Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nieszczęśliwe małżeństwo


Mocha

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, właśnie założyłam tu konto bo serce mnie boli ze stresu a nie mam sie komu wygadać... Mam 32 lata, teraz nie pracuję, ale za parę tygodni zacznę. Póki co siedzę w domu. Od kilkunastu lat choruję na depresję i nerwicę, leczę sie u psychiatry. Mieszkam z mężem i pięcioletnią córeczką. Bardzo się boję pójścia do pracy. Jestem niepewna siebie, czuję jakbym nie miałą odpowiednich kwalifikacji, boję sie że sobie nie poradzę, zawalę, bedzie wstyd, zwolnią mnie po okresie próbnym.. A nie pracuję od kilku lat, ostatnio chodziłam do pracy jeszcze zanim wyszłam za mąż..A druga sprawa jest taka, że jestem nieszczęśliwa w małżeństwie. Mój mąż to dobry człowiek, ma wady jak każdy, ale jest raczej dobrym mężem, ale po prostu przestałam go kochać. Jest dla mnie jak obcy, nie odczuwam przyjemności ze spędzania z nim czasu, o seksie nie wspomnę. Męczę się coraz bardziej, a wiem, że nie ma rozwiązania dla tej sytuacji, muszę po prostu w tym tkwić.. Nie wiem czego właściwie oczekuję, chyba rozmowy, troche zrozumienia, jakiegoś wsparcia. Nie mam przyjaciółek, przyjaźnie rozleciały mi się z czasem od kiedy wyprowadziłam sie od rodziców i zamieszkałam z mężem, to duża odległość. A na miejscu nie udało mi sie nawiązać fajnych trwałych znajomości, tylko koleżeństwa. Próbowałam terapii, ale po 6 spotkaniach zrezygnowałam, bo nie mogłam sie porozumieć z terapeutką, a może nurt tej psychoterapii był też dla mnie nieodpowiedni. Nie wiem.. W każdym razie wiązałam duze nadzieje z tą terapią, a teraz kiedy podjęłam decyzję o tym, żeby jej nie kontynuować, jest mi na sercu jeszcze ciężej. Niektóre sprawy np odnośnie strachu przed pracą mogę omówić z mężem czy siostrą, ale oni nie podzielają moich obaw, nie pomaga mi to. A o braku szczęścia w małżeństwie komu mogłabym powiedzieć.. Prosto w oczy nikomu.. Dziękuję z góry za Wasze wypowiedzi, pozdrawiam i życzę miłego popołudnia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum ;) Przykro mi slyszec o twoich problemach. Nie wiem, czym bylo spowodowane przerwanie terapii, jesli tylko niedogadaniem sie z terapeuta/psychologiem jak sama napisalac, moze nurt ci nie pasuje? Inne cechy lekarza tez wplywaja na to, jak ci pasuje terapia. Szukaj innego. Na pewno znajdziesz tu osoby do pogadania, ale kontakt z lekarze jest bardzo wazny. Sprobuj 🙂 Mamy tu tematy do szukania osob ze swojej okolicy, moze doradzi ktos z wyborem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, że odpisałaś. Terapeutka do któej chodziłam powiedziała, że problemy w małżeństwi to osobna sprawa i tu nie pomoże, ale z poczuciem własnej wartości itp można popracować, po czym na wszystkich spotkaniach nie odzywała sie prawie wcale, nie komentowała tego co mówię, nie odpowiadała na pytania. To było okropnie frustrujące, liczyłam na rozmowę, a nie takie jednostronne wywnętrzanie się. Nic nie wynosiłam z tych spotkań, a mocno je przeżywałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka 🙂

Po prostu trafiłaś na nieodpowiednią terapeutkę. Nie potrafiła Ci pomóc, a myślę, że potrzebujesz pomocy terapeutycznej. Leki dają ulgę, ale nie rozwiążą konfliktów, które się w Tobie toczą. Ten strach który czujesz, niepewność, niechęć do męża - to może być wszystko do przepracowania. Terapeutka dobrze powiedziała, że trzeba pracować nad poczuciem własnej wartości, ale coś takiego to Ci każdy głupi powie, no to raczej oczywiste, że potrzebujemy wysokiej samooceny. Za tym przyjdzie prawdopodobnie chęć do pracy, do poznawania ludzi, świadomość swoich potrzeb i tego, czego tak naprawdę oczekujesz w małżeństwie. Teraz tego nie wiesz i nie jesteś w stanie się dowiedzieć, jeśli nad tym nie popracujesz 🙂 Gdy lepiej poznasz siebie, cały świat się przed Tobą otworzy. Próbuj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@bezniczego tak, pamiętam dlaczego, ale to było 10 lat temu. I ja sie zmieniłam i on. Kiedyś wierzyłam, że można być z jedna osobą całe życie, ale chyba to nawet nie od nas zależy, bo nie mogę przecież na siłę zacząć go znów kochać. A przyznaję, że próbowałam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.10.2019 o 10:40, Mocha napisał:

Dziękuję Aurora. A czy Ty chodzisz na jakąś terapię?

Dawniej chodziłam na terapię związaną z nerwicą, analizowałam dzieciństwo, role w które weszłam ja i otoczenie, cały system, który mnie otaczał. Nauczyłam się, w jaki sposób czerpać siłę ze swojego wnętrza, w jaki sposób rozpoznawać swoje własne uczucia i potrzeby. Obecnie wiem, na co ja mam ochotę, a co narzucają mi inni. I umiem asertywnie komunikować swoje potrzeby.

Normalnie człowiek powinien uczyć się tego w domu rodzinnym, z pierwszą najważniejszą zasadą "jesteś wartościowy, niezależnie od tego, co robisz".

Ja się tego nauczyłam na terapii.

Obecnie zaczęłam leczenie, ale jest konkretny powód, konkretne wydarzenie, które spowodowało nawrót i to z tym się mierzę.

 

W dniu 15.10.2019 o 20:45, Mocha napisał:

@bezniczego tak, pamiętam dlaczego, ale to było 10 lat temu. I ja sie zmieniłam i on. Kiedyś wierzyłam, że można być z jedna osobą całe życie, ale chyba to nawet nie od nas zależy, bo nie mogę przecież na siłę zacząć go znów kochać. A przyznaję, że próbowałam :(

Budowanie relacji nie jest takie proste. To nie jest tak, że znajdziesz kogoś idealnego i potem to uczucie zostaje. Ono zawsze się wyczerpuje. Pytanie, co zrobicie dalej z tym. Czy potraficie wciąż czuć się atrakcyjni dla siebie, przyjaźnić się, wspierać? Budowanie relacji to są lata, to jest bardzo trudne i trzeba nad tym pracować. Nad komunikowaniem swoich potrzeb w związku (wiesz, czego pragniesz od relacji?) i nad spełnianiem potrzeb partnera (czy wiesz, czego on pragnie od relacji?). Nie chodzi tylko o jakieś potrzeby seksualne. Ale to może być potrzeba wspólnego robienia czegoś, albo samego spędzania czasu, albo dawania sobie małych prezencików, które pokazują, że myślisz o tej osobie. Robienia małych przysług. Odkurzysz w mieszkaniu i zrobisz herbatę drugiej osobie a ona wtedy czuje się po królewsku 🙂 Dotknięcia, ale niekoniecznie z podtekstem seksualnym (chwycenie za ręce, dotknięcie się stopami pod stołem, przytulenie się, pospieszny buziak). Niektóre z tych rzeczy są dla nas ważne, inne wcale. Mnie w ogóle dawanie prezentów nie rusza, a inni tego pragną (kwiaty, czekolada). Zakładam, że wciąż macie nad czym pracować, bo jednak zaczęliście być ze sobą, czyli ten podstawowy komponent atrakcyjności fizycznej został spełniony.

Ja  jestem w związku już niemal 10 lat i wiem, że wymagał on naszej wspólnej pracy nad lepszym komunikowaniem siebie, byciem miłym dla siebie. Wiem, co mnie "jara" i biorę to ;) Ale on się znacznie polepszył, gdy poszłam na terapię. Mam wrażenie że wcześniej, to my byliśmy jakimiś automatami. 

Możliwe, że jak popracujesz nad samą sobą to potem poczujesz nową inspirację do polepszenia relacji. A możliwe, że zrozumiesz wtedy, że nic Cię przy niej nie trzyma. Najważniejsze, abyś była świadoma, czego pragniesz. Bo teraz tego nie wiesz - i się chyba nie dowiesz bez terapii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A na jakiego rodzaju terapii byłaś i jak dlugo? Teraz kiedy rozglądam sie powoli za nową terapeutką to gdzie nie poszukam w opisie mają tą tragiczną terapię psychodynamiczną, a nie chcę znów sie w to pakować, potrzebuję partnera do rozmowy, a nie tylko słuchacza. Co do małżeństwa, to wiem, że drobiazgi też się liczą, drobne prezenty, gesty i staram sie zwracać na to uwagę, ale ja w ogóle straciłam tą potrzebę, żeby on mnie dotykał, pogłaskał, wręcz mi to przeszkadza, irytuje mnie i odpycha, z trudem nad tym panuję, żeby tego nie okazać, to okropne, wiem, ale jak mogę zmienić to co czuję? Staram się okazywać mu ciepło, ale to fikcja.. Przestaliśmy też chyba czerpać radość ze wspólnego spędzania czasu, chociaż to nie do końca łatwo stwierdzić, bo bardzo mało czasu spędzamy razem. Dnie osobno, wieczory osobno, do tego jego stosunkowo częste delegacje. Parę razy w tygodniu oglądamy razem serial (na zmianę przysypiając), czasem jemy wspólne posiłki, robimy czasem razem zakupy. To wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Mocha napisał:

A na jakiego rodzaju terapii byłaś i jak dlugo?

Pani, która prowadziła moją terapię zapowiedziała się jako terapeutka pracująca w nurcie eriksonowskim i systemowym. Terapia trwała jakoś pół roku, bo ona lubi działać szybko i intensywnie. Z perspektywy czasu widzę, że terapia mogła trwać dłużej bo nie ruszyłyśmy jednej wielkiej kwestii, ale poradziłam z nią sobie sama. Może taki był jej plan.

Znam się na podwórku poznańskim, w tym mieście mogę polecać konkretne osoby. Szukając  specjalistki, patrz może na wykształcenie. Ja jakiś czas temu pomyślałam, że chciałabym spróbować Gestaltu (nie zrobiłam tego, bo nie mam jednak kasy) i jak szukałam terapeuty, to wszyscy byli po jakiś pierdołowatych kierunkach o niczym i robili sobie krótki kurs Gestaltu w jakiejś szkole. Takiej osobie to raczej nie zaufam, że poprowadzi konkretnie mój problem. Więc jak masz możliwość to po prostu próbuj, z kimś może po prostu złapiesz dobry kontakt. Ja pod największym wrażeniem wnikliwości lekarza byłam, jak poszłam do lekarki psychiatrii, no ale psychiatra psychiatrze nierówny. Są tacy, co przepisują leki i siema, a moja jest niesamowicie inteligentna. Ojej. A z kolej ostatnio trafiłam na psychologa idiotę, to zrezygnowałam, zapisałam się do kogoś nowego. Musiałam czekać ponad miesiąc, ale już miałam pierwszą wizytę i fajnie. Ciągnie się to, ale nie musisz przecież być uwiązana do tej samej osoby.

22 godziny temu, Mocha napisał:

Co do małżeństwa, to wiem, że drobiazgi też się liczą, drobne prezenty, gesty

One się liczą, ale nie dla każdego. Różne osoby mają różne potrzeby; again - ja np. nie zwracam na to wielkiej uwagi, ale uwielbiam być dotykana. Ale wiem, że są związki, gdzie się ludzie nigdy nie dotykają. Dla mnie to jest niewyobrażalne, no ale tak mają :P Z kolei mój partner, zauważyłam, uwielbia głębokie rozmowy o różnych problemach społecznych, politycznych, naukowych. A ja z kolei wolę takie bycie razem, jak napisałaś, leżenie obok siebie i oglądanie wspólne serialu, albo robienie posiłku. Może być tak, że gdzieś się tam rozjechaliście w trakcie małżeństwa, przy tej pracy, ale próbujecie być ze sobą. Może też być tak, że jego potrzeby są realizowane więc byłby w głębokim szoku, gdyby dowiedział się, co naprawdę czujesz. Czego Ty tak naprawdę Ty pragniesz? Wysłuchania? Rozmów? Może jak jesteście w delegacjach i na wyjazdach to rozmawiajcie przez telefon? Albo o pierdołach albo o rzeczach ważnych, co wolisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chociaż w sumie te moje wszystkie pytania, co naprawdę lubisz, są raczej retoryczne - jeśli tkwisz mocno w strachu i niepewności, to raczej nie zdołasz odkryc, czego pragniesz. Pamiętam jak terapeutka po pół roku zrobiła mi taką sesję, że miałam po kolei mówić, co lubię, czego nie lubię. I powiedziała, że to jest w sumie bardzo trudne, że pyta mnie o to dopiero teraz, bo gdyby spytała na początku, to bym pewnie nie wiedziała i się załamała.

Więc no, jeśli nie wiesz, to nie bądź smutna ^^" Idź na terapię i po prostu pomóż sobie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora, dzięki za uwagi, będę patrzeć na to wykształcenie, a wcześniej o tym nie pomyślałam. Nie wiem na czym właściwie polega Gestalt. I jest droższy niż inne terapie? Co do psychiatrów przeszłam już kilku i teraz mam fajnego, bardzo uprzejmego i pomocnego, jestem z niego zadowolona, a różnie bywało. Wiem, że on też prowadzi terapie, ale dziwne, nigdy mi nie zaproponował, może nie praktykuje sie, żeby ta sama osoba była psychiatrą i terapeutą jednego pacjenta? Zresztą i tak wolałabym kobietę, tylko tak sie zastanawiam. 
Jeśli chodzi o męża, to owszem, wydaje mi sie że byłby w szoku gdyby dowiedział sie jakie ja mam odczucia względem naszego związku.. Chyba największym moim problemem jest to, że uczucie wygasło, i rozmowy i wysłuchanie, chociaż są ważne, nie zmienią sedna sprawy :(
A podczas jego wyjazdów kontaktujemy sie oczywiście, ale to nie to samo co codzienne wracanie po pracy do domu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie terapie raczej kosztują tak samo, no ale jak ktoś jest początkujący to chyba mało bierze. Gestalt bardziej się skupia na emocjach i na tym, co aktualne, ja akurat myślałam o tym podejściu, ponieważ moje aktualne problemy to raczej problemy pt. jak zaakceptować nieznośną codzienność, jak zaakceptować bolesne wydarzenia, które dzieją się teraz. A nie dawniej. Dlatego Gestalt mógłby być ciekawy. Jak rozumiem, mimo wielu lat depresji i nerwicy, nigdy nie przerobiłaś takiej terapii, która by zajrzała w głąb Ciebie? Nie wiadomo, co u Ciebie powoduje ten lęk i stres. Może jakieś bolesne przeżycia z przeszłości? Może rozczarowanie macierzyństwem i małżeństwem? Dobry psycholog wypyta Cię tak, że będzie wiedział, gdzie trzeba kopać. 

 

A moja psychiatra też prowadzi terapie, a mi nie oferowała. Więc nie wiem, może mają jakieś zasady tego rodzaju?

A jeśli psychiatra jest dobry i mu ufasz, to moze przeprowadz z nim rozmowę-wywiad chociaż jednorazowo? Ja do swojej psychiatry chodzę na NFZ, ale dwa razy byłam u niej prywatnie, żebyśmy mogły sobie pogadać spokojnie przez godzinę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Mocha z mojego doświadczenia bycia w związku małżeńskim,(chociaż nie jest to za długi staż zaledwie 28 lat 🙂 piszę tak bo znam o wiele dłuższe związki) to wiem jedno że są kryzysy i to różne ale można je przezwyciężać U nas  bywało różnie największy kryzys mieliśmy po  pięciu latach .Co prawda nie było zdrady ale zaczynało sie jak to napisałaś wypalenie  itp.Fakt że my faceci mamy problem z okazywaniem uczuć tak wyraziście i tu przyznaje musimy bardziej sie starać ,mówić o tym wyznawać i okazywać miłość partnerce .Lubimy tez uciekać od odpowiedzialności (tak było w moim przypadku ) co do wychowania dzieci ( mam dwie córki ) Ostatnio usłyszałem od żony jesteś o wiele lepszym dziadkiem niż ojcem . Na terapie nie chodziliśmy ale w przezwyciężeniu naszych problemów Pomagała i pomaga miłość (ale nie nasza  ludzka bo ona jest niedoskonała choć bardzo potrzebna ) Jezusa oraz  Słowo Boże ( może  w dzisiejszych czasach czasem lekceważone ) ale to nam pomagało i pomaga .To takie moje refleksie (doświadczenia)      

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×