Wutam,
Mireille dziekuje za odpowiedz. Terapie w zasadzie dopiero zaczynam. Pani psychoterapeutka powiedziala po 10 minutach rozmowy ze powinnam isc do psychiatry po leki bo mam nerwicowe zaburzenia lekowe. Ale ja sie bronie rekami i nogami od lekow... ostatnio jak mialam juz sytuacje krytyczna, tzn bardzo sie stresowalam podjeciem waznej decyzji ktora wiazala sie z wyjazdem za granice, oczywiscie nigdzie nie pojechalam, to wzielam sobie aviomarin myśląc łopatologicznie, ze jest to lek na chorobe lokomocyjna - czyli mdlosci / wymioty.... Czulam sie po nim tragicznie, straszne zawroty glowy, nie moglam utrzymac wzroku na jednym punkcje co sprawiala ze bylo mi jeszcze bardziej niedobrze ;/ juz nigdy go nie wezme ;/ w takich sytuacjach gorszych na mdlosci tez mi pomaga troszke nospa, zmniejsza skurcze zoladka co troche obniza te nudnosci. Biore tez Manti do ssania, tez pomaga nie na dlugo ale pomaga. Bo wiadomo ze jak sie czlowiek stresuje to wydziela sie duzo kwasu w zoladku a nadkwasowosc prowadzi do takich problemow jak nudnosci. Z takich swietnych specyfikow zarzywam tez krople dostepne w aptece bez recepty - Mentowal. Sa to mietowe krople, bardzo mocne ( w samku ) na poczatku bralam je rozcieńczając z wodą, teraz juz jak gdzies wchodze do sklepu czy do jakiegos innego miesca to lykam jedna krople zeby czuc ten mietowy smak. One maja dzialanie rozkurczowe na miesni gladne zoladka, pomocne przy wlasnie mdlosciach. A wracajac do terapi, uslyszlaam jeszcze, ze albo bede brala leki i szybciej wroce do zdrowia albo bede chodzic na terapie i potrwa to troche dluzej... tak ze chcialam sie z wami tym podzielic :) co do lekow to sama nie wiem... strasznie sie ich boje ;/ co wy myslicie ?? Powinnam sie na nie zgodzic?
poranna