Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam 28 lat, depresję lekooporną i nigdy nie pracowałam


lorana

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście że dieta ma ogromny wpływ na samopoczucie jak i mikrobiom jelitowy, który wysyła sygnały do mózgu przez nerw błędny. Wiele osób ma w tych czasach dysbioze jelitową przez co nie zdrowe bakterie jelitowe wysyłają pewne sygnały do mózgu, które wywołują złe samopoczucie, czy nawet lęki. Tylko u osób z dużą depresją sama w sobie dieta nie wyleczy depresji. Ale prawidłowe odżywianie może lekko zmniejszyć objawy depresji. Sam widzę po sobie, że w okresach gdy się zdrowo odżywiam, objawy mojej depresji są mniejsze niż w przypadku dni, w których spożywam przetworzone nie zdrowe pokarmy. Np. Wczoraj i przedwczoraj jadłem po kilka razy na dzień chleb z pasztetową i kiełbasą swojską. Przez co miałem bardzo złe przez te 2 dni samopoczucie. Bo po zjedzeniu pokarmów pochodzących od świni czuję się zazwyczaj zle z tego względu że takie wyroby są nie zdrowe.

Albo gdy byłem za granicą przez cały miesiąc odżywiałem się bardzo nie zdrowo. Jadłem dużo chipsów, batonów i czułem się wtedy bardzo zle. Mało tego bardzo zle pracował mój umysł. Miałem ogromne problemy z pamięcią w tym czasie, bardzo się nasiliła moja depresja, podczas takiego odżywiania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się jeść zdrowo, ale nie widzę żadnego wpływu na zaburzenia depresyjno lękowe. W okresie nastoletnim, gdy już chorowałam, wcale nie zwracałam uwagi na to, co pochłaniałam. A jadłam mnóstwo chipsów, pizzy, i innego syfu. I czułam się psychicznie wiele lepiej🤨

 

Teraz jem tylko ciemne pieczywo,kefiry itp. Prawie codziennie awokado, nie jem słodyczy, unikam cukru i wysoko przetwo

rzonej żywności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou @Pssd98 Zdorwa dieta sprawia, że lepiej się czujesz fizycznie (brak zaparć, biegunek, zgagi, refluksu, bólu brzucha i innych różnych rewelacji) i przez to czujesz się lepiej fizycznie i tyle. Reszta to autosugestia, żadnych magicznych właściwości wpływających na psychikę żadna dieta nie ma.

Edytowane przez Raccoon

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie prawda dieta ma wpływ na samopoczucie. Gdy odżywiałem się nie zdrowo, nie miałem problemów z układem pokarmowym, nie miałem zaparć, bólów brzucha etc. Po prostu zle sie czułem psychicznie i zle mi pracował umysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Raccoon napisał(a):

Reszta to autosugestia, żadnych magicznych właściwości wpływających na psychikę żadna dieta nie ma.

A nie wiesz, że serotonina, której inhibitory zwrotnego wychwytu zapewne grzecznie łykasz co rano w postaci psychodropsów jest produkowana w jelitach? ;) jak masz .ujową dietę to serotoniny będzie mało i żadne SSRI tego nie naprawią, bo zadziałają jak tabletka p/bólowa - objaw zlikwiduje, ale przyczyny nie wyleczy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@acherontia styx Ja mam rozwalone jelita (ibs), ale objawy się pojawiały u mnie po 20 roku życia przez przewlekły stres który miałem od dziecka (natręctwa, hipochondria, ogólnie słaba podatność na stres), a nic wtedy w swoich nawykach żywieniowych nie zmieniałem. Np. na śniadanie np. kanapka z szynką czy serem, na obiad jakaś pomidorowa czy żurek, kotlet z ziemniakami, śniadanie podobne jak kolacja. Tak mniej więcej wyglądają moje posiłki. Do tego zawsze lubiłem jeść dużo warzyw i owoców. Nigdy nie lubiłem jeść fast foodów, słodyczy teź nie jadam w nadmiarze, alkohol piję raz na ruski rok, prawie wcale. 

 

W związku z ibs miałem robione różne badania (kolonoskopia, gastroskopia, usg brzucha, pełno badań krwi, kału) i nic nie wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Raccoon tu nie chodzi o żadną magię, ale zwykłą biologię. Twój mózg jest organem jak każdy inny, i jak reszta Twojego ciała, potrzebuje różnych substancji odżywczych do zdrowego funkcjonowania. 
 

Tak jak napisała @acherontia styx, jelita są ważne w syntezie serotoniny. Poza tym ciało to złożony i połączony mechanizm, w którym zachodzi wiele reakcji. Jedzenie i sen są naszymi podstawowymi potrzebami, bez których nie da się przeżyć, więc to jasne, że te dwie kwestie odgrywają ważną rolę w każdym procesie. A nasze samopoczucie jest wbrew pozorom bardzo ważnym czynnikiem przeżyciowym. W naturalnych warunkach człowiek z depresja po prostu szybko by umarł, bo nie miałby motywacji zapewnić sobie żywności, ciepła czy bezpieczeństwa. Także nasz humor jest dla ciała tak samo ważnym czynnikiem dającym szanse na przeżycie, co zdrowe serce. Potrzebujesz i zdrowego serca i motywacji do życia, żeby np coś upolować czy uciec przed niebezpieczeństwem. 
 

Sa też mniej oczywiste zależności. Np jeśli jesz zdrowo, to jak piszesz, masz więcej energii i czujesz się lepiej fizycznie. Więc masz też więcej siły, żeby podjąć aktywność fizyczną, a aktywność ma udowodniony wpływ na nastrój. Jeśli, jak piszesz, nie masz zgagi ani zaparć, to pozbywasz się znacznego dyskomfortu czy nawet bólu, a jest też udowodnione, że przewlekłe problemy ze zdrowiem często kończą się depresją. Więc sam fakt poprawienia zdrowia fizycznego przez zdrowe jedzenie w realny sposób wpływa na nastrój, to nie autosugestia. 
 

Oczywiście jedzenie nie jest jedynym czynnikiem, tylko elementem zdrowego trybu życia, który w połączeniu z np terapią (by pozbyć się destrukcyjnych wzorców zachowań) i ew. farmakoterapią (jeśli wspomoże to proces) ma szanse jeśli nie doprowadzić do zestawia, to chociaż znacząco poprawić komfort życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou Jak byłem w dużym dołku, to apetyt mi zanim całkowicie i jadłem na siłę tylko tyle żeby przeżyć (potrafiłem głupią kanapkę jeść godzinę) a jazda na rowerze (którą kocham) nie sprawiała mi przyjemności. Więc chyba jestem jakiś wadliwy, pewnie po prostu dostałem złe geny i stąd takie skłonności :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Raccoon napisał(a):

@minou Jak byłem w dużym dołku, to apetyt mi zanim całkowicie i jadłem na siłę tylko tyle żeby przeżyć (potrafiłem głupią kanapkę jeść godzinę) a jazda na rowerze (którą kocham) nie sprawiała mi przyjemności. Więc chyba jestem jakiś wadliwy, pewnie po prostu dostałem złe geny i stąd takie skłonności :( 

Reagujesz normalnie. Dla depresji typowa jest utrata zainteresowania zarówno przyjemnościami, jak i wręcz podstawowymi potrzebami, jak jedzenie. 
Dlatego też z dużego dołka ciężko wyjść bez pomocy farmakoterapii. Kiedyś usłyszałam, że leki są jak koło ratunkowe - mają sprawić, że nie zatoniesz. Ale potem i tak musisz nauczyć się pływać i tu już chodzi o całą resztę. Jak leki wyciągną Cię z najgorszego doła, zaczyna się ciężka harówka. Z przebytą depresją trzeba po prostu zaakceptować, że od tej pory musisz o siebie bardzo dbać. Coś jak po zawale. I to dbanie jest tak kompleksowe, że często wymaga całkowitej zmiany życia - od diety, po cały swój schemat myślenia, zmianę toksycznego miejsca pracy, wyjście z trudnego związku czy nawet odcięcie się od dysfunkcyjnej rodziny. Żeby być zdrowym, trzeba czasem przejść bardzo trudną drogę.

 

I masz rację, pewnie chodzi o geny. Ludzie są różni, jedni palą np 60 lat i nie dostaną od tego raka płuc, a inni tak. Jedni mają nadwagę i nie ćwiczą a dożyją starości, inni będą mieć zawał przed 40-tką. Mózg to organ jak każdy inny, u jednych może być mniej podatny na zaburzenia a u innych bardziej.

 

Ale to nie powód, żeby się nad soba rozczulać. Jak już wiesz, co wymaga szczególnej troski, to się na tym możesz skupić. Dbać o siebie w sposób ukierunkowany na polepszenie zdrowia psychicznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Raccoon, a jednak wszelkie niedobory czy to pokarmowe czy jakie wpływają na nas mocno. Sama w ostatnim czasie gorzej się czułam, tak jakby zbliżał się epizod depresyjny: problemy ze snem, ciągłe zmęczenie, utrata motywacji, brak energii. I tak mogłabym biec do psychiatry, żeby zadziałać od razu farmakologią, tylko że to zapewne nic by nie dało, bo znam siebie na tyle, że wiem kiedy nie ma sensu mieszać w farmakologii, moja lekarka też mi ufa w tym względzie na tyle, że jeśli ja mówię, że leków nie ruszamy, to nie próbuje na siłę polepszać tego co działa. A obecnie nic mi nie pasowało do epizodu depresyjnego poza objawami. Zamiast tego poszłam do laboratorium zrobić badania bardziej szczegółowe niż sama morfologia. Wynik: anemia utajona. Co z tego, że hemoglobinę mam idealną, wolne żelazo też jak ferrytyna leży i kwiczy, bo przy moim trybie życia i aktywności powinnam jej mieć co najmniej 3x tyle. I tak, ten niedobór rezerw(!) żelaza u mnie dał już objawy wskazujące na to, że dzieje się coś nie halo. Kilka dni suplementacji żelaza dodatkowo i widzę zmianę na plus, chociażby na treningach biegowych. Oczywiście rezerw w kilka dni nie odbudowałam, bo to proces raczej na 3-6 miesięcy, nie kilka dni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.08.2024 o 11:59, minou napisał(a):

Jak leki wyciągną Cię z najgorszego doła, zaczyna się ciężka harówka.

 

Chyba trochę przesadzasz 😆 Najważniejsze to robić to co się lubi, nieważne czy to siłownia, bieganie, robienie krzyżówek czy oglądanie filmów. Ogólnie jak już anhedonia minie (ja w anhedonii nawet nie mogłem się skupić na oglądaniu głupkowatych filmików na youtube) to już nie ma znaczenia co się robi, ważne żeby się tobie podobało. 

 

Nie widzę sensu a narzucaniu sobie zbędnej presji typu muszę wstać o 5, zrobić 15 pompek, przebiec 10 km i zjeść 2 bułki z sałatą. Ważne żeby spać około 8h dziennie, nie żywić się na co dzień fast foodami i słodyczami, trochę wyjść na spacer czy na rower i tyle. Nie warto popadać w skrajności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O i tu się zgodzę nawet z @Raccoon

 

58 minut temu, Raccoon napisał(a):

Nie widzę sensu a narzucaniu sobie zbędnej presji

 

Robienie na siłę czegoś "bo jest zdrowe", ale totalnie nie zgodne z nami jedyne co spowoduje to jeszcze większą frustrację. I w życiu nie zmieniałam całego swojego stylu życia w ramach profilaktyki nawrotów. Sypiam przez większą część roku po mniej niż 7h/dobę (często nawet mniej niż 6h), odżywiam się normalnie, ale np. pierwszy posiłek przeważnie jadam ok 12-13 w południe (a w dni kiedy idę do pracy wstaję przed 6 rano), aktywna fizycznie mniej lub bardziej byłam od dziecka, ale uprawiam jakiś sport bo to lubię, a nie dlatego, że tak trzeba w imię czegoś. Stres, mniej lub bardziej nasilony jest nieodłączną częścią mojej pracy, plus dodatkowo jestem wiecznie narażona na kontakt z wszelkimi drobnoustrojami powodującymi nie tylko zwykłe infekcje, ale też cały pakiet chorób zakaźnych.

Złapałam już w swoim życiu paskudną bakterię oporną na wiele antybiotyków, której nosicielem zapewne jestem do dziś, ale aktualnie żyjemy w względnej zgodzie i nie przeszkadzamy sobie wzajemnie 🤣

Czy mi szkodzi taki tryb życia? Nie sądzę, a jestem osobą, która potrafi dość konkretnie wskazać przyczynę wystąpienia 

epizodów depresyjnych. Wręcz lekarka, która mnie leczy i zna mnie od 8 lat, uważa, że ja nie mogę mieć za dużo wolnego.

Czy to znaczy, że skoro mi to służy to wszyscy mają tak żyć? Absolutnie nie. 

Kto na co sobie zapracuje swoim trybem życia, to będzie miał. 

 

Jak ktoś lubi na siebie chuchać i dmuchać - niech tak robi skoro mu to służy. Ja nie zauważyłam, żeby mój tryb życia miał na mnie negatywny wpływ jeśli chodzi o samopoczucie psychiczne i nie planuję go zmieniać specjalnie, bo ktoś kiedyś powiedział, że tak będzie lepiej skoro wiem, że u mnie to nie zadziała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×