Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Ta dyskusja jest bezcelowa, natomiast pewien awatar budzi we mnie uzasadnione obawy.

 

Słusznie, bo to, jeśli dobrze pamiętam, był Ukrainiec z Majdanu. A Ty, jeśli dobrze pamiętam, cosik ich nie lubisz ;)

 

No tak. Różaniec i gnat to nigdy nie jest dobre połączenie. :twisted:

 

To samo mówili Sowieci, kiedy w 1920 wracali do domu. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, sama manipulujesz, ale mozesz sobie pogadac z mojego punktu widzenia ,

rozumiesz ty mozesz , ja nie zabraniam chociaz czuje sie ,ze mnie to razi, mnie to obraza co ty mowisz a ty bys chciała zabronic, bo jak ciebie uraza to nie wolno, mnie razi to co ty piszesz tak samo jak ciebie to co ja ,ale kazdy ma miec prawo do wypowiedzi , bo inaczej jest terror , rozumiesz czy chcesz byc tyranerm?

jesli nie rozumiesz to chcesz zabronić a jesli zabrania ktos to uderza w wolnosc drugiej jednostki, która jest niezalezna i ma prawo do własnych sądów to jest to tyrania,

najbardziej ze wszystkiego cenie sobie wolnosc, w którą ty chcesz ingerowac, jakim prawem bo cos ciebie uraza ma byc zabronione? to ja powiem ty mnie tez urazasz ja zabraniam tobie i co pobijemy sie , wojna?

ja uwazam ,ze kazdy ma prawo mowic nawet jesli to razi kogos innego a ty uwazasz inaczej , czyli w imie boga wywolałabys wojne i tak to jest własnie hipokryzją wierzących, z imieniem boga na ustach uderzą, byle tylko zabronic bo cie to razi,

i dalej pewnie bedziesz mowic ,ze jak cie cos razi to najlepiej zeby inni nie mieli prawa bo to uderza w ciebie a twoje poglady uderzaja we mnie na tym polega moja wolnosc ,ale wolnosc tez innych i twój terroryzm póki co mentalny w twoim wykonaniu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

No tak. Różaniec i gnat to nigdy nie jest dobre połączenie. :twisted:

 

To samo mówili Sowieci, kiedy w 1920 wracali do domu. 8)

 

No nie, teraz jeszcze gadam tak jak Sowieci 100 lat temu... Chyba będziemy musieli odbyć poważną rozmowę. :bezradny:

 

A tak w ogóle to o co kaman z tym avatarem? Chciałaś, żeby Hans narobił w portki ze strachu/antypatii? Chcesz coś odwalić a la Poznański? Chcesz pozabijać nas wszystkich? Szykujesz się na świętą wojnę? Na Majdan w Polsce w świetle opinii KW? :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw stare sprawy.

 

Jeżeli ktoś jest zdania, że Stary Testament już się nieco "przeterminował" to co na ten temat ma do powodzenia Jezus w NT: Mt, 5, 17-20 "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego." .

Nie zmieni się, aż… się wypełni. Jezus spełnił Stare Przymierze, był obiecanym Mesjaszem, przez którego Bóg ustanowił Nowe Przymierze.

Zauważ też, że to fragment Kazania na Górze http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/5.php, w którym czytamy także:

Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy12. 32 A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa

i

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. 22 A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.

Więc nasuwa się myśl, że mówiąc o przykazaniach, Jezus mówi o Dekalogu, którego nie tylko nie znosi, ale zacieśnia. Zacieśnia do takiej granicy, której nikt nie jest w stanie spełnić poza nim. Przypadek? Ani trochę  Nie jest jednak tak, że Jezus zachowuje Dekalog, a resztę wyrzuca.

W tym samym kazaniu padają także słowa Jezusa:

Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa

i

Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! 39 A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!

Chwilę więc potem, jak Jezus mówi, że nie przyszedł znieść Prawo, unieważnia zasadę z Pięcioksięgu Mojżesza i Księgi Rodzaju. O, it makes me wonder. 

I ciekawy jest też cały ten fragment:

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. 22 A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego. 23 Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, 24 zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! 25 Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. 26 Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.

Wcześniej Żydzi egzekwowali przepisy Prawa przez sąd ziemski (Radę). Jezus przekierował myślenie na sąd Boży. Jeżeli ktoś drugiego wyzwie, to ludzie mogą egzekwować od niego karę. Ale jeśli ktoś będzie innego osądzał (nazwie go „bezbożnikiem”) ma przechlapane na tamtym świecie.

Przypadek? Nie, faryzeusze zarzucili Jezusowi bluźnierstwo, czyli bezbożność (i skazali Go na śmierć).

Jezus szczególnie nie cierpi faryzeuszy, którzy chlubili się przestrzeganiem prawa, woli już grzeszników i nierządnice. Nic dziwnego, faryzeusza żyli w zakłamaniu (i skazali Go na śmierć). Jezus pokazuje, że zło i dobro mieści się w sercu człowieka i zewnętrzne spełnianie nakazów i zakazów nie zadowala Boga, nie jest też możliwe, aby wszystkie reguły Prawa spełniać dosłownie, bez uchwycenia ich głębszego sensu – i nie popaść w fałsz. Jezus masakruje faryzeuszy cytatem ze Starego Prawa, kiedy się Go czepiają, że uczniowie łuskali kłosy w szabat. : „Albo czy nie czytaliście w Prawie, że kapłani naruszają w świątyni szabat w szabaty, a są bez winy? 6 Zapewniam was, że tu jest coś więcej niż świątynia.”

A to św. Paweł:

Zanim zaś przyszła wiara, byliśmy wspólnie zamknięci i trzymani pod strażą zakonu, dopóki wiara nie została objawiona. Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni (Ga.3;23-24).

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!

Oto ja, Paweł, mówię wam: Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus wam się na nic nie przyda. 3 I raz jeszcze oświadczam każdemu człowiekowi, który poddaje się obrzezaniu: jest on zobowiązany zachować wszystkie przepisy Prawa. 4 Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski. 5 My zaś z pomocą Ducha, na zasadzie wiary wyczekujemy spodziewanej sprawiedliwości. 6 Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość. (Ga 5)

Stare Prawo odnosiło się do Żydów przed przyjściem Jezusa, który jako jedyny wypełnił je do końca i tak, jak należy. A potem ustanowił Nowe Przymierze, z ostateczną, duchową interpretację praw. Zabronił też ludziom osądzać się wzajemnie, bo dowiódł, że nikt nie jest bez winy.

 

Rosa26 niech sobie do obozu dobierze refren, a ja wezmę carlosa i możemy grać w teologiczną siatkówkę plażową albo dubla. :D

 

Jesteśmy z Rosą w jednej drużynie, ale teologia to nie moja specjalność. Nie lubię rzeczy zbyt usystematyzowanych. Pracuję nad tym na terapii ;)

Jak na carlosa jednak, nasza wiedza spokojnie wystarczy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle to o co kaman z tym avatarem? Chciałaś, żeby Hans narobił w portki ze strachu/antypatii? Chcesz coś odwalić a la Poznański? Chcesz pozabijać nas wszystkich? Szykujesz się na świętą wojnę? Na Majdan w Polsce w świetle opinii KW? :pirate:

 

Spodobał mi się... I Majdan też, ale bez jaj, nie porównuj do tego sytuacji w Polsce. Tam ludzie wyszli walczyć o godność i normalne życie dla siebie i swoich dzieci. Żeby mieli co jeść i żeby jedyną perspektywą nie były narkotyki i alkohol. I o wolność, uniezależnienie od Rosji, a potem po prostu odpierając agresję zbrojną. Janukowycz i jego przydypasy ukradli w ciągu 3 lat coś koło 30 mld dolarów, więc ludzie ich pognili, a Rosji się to nie spodobało, my też pogoniliśmy złodziei, tylko dłużej to trwało, w dodatku jeszcze nie do końca się udało, bo bronią się do ostatniej kropli wódki.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt. O Einsteinie nie raz słyszałem, jako przykład wybitnego uczonego, który wierzył w Boga. Wielokrotnie się słucha tych bzdetów ze strony wierzących by powalić naszą argumentację.

 

Jedynym kogo mają to Newtona. Problem był taki, że żył w czasach w których nie znano nawet DNA.

Co do Dawkinsa to lubię go jako naukowca. Miałem nawet przyjemność z nim pogadać(podpisał mi Boga Urojonego :D). Jako waleczny ateista faktycznie nie jest najlepszy jeżeli chodzi o rozmowę z apologetami. Najlepszymi dla apologetów są właśnie filozofowie, tacy jak Nietzsche czy z żyjących Daniel Dennett. Ja sam jestem najbliższy filozofii nihilizmu, także walka z wierzącymi na tematy moralności(obiektywnej) czy sensu życia, nie stanowi dla mnie żadnego wyzwania.

... ludzie niech kazdy sobie wierzy w co chce....

 

No właśnie. Tak byłoby najlepiej. Ale niestety sporo religii przez swoje zaślepienie, zafiksowanie na "prawdzie", że to właśnie oni wiedzą jaki naprawdę jest Bóg i czego chce, nie pozwalają innym wierzyć w co innego. Tak rodzi się na podłożu religijnym niechęć, niechęć rodzi agresję, agresja rodzi przemoc, a przemoc prowadzi do wojen religijnych. Bo oni mają misję do spełnienia, z nadania Bożego. Patrz: dżihadyści.

 

Lepiej bym tego nie ujął. Tacy jak Rosa, Watykan czy każda inna odmiana chrześcijaństwa + wszystko co związane z Islamem, ma urojenia, że tylko oni mają rację. Oni są Ci wyjątkowi i mają rację i oni mogą prawić kazania, wybierać które cytaty z biblii są do odczytywania dosłownie a które tylko są metaforą…

Dopóki będą żyć tym samouwielbieniem, tym dogmatem, nigdy nie będzie wolności wiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewątpię że Jezus naprawdę istniał, i nie wątpie, że spoglądając z góry na współczesną instytucje kościoła, w grobie sie przewraca. Dla mnie to był mistyk, który badał naturę własnego umysłu, a kto naprawde się w to zagłębił, nie ma możliwości, żeby nie wierzył lub brał pod uwagę isnienie w pewnych mechanizmów rządzących tym światem, jakiś wewnetrzny zegar który odmierza każdemu z osobna czas na tym padole. Tylko zeby oddawać temu "cześć" trzeba chodzić do kościoła? nie trzeba. można to robić we własnym pokoju, zreszta oddawanie takiej czci jest normalną ludzką zakorzenioną w spychice potrzebą. Należy zacytować tutaj pana Tuska "nie klękam przed kościołem, tylko przed bogiem"

I

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W V wieku św. Hieronim przyznał, że to wszystko jest kłamstwem, ponieważ treść ewangerii została ustalona na Nicei.

Może jakiś cytat ze św. Hieronima, czym jest to wszystko?

Treść Ewangelii ustalano na I soborze Nicejskim? Opisz nam to odkrywco jak to zrobiono, bo z tego soboru niewiele się ponoć zachowało. Kto co ustalił/zmienił w poszczególnych Ewangeliach?

Obecnie co czytamy to kopie,kopii,kopii,kopii, tłumaczenia kopii, .... kopii i nie mamy oryginału. Zachęcam do poszperania zainteresowanym i polecam pracę dr Barta Ehramana.

Piszesz zupełnie od rzeczy. Rozumiesz w ogóle po co? Mam propozycję: idź np. do jakiegoś wydawcy Platona i powiedz mu, że najstarsze obszerne rękopisy jego pism pochodzą dopiero z końca IX w. po Chrystusie. Czyli wiele wieków po rękopisach młodszych przecież Ewangelii. Może jako autora wpisze wtedy PseudoPlatona, albo w ogóle zwątpi w jego istnienie. Przecież to kopie, kopii,kopii....

Dobrze ci napisali, że do zrozumienia potrzebny jest kontekst.

Rosa kłamie jak z nut. Swoją drogą to na początku Szatan, nigdy nie był osobą. La satan(pierwotne pochodzenie) to tytuł nadawany komuś kto kłamie, oszukuje, jest nieszczery.

"Szatan" pochodzi z francuskiego? "Naprawdę" masz zadatki na wielkiego odkrywcę. I poważnie - na wielkiego kłamcę.

 

W ogólności razem z Lordem K. walczycie z wiatrakami. Bo takiego chrześcijaństwa z jakim walczycie (w istocie, bo dziś Kościół mówi różne rzeczy) nie ma.

1. W chrześcijaństwie życie (tu) nie jest najwyższą wartością. Już sama kolejność przykazań Dekalogu o czymś świadczy. Dlatego godzi się np. zabić zatwardziałego bezbożnika i wielkiego zwodziciela/gorszyciela. Bóg dopuścił np. najazd Cyrusa na Żydów, by ukarać ich niewierność.

2. I cierpienie nie jest (w ogólności) czymś złym. Tak samo jak przyjemność nie musi być dobra. Bo cierpienie może być i często jest drogą przemiany ku lepszemu i odkupienia . I wielu świętych cierpiąc było szczęśliwych. A wystarczy jeden przypadek, który łamie regułę.

 

Lord K., rozumiem, że jako bardzo współczujący chorym dzieciom pomagasz im w hospicjum, albo walczysz z tymi, którzy to cierpienie powodują, tak? Bo za choroby nowotworowe oprócz Boga, ludzie też czasem oskarżają dzisiejszą cywilizację, szczególnie chemizację środowiska i żywności. Rozumiem, że jako konsument licznych, sztucznie wytworzonych skomplikowanych związków chemicznych walczysz z globalnymi koncernami chemiczno-farmaceutycznymi, których działalność powoduje też zatruwanie środowiska?

I nie rozumiesz, że poświęcanie życia (np. w obronie ojczyzny) nie uznaje się na ogół za samobójstwo? Czy udajesz głupiego? To rozumieją przecież nawet dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

W ogólności razem z Lordem K. walczycie z wiatrakami. Bo takiego chrześcijaństwa z jakim walczycie (w istocie, bo dziś Kościół mówi różne rzeczy) nie ma.

1. W chrześcijaństwie życie (tu) nie jest najwyższą wartością. Już sama kolejność przykazań Dekalogu o czymś świadczy. Dlatego godzi się np. zabić zatwardziałego bezbożnika i wielkiego zwodziciela/gorszyciela. Bóg dopuścił np. najazd Cyrusa na Żydów, by ukarać ich niewierność.

Oooo... zupełnie jak w islamie. Chrześcijański Jihad.

 

....Lord K., rozumiem, że jako bardzo współczujący chorym dzieciom pomagasz im w hospicjum, albo walczysz z tymi, którzy to cierpienie powodują, tak?....

Tak jakby.

->

http://natemat.pl/173989,prawica-miazdzy-szpital-swietej-rodziny-ze-zabil-dziecko-ktore-przezylo-przedwczesny-porod

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzący (refren, Rosa26, Ambaras itp.), właściwie to dlaczego wierzycie? Czego oczekujecie? Naprawdę wierzycie w miłosierdzie boże, czy po prostu odczuwacie lęk/strach przed wiecznym potępieniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest i jedno, i drugie. Istnienie tego pierwszego (czyli Bożego miłosierdzia) jest czymś logicznym dla mojej natury, to drugie - natura wolałaby, aby coś takiego jak wieczne potępienie (zwłaszcza bolesne czy związane z anihilacją) czy nawet doczesne tortury w ogóle nie istniało. Tortury to coś "okropnego" i nikomu ich nie życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta dyskusja jest bezcelowa, natomiast pewien awatar budzi we mnie uzasadnione obawy.

 

Słusznie, bo to, jeśli dobrze pamiętam, był Ukrainiec z Majdanu. A Ty, jeśli dobrze pamiętam, cosik ich nie lubisz ;)

 

Miałem w sumie nawet coś żartem napisać, bo pomyślałem, że to może i prowokacja, bo to jest jedyny temat, żeby mi podnieść ciśnienie, ale jak przeczytałem Twój drugi post, stwierdziłem, że po raz kolejny nie mogę przejść obok tego obojętnie.

 

Zacznijmy od tego, że ta cała tzw. rewolucja godności na Majdanie, to w rzeczywistości zbrojny zamach stanu na upamajdanie, finansowany i inspirowany przez USA i UE. Po co? Z kilku powodów- hegemonia nad światem (bazy USA na Krymie, 30 kilka milionów ludzi po stronie Zachodu), ukraiński rynek zbytu (strumień szerokości Jangcy towarów z Niemiec), prywatyzacja czyt. wykończenie przemysłu ukraińskiego i przeniesienie montowni z Polski na Ukrainę, wszakże 8zł/h a 4 zł/h to kolosalna różnica. No i były trzy warstwy, a inaczej tarcia rozgrywały się na trzech poziomach, poziom pierwszy to Rosja kontra USA i UE, poziom drugi to oligarchia dołująca, upatrująca swojej szansy w przewrocie, a oligarchia wspierania przez Rosję, no i dochodzimy do poziomu trzeciego, najniższego – zwykłych ludzi, którzy zawsze ponoszą największą ofiarę, a odcinają najmniej kuponów.

 

O ile na początku, czyli na jesieni 2013 roku, było to powiedzmy wystąpienie hipsterskie, to im dalej, tym hipsterów było coraz mniej, a coraz więcej czcicieli ludobójców spod znaku UNA-UNSO, OUN, UPA, prawoseków, tych ze Swobody „Hitlerka” Tiahnyboka i innych brunatnych. No i co, w końcu doszło do zbrojnego zamachu stanu, wszystko fajnie, tylko pozostał jeden problem – miliony obywateli południowego-wschodu, Krymu, Zakarpacia itd., którym cały ten upamajdan się nie podobał, którzy mówili własnym językiem (rosyjskim, polskim, węgierskim itd.). Co zatem zrobili zwycięzcy? Ano pierwszego dnia urzędowania uchwalili niesławną ustawę językową, z której potem bardzo szybko wycofali się rakiem (o ile dobrze pamiętam), Julia „Madonna miliarderów” Tymoszenko zapowiedziała, że pierwsza złapie za automat i ruszy na wschód, a w podsłuchanej rozmowie telefonicznej mówiła, że „ruskich na wschodzie atomem wszystkich wytruje”(technika poszła do przodu, już nie widłami i siekierami?). I ruszyły autobusy przepełnione majdaniarzami, aby nieść rewolucję na wschód, południe i Krym. I co się stało? Gdzie się nie pojawili, tam zostali pobici przez miejscowych, często homo sovieticusów, którzy od 1945 żyli w letargu. Potem to już była reakcja łańcuchowa, sformowały się oddziały powstańców, przyszła pomoc z Rosji (chciałbym mieć takiego prezydenta, który by mnie bronił poza granicami kraju) i się wybronili. Jakby się nie wybronili, to Odessa 2 maja 2014 roku powtarzałaby się tam codziennie, tak jak Wołyń i Małopolska Wschodnia. O skutkach ekonomicznych i migracyjnych upamajdanu nie chce mi się pisać, wystarczy, że wspomnę, że w Polsce przebywa około miliona Ukraińców, a PKB teraz chyba dopiero drgnęło coś na plus.

 

Przejdę do aspektu religijnego, bo w takim temacie piszę. Gdyby to była jakaś religijna bojówka z Ameryki Południowej, ze Stanów Zjednoczonych, czy może z Afryki. Ok, nie znam się, nie mój konflikt, nie było z nimi nigdy wojny. W Afryce to bym nawet pochwalał, że się przed islamistami bronią. Ale mamy do czynienia z czcicielami ludobójców, pośród których tradycje współpracy duchownych z ludobójcami są mocno zakorzenione. Nie będę jednak sam wiele pisał, a wkleję Ci kilka cytatów z różnych opracowań.

 

Wiktor Poliszczuk,  Gorzka prawda- cień Bandery nad zbrodnią ludobójstwa, 2006 r.

 

O stanowisku Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej niech świadczy fakt, że przedostatnim jej „patriarchą" był były uczestnik UPA, banderowiec Wołodymyr. Na czele Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Kijowskiego Patriarchatu po upadku ZSRR stanął założyciel wspomnianego wyżej tygodnika „Wołyń" Stepan Skrypnyk, po wyświęceniu za sprawą Niemców - „Mstysław", a po jego śmierci - suspendowany przez moskiewskiego patriarchę - „patriarcha" Fiłaret, ten sam, który bierze udział we wszelkich banderowskich uroczystościach, np. po-święceniu pomnika „Kłymowi Sawurowi", w organizowanych ku czci OUN-UPA akademiach itp., co czyni jasnym stanowisko tej Cerkwi wobec mordów wołyńskich.

 

Znając tę chociażby zasadę ideologii nacjonalizmu ukraińskiego, ze zdziwieniem należy obserwować bliskie stosunki między ukraińskim ruchem nacjonalistycznym a Kościołem greckokatolickim i częścią Kościoła prawosławnego. Nie można powiedzieć, że Kościół greckokatolicki, w tym jego hierachia z arcybiskupem Andrijem Szeptyckim na czele, nie znała zasad ideologicznych nacjonalizmu ukraińskiego, pierwsze wydanie Nacjonalizmu D. Doncowa, stanowiącego sformułowanie doktryny, a więc ideologii nacjonalizmu ukraińskiego, drukowane było w Złoczowie w drukarni oo. bazylianów, jednym z czołowych przywódców OUN był doktor teologii, ksiądz greckokatolicki Iwan Hrynioch. Ale wystarczy prześledzić wypowiedzi ojca Stepana Bandery, popa greckokatolickiego, aby przekonać się, że jego i jemu podobnych poglądy były amoralne, w żadnym miejscu nie były zgodne z etyką chrześcijańską. Od tej zasady w Kościele greckokatolickim były nieliczne tylko wyjątki, byli księża, którzy swe życie oddali w obronie życia chrześcijan i byli oni mordowani przez banderowców.

 

 

Witalij Masłowśkyj 

Z kim i przeciw komu walczyli nacjonaliści ukraińscy w latach II wojny światowej – Wrocław 2001

 

 

Jak więc działają w warunkach wojny te obie cerkwie i ich duchowni?

Hierarchowie Grekokatolickiej Cerkwi na czele z metropolitą Andrzejem Szeptyckim aprobują działalność OUN-banderowców, witają „zwycięską armię niemiecką". To samo czynią i kierownicy Cerkwi Prawosławnej na Wołyniu. Zabito metropolitę wołyńsko-żytomierskiego Ołeksija Hromadskiego. Zabito biskupa Manuiła przez tenże OUN. „Więc co tu mówić o duchownych w wiejskich przybytkach?" zadaje pytanie Poliszczuk. I odpowiada: „Jak widzimy byli wśród nich odważni, którzy w zgodzie z chrześcijańskimi ideałami potępiali zbrodnie banderowców, a byli i tacy, którzy bali się o swoje życie i dlatego milczeli". Ale byli i inni.

 

„28 sierpnia 1943 r. we wsi Sztuń, gm. Bereżce, pow. Luboml ,prawosławny duchowny Pokrowśkyj w miejscowej cerkwi urządził akt poświęcenia noży, kos, siekier i sierpów jako narzędzi mordów i rozdał je swoim parafianom, aby mordowali „Lachów". Dwa dni po tym fakcie chłopi wykorzystali te narzędzia zbrodni do mordowania Polaków z sąsiedniej wsi; 27 września 1943 r. we wsi Iwankowicze, gm. Malin, pow. Dubno wieśniacy obchodzili uroczystość święcenia wysokiej nasypanej mogiły pamiątkowej ku czci „wyzwolenia Ukrainy". Miejscowy pop w kazaniu z tej okazji mówił, że z ziemi ukraińskiej trzeba przepędzić bez możliwości powrotu „Lachów, mazurów, kryżaków, i pokurczy." „Lachy" — to Polacy, dawni mieszkańcy zachodniej Ukrainy. „Mazury" — to Polacy, którzy osiedli na Ukrainie zachodniej po I wojnie światowej (faktycznych osadników wojskowych w tym czasie już nie było na Wołyniu, ich wywieźli w 1940 roku bolszewicy). „Kryżaki" —to mieszane ukraińsko-polskie małżeństwa. „Pokurczi" — to dzieci z mieszanych małżeństw".

 

Dalej autor powołuje się na książkę wspomnianego Aleksandra Kormana. Korman pisze o udziale grekokatolickich duchownych w zbrodniach przeciwko polskiej ludności. I tak ojciec Pałahyćkyj, proboszcz cerkwi w Monasterzyskach stał na czele terrorystycznej grupy bojówek OUN-UPA, które 28 lutego 1944 roku dokonały napadu na ludność wsi Korościatyn, pow. Buczacz. Ojciec Pałahyćki brał bezpośredni udział w masowym zabójstwie, w czasie którego w więk-szości od siekier zginęło 78 osób — mężczyzn, kobiet i dzieci, a pięć osób było rannych. 20 marca 1945 r. w Koropcu złapano bojówkę terrorystów OUN-UPA w sile 350 mężczyzn, na czele której stał unicki duchowny Pałahyćkyj. Razem z nim w bojówce była jego córka i kilka zakonnic.

 

Duchowny Romanowśkyj był współorganizatorem masowego mordu w wiosce Byczkowce, w której zabito 63 Polaków. Rąbali ich siekierami, kłuli widłami, dusili sznurami, palili żywcem. Po kilku latach niektórzy zbrodniarze nie wytrzymali stresu psychicznego i wyrzutów sumienia i popełnili samobójstwo. W skład komendy stanicy OUN we wsi Synków (Zaleszczyki, Tarnopolszczyzna) wchodził ojciec Wasyl Mandziuk, który brał udział w mordowaniu Polaków, Żydów i lojalnych Ukraińców.

 

 

Tu wykaz pomordowanych duchownych katolickich przez banderowców, tych z 14 dywizji SS itd.:

http://www.nawolyniu.pl/artykuly/duchowni.htm

 

Teraz dwa linki o tym jak na Zachodniej Ukrainie władze „dbają” o polski kościół we Lwowie:

http://www.lwow.com.pl/maria-magdalena/kosciol.html

http://www.lwow.com.pl/maria-magdalena/maneli.html#hejke

 

W tym miejscu mogę dodać, że w Odessie, mieście, które z Ukrainą ma tyle wspólnego, że znajduje się w jej granicach, jest ulica Lecha Kaczyńskiego, ustanowiona w maju 2010 roku. Stoi pomnik Mickiewicza, a Związek Polaków za korzystanie z pomieszczeń udostępnionych przez miasto, płaci astronomiczną sumę w wysokości jednej hrywny rocznie.

 

Jeszcze dwa obrazki, wczoraj:

(widoczna tarcza z lwem 14. Dywizji Grenadierów SS)

grekokatolicy-nazi%C5%9Bci.JPG

 

dzisiaj:

(swetoho Banderu)

bandera%20w%20grekokatolickim%20kosciele.jpg

 

Mógłbym się długo rozwodzić, ale to co napisałem, to nie jest zarzut. Sam pewnych rzeczy nie widzę, albo widzieć nie chcę, jednak o tym trzeba pisać, trzeba mówić. Wszyscy mówią o Katyniu i dobrze, a ofiary ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej tak jakby zostały złożone na ołtarzu mitu giedryciowskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jakiś cytat ze św. Hieronima, czym jest to wszystko?

Treść Ewangelii ustalano na I soborze Nicejskim? Opisz nam to odkrywco jak to zrobiono, bo z tego soboru niewiele się ponoć zachowało. Kto co ustalił/zmienił w poszczególnych Ewangeliach?

http://kazik1.republika.pl/Inne/ForgedOrigins.htm w tekście masz źródła, nazwy listów i pism.

"Szatan" pochodzi z francuskiego? "Naprawdę" masz zadatki na wielkiego odkrywcę. I poważnie - na wielkiego kłamcę.

Od Hebrajskiego.

https://en.wikipedia.org/wiki/Satan

 

Piszesz zupełnie od rzeczy. Rozumiesz w ogóle po co? Mam propozycję: idź np. do jakiegoś wydawcy Platona i powiedz mu, że najstarsze obszerne rękopisy jego pism pochodzą dopiero z końca IX w. po Chrystusie. Czyli wiele wieków po rękopisach młodszych przecież Ewangelii. Może jako autora wpisze wtedy PseudoPlatona, albo w ogóle zwątpi w jego istnienie. Przecież to kopie, kopii,kopii....

Dobrze ci napisali, że do zrozumienia potrzebny jest kontekst.

Eh…

 

Jak nie łapiesz o co chodzi to lekarstwa na niskie IQ nie mam.

1. W chrześcijaństwie życie (tu) nie jest najwyższą wartością. Już sama kolejność przykazań Dekalogu o czymś świadczy. Dlatego godzi się np. zabić zatwardziałego bezbożnika i wielkiego zwodziciela/gorszyciela. Bóg dopuścił np. najazd Cyrusa na Żydów, by ukarać ich niewierność.

2. I cierpienie nie jest (w ogólności) czymś złym. Tak samo jak przyjemność nie musi być dobra. Bo cierpienie może być i często jest drogą przemiany ku lepszemu i odkupienia . I wielu świętych cierpiąc było szczęśliwych. A wystarczy jeden przypadek, który łamie regułę.

1) Oczywiście że nie jest. Watykan wmawia ludziom, że to obecne życie to test, i trzeba postępować wg pewnych reguł by ten test zdać. Spotka nas wtedy nagroda. Doskonały sposób na kontrole społeczeństwa. Dodając do tego postrach, mówiąc że jeżeli się nie będzie postępować jak oni mówią to spotka nas kara. Oczywiście nie przyznają się, że chodzi o nich, tylko chowają się za plecami boga. Oczywiście brak dowodów na istnienie, życia po śmierci, lub tego że cokolwiek doświadczamy po niej. No ale oni wiedzą lepiej, mimo że tam nie byli.

2) Ja już sam zdecyduje co uznaje za złe a co dobre. A dopóki nie udowodnisz istnienia boga, nieba, piekła i innych tych bzdetów, a tu akurat czuje się pewnie, że nie udowodnisz, to możesz sobie darować te kazania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpienie jest złem, zwłaszcza to boleśniejsze. Gdyby nie było grzechu, to i złej przyjemności by nie było. Dla mojej natury sprawiedliwa kara boża jawi się jako wielkie zło, a jej wymierzanie jako coś srogiego, dręczenie biednych istot. Sam mam dużo skłonności do grzechu i boję się kary za swoje postępowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1) Oczywiście że nie jest. Watykan wmawia ludziom, że to obecne życie to test, i trzeba postępować wg pewnych reguł by ten test zdać. Spotka nas wtedy nagroda. Doskonały sposób na kontrole społeczeństwa. Dodając do tego postrach, mówiąc że jeżeli się nie będzie postępować jak oni mówią to spotka nas kara. Oczywiście nie przyznają się, że chodzi o nich, tylko chowają się za plecami boga. Oczywiście brak dowodów na istnienie, życia po śmierci, lub tego że cokolwiek doświadczamy po niej. No ale oni wiedzą lepiej, mimo że tam nie byli.

2) Ja już sam zdecyduje co uznaje za złe a co dobre. A dopóki nie udowodnisz istnienia boga, nieba, piekła i innych tych bzdetów, a tu akurat czuje się pewnie, że nie udowodnisz, to możesz sobie darować te kazania.

 

Jeżeli ktoś pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim. Jeżeli jednocześnie sam stanowi co jest dobrem a co złem to znaczy że sam neguje tę prawdę której pożąda bo nie uważa żeby była prawda poza nim. "Gratuluję" wewnętrznych sprzeczności.

I gratuluję temu co nie wierzy, że życie może być testem (doświadczeniem) a jednocześnie żąda jakiegoś doświadczenia które udowodni mu, że życie jednak jest testem . Ale są przecież takie doświadczenia które trwają kilka lat a nawet dziesięcioleci, więc na wynik testu z życia każdy się doczeka. Każdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ambaras, kurczę, a byłem przekonany, że na uniwersytetach w stolicy, de facto wciąż państwowych (no ale akurat ta uczelnia o której myślę ma pewną... 'specyfikę', nieprawdaż?), na które idą m.in. moje podatki, uczą innego sposobu argumentowania swoich racji niż argumentum ad personam/ hominem. No cóż, zaniżę poziom dyskusji stosując zasadę Hammurabiego i rewanżując się tym samym.

 

Lord K., rozumiem, że jako bardzo współczujący chorym dzieciom pomagasz im w hospicjum (...)

 

Może pomagam, a może nie pomagam. A może mam bliską osobę w takim hospicjum i zdążyłem się już napatrzeć na cierpienie? Tego nie wiesz.

 

(...) albo walczysz z tymi, którzy to cierpienie powodują, tak?

 

A Ty? Bo wiesz, kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem, czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz, i te sprawy. Zatem, robisz coś (w domyśle) poza dawaniem co niedzielę na tacę i wysyłaniem datków na rozgłośnię w Toruniu? Może jakaś działalność charytatywna, wolontariat, darowizny na organizacje pożytku publicznego, 1% podatku, cokolwiek? A nie, czekaj, Ty nie walczysz, bo "cierpienie (w ogólności) nie jest niczym złym" oraz "często jest drogą przemiany ku lepszemu i odkupienia". Nie mam więcej pytań. Mam tylko nadzieję, że z moich podatków nie korzystasz z porad lekarza POZ, nie chadzasz do stomatologa ani nie gościsz w szpitalach w kryzysowych sytuacjach.

 

Bo za choroby nowotworowe oprócz Boga, ludzie też czasem oskarżają dzisiejszą cywilizację, szczególnie chemizację środowiska i żywności.

 

No tak. Ale są też ludzie którzy stuprocentową winą(nie biorąc pod uwagę innych czynników) za ten stan rzeczy obarczają współczesną cywilizację oraz chemizację środowiska i żywności, czyli wszelkiej maści zwolennicy spiskowej teorii dziejów i altmedu. Myślę, że znalazłbyś z nimi wspólny język. Aha- i nie musisz mi tłumaczyć co to są kancerogeny. Swoją drogą to ciekawe, że wywołałeś do tablicy akurat choroby nowotworowe, żeby nie powiedzieć- wyrwałeś je z kontekstu. Ale co się dziwić, już parokrotnie zdarzyło Ci się wykazać na forum, że Twoja wiedza na temat etiopatogenezy licznych schorzeń i psychofarmakologii jest delikatnie mówiąc... A zresztą i tak za wszystko odpowiada Szatan i Grzech( z wielkiej litery bo mam na myśli The Grzech), czyż nie?

 

Rozumiem, że jako konsument licznych, sztucznie wytworzonych skomplikowanych związków chemicznych walczysz z globalnymi koncernami chemiczno-farmaceutycznymi, których działalność powoduje też zatruwanie środowiska?

 

Oj, tutaj chyba Cię srogo zasmucę. Nie tylko jako konsument, ale również jako wytwórca i dystrybutor. Nie walczę, bo widzisz, nie podcina się gałęzi na której się siedzi, ani nie sra się do własnego gniazda. A tak się składa, że jestem piewcą albo jak kto woli misjonarzem zła, czyli reprezentuję te koncerny chemiczno-farmaceutyczne.

 

I na tym chyba zakończę. Oratio est argentum, silentium est aureum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bakus, no trochę przesadziłeś z tym, że wierzący mają jedynie Newtona, oto kilka współczesnych teistów fizyków: John Polkinghorne, Paul Davies, Robert John Russell, Frank Tipler, a jest ich na pewno więcej, podobnie w innych dziedzinach nauki znajdziemy teologów np. Arthur Robert Peacocke (biochemik).

 

oczywiście ich koncepcje Boga są bardzo różne, nie zawsze jest to klasyczny teizm, czasami jest to np. panenteizm.

 

sam Einstein powiedział coś w stylu, że najbliższy jest mu Bóg Spinozy, czyli różni się tu mocno względem katolików.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim. Jeżeli jednocześnie sam stanowi co jest dobrem a co złem to znaczy że sam neguje tę prawdę której pożąda bo nie uważa żeby była prawda poza nim. "Gratuluję" wewnętrznych sprzeczności.

I gratuluję temu co nie wierzy, że życie może być testem (doświadczeniem) a jednocześnie żąda jakiegoś doświadczenia które udowodni mu, że życie jednak jest testem . Ale są przecież takie doświadczenia które trwają kilka lat a nawet dziesięcioleci, więc na wynik testu z życia każdy się doczeka. Każdy.

Nie widzę żadnej wewnętrznej sprzeczności w tym co mówię. Nie uznaje żeby było coś takiego jak obiektywne zło czy dobro. Wszystko podlega indywidualnej interpretacji. I to moje osobiste doświadczenia i rozumowanie rzeczywistości oceni czy owe doświadczenie jest jak to się przyjęło mówić "dobre" bądź "złe".

 

Co do testu, to akurat nie mój problem jaki rodzaj dowodu zostanie mi przedstawiony, że życie to jakiś test, który będzie oceniać niewidzialny ludzik w niebie. Należy to do osoby, która się odgraża, że życie to test i mam postępować tak albo....

 

jetodik nie wyraziłem się precyzyjnie. Sam Kaku jest wydaje mi się w pewnym sensie wierzący, ale na pewno nie jest teistą. Panteistów nie zaliczam do grupy wierzących ponieważ taka wizja boga, mi nie przeszkadza, a wręcz wrzechświat jako bóg, jest jedynym rodzajem boga jaki myślę, mogę zaakceptować.

 

Chodziło mi o strikte chrześcijańskich naukowców. Nie przeczę, że znajdzie się kilku. Natomiast z tych nazwisk, którzy "wszyscy" znają, to tylko Newton mi przychodzi do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

Jeżeli ktoś pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim. Jeżeli jednocześnie sam stanowi co jest dobrem a co złem to znaczy że sam neguje tę prawdę której pożąda bo nie uważa żeby była prawda poza nim. "Gratuluję" wewnętrznych sprzeczności.

...

Gratuluję "logiki" racjonalizowania bzdur.

Tym niemniej jest grubą nadinterpretacją teza, że dowód matematycznego twierdzenia jest prawdą "fizyczną" i wymierną wyłącznie poza indywidualną świadomością. Te dowody sa logicznie spójne i sa konstruowane wenątrz umysłów. Stanowią więc prawdę wewnętrzną, gdy się je rozumie. Tobie najwidoczniej żadnego z nich zrozumieć nie było dane - czego dowieść nietrudno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

Jeżeli ktoś pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim. Jeżeli jednocześnie sam stanowi co jest dobrem a co złem to znaczy że sam neguje tę prawdę której pożąda bo nie uważa żeby była prawda poza nim. "Gratuluję" wewnętrznych sprzeczności.

...

Gratuluję "logiki" racjonalizowania bzdur.

Tym niemniej jest grubą nadinterpretacją teza, że dowód matematycznego twierdzenia jest prawdą "fizyczną" i wymierną wyłącznie poza indywidualną świadomością. Te dowody sa logicznie spójne i sa konstruowane wenątrz umysłów. Stanowią więc prawdę wewnętrzną, gdy się je rozumie. Tobie najwidoczniej żadnego z nich zrozumieć nie było dane - czego dowieść nietrudno.

 

Napisałem, że skoro bakhus pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim, prawdę o życiu po śmierci i innych "bzdurach". Napisałem, są takie doświadczenia które trwają całe ludzkie życie i wynik widać dopiero na końcu. Takie doświadczenia jak je sami przeprowadzacie uznajecie za naukowe a jak wam ktoś proponuje to już jest sprzeciw i oskarżenia o straszenie.

 

Mówiliśmy o czymś innym. ale tu też się mylisz. Żaden człowiek nie jest właścicielem prawdy matematycznej w tym sensie, że ją stworzył ale że ją odkrył i że ją opisał i użył. Ale ta prawda już była przed nim więc o jakiej prawdzie wewnętrznej mówisz? Chyba o pysze wewnętrznej. Nawet sam używasz słowa skonstruować a nie stworzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×