Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mocha

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Mocha

  1. Mocha

    Emetofobia, ataki paniki

    Cześć, nie mam lęku przed wymiotowaniem, chociaż też tego nie znoszę. Ale wiem co to ataki paniki. Doświadczam i nienawidzę ich. Chodzisz na jakąś terapię?
  2. Jeremi, mi też ta pogoda poprawia nastrój, nie lubię zimna, deszczu, śniegu, a to powoli sie zbliża i cieszę sie, że jeszcze nie nadeszło
  3. Aurora, dzięki za uwagi, będę patrzeć na to wykształcenie, a wcześniej o tym nie pomyślałam. Nie wiem na czym właściwie polega Gestalt. I jest droższy niż inne terapie? Co do psychiatrów przeszłam już kilku i teraz mam fajnego, bardzo uprzejmego i pomocnego, jestem z niego zadowolona, a różnie bywało. Wiem, że on też prowadzi terapie, ale dziwne, nigdy mi nie zaproponował, może nie praktykuje sie, żeby ta sama osoba była psychiatrą i terapeutą jednego pacjenta? Zresztą i tak wolałabym kobietę, tylko tak sie zastanawiam. Jeśli chodzi o męża, to owszem, wydaje mi sie że byłby w szoku gdyby dowiedział sie jakie ja mam odczucia względem naszego związku.. Chyba największym moim problemem jest to, że uczucie wygasło, i rozmowy i wysłuchanie, chociaż są ważne, nie zmienią sedna sprawy A podczas jego wyjazdów kontaktujemy sie oczywiście, ale to nie to samo co codzienne wracanie po pracy do domu..
  4. Mocha

    Cześć jestem tu nowa

    O nie Skype odpada, nie miałabym w domu na tyle prywatności i spokoju, żeby przeprowadzić taką sesję. Ale dzięki za radę!
  5. A na jakiego rodzaju terapii byłaś i jak dlugo? Teraz kiedy rozglądam sie powoli za nową terapeutką to gdzie nie poszukam w opisie mają tą tragiczną terapię psychodynamiczną, a nie chcę znów sie w to pakować, potrzebuję partnera do rozmowy, a nie tylko słuchacza. Co do małżeństwa, to wiem, że drobiazgi też się liczą, drobne prezenty, gesty i staram sie zwracać na to uwagę, ale ja w ogóle straciłam tą potrzebę, żeby on mnie dotykał, pogłaskał, wręcz mi to przeszkadza, irytuje mnie i odpycha, z trudem nad tym panuję, żeby tego nie okazać, to okropne, wiem, ale jak mogę zmienić to co czuję? Staram się okazywać mu ciepło, ale to fikcja.. Przestaliśmy też chyba czerpać radość ze wspólnego spędzania czasu, chociaż to nie do końca łatwo stwierdzić, bo bardzo mało czasu spędzamy razem. Dnie osobno, wieczory osobno, do tego jego stosunkowo częste delegacje. Parę razy w tygodniu oglądamy razem serial (na zmianę przysypiając), czasem jemy wspólne posiłki, robimy czasem razem zakupy. To wszystko
  6. Mocha

    Cześć

    Cześć, już sie tu witałam, ale pomyślałam, żeby napisać jeszcze raz, bo może ktoś miałby ochotę porozmawiać? Nawet o niczym konkretnym, o nieważnych sprawach albo i o ważnych, tak tylko dla nawiązania znajomości i brzydko to zabrzmi, ale dla zabicia czasu. Mój opis jeszcze raz: 32 lata, mąż, dziecko, depresja, nerwica. A co więcej? Kocham zwierzęta, bardzo chętnie czytam, lubię netflixa. Pozdrawiam ciepło
  7. Ja nie wiem jak sobie radzić. Jak juz wyjątkowo źle sie czuję to kładę sie pod kocem i najchetniej przespałam cały dzień i noc.. Szkoda, że to rzadko jest możliwe
  8. Mocha

    Cześć jestem tu nowa

    Na pewno powinnam, ale na razie przybił mnie fakt, ile czasu, energii i pieniędzy poświeciłam.. Poza tym zaczynam niedługo pracę i tym bardziej trudno bedzie mi ustalić jakieś sensowne godziny z terapeutą, kiedy już go znajdę. Zwłaszcza, że w moim mieście nie ma takich możliwości, muszę na takie spotkania dojeżdżać do większego miasta
  9. Mocha

    Cześć jestem tu nowa

    Tak, psychodynamiczna, ale parę lat temu też rozpoczęłam taką terapię tj w tym samym nurcie tylko musiałam ją przerwać ze względów powiedzmy zdrowotnych. W każdym razie tamta terapeutka rozmawiała ze mną, dawała mi jakieś uwagi, można powiedzieć, że była też sympatyczna, a ta była wyjątkowo oschła, odnosiłam wręcz wrażenie, że mnie nie lubi
  10. Mocha

    Cześć jestem tu nowa

    Leczę, biorę leki cały czas, kiedy zdarza mi sie odstawić to od razu odczuwam tego skutki. Myślę, że powinnam chodzić na terapię, żeby było lepiej, ale zraziłam się po odtatniej próbie. Byłąm na 6 czy 7 spotkaniach z terapeutką i czułam się przez nie tylko gorzej, nie rozmawiała ze mną, prawie nic nie komentowała, nie doradzała niczego, twierdziła, że to nie jest jej rola. Więc jaka jest?
  11. @bezniczego tak, pamiętam dlaczego, ale to było 10 lat temu. I ja sie zmieniłam i on. Kiedyś wierzyłam, że można być z jedna osobą całe życie, ale chyba to nawet nie od nas zależy, bo nie mogę przecież na siłę zacząć go znów kochać. A przyznaję, że próbowałam
  12. Mocha

    Cześć jestem tu nowa

    Oj kilkanaście lat.. Zdiagnozowane od kiedy zaczęłam studia, a te już dawno skończyłam, a to trwa nadal..
  13. Dziękuję Aurora. A czy Ty chodzisz na jakąś terapię?
  14. Dziękuję, że odpisałaś. Terapeutka do któej chodziłam powiedziała, że problemy w małżeństwi to osobna sprawa i tu nie pomoże, ale z poczuciem własnej wartości itp można popracować, po czym na wszystkich spotkaniach nie odzywała sie prawie wcale, nie komentowała tego co mówię, nie odpowiadała na pytania. To było okropnie frustrujące, liczyłam na rozmowę, a nie takie jednostronne wywnętrzanie się. Nic nie wynosiłam z tych spotkań, a mocno je przeżywałam
  15. Mocha

    Cześć jestem tu nowa

    Cześć, mam 32 lata, depresję, nerwicę i problemy ze sobą i problemy w małżeństwie.. Napisałam dłuższy post, ale nikt na niego nie odpowiedział, więc próbuję tu jeszcze raz, może ktoś sie odezwie. Pozdrawiam wszystkich
  16. Cześć, właśnie założyłam tu konto bo serce mnie boli ze stresu a nie mam sie komu wygadać... Mam 32 lata, teraz nie pracuję, ale za parę tygodni zacznę. Póki co siedzę w domu. Od kilkunastu lat choruję na depresję i nerwicę, leczę sie u psychiatry. Mieszkam z mężem i pięcioletnią córeczką. Bardzo się boję pójścia do pracy. Jestem niepewna siebie, czuję jakbym nie miałą odpowiednich kwalifikacji, boję sie że sobie nie poradzę, zawalę, bedzie wstyd, zwolnią mnie po okresie próbnym.. A nie pracuję od kilku lat, ostatnio chodziłam do pracy jeszcze zanim wyszłam za mąż..A druga sprawa jest taka, że jestem nieszczęśliwa w małżeństwie. Mój mąż to dobry człowiek, ma wady jak każdy, ale jest raczej dobrym mężem, ale po prostu przestałam go kochać. Jest dla mnie jak obcy, nie odczuwam przyjemności ze spędzania z nim czasu, o seksie nie wspomnę. Męczę się coraz bardziej, a wiem, że nie ma rozwiązania dla tej sytuacji, muszę po prostu w tym tkwić.. Nie wiem czego właściwie oczekuję, chyba rozmowy, troche zrozumienia, jakiegoś wsparcia. Nie mam przyjaciółek, przyjaźnie rozleciały mi się z czasem od kiedy wyprowadziłam sie od rodziców i zamieszkałam z mężem, to duża odległość. A na miejscu nie udało mi sie nawiązać fajnych trwałych znajomości, tylko koleżeństwa. Próbowałam terapii, ale po 6 spotkaniach zrezygnowałam, bo nie mogłam sie porozumieć z terapeutką, a może nurt tej psychoterapii był też dla mnie nieodpowiedni. Nie wiem.. W każdym razie wiązałam duze nadzieje z tą terapią, a teraz kiedy podjęłam decyzję o tym, żeby jej nie kontynuować, jest mi na sercu jeszcze ciężej. Niektóre sprawy np odnośnie strachu przed pracą mogę omówić z mężem czy siostrą, ale oni nie podzielają moich obaw, nie pomaga mi to. A o braku szczęścia w małżeństwie komu mogłabym powiedzieć.. Prosto w oczy nikomu.. Dziękuję z góry za Wasze wypowiedzi, pozdrawiam i życzę miłego popołudnia
×