Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


Dryagan

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, Maat napisał(a):

@bei, podziwiam.🙂

dzięki :-)

2 minuty temu, mienta napisał(a):

@bei możemy sobie przybić piątkę, bo ja też biegam (skąd wiesz, że ktoś biega? bo sam Ci o tym powie :D ). Biegam od 2007, ale teraz tylko w tempie spacerowym of kors, bo jestem w 5. miesiącu ciąży.

Piona 😀. Mi też się to wyświetla w internecie, że biegacz sam powie, że biega. Coś w tym jest,  Widzę, że z ciebie już prawdziwa weteranka. Ja zaczęłam w maju 2024.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mienta, startuje. W tamtym roku startowalam w 3 zorganizowanych biegach i w tym myśle, że będzie podobnie. To też daje mi motywację, bo mam przed sobą cel. Co prawda jeśli chodzi o rywalizację, to na razie głównie sama ze soba, bo czołowych miejsc nie zajmowałam 😉. Ciebie co zatrzymało tyle czasu przy bieganiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, bei napisał(a):

Ciebie co zatrzymało tyle czasu przy bieganiu?

Wiesz co, próbowałam różnych sportów, sztuk walki, koszykówki, jazdy na deskorolce. A i tak zawsze wracałam do biegania. To jakiegoś rodzaju przeznaczenie, uzależnienie, nazwij to jak chcesz. Nie potrafię nie biegać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bei napisał(a):

Miała iść biegać, ale padało. Już byłam przebrana, ale jakoś deszcz mnie zniechęca. Jeszcze chyba nigdy nie biegałam w takim mocniejszym deszczu. Zdarzyło mi się, że w trakcje biegania zaczęło lekko padać i wtedy biegłam dalej, ale jak pada, to nie chce mi się wychodzić.

W deszczu się fajnie biega :D ja lubię :D wiadomo, nie w ulewie i zimą może mniej, ale wiosna-jesień to lubię, tylko u mnie warunek, że muszę mieć czapkę z daszkiem wtedy, bo nie lubię jak mi w twarz pada 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczy się ja się domyślam o co chodzi @Maat, bo ode mnie lekarz też wymaga normalnej aktywności nawet jak mam nawrót depresyjny. Żadnych zwolnień lekarskich, mam zdychać chodząc do pracy, bo leżenie bezczynne i skupianie się na swoim złym samopoczuciu tylko jeszcze je pogarsza. Nawet w tym tygodniu miałam wizytę i proponowała szpital na ustawienie leków, na który się pierwotnie zgodziłam, czy zaproponowała zwolnienie na te 4 dni do dnia przyjęcia do szpitala? Nope. 
Szpital jednak nieaktualny ale dopiero od wczoraj, bo po rozmowie z terapeutką doszłyśmy do wniosku, że szpital i bezczynne leżenie to najgorsze co mogłabym sobie w tej sytuacji zrobić. 
Oczywiście nie mówię tu, że nie daje mi nigdy zwolnień, bo daje, ale jak już sama rzeczywiście poproszę, a nawet wtedy przeważnie krótkie, 3-5 dni max i mam spadać do roboty a nie użalać się nad sobą w chacie xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jurecki- u mnie mówi się "na dworze".

A jeden gościu z Chodzieży,co z nim pracowałam w Niemczech,to mówił " na dworzu".

I on na przykład nie rozumiał,co znaczy słowo " ciekać", które u nas gwarowo jest używane.🙂

@Verinia,ja ciebie rozumiem, że jak jest h...,to nastawienia się nie zmieni.

Ja tak miałam przez wiele lat,ale u mnie nałożyły się różne czynniki - alkohol,przerwanie leczenia,"a po co mi to"...Leki, które biorę od kilku lat oraz moja trzeźwość przyczyniły się do zdecydowanej poprawy samopoczucia.

I tak na przykład jak kiedyś wstając do pracy o ciemnym, mglistym poranku miałam odruch wymiotny,tak teraz pogoda praktycznie nie ma na mnie wpływu.

Robię,co mam zrobić,nie nakręcam się,jak mam chęć się zdrzemnąć, to się zwijam w kulkę pod kocem.

Nieraz lenia mam strasznego.

To nic.Przyjdzie,to i pójdzie.

Pozatym  ja się nauczyłam cieszyć z tak prostych rzeczy, że aż to może kogoś śmieszyć.A to też jest fajne i pomaga w życiu.

Dziś np udało mi się w końcu zapisać na kolonoskopię ( tak dla porównania: w jednej miejscowości termin na kwiecień 2026-zrezygnowalam- a w drugiej - maj br.)

Cieszą mnie spacery z psami,wypicie herbaty z miodem,przebywanie z moimi kotami,karmienie ich itp.itp.

Staram się nie dobijać czymś,na co nie mam wpływu.

Nauczyłam się też obserwować siebie.Kiedyś miałam pretensje do męża,gdy wspominał czasem "Kiedy masz wizytę? Widzę, że jakaś nerwowa jesteś".

No to od razu jechałam po nim,że mnie kontroluje, że chciałby mnie zamknąć w szpitalu i inne takie głupstwa.

A teraz sama rozumiem i widzę, że jak się źle dzieje,to zawsze można przyspieszyć wizytę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też zimę znoszę tak sobie. Ostatnia była okropna i wróciłam wtedy na chwilę do leków. Terapeuta ciągle powtarzał, że tak się nie da żyć i sama to wiedziałam. Jak się zrobiło ciepło to i mi się polepszyło. Co do zwolnień lekarskich to chyba ja sobie nie daje do tego prawa. Nie miałam zwolnienia lekarskiego od ponad 6 lat. Psychiatra nawet pytał wtedy, jak się do niego zgłosiłam czy chce odpocząć, ale odmówiłam. Mam też uraz do zwolnienia od psychiatry, bo kiedyś jak jeszcze były papierowe, przekazałam jednej osobie w pracy, żeby dała szefowi bez koperty i ona chyba to rozpowiedziała (mam podstawy, by tak sądzić). Źle tez znoszę wolne. Mniej wtedy zrobię niż gdy pracuję i mam poczucie, że marnuję czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Maat Tak, zgadzam się z Tobą. Nawet jak jest bardzo źle, a było w tym roku bardzo ciężko, to lubiłam mieć do tego dystans. Nigdy nie traciłam nadziei co do tego, że się poprawi. I poprawiło się. Ale bezczynnie też nie lubię siedzieć. Zmuszam się do pracy nie raz, ale bardzo mi dobrze to robi. Wieczory często były smutne i samotne. Dni się ciągnęły, ludzie męczyli, ale i dodawali otuchy. Także tak... Nic samo się nie zadzieje. Jak nie zmiana leków, to może terapia? Wysiłek, aktywność, pasja. Szukać małych radości. Ja uwielbiam poranki, gdy każdy śpi, jest ciemno, a ja piję kawę na słuchawkach z The Doors 😄

Lubię sobie wszystko notować o zeszytu. Ważne rzeczy. Lubię pisać, sam długopis w ręce mnie cieszy. Uczę się rysować. Robię wyzwanie z książkami, chcę więcej czytać, więcej wiedzieć. I powoli ruszam. Może jeszcze wyjdę do ludzi, otworzę się i życie się zadzieje, na razie ... Bez presji ❤️

 

 

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

😁😁😁😁

@mienta,tak gwoli wyjaśnienia,w moim regionie wyraz "ciekać" ma szersze znaczenie, powiedzmy,na takim przykładzie:

"Gdzie jest Piotrek?"

"A,pociekli z Marcinem do sklepu"( czyli pojechali).

Albo ja mówię nieraz do męża że" na dupie nie usiedzi,bo stale gdzieś cieka ".

Biegać, jeździć, włóczyć się gdzieś=ciekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bei napisał(a):

. Co do zwolnień lekarskich to chyba ja sobie nie daje do tego prawa. Nie miałam zwolnienia lekarskiego od ponad 6 lat. Psychiatra nawet pytał wtedy, jak się do niego zgłosiłam czy chce odpocząć, ale odmówiłam.

W taką stronę to też nie jest dobre. Ja już się nauczyłam, że nie ma co sobie wypruwać flaków dla pracodawcy, bo nikt mi za to nawet nie podziękuje. Jestem chora - czy to fizycznie, czy psychicznie i nie jestem w stanie pracować, idę na zwolnienie. Gorączka powyżej 38,5? Adios, nie ma mnie w pracy. Ja co prawda nawet w przypadku infekcji choruję raczej szybko, najdłuższe zwolnienie miałam z powodu covida 2 lata temu, aż 5 dni. Inne infekcje to u mnie max 2 dni.
Co do zwolnień od psychiatry, moja szefowa nawet rozmawiała z moją psychiatrą przez telefon także wyebane mam. Lekarz jak każdy inny, przynajmniej bez problemu mogę wychodzić wcześniej z pracy jak mam wizytę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dobrą odporność, objawów covida  też nie miałam. Jak czuje,że coś mie bierze to zaaplikuje coś na wzmocnienie i mi przechodzi. Wtedy gdy mialam kryzys to był on w dużej mierze spowodowany pracą, bo źle mnie traktowali. Powiedziałam nawet szefowi, że jestem tak zestresowana, że mi się ręce trzęsą. Sam mnie wziął na rozmowę po tym jak kolega się zwolnil z dnia na dzień bo miał dosyć. Może prezes pogadał z kierownikiem, bo teraz zachowuje się on całkiem inaczej, a liderka mojego zespołu poszła na dłuższy urlop i mam przez to też lepsza atmosferę w pracy. Mam nadzieje, że nie będę znowu z nią w zespole jak wróci,bo jeśli będą mnie chcieli do niej przydzielić to chyba powiem, że nie chce z nią pracować i niech myślą co zrobić. 

Nie przjełam propozycji zmiany stanowiska o której wcześniej pisałam. Czas pokaże czy to była dobra decyzja. Ogólnie gdybym dostała tą propozycje wcześniej to bym j3a przyjęła właśnie przez atmosferę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×