Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmęczenie w nerwicy lękowej


Crushnik

Rekomendowane odpowiedzi

Cd..

Ja zaczynam powoli jakoś sobie z tym radzić. Nie szaleje w życiu, staram się nie przeginać. Staram się także uważać na swoje uczucia czy stres żeby się nie rozszalał. Jeśli jednak za dużo stresu jest to po prostu idę na dwór i ćwiczę uważność. Daje to jakieś pozytywne efekty. Czekam też aż się koronawirusa uspokoi i pójdę na terapię. 


Moja psychiatra poleciła mi książkę "Świadomą drogą przez depresję". Może Ci się przyda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem, a raczej mam ten sam problem co autor wątku, całe szczęście po blisko roku wracam powoli do siebie sprzed wielu lat. Znowu czuję entuzajam, umiarkowany przypływ energii i ciśnienie mam mniejsze, a robię to samo z taka samą wydajnością.

Jest to straszne. U mnie rozpoznanie to neurastenia/dystymia. Jakkolwiek zwał, to objawy są bardzo zbliżone.

Także na początku brałem escitalopram. U mnie raczej efekt był średni, w sumie w takim stanie żaden SSRI ani tym bardziej SNRI nie pomoże za wiele.

Kluczem jest tutaj głównie wypoczynek, w sensie odsypanie i faktycznie minimalizowanie wysiłku fizycznego. I tak, przez dłuższy czas niestety, by głowa się regenerowała. Inaczej, żaden lek nie będzie działał.

Żeby odsypiać ja brałem leki promujące sen, trazodon oraz Noctis. Dopiero po ich zastosowaniu mogłem powiedzieć, że poczułem benefity związane z escitalopramem. Bez promowania snu, farmakoterapia nie będzie miała efektów, albo będą ograniczone. Taka jest niestety neurologiczna specyfika nerwicy. Idę zresztą o zakład, że deprywacja snu u Ciebie trwa od lat ;) a narodziny dziecka, podobnie jak u mnie, tylko ją pogłębiły. Świadczy o tym fakt, że nie masz wytrzymałości fizycznej, ale masz siłę. Wypisz wymaluj, też u mnie to samo.

 

Co jednak do escitalopramu, to obawiam się, że pomoże tylko trochę. To jest lek o profilu serotoninowym, a tak naprawdę, nie wiadomo jakie jest źródło Twoich problemów, czy bardziej genetyczne czy środowiskowe. A raczej skłaniałbym się ku temu pierwszemu, bo jednak genetyka odpowiada za to jak radzimy sobie ze stresem i czy wchodzi lęk, w odpowiedzi na czynniki zewnętrzne. Jeżeli masz jakąś przypadłość genetyczną, która zaowocowała nerwicą to może można ją skorygować także farmakoterapią. Jednak przyczyny są zazwyczaj złożone i ich eliminowanie zabiera sporo czasu i wymaga przede wszystkim dużej samoświadomości, bo żaden lekarz czy terapeuta nie czyta w głowie. Zatem, najpierw świadomość, potem przekaz ;) Tak jak to widzę.

 

Na terapii może wyjść, że cierpisz na perfekcjonizm, masz osobowość anankastyczną lub osobowość o takich elementach, co prowadzi do powstawania lęków, których nawet nie będziesz świadomy, bo żyjesz z nimi od lat.

Generalnie polecam psychoedukację samodzielną, szczególnie poprzez czytanie różnych publikacji z zakresu psychologii, psychiatrii i neurobiologii, a do psychoterapii podchodzenie z duuuuużym dystansem. Dla mnie raczej była to forma opieki paliatywnej w trakcie najtrudniejszego etapu. Paradoksalnie, najbardziej naprowadził mnie jeden z psychiatrów, a nie terapeuta, u którego miałem roczną terapię, a oczekiwałbym jednak, że będzie inaczej. Aczkolwiek nie deprecjonuję psychoterapii, bynajmniej. Nie mniej trzeba być świadomym ograniczeń jakie mają terapeuci, a wbrew pozorom mają ich naprawdę sporo w zakresie wiedzy medycznej. Niby coś wiedzą, ale tylko w ogólności, a do tego dochodzi ich przeświadczenie, że terapia jest skuteczna. 

 

Warto moim zdaniem konsultować leczenie z kilkoma psychiatrami, bo doświadczenie pokazuje mi, że diagnozy potrafią różnić się naprawdę mocno. Psychiatrzy mają różne warsztaty pracy, a dominuje niestety warsztat schematów: SSRI, a potem SNRI, a potem szukanie, w trakcie którego pacjent nie jest w stanie społecznie prawidłowo funkcjonować.  No i warto samemu czytać o lekach, ich profilu działania i przeglądać badania. Wtedy zawsze łatwiej będzie rozmawiać z psychiatrą albo psychologiem.

 

Niestety w zaburzeniach lekowych i skutkach nimi wywołanych to raczej pacjent gra pierwsze skrzypce. Mam na myśli to, że motorem leczenia powinniśmy być sami.

 

Ps. porozmawiaj ze swoim psychiatrą o dołożeniu do esci np. pregabaliny w niskiej dawce + Noctis na sen. Aczkolwiek taka kombinacja może powodować początkowo silną sedacje wraz z sennością, co jest w mojej opinii jednak dobrym prognostykiem, biorąc pod uwagę, że układ nerwowy straci napęd w postaci lęku i będzie musiał się powoli programować na nowo. Ja dokładnie tak miałem. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×