje sie na silach zeby pracowac ale obawiam sie ze dlugo nie wytrzymam w takim tempie i jeszcze ta atmosfera w pracy, ciagle klotnie, poganianie itd. Boje sie ze skonczy sie to tak jak w zeszlym roku kiedy tyle pracowalam i wtedy zaczely sie moje problemy z lękami o wymiotowwaniu, ze nie moge wyjsc kiedy chce na swieze powierze, ze nie moge sie napic i co bedzie jezeli zwymiotuje przy wszystkich. Pocieszam sie tym ze teraz wspomagaja mnie leki i moze do tego nie dojdzie ale zawsze sa te mysli co bedzie jesli... puki co panuje na lękami i paniką. Najgorszy jest moment kiedy rano wchodzimy wszyscy do pracy, jest ciasno duszno kiedy wszysyc razem sie przebieramy, nie ma czym oddychac... ale na hali jest bardzo niska temperatura i wentylacja ciagle pracuje wiec nawet ok ze tak na mnie wieje ciagle, gorzej by mi bylo w cieplym pomieszczeniu. No to chyba na tyle... a co tam u was slychac? :) Pozdrawiam Was i czekam na jakies nowe posty. poranna
  5. Hej, Hehe, Arasha mozna powiedziec ze branza podobna ale moja praca to bardziej chalupnicza hehe ;d Wogole to jutro pierwszy dzien... troche sie boje ze nie dam rady ale pocieszam sie tym jak nie ta praca to inna. A tak wogole to nie mam chlopaka tylko dziewczyne, jakos tak nie chcialam wczesniej sie z tym obnazac. W sumie to na codzien normalnie z tym zyjemy, specjalnie sie nie kryjemy i specjalnie nie obnosimy z tym faktem. Jestesmy juz prawie 4 lata razem wiec duzo sytuacji juz przezylysmy razem. Moja partnerka ma szanse tutaj na lepsze stanowisko wiec dlatego tutaj zostajemy, jest to male miasteczko co zmniejsza moja szanse na znalezienie jakiejs innej dobrej pracy, no ale coż, czego sie nie robi dla milosci wczoraj bylam tam zobaczyc co i jak, ten smrod lososia jest straszny, mam nadzieje ze uda mi sie skupic na tym ze jest tam zimno a nie na zapachu ehh. A jak nie to poprostu wyjde w srodku dnia, nie bedzie jakiejs powaznej umowy wiec zadnych konsekwencji nie poniose. Ja jak powiedzialam mojemu psychiatrze ze boje sie wymiotowac to sie usmiechnal tak jak by chcial mi powiedziec "czego tu sie bac" ale widzial moja powazna mine i to ze jestem bardzo zestresowana wiec chyba sie dlatego opanowal. Potem tylko zapytal czy od dziecka tak mam. A tak ogolnie czuje sie dobrze, wczoraj troche zle sie czulam bo za duzo zjadlam na obiad i przez chwile mysalam o wymiotowaniu ale zaraz mi przeszlo, to ten anielski efekt lekow. Za chwile 3 miesiace jak zazywalm Depralin, jest tylko lepiej. Mam nadzieje ze jutro obejdzie sie bez atakow paniki... Pozdrawiam, poranna
  6. Witam moge napisac teraz uf, dojechalam, zyje, mam sie dobrze hehe ;d Ale tak szczerze ta podroz byla koszmarna... prawie ciagle bylo mi niedobrze no ale juz nauczylam sie nie wpadac w panike tylko to poczucie dyskomfortu ktore temu towarzyszy. Po tylu godzinach jazdy czulam sie okropnie zmulona, po trzeciej przesiadce rozbolala mnie glowa chyba od klimatyzacji, ale dalam rade. Nastepnym razem powaznie zastanowie sie nad samolotem hehe ;d Teraz czuje sie dobrze, jest tu tak pieknie i wogole jestem zachwycona tym miejscem!! W poniedzialek ide do pracy - losos wedzony. To samo co prawie rok temu. Mam nadzieje ze tym razem dam rade. Ale pocieszam sie tym ze jezeli nie dam rady tam pracowac to poprostu poszukam innej pracy, pewnie mniej platnej ale przynajmniej nie bede sie meczyla psychicznie. Arasha dzieki wielkie kochana ze tak trzymasz za mnie kciuki, milo ze pamietalas o moim wyjezdzie A jak u Ciebie na studiach?? Sesja juz cala zaliczona? Pozdrawiam, poranna
  7. Mireille rowniez zycze Ci wszystkiego dobrego, sily do walki ze swoimi lekami i slabosciami oraz dobrego samopoczucia i wszystkiego co tam sobie wymarzysz aby Ci sie spelnilo
  8. Hej wszystkim, Arasha,Mireille ma racje co do leku na stale. Moze terapeuta jakos pomoze pokonac Ci strach do lekow i wtedy uda Ci sie zaczac leczenie Ja wczoraj odbylam ostatnia, przynajmniej na ten czas, wizyte u psychiatry. Dostalam leki na prawie 5 miesiecy, recepta na 3 miesiace plus darmowe probki od lekarza. Mam jeszcze jedna butelke Hydrozyzyny, Tranxene prawie 20 tabletek i Atarax. Za tydzien w sobote juz wyjezdzam, troche mam stres ale wiem ze musze dac rade. Ostaatnio bylam sama w Krakowie, pierwszy raz od pol roku. Jechalam busem ponad godzine, jeszcze siedzialam za facetem ktory wracal akurat chyba z targu z cala siata kapusty kiszonej, ogorkow, ryb itp wiec smierdzialo w calym autobusie okropnie, ale jakos dalam rade. Co prawda wzielam lyk hydroxyzyny przed droga i troche mnie zmulila, ale mysle ze bez niej tez dalabym rade. Spedzilam w Krakowie jakies 30 minut bo bylam kupic cos kolezance w galerii i zaraz spowrotem jechalam do siebie. Nie bylo jakiejs rewelacji, nie bawilam sie swietnie i nie bylam w 100 proc. odprezona ale wazne ze dalam rade i mysle ze bedzie tylko lepiej. Mija juz 2 miesiac kiedy jestem na lekach, jest co raz lepiej i oby nic sie nie zmienilo. Dostalam zaswiadczenie jaki biore lek w razie gdybym musiala isc za granica do lekarza gdybym nie wrocila za 5 miesiecy do Polski. Narazie staram sie o tym calym wyjezdzie nie myslec ale pewnie przed wyjazdem dostane stresa... narazie jest ok pozdrawiam, poranna
  9. Makaka, ja nie mialabym tyle wytrwalosci co Ty... podziwiam ale dobrze, ze postanowilas rozpoczac leczenie, napewno wyjdzie Ci to tylko na dobre Moje skutki uboczne te najdotkliwsze, czyli uczucie ciezkiej glowy i bole minely. Teraz czuje jakas pozytywna energie Mam nadzieje ze ten stan sie utrzyma jak najdluzej tym razem Pozdrawiam, poranna
  10. makaka nie wyobrazam sobie takiej meczarni bez lekow 20 lat, jestem pelna podziwu dla Ciebie i mam nadzieje ze leki Ci pomoga. Musisz byc bardzo wytrzymala, ja po pol roku odpadla i zaczelam szukac pomocy, ale przyznam ze najtrudniej bylo mi przekonac sie do lekow. Panicznie balam sie tego ze sie uzaleznie od tabletek, ze nie bede mogla bez nich funkcjonowac, poza tym nie lubie samego ''polykania'' tabletek. Mam wrazenie ze sie faszeruje. Do pojscia do psychiatry przekonala nie psychoterapeutka, niestety zrezygnowalam z wizyt pozniewaz nie dalam rady wysiedziec w zaknietym pomieszczeniu godziny, a tym bardziej skupic sie na rozmowie z nia. Tak wiec zdecydowalam sie leczyc lekami... Co do Twojego pytania odnosnie skutkow ubocznych odpowiem Ci tak... Zaczynalam od polowy tabletki czyli 5 mg. Pierwsze co mi dokuczalo to jeszcze wieksze mdlosci niz mialam, wariacje zoladkowo-jelitowe, sennosc, brak apetytu, zlosc a nawet momentami agresja naszczescie slowna, klocilam sie ze wszystkimi. Po 5 dniach wskoczyla na dawke 10mg. Wtedy nasilily mi sie leki, zaczelam sie pocic. Wrocil apetyt ale sennosc nadal zostala. Mialam wiecej energii, oczywiscie kiedy juz sie porzadnie wyspalam. Po 2 tygodniach zaczelam brac 15 mg., spokojnie wskoczylam na ta dawke bez rewelacji. dobrze sie na niej czulam, duzo energi, checi przebywania z ludzmi. Niestety dopadly mnie znowu nasilone leki, kiedy jestem wsrod ludzi a nawet i w domu. dlatego teraz biore 20 mg od paru dni. Najgorzej znosze wlasne ta dawke, mam jakies szumy w uszach, bol glowy, jeszcze wieksza sennosc. Makaka trzymam kciuki za Ciebie
  11. Wiem jak to jest komus radzic a samemu nie umiec sie do tych rad zastosowac Ja jade autokare za granice, martwie sie ze bedzie goraco, duszno i przede wszystkim ze nie bede mogla wyjsc na swierze powietrze kiedy bede chciala. No i oczywiscie wokol masa ludzi...
  12. Ooo wlasnie co do pocenia sie to tez tak mam, budze sie rano cala mokra. W ciagu dnia tez sie poce, ale nie tak bardzo jak w nocy. No i mam te okropne sny, takie realistyczne, czasem przerazajace. Kiedy budze sie rano bywa ze jestem w szoku po tym co mi sie snilo. Uczucie ciezkosci glowy odczuwam dopiero teraz na obecnej dawce 20mg. Eh co do lekow to ja mam tak ze przed kazdym wyjscie zastanawiam sie czy bedzie dobrze czy wytrzymam czy nie... zastanawiam sie czy te natretne mysli tez znikna... Ja doraznie biore hydroxyzyne, bo ma tez dzialanie przeciwwymiotne a mi ciagle towarzysza nudnosci. Mam tez tranxene 5mg ale jakos dziwnie sie po nim czuje, dlatego wole hydroxyxyne. Narazie nie moge sobie wyobrazic dnia na calkowitym luzie, jest to poza moim wyobrazeniem a z lekami borykam sie od listopada. Na leczeni zdecydowala sie poczatkiem kwietnia. Nie twierdze ze leki wogole nic mi nie pomogly, bo wczesnije nie byla w stanie nawet wyjsc z domu do sklepu, a dopiero niedawno przelamalam sie co do kounikacji miejskiej. Juz nie wspomne o zakupach w centrum handlowym bo wczesniej to nawet nie dopuszczalam do siebie takiej mysli. Teraz jest troche lepiej ale do prawdziwnego komfortu jeszcze daleko. A tu czeka mnie podroz ponad 30 h za granice, nie wiem jak ja to zniose. Ma ktos z was jakies doswiadczenia z dlugich podrozy poranna
  13. Hej, dzieki za odpowiedz czekam z niecierpliwoscia na zadowalajace efekty, mam straszna hustawke nastrojow, glupie mysli od kiedy wskoczylam na dawke 20 mg, ale tak zadecydowal lekarz. Mam nadzieje ze szybko to minie i znow bede budzic sie rano z dobrym nastawieniem. poranna
  14. U mnie napady wystepuja wsrod ludzi, zwlaszcza w sklepach, zamknietych przestrzeniach, badz po jedzeniu. Stresuje sie przed umowionymi spotkaniami, jak wiem ze cos musze zrobic, bo sie zobowiazalam, boje sie ze temu nie podolam, z tym ze sa to zazwyczaj blahe sprawy, wiec jest problem. Mam wrazenie ze esci dziala nardziej pobudzajaco nic przeciwlekowo, przynajmniej na tym etapie u mnie. poranna
  15. Witam wszystkich forumowiczow Wertuje ten watek od paru dobrych tygodni, nie przeczytalam kazdej strony, raczej wybrane posty uzytkownikow. Pare razy trafilam na problem podobny do mojego niestety zazwyczaj rozowa sie urywala. Biore esci od ponad 6 tygodni. Zaczynala w dawce 5mg, po pieciu dniach zwiekszona do 10. Po 2 tygodniach bralam 1,5mg a obecnie od paru dni 20mg. Pierwsze dni masakra, zwiekszone leki, nudnosci, brak apetytu, sennosc. Po tygodniu wiekszosc ubokow minela, wzrosl mi apetyt. Kiedy wskoczylam na dawke 1,5mg po dwoch tygodniach dostalam niesamowitego kopa energicznego, co prawda duzo spalam bo ponad 12 h ale za to jak sie wyspalam to miala tyle energi ze nie wiedzialam co ze soba zrobic, minely mi leki, nie calkowicie ale radzila sobie na codzien i mialam swietny humor, mialam ogromna ochote spedzac czas z ludzmi, uciekalam z domu w ktorym jestem sama, nie moglam wytrzyac w nim. Niestety w zeszlym tygodniu wszystko minelo, znow zaczal sie stres, uczucie dusznosci, nudnosci, scisk w gardle kiedy jestem wsrod ludzi, dlatego lekarz zadecydowal abym brala 20 mg esci. Pierwszego dnia z ta dawka mialam szum w uszach niesamowity, ogolnie jestem bardzo przymulona. Biore lek rano, wczesniej bralam na noc ale nie moglam spac, teraz kiedy biore na dzien to spie do 14. Obecnie nie pracuje, nie mam zadnych obowiazkow, wiec moge sobie pozwolic na spanie w ciagu dnia. To jest moj pierwszy lek na recepte od psychiatry. Czy ktos z was mial taka przygode ze ze swietnego efektu byl spadek ? Jestem ciekawa jakie byly pozniejsze efekty brania leku. Dodam, ze planuje wyjazd za granice za miesiac dlatego zalezy mi na tym aby nie zmieniac leku, mam nadzieje ze znowu wroci mi dobry nastroj i znikna leki Moja diagnoza to nerwicowo - depresyjne zaburzenia lekowe. Bardzo prosze o odpowiedz, poranna
  16. Witaj Malinka999, jakie bralas tabletki Rozmawialas teraz z rodzicami o swoich nasilonych lekach Jezeli masz cos doraznego na uspokojenie to moze zazyj i zglos sie do lekarza i opowiedz o swoim problemie. Pewnie przepisze jakies inne leki. Nie poddawaj sie, bedzie dobrze, wiem ze te slowa teraz nie trafia do Ciebie ale sprobuj sie jakos odprezyc. Napisz cos wiecej, jakie tabletki zazywalas, jakas mialas terapie, jak myslisz dlaczego teraz wszystko wrocilo, masz jakis stresujacy czas poranna
  17. Hej Arasha, dzieki za odpowiedz Wiesz co watek Escitalopram to ja wertuje chyba od miesiaca, hehe ;d zwlaszcza jak sie gorzej czuje tak jak teraz to juz wogole... jest tam bardzo duzo postow, czytam je wybiorczo albo tylko posty poszczegolnych forumowiczow, zwlszcza tych ktorzy maja podobne odczucia do moich. W wiekszosci niestety rozmowy urywaja sie, zapewne z powodu ''ozdrowienia'' mam nadzieje Czytajac te opinie ludzi mam mieszane uczucia, jestem dopiero na poczatku leczenia, mam doczynienia jak narazie z jednym lekiem. Sa ludzie, ktorzy biora leki latami, rozne kombinacje itd. Wolalabym sie trzymac tego leku ktory biore obecnie, tez nie bede miala pola manewru za granica, bo jedyne co mi zostaje to to ze rodzice odbiora mi recepte od psych. wykupia leki i wysla. Chyba ze bede miala dobry kontakt telefoniczny z lekarzem to moze bedzie chcial kobinowac z innymi lekami jak nie bedzie zadowalajach efektow za kilka miesiecy. Teraz moje samopoczucie w miare ok, lacznie z malymi przerwami spalam chyba ponad 20 godzin i czuje niezle mieszanie w glowie, ale nawet przyjemne. Lekki rausz jak po imprezie Paietam moje najgorsze momenty jak balam sie cokolwiem zjesc, glodzilam sie chyba tydzien pijac tylko melise i miete. Chyba z tego niejedzenia bylo mi bardziej niedobrze, ale jedzenie stawalo mi w gardle, mialam wrazenie ze sie zakrztusze czymkolwiek. Do tego zamykalam sie w lazience i chlapalam zimna woda twarz, albo wychodzilam porozbierana na balkon zeby tylko bylo mi zimno bo nie moglam wytrzymac w mieszkaniu, mialam wrazenie ze jest za goraco, duszno, smierdzi, nie moge oddychac. Balam sie wyjsc do sklepu na przeciwko mojego bloku, wybiegalam w panice jak tylko weszlam do srodka. Pamietam jak sobie ubzduralam tez ze nie moge przelknac sliny i caly dzien musialam popijac wode malymi lyczkami, nawet jak zasypiala to trzymalam butelke. Mam nadzieje ze juz nie powroce do takiego stanu nigdy... to byl istny koszmar. Porownujac to co jest teraz to przynajmniej moge jakos funkcjonowac poza domem, szalu nie ma ale jednak sie da. Arasha, ciesze sie ze udalo Ci sie przezyc dzien bez ataku, oby bylo ich wiecej
  18. Hej, dzisiaj dzwonilam do psychiatry, bo dostalam ataku jak bylam na zakupach... nie byl jakis wielki atak ale na tyle ze nie mogla skupic sie na zakupach tylko myslalam o tym zeby wyjsc ;/ wytrzymalam ale zadzwonila i mam zwiekszona dawke z 15 do 20 mg. Eh... poranna -- 15 maja 2014, 14:26 -- Zazyla rano wieksza dawke, ale teraz mam szumy w uszach, pierwszy raz tak mam. Ogolnie od paru dni mam ochote spac i spac, nic innego. Mam nadzieje ze to minie bo nie wyobrazam sobie tak rozpoczac prace za granica i spac na stojaco caly dzien
  19. Hej, Arasha, wspolczuje z powodu atakow... Ja to najchetniej poradzilabym Ci wizyte u psych. i lykanie lekow no ale pisalas juz ze nie mozesz sie przekonac... Moze keidys dasz sie namowic Ja mam jutro wizyte przed 17, dam znac co tam znowu doktor wymyslil Co tam wogole u was slychac Jakos malo tu dyskusji ostatnio... pewnie juz wiekszosc tematow sie wyczerpalo. Ja chyba podjelam decyzje odnosnie wyjazdu, wstepnie obdzwonilam przewoznikow do Wlk. Brytani i najbardziej pasuje mi 12 czerwca w czawartek wyjazd. Niestety dowozi tylko na polnoc Angli wiec czeka mnie okolo 24 h i pozniej przesiadki i kolejne 10 h podrozy no i bede na miejscu, na szczescie pieknym miejscu bo w gorach kaledonskich i w dodatku nad morzem - idealne polaczenie i na plus deszowo-zimna pogoda bo nie znosze lata i upalow. Jestem narazie optymistycznie nastawiona, nawet bym powiedziala ze nie moge doczekac sie wyjazdu. Oby ten nastroj dotrwal do dnia podrozy i towarzyszyl mi caly czas. Ma ktoras z was w planach jakis wyjazd za niedlugo pozdrawiam, poranna
  20. Arasha, ja zamiast bialego sera dlugo jadlam tylko ser mozarella. Dzien w dzien na sniadanie, obiad i kolacje. Od pewnego momentu juz mi to przeszlo. Wczoraj jadlam nawet kanapki z pomidorem czego dlugo nie robilam bo wkrecilam sobie ze skorka przyklei mi sie do gardla i sie porzygam Kurde intensywnie ysle o tym moim wyjezdzie... ale chyba podjelam decyzje ze narazie nie bukuje biletu dopuki nie odczuje jeszcze wiekszej poprawy, bo nadal towarzyszy mi nieoczekiwany lek przed lekiem... nie tak intensywnie jak wczesniej ale jednak jest wciaz obecny. Teraz sie zastanawiam co w czwartek powie mi lekarz... czy zwiekszy mi dawke czy moze zmieni lek eh... tego sie obawiam najbardziej ze wszystko znowu od nowa. Mam nadzieje ze do tego nie dojdzie. Co do pohamowania laknienia nie bede Ci radzila bo nigdy nie wytrwalam na zadnej diecie zbyt dlugo a sama jestem uzalezniona od slodyczy wiesz to pewnie kwestia wytrwalosci, checi itd. Czyli jezeli bardzo chcesz to przestaniesz jesc slodkosci, ale pewnie nie masz jakiejs konkretnej motywacji, no moze oprocz tego ze jak za duzo pojesz to jest Ci neidobrze, ale jesli bys naprawde zwyiotowala to moze wtedy bys przestala wcinac slodycze a tak to moze sobie tlumaczysz podswiadomie ze ''moze nic mie nie bedzie, skoro nie doszlo do najgorszego...'' Wogole to mam komunie brata za tydzien, uwielbiam uroczystosci rodzinno-koscielne chyba daruje sobie pojscie do koscila, zwlaszcza ze juz dawno z niego zrezygnowalam i specjalnie religijna nie jestem pewnie zrobie tym przykrosc tacie itd. no ale coz... nie bede przeciez zadowalac innych wbrew sobie. Pozniej tylko przezyc pogadanki z ciotkami, tlum ludzi OMG A moze nie moze tak zle.... poranna
  21. Myslalam o tym zeby jechac gdzies za miesiac, z tym ze jezeli teraz zabukuje bilet to bede myslala tylko o tym ze klamka zapadla, zabukowalam, zaplacilam, nie ma juz odwrotu, bo szkoda kasy, podjelam decyzje to MUSZE sie jej trzymac. Musze wstrzymac sie z tym bukowaniem, a chcialam wszystko miec tak fajnie zaplanowane, dopiete na ostatni guzik, na luziku sobie jechac i podziwiac widoczki. Przeciez od dziecka uwielbialam jazde samochodem, zawsze w aucie byla najlepsza zabawa, najlepiej sie zasypialo, najlepiej sluchalo sie muzyki itd. A teraz... boje sie tego ze bedzie tloczno, goraco, nie bedzie postoju kiedy bede chciala, ze ktos bedzie mi mlaskal za uchem chuchal na mnie i wogole ze ludzie beda wiedzieli ze cos mi sie dzieje, ze robie panike itd. Co do wczorajszego ataku paniki to dzisiaj specjalnie zjadlam na obiad to samo co wczoraj - jajka sadzone z ziemniakami i kapusta czerwona - zeby sprawidzic czy dzisiaj tez bede panikowala z powodu tego ze zjadlam smazone, bo od dluzgiego czasu nie jadlam nic smazonego, tylko gotowane i z piekarnika. Co prawda wczoraj ten zestaw obiadowy popilam 7up'em gazowanym, zagryzlam tabliczka czekolady Milki, 7days'em i na koniec jeszcze 2 tosty z keczupem i majonezem, wiec napewno dlatego bylo mi niedobrze, ale kiedys tez robilam takie mixy i nic mi sie nie dzialo. Teraz chyba mam bardziej wrazliwy zoladek... eh. Musze uwazac na to co jem ale tez zeby to nie bylo takie obsesyjne ze ''nie moge tego zjesc bo jeszcze cos mi sie stanie, umre, zwymiotuje itd'' tylko poprostu wprowadzic racjonalne zywienie dla lepszego samopoczucia. Odstawilam praktcznie mieso, jakis czas jadlam tylko wedline ale od miesiaca juz praktycznie jej nie jem, no troche w swieta zjadlam ale tak to na wlasna reke nie kupuje. No nic zobaczymy co to bedzie, jestem juz po obiedzie i czuje sie ok. Pozdrawiam, poranna
  22. Hej, Arasha, nie zastanawialam sie na jakie studia, pewnie na takie na jakie sie dostane. Nie mam specjalnych zainteresowan itd. No powiem Ci ze te pierwsze dni byly mega trudne, jak robilo mi sie niedobrze to od razu hydroxyzyna ale wtedy jeszcze dzialala na mnie nasennie wiec spalam i mialam to gdzies. Wczoraj mialam atak paniki... w domu. Nie wiem czy to efekt tego ze strasznie sie objadlam, wiedzialam ze troche przesadzilam z iloscia ale jestem taka glodna ciagle po tych lekach ze masakra. Wieczorem kolo 22 zrobilo mi sie niedobrze, nie moglam przelknac sliny, uczucie scisku w gardle i zoladku ;/ ucieklam do toalety i posiedzialam tam chwile... pozniej hydroxyzyna i troche sie uspokoilam. Po miesiacu spokoju bez takich atakow wczoraj takie cos. Nie wiem co ja zrobie jak przydarzy mi sie taki atak w busie do wielkiej brytani eh zalamka obudzilam sie dzisiaj z jakims melancholijnym nastrojem, zaczynaja mnie dopadac te mysli o moim beznadziejnym zyciu i o tym ze do niczego sie nie nadaje poranna
  23. zanim zaczelam brac leki mialam tak samo, teraz nadal mam takie mysli zeby zapamietac droge do najblizszego wyjscia np ostatnio jak bylam na zakupach w galerii wszystko bylo ok dopuki nie wyjechalam schodami ruchomymi bo o windznie moge narazie zapomniec... i jak widzialam ze jestem wysoko i mam teraz dalej do wyjscia niz pare krokow to zaczelam sie stresowac... ale za chwile o tym zapomnialam - cudowny efekt lekow. W niedziele spedzilam ponad 7 h w Katowicach w centrum handlowym z mama, oczywiscie stresowalam sie strasznie, zwlaszcza przed podroza. Dalej mam te mysli ze moze nabawilam sie choroby lokomocyjnej... ale najgorsze jest to ze lek przed ta jazda smaochodem i przed zakupami jest gorszy niz sama jazda autem i zakupy. W trakcie juz sie az tak bardzo nei stresuje, powoli nerwy puszczaja... ale przed to jest masakra. Mowilam o tym lekarzowi, stwierdzil ze jest poprawa ale jeszcze nie to co bysy chcieli. W czwartek minie miesiac od kiedy biore leki. Ogolnie mam duzo energi caly czas, wieczorami jezdze na rowerze zeby sie ''wyzyc'' i dac upust tej energii. Nie moge sie doczekac az ten strach calkowicie minie, kiedy pomysle i jakis wyjezdzie bez stresu... Aaaa co do mojego wyjazdu, a raczej wylotu samolotem to zmienilam zdanie i chyba przetransportuje sie droga ladowa. Znalazlam bus oferujacy przejazd w fajnej cenie ''od drzwi do drzwi'' wiec nie bede musiala sie martwic tymi przesiadkami pozniej z samolotu, do jednego autobusu pozniej do drugiego, tylko zawiezie nie prosto pod drzwi. No i na plus ze mozna duzo bagazu zabrac w cenie... Ale i tu jeden wielki MINUS i juz jestem przerazona... bede jechala ponad 30 godzin malym busikiem, mam nadzieje ze mozna zarezerowwac pojedyncze miesce bo kiedys takim jechalam na pojedynczy hmm... No i jeszcze podroz eurotunelem albo promem 30 minut z Francji na wyspy. Hydrozyzyna juz nie dziala na mnie nasennie, uodponilam sie na ten efekt, tranxene 5 mg juz wogole na mnie nie dziala, chyba ze wzialbym dwie zeby spac ale tez musze wyprobowac wczesniej efekt. Aviomarinu nie weze bo zle sie po nim czuje, lekarz mowil ze moglam sie czuc tak ze mialam zawroty glowy i bylo mi bardziej niedobrze bo aviomarin jakos wplywa na obznizenie cisnienia i niektorzy gorzej sie czuja po nim. Nie wiem... chyba bede musiala poprosic lekarza zeby mi dal jakies proszki nasenne zebym jakos przespala te 30 godzin Czy ktos z was byl tyle w podrozy poranna
  24. Hej, Psychotropka bioire Depralin od tygodnia w dawce 15 mg. Wczesniej bralam 10 a zaczynalam od 5. Co do dzialania lekow widac znaczna poprawe ale ja sie boje co bedzie w sytuacji kryzysowej takiej jak np. ten lot samolotem. Kiedys bylam odwazna osoba, nie balam sie nowych rzeczy, doznan, sytuacji. Najgorsze ze dawniej ten stres objawial sie jakos inaczej u mnie, czulam niepokoj ale nie mialam tego cholernego scisku w gardle i w zoladku. Mam nadzieje ze z czasem sie go pozbede... eh. Zauwazylam zmiane u mnie w tym ze wiecej spie, ale jak jzu wstane to mam jakas ogromna ochote wychodzic na zwenatrz. Chodze po sklepach, czasem nic nie kupuje, czasem wydam za duzo kasy ale ogolnie mam ochote wychodzic, z tym ze odczuwam niepokoj wciaz nadal. Nie tak wielki jak przedtem ale czasem mi doskwiera. Zaczelam miec ochote na spotkania z rodzina, co wczesniej bylo nie do pomyslenia. Jezdziy razem na rowerach i ogolnie jest fajnie ;p Mowilam psychiatrze o tym moim niepokoju i powiedzial ze to nie jest jeszcze taki efekt jakiego oczekujemy, stwierdzil ze za 3 tygodnie bedziemy mogli powiedziec cos wiecej. A co do powortu do Polski to narazie nie planujemy, raczej ja mam tak leciec tylko nie wiadomo czy na stale czy na jakis czas bo wchodza w gre jeszcze studia w Krakowie. Psychiatra juz mi mowil ze bede musiala co 3 miesiace przylatywac po leki wiec sila rzeczy musze sie przyzywczaic do latania, buu. A po wyjsciu z samolotu czeka mnie podroz okolo. 6 h busem... no masakra. Wielkie dzieki za odpowiedz, od razu razniej sie robi pozdrawiam poranna
  25. Hej wszystkim, czytam wasze wpisy o tych terapeutach, lekach itd. Faktycznie ja kiedy psozlam do mojej pani psycholog to tez mi poradzila zebym poszla do psychiatry po leki ale z tego wzgledu ze ja na spokaniach z nia wogole nie moglam skupic sie na rozmowie tylko caly czas myslalam o tym ze mam scisk w gardle, nie moge przelknac sliny, zaraz zwymiotuje, cala sie pocilam i wogole mimo tego ze jest bardzo mila i chcialabym wyciagnac jak najwiecej z tych spotkan ale caly czas mysle o tym - czy wyjsc czy nie wyjsc. Dziwie sie ze ktos moze twierdzic, ze nie powinno sie brac lekow jezeli ktos jest juz w takim stanie ze moze normalnie funkcjonowac... taki ciagly stres moze doprowadzic do naprawde powaznych schorzen zdrowotnych. Ja zastanawiam sie czy kontynuowac te spotkania z psychoterapeuta... ej jakos nie moge sie przemodz zeby tam znowu isc. Wogole to zastanawiam sie nad studiami w Krakowie, ale jak pomysle o tych zatloczonych autobusach to az mi gorzej. Wczoraj wsiadlam do autobusu u mnie w miescie, co prawda prawie pustego ale wysiedzialam w nim jakies 15 minut. Poczatek strasznie nerwowy ale dalo sie wytrzymac. Mam pytanie do was odnosnie samopoczucia po lekach... wiem ze to to jest sprawa indywidualna ale wczoraj minelo 3 tygodnie jak biore leki. Zaczelam przegladac loty do wielkiej brytanie i wogole powiedzialam mamie ze pewnie wylece za niedlugo... no i zaczelam sie strasznie stresowac... scisk w gardle, robilo mi sie troche niedobrze, musialam ratowac sie hydrozyzyna. Zdziwilam sie bo funkcjonuje normalnie od ponad tygodnia a teraz znowu dopadaja mnie jakies dziwne mysli... Do tego zlapalam jakiegos dola znowu... czy to mozliwe ze po 3 tygodniach gdzie byla widoczna poprawa teraz znowu jest powrot do tego co bylo wczesniej ?
×