Skocz do zawartości
Nerwica.com

Małżeństwo

Znaleziono 3 wyniki

  1. Witam, Potrzebuje wsparcia, porady lub obiektywnej oceny sytuacji. Otóż mój mąż od zawsze jest uzależniony od porno grafii w sieci. Raz nawet się przyznał do tego, że może faktycznie to jest problem. Poszedł do seksuologa ale facet stwierdził, że księża z kościoła n aprzeciwko też się masturbują i niech nie wyolbrzymia. Wtedy dostał zielone światło i z terapii zrezygnował. Rozumiem filmy porno ale nasze życie seksulane na tym ucierpiało mocno. Jestem otwarta w tej kwestii, oboje znamy też swoje granice i mąż określił co go nie kręci, ja także. Bielizna, scenki, erotycznw wspomagacze itd. Było różnorodnie a mimo to nie przestawałam przylapywac go na masturbacji lub momencie gdy zaczynał. Przez to odsunęłam się mocno. Mąż stwierdził, że to przez moją figurę bo przytyłam 25kg,ze względu na problemy hormonalne. Jednak robił to także przed moim.,, zwiększeniem gabarytow'', nawet jeśli organizowałam mu striptizu czy podobne atrakcje. Mówi, z eniczgeo mu nie brakuje ale ma w tych filmach to czego nie ma w życiu. Zapytałam na jakiej zasadzie ściąga te filmy, większość to a ale o tytuły, że drobna nastolatka, drobna kobieta robi to czy tamto. Stwierdził, że włącza kawałek, jeśli scena jakąś go zainteresuje, pobiera filmik lub kopiuje link z Nazw i wysyła sobie na pocztę (ale o tym dowiedziałam się przed chwilą), gdzie później wraca do linków i ogląda je. Ale dziś stało się coś strasznego. Korzystałam z jego poczty i zobaczyłam, że w wysłanych wiadomościach (bo tam szukałam wysłanej innej wiadomości do księgowej) widnieje wiadomość jaka wysłał sam sobie. Link do strony z filmem porno ale tytuł mnie zaniepokoił i z czystej ciekawości otworzyłam to. Był to film z dzieckiem... Dziewczynka może 13letnia i chyba upośledzoną, a staryfacet robił jej obrzydliwe rzeczy. Bardzo się przestraszyłam. Zawołał męża i wpadłam w panikę, zadając wyjasniej. Dlaczego go to zainteresowało o dlaczego wysłał sobie ten link po zobaczneiu urywku. Najpierw się oburzył, kazał mi wyjść z pokoju a potem gdy zaczęłam płakać, panikować o straszyć go, że to gdzieś zgłoszę to powiedział, że filmik pobrał bo zauważył jakąś scenę, nie wie jaka. Nie było tam twarzy pokazanych w danej chwili i dlatego to wysłał. Potem oskarżyłam go o pedofilskie zapędy, on twierdzi, że moz eisc na badania psychologiczne edla mojego spokoju. A ja chciałabym wiedzieć, czy mam powody do obaw? W życiu nie sądziłam, że on coś takiego będzie posiadał w swoim komputerze. Bardzo się boję, czy oskarżyłam go pochopnie, czy jednak jego uzależnienie i pociąg do bardzo szczupłych ciał nie zmienia się w pociąg do dziewczęcej urody? On twierdzi, że często można na coś takiego trafić przypadkiem i często to są dorosłe kobiety, które tylko tak wyglądają. Ja jestem pewna, że to dziewczynka i na dodatek w jakimś stopniu upośledzona. Nie rozumiem jak mógł nie zauważyć, że tam jest dziecko, dziewczynka? Błagam,pomóżcie mi podjąć właściwą decyzję bo nie wiem co z tym zrobić. Mogę podać link do tego filmu jeśli zajdzie potrzeba.
  2. Cześć, właśnie założyłam tu konto bo serce mnie boli ze stresu a nie mam sie komu wygadać... Mam 32 lata, teraz nie pracuję, ale za parę tygodni zacznę. Póki co siedzę w domu. Od kilkunastu lat choruję na depresję i nerwicę, leczę sie u psychiatry. Mieszkam z mężem i pięcioletnią córeczką. Bardzo się boję pójścia do pracy. Jestem niepewna siebie, czuję jakbym nie miałą odpowiednich kwalifikacji, boję sie że sobie nie poradzę, zawalę, bedzie wstyd, zwolnią mnie po okresie próbnym.. A nie pracuję od kilku lat, ostatnio chodziłam do pracy jeszcze zanim wyszłam za mąż..A druga sprawa jest taka, że jestem nieszczęśliwa w małżeństwie. Mój mąż to dobry człowiek, ma wady jak każdy, ale jest raczej dobrym mężem, ale po prostu przestałam go kochać. Jest dla mnie jak obcy, nie odczuwam przyjemności ze spędzania z nim czasu, o seksie nie wspomnę. Męczę się coraz bardziej, a wiem, że nie ma rozwiązania dla tej sytuacji, muszę po prostu w tym tkwić.. Nie wiem czego właściwie oczekuję, chyba rozmowy, troche zrozumienia, jakiegoś wsparcia. Nie mam przyjaciółek, przyjaźnie rozleciały mi się z czasem od kiedy wyprowadziłam sie od rodziców i zamieszkałam z mężem, to duża odległość. A na miejscu nie udało mi sie nawiązać fajnych trwałych znajomości, tylko koleżeństwa. Próbowałam terapii, ale po 6 spotkaniach zrezygnowałam, bo nie mogłam sie porozumieć z terapeutką, a może nurt tej psychoterapii był też dla mnie nieodpowiedni. Nie wiem.. W każdym razie wiązałam duze nadzieje z tą terapią, a teraz kiedy podjęłam decyzję o tym, żeby jej nie kontynuować, jest mi na sercu jeszcze ciężej. Niektóre sprawy np odnośnie strachu przed pracą mogę omówić z mężem czy siostrą, ale oni nie podzielają moich obaw, nie pomaga mi to. A o braku szczęścia w małżeństwie komu mogłabym powiedzieć.. Prosto w oczy nikomu.. Dziękuję z góry za Wasze wypowiedzi, pozdrawiam i życzę miłego popołudnia
  3. Hello, piszę w gruncie rzeczy, żeby samej sobie poukładać myśli. Otóż potrzebuję odpowiedzi na pytanie : Czym tak naprawdę jest miłość? Nakreślenie osoby i moja historia: Młoda kobieta, studiująca, satysfakcjonująca praca, przytulny wynajem, pasja. Jestem chodzącym uśmiechem. Zadowolona z życia. Z wyglądem też nie jest najgorzej. Wiele razy słyszałam: świetny materiał na żonę. Przygody z zauroczeniami zaczęły się u mnie szybko, choć wiadomo - szkolne, nic nieznaczące spojrzenia. Jednak można podsumować, że kochliwa byłam. Do lat 18 byłam zauroczona w chłopaku, który zadziałał na 2 fronty, następnie wziął ślub. Następny kawaler - moja wielka miłość, niestety różne spojrzenie na życie nas podzieliło (do tej pory o nim myślę). Poźniej, to już równia pochyła... Najpierw podbijały partie idealne - wysoki, przystojny, praca. Za każdym razem wynajdywałam coś co mi nie pasuje, dodatkowo uczucie wręcz przerażenia, kiedy zaczynali mówić o swoich uczuciach. Po tych ideałach byli Panowie wszelakiej maści. Zawsze jednak bardzo sympatyczni i jestem pewna, że znajdą wspaniałe partnerki. Zaczęłam spotykać się z facetem, który mnie zaintrygował. Podróże, języki, gitara, skrzypce - po pół rocznej znajomości, jego problemy emocjonalne zaczęły wychodzić na światło dzienne. Poczułam się bardzo samotna i dźwigająca wszystko (on szczególnie był dużym obciążeniem) w tym związku. Aktualnie jestem parę miesięcy po zerwaniu. Jestem w dobrej kondycji psychicznej, po prostu co jakiś czas siadam na krześle i nachodzi mnie refleksja, wyciągam kupkę listów i zachowanych wiadomości od tych chłopaków i zastanawiam się co jest nie tak. Inne dziewczyny po prostu biorą pierwszą osobę i jest to związek na całe życie. Nadal nie narzekam na brak zainteresowania. Średnio co 2 miesiące wyłania się chłopak, poważnie zainteresowany. Zazwyczaj są to już osoby z dalszego grona przyjaciół, z którymi znam się od lat. Ponieważ niedawno się przeprowadziłam, pojawiły się nowe znajomości i co za tym idzie nowe kontakty. Tylko, że ja już nic nie czuję. Żadnych motyli w brzuchu, żadnego podekscytowania w związku z otrzymanym sms. Jakby mi serce uschło. Trochę podniośle to wszytko brzmi. Konkluzja sprawy: Czy czekać na księcia z bajki, chodzi mi po prostu o poczucie "tego czegoś". Czy raczej wybrać któregoś z Panów, którzy są bardzo mili i ciepli i po prostu stworzyć rodzinę z nadzieją, że będzie to dobry człowiek, a uczucia... kiedyś przyjdą albo postwić na przyjaźń? A może kariera i pasja mogą zapełnić pustkę samotności? Będę wdzięczna za komentarze osób doświadczonych, małżonków lub psychologów. Wiem, że to nie jest sprawa rangi aktualnych problemów pandemicznych, ale może akurat znajdę odpowiedź. Wszystkiego dobrego!
×