Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

No tak, te mdłości są okropne. Ale one są tylko w Twojej głowie! Olej je! Wygoń, pokaż, gdzie ich miejsce! Po prostu. Bo myśląc o nich, tylko się nakręcasz.

Co do uczucia głodu, to zgadzam się, że to jest najbezpieczniejsze uczucie na świecie - jesteś głodna, żołądek się domaga jedzenia, a więc nie jesteś chora. Może kup sobie coś na apetyt, tak doraźnie? Będziesz głodna, zjesz bez problemów, a potem nie będziesz mieć mdłości. Nie mówię, żeby zażywać to bez przerwy, ale tak na jakiś czas, żeby się "przyzwyczaić" do tego, że można normalnie zjeść bez mdłości potem. Albo może... próbowałaś kiedyś żuć gumę? Gdzieś słyszałam, że kiedy coś się żuje, to wtedy żołądek zaczyna wydzielać kwas żołądkowy, bo myśli, że 'zaraz coś dostanie' i robisz się głodna. Ja przetestowałam, działa. :pirate:

 

I świetny ten żel. Chyba sobie sprawię. :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dreamesse, dzięki za Twoje wpisy :* Guma raz działa raz nie, kupiłam sobie apetizer jakiś czas temu, ale na razie leży w szufladzie, może czas spróbować. Przed snem znów atak i panika, zażyłam metoklopramid, ale trzęsłam się ze 2h, od rana nadal mdłości .. nic więcej się nie dzieje tylko mdli, mdli, mdli.. może spróbuję przez jakieś 2tyg brać hydroksyzynę 2x dziennie, żeby się wyciszyć? Kurcze, tak czekałam na te wakacje, jadę w niedzielę, a perspektywę mam obłędną :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15min po tym jak napisałam poprzedniego posta dostałam ssania w żołądku i takiego burczenia, że chyba sąsiedzi słyszeli - cudowne uczucie. Po jedzeniu znów m*, wiadomo. Poszłam do apteki po ten Lerivon i zapas aviomarinu na wakacje ( :pirate::pirate::pirate: ), a w kolejce za mną słyszę jak babka mówi do męża: "mam nadzieję, że coś mi dadzą na te wymioty, tragedia tak się czuć, ten wirus jest okropny". Popatrzyłam sie na nią i zaczęłam się kurwa śmiać. No taki pech to tylko u mnie, naprawdę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, szczepionka teoretycznie jest. Ale są tysiące wirusów pokarmowych. Rota wirusy, norowirysy, itd. W cholerę różnych szczepów i co chwilę tworzą się nowe.

Mnie ręce opadają. Od poniedziałku nie biorę sertraliny... tak bardzo źle się czuję... Walczę, staram się ale jest źle i bardzo ciężko. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie 9. dzien bez sertraliny. Zawroty glowy od niedzieli coraz slabsze i rzadsze.

Okres spoznil mi sie 3 dni. Gdy go dostalam, polaly mi sie lzy... Normalne pomyslicie ale nie do konca... Serta blokowala u mnie wyrzucanie emocji. Nie bylam w stanie wycisnac z siebie ani jednej lzy. Czulam glownie zlosc, agresje, rozgoryczenie, ale nie smutek... Zbieralo we mnie dlugo za dlugo... Usilowalam sie czasem rozplakac na sile. Wspominalam smutne rzeczy, sluchalam najsmutnijszych piosenek jakie znam i nic. Tylko to napiecie narastalo... Czulam, ze niedlugo mnie te emocje i niewyrzucone lzy rozerwa od srodka. Wczoraj byl maly przelom. Chwile temu duzy... Zrobilo mi sie przeokropnie zle. Bol brzucha, mdlosci, rozedrganie, coraz mocniej zacisnite gardlo, gonitwa mysli, coraz mocniej piekace powieki. Maz spal, a ja weszlam do lazienki, zwinieta usiadlam na podlodze i sie rozplakalam. Intensywnie, zalosnie, mocno. Lzy lecialy wielkie jak grochy...

Lepiej mi... Chyba... Oby to nie byl powrot depresji,tylko powrot emocji. Oby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, jak tam po wakacjach?

Czuję się inaczej... Jak już wspomniałam, jestem bardziej emocjonalna. Na szczęście w radosnych aspektach również. Nie płaczę 24h na dobę. To co miało miejsce przed wczoraj to nie był atak. Po prostu kumulacja nastąpiła. Za długo było wszystko trzymane w środku i jak sertra przestała blokować, to puściło. Nie jestem jakaś bardziej smutna, czy nerwowa przez to. Ciężko mi to opisać. Przez ostatni rok na leku byłam jakby "za zasłonką". Czułam wkurw, czułam złość, rozdrażnienie ale to nie był smutek. A podobnie miałam zawsze jak Ty. Płacz to ukojenie, wyrzut emocji, oczyszczenie i zmęczenie. A tutaj przez bardzo długi okres czasu tego nie było.

W dalszym ciągu odczuwam zawroty głowy ale mniejsze i oby to zniknęło już całkiem. Z psychicznego "dołka" też się dźwigam. Niestety mimo proszka nasennego, gorzej mi się śpi i męczą mnie dziwne koszmary. Rzeczywiste, przykre, męczące... Wstaję jak flak. Ale tłumaczę to sobie właśnie tym wcześniejszym zblokowaniem.

Podsumowując tragedii nie ma... Bardziej zaskoczenie, że nawet niewielka dawka leku może tak zryć beret i zmienić zachowania ludzkie. :shock::?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już w domu i wiecie co? Nie wiem jak to możliwe, że ja - panikara - normalnie stałam na lotnisku z kolejce do odprawy, spokojnie leciałam samolotem (!!), a na miejscu - no nie uwierzycie... zero ataków, momentami lekkie mdłości, ale to dlatego, że już za nimi "tęskniłam" i sobie je wmawiałam. Jadłam wszystkie posiłki. Pewnie, używałam żelu antybakteryjnego, myłam ręce z 10 razy dziennie, nie jadłam surowizny i takie tam, ale mała to cena za dobre samopoczucie. Czułam się jak inna osoba.W każdym razie 1,5kg na plusie, kanaryjska opalenizna, banan na twarzy i mega poczucie siły :) Ale jestem szczęśliwa, że nie odpuściłam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tutaj nie było, ponieważ mój lęk w ostatnich dniach daje o sobie znać. I nie jest to kwestia mojego wyolbrzymienia - może wyolbrzymiam problem i dlatego proszę o wyrozumiałość.

Dwa dni temu prawdopodobnie strułem się czymś - objaw: ból brzucha, gigantyczne mdłości, miska naszykowana w razie czego w razie wystąpienia wymiotów. - żadne wymioty nie nastąpiły.

Dzisiaj, godzina 15:50- jem orzechy, nagle widzę jakiś drobniutki kolor - wyrzucam. Przestaję jeść orzechy. Od tego momentu boje się, że zjadłem "nieświeży,kolorowy" [inaczej spleśniały] orzech.

Pomimo iż wymiotowałem ostatni raz kilka dobrych lat temu - i przeżyłem - nic nie pomogło. Boje się wymiotowania do dnia dzisiejszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ghoust, spokojnie... nic Ci nie będzie!

 

alu, bardzo się cieszę, że jest lepiej i nic się nie działo. Widać, że zmiana klimatu i oderwanie się od szarej rzeczywistości były Ci bardzo potrzebne.

 

Michal8282., nie sądzę, żeby miało tu miejsce cudowne uzdrowienie. Niestety w takie cuda nie wierzę ale remisja, jak najbardziej. I oby trwała wiecznie! ;)

 

Ja nie dowierzam w to jak się czuję bez sertraliny... Nie myślę aż tyle o rzyganiu, jem i przybieram na masie, apetyt bardzo mi dopisuje, nie chodzę podkur...na, no i moje orgazmy... Szybko osiągane, intensywne, mocne, wielokrotne... Mmm... Tęskniłam. :twisted: Mąż chyba też... :pirate:

Zrobiłam sobie kuku tym lekiem ale skąd ja mogłam wiedzieć?! Nie kończyłam medycyny, ani psychiatrii. Gdyby nie moja intuicja, nadal męczyłabym się na tym gównie . Ja wiem, że u niektórych SSRI super się spisują, wierzę, fajnie. Ale to nie są leki dla każdego! Lekarze powinni bardziej słuchać pacjentów, a nie upierać się przy swoim, bo według nich będzie działać, rozkręci się... Nie! U niektórych te leki po prostu działają źle. Nie rozumiem takiego głupio-mądrego uporu u niektórych lekarzy. Zmarnowany rok na pieprzoną sertralinę. Dobrze, że cudowny proces odstawiania mam już za sobą. Warto było... :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michal8282., no litości, do zdrowia to ja mam jeszcze lata świetlne. Na razie wróciłam i wróciła stara bida, cała radość ze mnie uleciała :( wczoraj zaliczyłam atak, musiałam wziąć metoklopramid, a nie łykałam tego dziadostwa już 2tyg! Staram się nie tracić perspektywy, bo dostała okres, a przy okresie zawsze gorzej się czuje, no ale.... jak sobie pomyślę o ubiegłym tygodniu to mi serce pęka :(

 

Psychotropka`89, jak dobrze Cię słyszeć tak pozytywnie! A pamiętasz jak mówiłam, że leki to nie jest wyjście? Ja nigdy w życiu nie wezmę SSRI, ale wiadomo - każdy decyduje za siebie :) Póki co ciesz się odstawieniem i seksem 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem po jednym z najgorszych ataków, w nocy chyba z 2 godziny spałam. Mdłości zaczęły się wczoraj wieczorem i już wiedziałam ze noc będzie ciężka. Miałam biegunkę, mdłości, drgawki, moja mama cała noc obok mnie latała, zrobiła mi kaszę manne i przyniosła jabłko bo myślałam ze może to z głodu.. Ale nie, nie mogłam patrzeć na jedzenie. Biegunkę dostalam być może ze stresu, przynajmniej tak sobie wmawiam bo boję się ze to ta straszna jelitowka :(teraz jest rano ,w kiblu byłam już 3 razy. Przed 5 rano zasnelam po wypiciu smecty. Brałam Stoperan, leki uspokajajace,pilam melise,zulam gume,pilam wodę a mdłości wciąż się utrzymywały. Wczoraj byłam bezsilna, wykończona psychicznie, moja mama już chciała po pogotowie dzwonić Ale co bym powiedziała? Dostałam ataku, bo boję się rzygania.. zakładam ze pukneliby się w głowę i jeszcze dostalaby m coś żebym zwymiotowala i lepiej się poczuła A to już by bylo coś najgorszego, z resztą jak sami wiecie. Leżę teraz w łóżku i czuje się okropnie,mdli mnie jak.myślę o jedzeniu. Boże oby to nie ten cholerny wirus.. A jak już mnie dopadł to niech to będzie tylko ta biegunka. Dobrze,że dostałam okresu bo pewnie podejrzewalabym ciążę :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, i jak się teraz czujesz? Lepiej coś? Nie masz w domu czegoś przeciwwymiotnego, żeby zażyć i być troszkę spokojniejszą? Współczuję, u mnie noc też fatalna - o 4 obudził mnie ból żołądka, skurcze narastały, a wraz z nimi panika. Zażyłam od razu metoklopramid i trzęsłam się ze strachu, że zaraz zacznę rzygać i nawet nie zdąży zadziałać :( o 6 zaczęła się biegunka i mnie trzyma do teraz. Jestem tak podłamana, ze szkoda słów :( Jak to możliwe, że na tydzień mi zupełnie odpuściło, czułam się tak super, łapałam wiatr w żagle, uwierzyłam, że wszystko jest możliwe, a od powrotu - już 4ty dzień - jadę na dwóch bułeczkach dziennie, a dziś to juz pewne nie zjem nic. Chcę wyć. Wyć i zniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, u mnie chyba też lepiej - spałam w nocy, brzuch mnie pobolewa, ale nie wiem czy to już nie z tego, że znów zagłodziłam żołądek :( w każdym razie zjadłam teraz omlet z dżemem i liczę, że będzie OK. Współczuję gorączki, ale może to znak, że przeszłaś jelitówkę i jak widzisz obeszło się bez wymiotów? To przecież super!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, to mogła być grypa żołądkowa. I na 99% była. Niestety, ale jesień i zima to doskonały czas dla tego świństwa. Aczkolwiek ja dostałam w zeszłym roku we wrześniu, na początku września, więc lato i w kalendarzu, i jeszcze za oknem, no ale. W każdym razie to, co opisałaś, to dla mnie sztandarowe objawy - tym bardziej, że miałaś też gorączkę. Ale widzisz, nie zawsze trzeba wymiotować przy tym. :) Różnie się to przechodzi. Oczywiście, dla nas najgorsza jest ta opcja, że 'wyjdzie górą' i dużo większe spustoszenie ten cholerny wirus sieje w naszej psychice niż na zdrowiu stricte fizycznym, bo to przecież nie jest groźna choroba. Przynajmniej z reguły, bo są ekstremalne przypadki odwodnień itp, ale generalnie zdecydowana większość wychodzi z tego bez szwanku. Ale gwarantuję Ci, że jakbyś jednak wymiotowała, to milion razy gorzej byłoby Ci przed niż po. I nie mówię tu o mdłościach, ale o psychice właśnie. Już tu kiedyś pisałam - boimy się czegoś, co MOŻE się wydarzyć. Kiedy już się wydarzy, to automatycznie przestajemy się bać, bo boimy się tylko rzeczy przyszłych, nie przeszłych. Gwarantuję Ci, że poczułabyś ulgę - psychiczną również albo może i przede wszystkim. :) W każdym razie - grypę żołądkową przeszłaś i możesz być spokojniejsza, mało prawdopodobne jest, żebyś zachorowała znowu w najbliższym czasie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie macie racje, w każdym bądź razie jeśli była to jelitówka musiałam mieć naprawdę szczeście że nie wymiotowałam bo mdliło mnie okropnie. Dziś już jest ok, apetyt trochę większy, mdłości słabe, mam nadzieję że jutro będzie w normie ;)Dreamesse hmm, czy ja wiem, pamiętam z dzieciństwa że nawet po wymiotowaniu płakałam. Może i byłoby mi lepiej, ale jeśli miałabym do wyboru zwymiotować i czuć się bardzo dobrze albo męczyć się całą noc ale nie zwymiotować to chyba jednak wybrałabym tą drugą opcje, mój lęk mnie niestety przerasta :/ serio podziwiam ludzi którzy zmuszają się do tego byleby było im lepiej, ale jednocześnie zazdroszczę. Polecacie jakieś leki przeciwwymiotne? oczywiście bez recepty ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie macie racje, w każdym bądź razie jeśli była to jelitówka musiałam mieć naprawdę szczeście że nie wymiotowałam bo mdliło mnie okropnie. Dziś już jest ok, apetyt trochę większy, mdłości słabe, mam nadzieję że jutro będzie w normie ;)Dreamesse hmm, czy ja wiem, pamiętam z dzieciństwa że nawet po wymiotowaniu płakałam. Może i byłoby mi lepiej, ale jeśli miałabym do wyboru zwymiotować i czuć się bardzo dobrze albo męczyć się całą noc ale nie zwymiotować to chyba jednak wybrałabym tą drugą opcje, mój lęk mnie niestety przerasta :/ serio podziwiam ludzi którzy zmuszają się do tego byleby było im lepiej, ale jednocześnie zazdroszczę. Polecacie jakieś leki przeciwwymiotne? oczywiście bez recepty ;)

 

Ja też podziwiam takich ludzi. Ja bym chyba tak nie umiała. A raczej nie 'chyba', a 'na pewno'.

Ale z tym, co napisałam wcześniej, nie chodziło o wybór, czy wymiotować i czuć się dobrze czy nie wymiotować i czuć się źle - bo mając taką abstrakcyjną sytuację, wiadomo, że w ciemno wybierzemy tą drugą opcję, i nie o, broń Boże, wywoływanie wymiotów, ale o sytuację, w której MUSISZ zwymiotować, bo, nie czarujmy się, czasem po prostu nie da się tego powstrzymać, mimo naszych usilnych starań. I najczęściej to jest tak, że mdli przecholernie, coraz bardziej, a my panikujemy, boimy się, trzęsiemy, próbujemy to jakoś nie powstrzymać, bo czujemy, że 'to' nadchodzi. I jak przyszłoby co do czego i byś się musiała, mówiąc kolokwialnie, zrzygać, to przestałabyś się bać. Owszem, na pewno nie podeszłabyś do tego tak, jak inni, którzy spłukują wodę w toalecie, płuczą usta i nic sobie z tego nie robią, bo wiedzą, że to jest choroba i muszą przez to przejść, tak jak każdą inną pospolitą infekcję. My do grypy żołądkowej nie potrafimy podejść tak, jak do np. kataru, który przecież też jest nieprzyjemny i - tak jak prawdopodobnie wszyscy inni - nie chcemy go mieć, ale z tego powodu nie panikujemy, więc to, że nawet po zwymiotowaniu nadal to przeżywamy w jakiś tam sposób, to jest naturalne. Ale nie można bać się czegoś, co już się wydarzyło. Jasne, możesz bać się, że wydarzy się to znowu - w sensie np. po skończonej chorobie możesz bać, że zachorujesz ponownie, ale już tych konkretnych wymiotów w tej konkretnej chorobie, którą aktualnie masz, bać się nie będziesz. Możesz bać się wtedy, jak Cię mdli, jak czujesz, że będziesz wymiotować i starasz się to powstrzymać, a nie możesz - ale jak już to się stanie, to strachu sensu stricto już nie ma. Jasne, że Cię to 'dotknie', ale już bać się w tym momencie nie masz czego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×