Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczni rodzice


Illi

Rekomendowane odpowiedzi

Jak sobie radzicie ze stawianiem granic wobec rodziców? Postawiłam już kilka, część w wybuchu złości, część "na zimno". Teraz jest mi cholernie trudno postawić granicę i powiedzieć jasne nie. Doszłam do momentu kiedy myślę, że łatwiej by mi było w życiu jakby moi rodzice po prostu zniknęli. Nie potrzebuję nic od nich, nie oczekuję kompletnie niczego. Jednak oni oczekują ode mnie, że będę spełniać ich żądania. Nie pytają tylko stwierdzają, że coś ma się zdarzyć, że tak ma być. 
Wiem, że są toksyczni. Wiem, że nie potrzebuję ich do bycia szczęśliwą. Jednak dzisiaj chyba potrzebuję wsparcia i utwierdzenia mnie w tym, że nie mam wobec moich rodziców żadnych zobowiązań. Nic nie muszę, jeśli nie chcę. A najważniejsze jest dbanie o siebie i swoje zdrowie psychiczne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Illi napisał(a):

Jak sobie radzicie ze stawianiem granic wobec rodziców? Postawiłam już kilka, część w wybuchu złości, część "na zimno". Teraz jest mi cholernie trudno postawić granicę i powiedzieć jasne nie. Doszłam do momentu kiedy myślę, że łatwiej by mi było w życiu jakby moi rodzice po prostu zniknęli. Nie potrzebuję nic od nich, nie oczekuję kompletnie niczego. Jednak oni oczekują ode mnie, że będę spełniać ich żądania. Nie pytają tylko stwierdzają, że coś ma się zdarzyć, że tak ma być. 
Wiem, że są toksyczni. Wiem, że nie potrzebuję ich do bycia szczęśliwą. Jednak dzisiaj chyba potrzebuję wsparcia i utwierdzenia mnie w tym, że nie mam wobec moich rodziców żadnych zobowiązań. Nic nie muszę, jeśli nie chcę. A najważniejsze jest dbanie o siebie i swoje zdrowie psychiczne. 

Nic nikt nie musi:) ja doprowadziłem do tego, że każdy mnie pyta, nikt nic nie karze 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak. Pomiędzy mną a mamą nieraz były konflikty. Mama miała (ma?) nawracjącą depresję i nie raz bywała w szpitalu. Spowodowało to,że nieraz były kryzysy, w których musiałam uciekać od mamy, których teraz żałuję. Mama jest dośwaiadcznoną przez życie kobietą, która nie do końca rozumie moich potrzeb emocjonalnych i fizycznych.

Moja mama nigdy nie tolerowała moich partnerów/partnerek i zawsze generalnie przez nią się rozpadłało. Tyczy się to także znajomych, czy przyjaciół. Mama węszy wszędzie spisek, że ludzie tak na mnie wpływają, manipulują mną i chcą dla mnie jak najgorzej. Zawsze to wina "kogoś", że postępuję tak a nie inaczej. 

Nie potrafię postawić granicy "mamo, to jest moje życie a ty go za mnie nie przeżyjesz".
Nie potrafię odciąć się od spódnicy matki i robię wszystko żeby tylko nie było kłótni. Tyczy się to tego, że nawet nie potrafię wejść w emocjonalny związek z drugą osobą, bo zawsze coś jest nie tak według mojej mamy.
Przerabiałam to na terapii, ale niewiele to dało.
Za bardzo kocham matkę, by jej się postawić. Chcę, by to ona dobrze się czuła i komfortowo w każdej sytuacji.
No, także tyle ode mnie jeśli chodzi o toksyczność rodziców.
Z ojcem w ogóle nie miałam dobrych kontaktów, tato pił, nie rozumiałam tego i zanim udało mi się to zrozumieć, to już dawno nie żył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkiemu winna miłość 😱 no chyba jednak nie. Na zdrowy rozum można zrobić sobie symulację tego jak się przeciwstawi i jak się ulegnie. Wyciągnąć wnioski czy koszt przeciwstawienia będzie niższy od zysku który po nim zostanie. Rodzice Nas wychowali do pewnego momentu i dalej już samemu się decyzje podejmuje, jeśli się czuje na siłach. Naszym takim moralnym obowiązkiem jest zadbać żeby mieli spokojną starość, tak jak Oni dali nam spokojne dzieciństwo, nie wszystkim oczywiście, bo niektórzy mieli za dziecka piekło. To jest nasze życie i ich rola w pewnym momencie się kończy, tak jak sztafeta, pałeczka jest przekazana dalej, a Oni mogą dopingować i pomagać jak się czują na siłach i My tak samo powinniśmy zrobić z własnymi dziećmi, pomagać ile się da, a nie podejmować za nie decyzję np bo My to widzimy inaczej. Każdy ma swoje życie i powinien o nie dbać. Ja zawsze wychodzę z założenia, że każdy swój ogródek pieli:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Illi napisał(a):

Wiem, że są toksyczni. Wiem, że nie potrzebuję ich do bycia szczęśliwą. Jednak dzisiaj chyba potrzebuję wsparcia i utwierdzenia mnie w tym, że nie mam wobec moich rodziców żadnych zobowiązań. Nic nie muszę, jeśli nie chcę.

Prawda, nic nie musisz. Trzeba odciąć emocjonalną pępowinę. Pamiętaj, że nie zostałaś stworzona po to, żeby ich zadowalać i żeby Twoim kosztem ona czuła się dobrze. A jeśli używa szantażu emocjonalnego to skonfrontować ją z tym i powiedzieć, że takimi zagrywkami (często nieświadomymi z jej strony zapewne) osiągnie odwrotny skutek. Czy będzie bolało? Pewnie tak. Czy będzie warto? Nie wiem, może się coś zmieni w jej postępowaniu, może nie.  Pytanie tylko czy nadal chcesz tkwić w tej "chorej" zależności i cierpieć.  Nie jesteś już małą dziewczynką zależną od rodziców, tylko osobnym bytem, który sam może o sobie decydować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Illi napisał(a):

Jednak oni oczekują ode mnie, że będę spełniać ich żądania

Na jakiej podstawie? Jesteś dorosła. Masz swoją rodzinę i oni to powinni uszanować. 

Mój tata zawsze mówił że to moje życie i moje błędy na których mam się uczyć. Owszem jak jeszcze żył kiedyś mi powiedział że robię źle, ale to było w jednym wypadku tylko, i dzisiaj wiem że miał rację 😮‍💨 mogłam go wtedy słuchać. Mama za to hmm lekko mówiąc miała mnie gdzieś ( jestem najstarsza z szóstki jej dzieci), nie za bardzo się interesowała moim życiem

Wyjechałam na drugi koniec Polski. Zaczęła się wtrącać jak urodziłam syna. Ale ja po pewnym czasie powiedziałam jej że to moje dziecko i to ja decyduje co i jak, nie ona. Obraziła się na mnie strasznie. Miałyśmy nawet kilka lat przerwy od siebie. Żadna z nas do siebie się nie odzywała, ale dzięki temu teraz jest zupełnie inaczej, lepiej. Moja mama całe moje dzieciństwo chorowała na nerwicę, wtedy tego nie rozumiałam. Teraz gdy sama przechodzę i męczę się z tym dużo zrozumiałam. Ona chyba też. Bo już od kilku ładnych lat mi mówi że ona nie będzie się mieszać w wychowanie wnuków. Być może coś tam do niej doszło. 

Miałyśmy sporo rozmów takich od serca, czasami z wybuchami złości i krzykami 😏 ale uważam że one nam też pomogły. Z teściami też nigdy nie miałam problemów, powiedziałam na początku że oni są tylko dziadkami i swojego syna wychowali, teraz czas na to aby on i ja zajęli byśmy się wychowaniem naszych dzieci. U nas to w sumie zawsze jest krótka piłka🙆 bo jeszcze czasami moja mama coś tam powie, ale ja myślę że to już bardziej z troski i tego jak sama była wychowana. Ona była najmłodszym dzieckiem któremu nie dano ani miłości, ani szansy na lepszy start w życiu. Była z tak zwanego "zimnego chowu", myślę że po części i ja jestem z takiego chowu. Dlatego mam problemy z okazywaniem uczuć czy miłości.

Myślę że po prostu musisz postawić na swoim i to zdecydowanie. Tym bardziej że oni będą ciągnąć cię w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Illi napisał(a):

Jak sobie radzicie ze stawianiem granic wobec rodziców? Postawiłam już kilka, część w wybuchu złości, część "na zimno". Teraz jest mi cholernie trudno postawić granicę i powiedzieć jasne nie. Doszłam do momentu kiedy myślę, że łatwiej by mi było w życiu jakby moi rodzice po prostu zniknęli. Nie potrzebuję nic od nich, nie oczekuję kompletnie niczego. Jednak oni oczekują ode mnie, że będę spełniać ich żądania. Nie pytają tylko stwierdzają, że coś ma się zdarzyć, że tak ma być. 
Wiem, że są toksyczni. Wiem, że nie potrzebuję ich do bycia szczęśliwą. Jednak dzisiaj chyba potrzebuję wsparcia i utwierdzenia mnie w tym, że nie mam wobec moich rodziców żadnych zobowiązań. Nic nie muszę, jeśli nie chcę. A najważniejsze jest dbanie o siebie i swoje zdrowie psychiczne. 

Masz teraz swoją rodzinę i obowiązki przede wszystkim względem swojej rodziny, zwłaszcza córki. To za nią jesteś odpowiedzialna. Ja od mojego ojca "mentalnie" uwolniłem się dopiero po założeniu rodziny. Teraz czasem mu pomagam, ale umiem już mówić nie, a przede wszystkim nie przejmować się jego uwagami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam takich problemów, bo wyprowadziłem się od rodziców niedługo po maturze w wieku 19 lat, szybko zacząłem zarabiać i żyć na własny rachunek. Dodatkowym motywatorem było to, że pochodzę z małego miasteczka (poniżej 10 tys mieszkańców), do tego z dala od większych miast. Nie wyobrażam sobie być zależnym finansowo od rodziców albo chociażby mieszkać u nich. Wyrazić swoje zdanie na dowolny temat mogą, doradzić, ale niczego mi nie mogą zabronić czy narzucić i jeżeli np. bym zaczął chodzić z jakąś dziewczyną, która by im się nie spodobała - trudno, im nie musi. Nie rozumiem dlaczego miałbym się tym przejmować. 

 

Dla mnie 25 lat to jest taki ostatni dzwonek, żeby wyprowadzić się od rodziców, bo mieszkanie z rodzicami będąc dorosłym do niczego dobrego prowadzi, a na pewno nie prowadzi do samodzielności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam 🙂

@acherontia styx dobrze przeczytać takie słowa. Nawet, jeśli je znam, to usłyszenie tego od innej osoby zawsze wspiera na duchu. 

@Dryagan tak, bycie rodzicem dużo daje, mam też motywację, żeby walczyć o autonomiczność całej rodziny. 

 

@94. Mając 18 lat wyprowadziłam się z domu. Niezależna finansowo jestem od... 10 lat, więc to nie chodzi o mieszkanie z rodzicami czy zależność finansową. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dryagan napisał(a):

@94.  Illi przecież nie mieszka z rodzicami i nie jest od nich zależna finansowo🙂 . Podobnie jak ja - mieszkałem sam od czasu studiów. Zupełnie nie o to chodzi. W niektórych przypadkach nawet wyprowadzka do innego miasta niczego nie zmienia. 

 

Nie wiem kto mieszka z kim i od kiedy, nie znam was, mówię raczej ogólnie, że wyprowadzka od rodziców uczy życia, to nie była aluzja do nikogo.

 

7 minut temu, Illi napisał(a):

Mając 18 lat wyprowadziłam się z domu. Niezależna finansowo jestem od... 10 lat, więc to nie chodzi o mieszkanie z rodzicami czy zależność finansową. 🙂

 

Wow, to nawet wcześniej niż ja, bo ja miałem 19 😅

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.09.2023 o 16:40, Illi napisał(a):

Jak sobie radzicie ze stawianiem granic wobec rodziców? Postawiłam już kilka, część w wybuchu złości, część "na zimno". Teraz jest mi cholernie trudno postawić granicę i powiedzieć jasne nie. Doszłam do momentu kiedy myślę, że łatwiej by mi było w życiu jakby moi rodzice po prostu zniknęli. Nie potrzebuję nic od nich, nie oczekuję kompletnie niczego. Jednak oni oczekują ode mnie, że będę spełniać ich żądania. Nie pytają tylko stwierdzają, że coś ma się zdarzyć, że tak ma być. 
Wiem, że są toksyczni. Wiem, że nie potrzebuję ich do bycia szczęśliwą. Jednak dzisiaj chyba potrzebuję wsparcia i utwierdzenia mnie w tym, że nie mam wobec moich rodziców żadnych zobowiązań. Nic nie muszę, jeśli nie chcę. A najważniejsze jest dbanie o siebie i swoje zdrowie psychiczne. 

Pytanie czy te granice były szczelne tzn. nie do przejścia? Jeśli powiedziałaś A, ale nie byłaś wystarczająco konsekwentna oraz nieustępliwa i po czasie postępowałaś zgodnie z wolą Twoich rodziców to w ten sposób mogło wykształcić się u nich przekonanie, że zrobisz to czego od Ciebie oczekują, choć pewnie nie od razu.

 

Wychodzę z założenia, że każdy człowiek decydując się na dziecko powinien liczyć się z tym, że w pewnym momencie to dziecko może odciąć na stałe tę pępowinę tj. zerwać całkowicie kontakt ze swoimi rodzicami, a powody takiej decyzji mogą wynikać chociażby z nadopiekuńczości rodziców lub z ich przekonania, że: "my wiemy lepiej". Nie jesteś więźniem swoich rodziców. Masz wolną wolę i możesz robić co chcesz.

 

Napisałaś, że Ty ich nie potrzebujesz natomiast Oni Ciebie tak. Z pewnością zauważą Twoją nieobecność. Jednak pytanie, co z tym fantem zrobią? Wg. mnie muszą zrozumieć, że jeśli dalej nie będą liczyć się z Twoim zdaniem to stracą zarówno Ciebie jako ich dziecko jaki Ciebie jako osobę, która coś dla nich robi i która wnosi jakąś wartość w ich życie.

 

Myślę, że gdybym ja był rodzicem to niechciałbym tego, aby moje dziecko przeze mnie cierpiało. Być może Twoi rodzice nie mają świadomości, że przez nich cierpisz. Te kilkanaście lat wychowywania dziecka to jest kawał czasu i myślę, że niektórzy mogą zapomnieć jak to jest żyć, gdy tego dziecka nie ma w pobliżu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Nerwosol napisał(a):

w praktyce najlepiej może wybrać się na studia poza miejsce zamieszkania, usamodzielnić. Czasami mam wrażenie, że nie ma innej rady

Czasami nawet to nic nie daje. Założenie własnej rodziny nie daje odcięcia całkowitego. Trudno jest się odciąć, gdy w człowieku jest lęk pielęgnowany przez lata. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od rodziców jako rodziców odcięłam się zupełnie, natomiast w moim życiu nadal występują jako dziadkowie moich dzieci (akurat pod tym względem sprawdzają się o niebo lepiej niż jako rodzice). W każdym bądź razie odkąd ograniczam kontakty z nimi do koniecznego minimum żyje mi się zdecydowanie lepiej i spokojniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, nieprzenikniona napisał(a):

Ja od rodziców jako rodziców odcięłam się zupełnie, natomiast w moim życiu nadal występują jako dziadkowie moich dzieci (akurat pod tym względem sprawdzają się o niebo lepiej niż jako rodzice). W każdym bądź razie odkąd ograniczam kontakty z nimi do koniecznego minimum żyje mi się zdecydowanie lepiej i spokojniej.

👍👍Dokladnie mi tez zyje sie spokojniej, odkąd przestalam słuchać morałów swojej siostry na temat ,jak żyć.Moze i jestem zbyt pewna siebie ale lubie to bardzo w sobie.Nawet moja depresja mi tego nie odebrala.Zawsze trzeba byc silnym nawet jak jest sie na dnie.Szukac sposobu i walczyc o siebie przede wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nieprzenikniona napisał(a):

Ja od rodziców jako rodziców odcięłam się zupełnie, natomiast w moim życiu nadal występują jako dziadkowie moich dzieci (akurat pod tym względem sprawdzają się o niebo lepiej niż jako rodzice). W każdym bądź razie odkąd ograniczam kontakty z nimi do koniecznego minimum żyje mi się zdecydowanie lepiej i spokojniej.

Staram się ograniczyć ten kontakt do minimum, ale czasami pojawia się lęk przed ich złością i karą w postaci milczenia. Chociaż byłoby to coś idealnego. Jednak jakaś część mnie ciągle ich kocha i chciałaby mieć "bezpiecznych" rodziców. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie usunęłam moją matkę z obserwujących mnie kont na Instagramie (na którym nieco pisałam o zaburzeniach, chociaż obecnie głównie służy mi do obserwowania innych kont) bo jakimś cudem znalazła mój profil i zaczęła obserwować…niby takie g…o a jednak cieszy, że można podjąć jakąś decyzję i mieć gdzieś jej konsekwencje (że np strzeli focha)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×