Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy czujecie się lubiani i akceptowani?


ewaryst7

Rekomendowane odpowiedzi

Nie, zdecydowanie się nie czuję lubiany i akceptowany. Rzadko się zdarza i tylko przez kilka osób, ale i tak nie jestem tego pewien. No, chyba, że ktoś mi powie, że mnie lubi, to wtedy przez 2 minuty wierzę, a potem sobie myślę, że to wazelina, że może ukryty cel, że ktoś chce być miły i tyle.

Tylko, poradźcie, jak tu się odnaleźć w grupie, jeśli nawet przyjaźnie nastawieni ludzie wywołują panikę u mnie. Np. taka sytuacja: wracając z pracy podwożę kogoś po drodze, czasami nawet kierownika, który jest dość sympatyczny i przyjaźnie nastawiony. A u mnie od razu myśli, że o czym będę z nim rozmawiał, co jeśli zapadnie niezręczna cisza, której nie zniosę... Czasami ktoś do mnie mówi, a ja nie wiem, o czym, bo tak jestem zajęty sobą i byciem chorym, wystraszonym, sparaliżowanym. Odpycham ludzi i gromię wzrokiem... Im bliższa mi osoba i bardziej mi na niej zależy, tym większe przerażenie. Pracuję w obsłudze klienta i ci mnie lubią, bo ich widuję rzadko, zwisa mi co o mnie myślą, więc jestem swobodny. I przez klientów się czuję akceptowany. W życiu prywatnym nie.

Tracę nadzieję. 5 lat już się męczę. Niech to ktoś ode mnie zabierze. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewaryst7, mądrze piszesz, jednak mam wrażenie, że nieco idealizujesz ten "dawny" świat. To, o czym pisałaś na początku postu - było przecież już dawno. Zawiść, zazdrość - towarzyszyły ludziom praktycznie od kiedy istnieli (Kain i Abel). Ale sama przecież napisałaś - podkreślę inne słowo - PRAWIE nie ma. To nie znaczy że nie można takich znaleźć. Ale na podstawie swoich doświadczeń - mimo że to sprawiło czasem trochę bólu (gdy się natrafiało na nieodpowiednie osoby) - myślę że warto próbować, szukać. Zawsze można znaleźć "perłę w zalewie tandety", trzeba się postarać. Nie skazuj się na samotność, odrzucenie. Myślę, że nie napisałabyś w tym temacie, gdyby ta sytuacja Ci się podobała. A człowiek jest człowiekiem, ideałów nie znajdziesz, ale na pewno wszyscy są bliżsi lub dalsi temu, o czym napisałaś. Wśród osób, które miałem okazję minąć na drodze swojego życia, udało mi się znaleźć osoby szczególnie bliskie temu ideałowi, o którym piszesz. Myślę, że gra (poszukiwanie w życiu takich ludzi) jest warta świeczki. Nie jestem jasnowidzem i nie wiem, czy na którejś z tych niewielu zaufanych osób się kiedyś zawiodę czy nie, ale nie wyobrażam sobie "pustelniczego" życia w oddaleniu od innych. I jeżeli ci, których opisałaś, są towarzystwem, na które trafiłaś w swoim życiu - współczuję i życzę powodzenia w szukaniu porządnych ludzi, na pewno nie są daleko, pozwól tylko sobie na zauważenie ich :smile:

 

Zmorek, miałem podobną sytuację do Twojej, ten luz trzeba wypracować, nie ma innej siły... Małymi kroczkami dojdziesz do celu, a w ogóle podczas prowadzenia auta się nie gada, więc cisza w tej sytuacji do niezręcznych nie należy. To samo przeżywałem co ty w takich sytuacjach, a milczenie to normalna rzecz, tematy się kiedyś kończą, wiecznie gadać nie można. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem ;) Głowa do góry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie czułam się akceptowana,więc tymbardziej lubiana .

myślę,że jest to wina mojej nieśmiałości,ale przede wszystkim małomówności (nie potrafię rozmawiać z ludźmi,nawet o "byle czym).. teraz nawet nie wiem czy jestem akceptowana/lubiana,bo nie mam z nikim kontaktu oprócz rodziny,nauczycieli i psychologa.ale to się chyba nie liczy.rodzina wiadomo,nauczyciele też,psycholog tym bardziej.

co najwyżej jestem akceptowana przez psa o_O ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IceMan, Dziękuję za wsparcie.Z całego serca.Jesteś mądrym człowiekiem. Masz w sobie ciepło i życzliwość.To naprawdę fajnie, że są tacy ludzie jak ty.Pozdrawiam.

 

Zmorek, Nie mogę uwierzyć ,że jest tak jak piszesz.Czasami coś sobie wmówimy a potem cierpimy..Masz depresję . A ona spowodowala ,że myślisz o sobie żle....Dlatego musisz się leczyć...pozdrawiam cię.

 

socjopatia, Pewnie jesteś wrażliwą , mądrą dziewczyną.Nie martw się.Jesteś młoda i napewno znajdziesz przyjaciół ...Ale sama , też musisz się troszkę postarać.Nie chowaj się..trzymam za ciebie kciuki..pisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socjopatia, Skąd wiesz , że ci się nie uda? Czy chociaż spróbowałaś? Czy wyglądasz jak stwór z obcej planety..? A może masz troje oczu???Nie!!!! Jesteś normalną , miłą dziewcZyną ...Więc , kochanie GDZIE TKWI PROBLEM???

 

Paradoksalnie , czasem jest tak , że im bardziej się staramy , tym bardziej nam nie wychodzi...Pozdrawiam wszystkich nie wierzących w siebie.

 

staraj się nie dodawać jednego swojego postu pod drugim, lepiej edytować poprzedni post ;) //IceMan

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek, do takich ludzi bez kija nie podchodź. I nie ma co się do nich zbliżać. Ewaryst dobrze pisze, chociaż już nie pierwsza, bo prawda jest taka, że im więcej sobie będziesz pozwalać na takie traktowanie, tym ta grupa będzie brnąć w to coraz bardziej. A na pewno nie stawiłeś im żadnego oporu, nie odpłaciłeś się, bo by sobie na coś takiego nie pozwalali. Czas to zmienić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podczas prowadzenia auta się nie gada

 

Ja gadam niestety, jest to dla mnie czynność tak podświadoma prawie, że muszę gadać z pasażerem, żeby się czuć normalnie 8) Chciałbym umieć rozmawiać o "dupie marynie".

 

ewaryst7, wiem, że sobie to wszystko wmawiam, ale dzięki za troskę :smile: Dzisiaj wiem, że to urojenia, nie wiem jednak, czy jutro też będę to wiedział.

 

Muszę, musimy otworzyć się na ludzi...

Wiecie, co mnie martwi? To, że ostatnio w sytuacjach z ludźmi, powtarzam sobie pod nosem cytat z "Pulp fiction": "I will execute every motherfucking last one of you..." :twisted:

 

Czy jestem wariatem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś chory, ale na pewno nie jesteś wariatem!

Co do mnie to ja długo myślałam że nikt mnie nie lubi i nie akceptuje... Dopóki nie zrozumiałam że to ja siebie nie akceptuję takiej jaka jestem. A teraz widzę że są ludzie tacy, którzy mnie lubią - z wzajemnością :D Tak więc kochani głowa do góry - każda potwora ma swojego amatora!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmorek, może za dużo do tego gadania przywiązujesz uwagi, pomilczeć też czasem trzeba, uświadomiła mi to kiedyś koleżanka ;) jeśli to zaakceptujesz i przestaniesz się stresować milczeniem, to paradoksalnie będziesz więcej i swobodniej gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mam juz swoje lata i wiem ze czesto za duzo mowie.Czasem sama sie lapie na tym ze dostaje slowotoku.A kiedy jestem w pracy to albo zamysle sie albo gadam jak najeta i nie slysze kto co do mnie mowi.Nikogo nie dopuszczam do glosu jak bym chciala powiedziec wszystko na raz.To jest okropne i czesto sie zdaza ze ludzie nie chca ze mna przebywac.Kiedys balam sie odzywac bo bylam wysmiewana nie tylko w szkole ale przedewszystkim w domu.Najczesciej slyszalam jestes smarkata i zamknij sie,masz g... do gadania.Tak bylo a teraz mam wrazenie ze chce to nadrobic.Zawsze balam sie zaprzyjaznic bo mama mowila ze dziewczyny sa glupie,plotkuja i sa zlosliwe.Wjednym sie zgadzam,plotki.Nie lubie tego, po spotkaniu z taka osoba mam takiego kaca jak po kielichu,ja nie pije wcale.Wiec jak sprobuje jednego to chora jestem trzy dni.Nie oczekujmy akceptacji ze strony calego otoczenia,to niemozliwe Mozna spotkac normalnych ludzi ktorzy potrafia rozmawiac,film,ksiazki,komputer a nie ile kto umie wypic ile mu sie udalo ukrasc,rozwalic albo komus dokuczyc.Szczyca sie tym jak pawie,piekne ptaki ale glos maja ochydny.Ludzie tacy jak my wrazliwi na zycie ,piekno, dobroc i milosc.Jest nas coraz wiecej.Nie bojmy sie swiata i tych ktorzy chca nas uziemic.Swiat zaczyna do nas nalezec tylko tych" zdrowych" musimy odseparowac od nas.Wyslemy ich na bezludna wyspe bez mozliwosci powrotu.Jak wam sie podoba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odseparować to się zgodzę, ale czemu "zdrowych"? Tu się nie zgodzę bo z tego postu wynika, że "zdrowym jest taki typ:

ile kto umie wypic ile mu sie udalo ukrasc,rozwalic albo komus dokuczyc

Przecież nie każdy zdrowy jest zły tak jak i nie każdy nerwicowiec/depresant jest dobry :] ale tych których zacytowałem z twojego postu - chętnie ale niech nie zanieczyszczają wyspy, najlepiej gdzieś do odległej galaktyki ich wysłać :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poruszyliście , bardzo trudny temat...Kto to jest DOBRY CZŁOWIEK??? Myślę , że każdy znas będzie miał inną definicję....J a w ludziach cenię UCZCIWOSĆ .W małych sprawach i w dużych również...Bezinteresowność , Dyskrecję , kulturę .Często wydaje się nam , ze taka osoba , będzie nadętym bufonem....A to nieprawda!!Ludzie są chamscy , a mowią o sobie , że są przebojowi! Są postępni - a mówią o sobie , że są operatywni....P_rzykłady można mnożyć w nieskonczoność...NIe chcę taka być!!!! kilka dni temu , znalazłam komórkkę, znajomi mówili mi , zatrzymaj ją sobie.Ale ja mam świadomość , że patrzą na mnie moje dzieci.Czego więc ich nauczę , zatrzymując sobie cudzą rzecz?Oddałam komórkę .Właściciel , dziękował i dziękował..Myślałam sobie"za co ?" przecież to powinno być NORMALNE!!! Ale niestety , to co powinno być normą , jest nienormalne ...i odwrotnie! pozdrawiam was serdecznie...

 

kazia_z8, Kaziu..masz rację..Trochę naiwne jest oczekiwanie , że polubi nas cały świat...pozdrawiam cie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. chciałbym opisac tu swuj problem, zauszmy ze zaczne z tej strony, ide sobie miastem widze jedna osobe głowa w duł i korkociąg myśli w głowie, ide dale troje czworo no i cały hodnik osób, jak w tedy wyglądam, znajomy opisał to tak, nie opczajasz co sie dzieje na drodze, zaras sie wjeb..sz pod samochud ty psycholu lecz sie, a ja to opisze tak, potworny lęk przed spojrzeniami ludzi czy opcych czy znajomych bez znaczenia, wyobrazacie sobie ze jak pogorszyło mi sie w 2 klasie liceum to jak w 3 przez sekunde zerknełem na jakąs osobe to poprostu nie wiedziałem czy aby napewno ten ktos hodzi do mojej szkoły, ja poprostu nie potrawie juz funkcjonować jestem w takiej fazie depresji ze zaczynam bac sie spojrzen zwierzat, na własnego kota patrze z pod oka i to tylko w tedy jak on nie patrzy. Cyrki za darmo

jest tu ktos z podobną zhizą moze wie ktos jak z tego wyjść, jeśli hodzi o psyhologa byłem dał mi proszki i to tyle łykałem, łykałem i nic w głowie dalej plewy a do tego spac sie chce cały czas, szceze jeszcze gozej sie po tym czułem. A jeśli chodzi o pytanie czy mnie ludzie lubią, jest tylko jedna odpowiec, na dzień dzisiejszy nienawidzą, wyśmiewają, poniżają, szydzą, wyzywają, kpią, i szczeze nie dziwie sie im, ludzie moze jest jakis zakład zamkniety cokolwiek izolatka. Ja juz nawet nie mam siły krzyczec, mam 20 lat i zero perspectyw na przyszłość, rodzina udaje ze jestem normalny i to mnie jeszcze bardziej dobija, moze sie poślahtam wtedy mnie gdzieś zamkną i nie bede musiał widywac ludzi, kocham samotność, i zarazem jej nienawidzę, idzie sie powiesic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nariko19, mam nadzieję, że ostatnie słowa to tylko z nerwów ale tego nie zrobisz. Kwestia wygląda nieco na fobię społeczną, przynajmniej mi się tak wydaje. I zmiłuj się Boże nad tym lekarzem, nie wiem jak proszki mają na taką dolegliwość pomóc. Przypominam sobie z dzieciństwa, że chodziłem po ulicy wpatrzony w ziemię, jakieś 3 metry przed siebie żeby się z czymś nie zderzyć, podnosiłem wzrok tylko np. przechodząc przez ulicę. Nie pamiętam czy chodziło o spojrzenia ludzi, czy może o to żeby "nie czuć ich wzroku na sobie". Jakkolwiek - dałem sobie z tym radę i nie był to żaden cudowny sposób ani cudowny lek. Po prostu trening samego siebie - radzę Ci, żebyś zaczął od pojedynczych osób, nie musi wychodzić długo, nie musi wychodzić w ogóle, ważne żebyś ćwiczył. Efekty z czasem przyjdą, jeśli będziesz odpowiednio cierpliwy. A jeśli chodzi o podejście ludzi do Ciebie - wynika z tego, że się od nich izolujesz, między innymi w taki sposób jaki opisałeś. Pracując nad sobą to też zniwelujesz, zaczną inaczej na ciebie patrzeć. Tylko się nie poddawaj, pokaż co potrafisz. Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo żałuję , że nie urodziłam się 100 lat temu.Nie było komputerów , telewizji ...Ludzie byli szczęsliwi.Rodzina , ojczyzna , uczciwość ...były niepodważalnymi wartościami . a teraz ? pieniądze! Duuużo pieniedzy!I wieczna gonitwa...Za czym..? gdzie..? Po co?

 

ewaryst7, mądrze piszesz, jednak mam wrażenie, że nieco idealizujesz ten "dawny" świat. To, o czym pisałaś na początku postu - było przecież już dawno. Zawiść, zazdrość - towarzyszyły ludziom praktycznie od kiedy istnieli (Kain i Abel).

 

 

Bardzo mądra i ciekawa dyskusja. Myślę dokładnie tak samo jak ewaryst7. Ja też chciałbym się urodzić 100 lat wcześniej(choć szkoda, że nie było wtedy komputerów ;) ), wtedy to wszystko miało jakiś sens, a teraz rzeczywiście głównym miernikiem wartości człowieka są pieniądze. Dla mnie pieniądze są bardzo istotne ale nie po to, żeby się nimi chwalić tylko po to, żebym mógł robić to co chcę, a brak odpowiedniej sumy pieniędzy mnie ogranicza.

IceMan zawiść, zazdrość ludzkości towarzyszyły zawsze, ale nie na taką skalę jak teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cadarxx, moim zdaniem skala była taka sama, ale nie wiedziało się o wszystkim. W obecnej "globalnej wiosce" wiesz co się dzieje gdziekolwiek. Człowiek jest bombardowany wiadomościami z całego świata. Kiedyś to ograniczało się do niedalekiego sąsiedztwa. Po prostu o wielu rzeczach się nie wiedziało, takie jest moje wrażenie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczynam bac sie spojrzen zwierzat

Znam to... Miałem tak dzień, czy dwa, ale wtedy pomyślałem, że to już przesada i się wściekłem na choróbsko, wypowiedziałem wojnę. Trudno mi coś radzić, bo jak widać, miewam dni lepsze i gorsze. Jednak podstawa to odstawić zupełnie kawę i alkohol, pracować nad sposobem myślenia i pracować w czasie rzeczywistym, w momencie odczuwania lęków przede wszystkim. Dobrze jest też przekonywać siebie, że jest się zdrowym, bo jest tak w istocie - to tylko myśli, a myśli można zmienić. Polecam książkę "Powiedz stop apatii, depresji, chandrze..." Mirosława Słowikowskiego. Powodzenia :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×