Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze" ,tak mniej więcej pisał jeden ze świętych waszego Kościoła, bodajże Tomasz Morus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest nic dziwnego. Nie musi występować uczucie żalu, wystarczy postawa typu: nie rozumiem dlaczego to jest złe, nie mam w sobie uczucia żalu, ale przepraszam że złamałam przykazania boże. Z czasem zrozumiesz, ale nie wszystko od razu.

Myślę, że to dobry sposób dla mnie jak na razie, niekiedy mam problemy z zachowaniami tego typu, zwłaszcza, że czasem robię coś takiego impulsywnie i kompulsywnie, aby zabić pustkę (nie mówię tu o seksie, tego nie ma od dawna w moim życiu przez inne natręctwa - boję się, że zarażę się hiv, kiłą, opryszczką, hpv itd. od mężczyzn, myśl o choćby pocałunku wywołuje u mnie napad lęku i muszę wziąć większą dawkę leku)

 

To też nie jest tak, że wiara wpływa na mnie w sposób negatywny. Dopiero kiedy się nawróciłam rok temu, to polepszyło mi się zdrowie, bo było o wiele gorzej. Poza tym wtedy trafiłam na dość surowego księdza, który dosadnie, ostro powiedział o moim zachowaniu i postawił mnie do pionu. Choć od czasu do czasu mam właśnie takie nakręcania się na tematy religijne, które trwają jakieś 2-3 tygodnie i wtedy głowa mnie boli, płaczę, mam problemy ze snem. W ostatnich dniach mniej się modlę, bo mam wrażenie, że modlitwy takiej brudnej osoby są nic nie warte, nie zostaną wysłuchane. I czytam, że piszecie inaczej, żebym się nie zamartwiała, ale ciężko zmienić to myślenie.

 

Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy", nawet nie chciał się spotkać:/ Za to drugi się zgodził i jutro mam wizytę, może uda mi się umówić na tą spowiedź generalną.

 

ego, zdaję sobie sprawę, że czasem ci księża mogą być bardziej grzeszni ode mnie, ale oni będą z tego rozliczani po śmierci. Nie mogę sugerować się tym, że jeśli ktoś jest zły, robi źle to znaczy, że ja też mam na to przyzwolenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

 

Raczej nie, ponieważ byłoby to przeciwko 5 przykazaniu. Krótko mówiąc byłoby to pokazaniem środkowego palca Bogu. Skorzystałaby z możliwości wyboru i tyle...

 

Problem leży w czym innym. Bóg toleruje zło i dopuszcza jego istnienie. Jest to skutkiem sprowadzenia skutków grzechu pierworodnego przez człowieka na wszelkie stworzenie. Bóg od samego początku naprawiał skutki błędu człowieka. I właśnie najwyższym wyrazem tej miłości była Męka na krzyżu i Zmartwychwstanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze" ,tak mniej więcej pisał jeden ze świętych waszego Kościoła, bodajże Tomasz Morus.

 

W takim razie to, co napisałaś, jest nielogiczne.

 

Religia dała Ci: zniszczone nerwy, problemy psychiczne, skrupuły, wpędzanie w poczucie winy, obniżenie poczucie własnej wartości, poniżenia własnej osoby, również przed osobą ,która w sensie moralnym może być kimś stokroć gorszym od Ciebie,np wyobraź sobie, że ten ktoś przed kim się poniżasz w spowiedzi ,chwilę wcześniej mógł obmacywać jakiegoś ministranta( oby tylko to) albo gzić się z jakąś dziunią, a teraz śmie Tobie prawić morały i pastwić się nad Tobą jak być kimś moralnym, jak przestrzegać szóstego przykazania!... poczucie strachu, przed piekłem i potępieniem, nieprzespane noce i ogólne złe samopoczucie psychiczne i fizyczne, a przede wszystkim perfidne manipulacje Twoją osobą...

 

Skoro wszystko, co się zdarzy byłoby wolą Boga, to nasze grzechy też, więc mówienie o poczuciu winy nie miałoby sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy"
Ha! No i lepszego scenariusza na potwierdzenie tego o czym wczoraj pisałam, sama bym nie wymyśliła. :105: No i widzisz? nie mówiłam? Mówiłam, Ci że jak wpadniesz w religijne bagno to Ci nikt nie pomoże? Ba! nie dość, że Ty teraz chodzisz za nimi, płaszczysz się przed nimi, to oni tak pogardliwie Cię traktują, srają na Ciebie. Na co Ci to Lewiatanxxx?

 

To też nie jest tak, że wiara wpływa na mnie w sposób negatywny. Dopiero kiedy się nawróciłam rok temu, to polepszyło mi się zdrowie, bo było o wiele gorze
Wiara nie, a religia? To raz, dwa- jeśli równocześnie się leczyłaś, to trudno jednoznacznie stwierdzić co CI pomogło...trzy-nie liczą się wyrywkowe sytuacje religijne, które dobrze na Ciebie wpłynęły, bo takie to nawet taki antyreligiant jak ja potrafiłby wskazać w swym życiu, tylko liczy się ogólny bilans zysków i strat? jaki on jest?

 

Nie mogę sugerować się tym, że jeśli ktoś jest zły, robi źle to znaczy, że ja też mam na to przyzwolenie.
Oczywiście, że nie! Nic takiego nie pisałam. Tylko w sytuacji, gdy masz swój własny rozum, wiesz jak chcesz się zachowywać, przecież wiesz? prawda? to w takiej sytuacji księżowskie mundrości , pakowanie się w sytuacje sprzyjające poniżaniu i upokarzaniu Ciebie, przez osobniki może po stokroć gorsze od Ciebie, jest z twej trony zbytecznym samobójstwem. :?

 

Bóg toleruje zło i dopuszcza jego istnienie
Zgadza się, więc jak można mówić,że gdy dzieje się zło, to dzieje się to wbrew woli Boga? i to wszechmocmenu, który w swej mocy, zdolny jest zapobiec każdemu złu? kiedyś fajnie to podsumował o dziwo pewien klecha w tv, że nawet gdy człowiek grzeszy, a Bóg to dopuszcza, to jest to zgodne z wolą Boga, gdyż Bóg wówczas chce, aby ten człowiek się nawrócił i doświadczył jego przebaczenia.

Chyba, że przyjmiesz, że ten Twój Bóg to taka bezmyślna fajtłapa, biernie poddająca się biegowi zdarzeń>to już Twój wybór, mnie nic do Twej wiary.

 

Skoro wszystko, co się zdarzy byłoby wolą Boga, to nasze grzechy też, więc mówienie o poczuciu winy nie miałoby sensu.
Refren, przede wszystkim nikt nie twierdził, że wiara to coś logicznego. Czy nazywanie miłością Boga, który szantażuje Cię piekłem, dla którego jesteś pionkiem, zabaweczką w jego gierce, a gdy nie spełnisz jego oczekiwań, skaże Cię na męki wieczne, za doczesne przewinienia, jest logiczne? zobacz na historie Hioba, Izaaka? I jeszcze porównaj z tą sytuacją jakiej Ty doświadczyłaś ze strony Twojego "przyjaciela". Sama wtedy powiedziałaś:"kij mu w oko, prawdziwy przyjaciel by mnie nie szantażował".. i co teraz ? czy Bóg był przyjacielem Abrahama, czy jest czyimkolwiek przyjacielem? Ty zapewne uważasz, że jest> Co nie? I jaka w tym logika? ;)

Po drugie czym innym jest poczucie winy jakie człowiek sam w sobie wzbudza , bo nie udaje mu się być takim jakim by chciał, a czym innym jest gdy to poniżenie przychodzi z zewnątrz, tak jak znów przyszło wczoraj do Lewiatanxxx, gdy ktoś inny wykorzystuje Twoją słabość, żeby Tobą manipulować dla swoich celów. Coś na wzór tego co Twój "kolega" chciał Tobie zrobić.

Więc jeśli zależy Ci na zupełnie logicznym wyjaśnieniu, to wystarczy przyjąć, to o czym wczoraj pisałam, że religia jest narzędziem do manipulacji ludźmi i wszystko zaskakuje.... Podkreślam- religia, nie mylcie tego z wiarą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy", nawet nie chciał się spotkać:/ Za to drugi się zgodził i jutro mam wizytę, może uda mi się umówić na tą spowiedź generalną.

 

Moja siostra miala tak silna nerwicę religijną ,że nawet księża przed nią uciekali . Bo jak jednego dopadła , to męczyła mu konia na maxa , apropo tego MIĘDZY INNYMI, czy Spowiedż świeta jest ważna , gdy ksiądz na zakończenie zastuka w konfesjonał nie trzy a dwa razy .

Już jej nie raz mówili , idż się lecz do psychiatry , nie zawracaj d... y ( chyba dupy ) , a jak dzwoniła do furty klasztornej to nawet jej nie odpowiadali . Bardzo cierpiała z powodu religijnych neurotycznych wątpliwości .

,,, jednak Bóg ją dziś wyzwolił z religijnych natręctw ,,, bo się o to modliła szczerze i żarliwie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze" ,tak mniej więcej pisał jeden ze świętych waszego Kościoła, bodajże Tomasz Morus.

 

 

Ciekawie ujęty pogląd na samobójstwo-ale tu faktycznie masz racje,bo w sumie co my rozumiemy? Nic-Jego zamierzenia sa inne od naszych."A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze"-100 % racja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nazywanie miłością Boga, który szantażuje Cię piekłem, dla którego jesteś pionkiem, zabaweczką w jego gierce, a gdy nie spełnisz jego oczekiwań, skaże Cię na męki wieczne, za doczesne przewinienia, jest logiczne? zobacz na historie Hioba, Izaaka? I jeszcze porównaj z tą sytuacją jakiej Ty doświadczyłaś ze strony Twojego "przyjaciela". Sama wtedy powiedziałaś:"kij mu w oko, prawdziwy przyjaciel by mnie nie szantażował".. i co teraz ? czy Bóg był przyjacielem Abrahama, czy jest czyimkolwiek przyjacielem? Ty zapewne uważasz, że jest> Co nie? I jaka w tym logika? ;)

Po drugie czym innym jest poczucie winy jakie człowiek sam w sobie wzbudza , bo nie udaje mu się być takim jakim by chciał, a czym innym jest gdy to poniżenie przychodzi z zewnątrz, tak jak znów przyszło wczoraj do Lewiatanxxx, gdy ktoś inny wykorzystuje Twoją słabość, żeby Tobą manipulować dla swoich celów. Coś na wzór tego co Twój "kolega" chciał Tobie zrobić.

 

Mnie Bóg nie szantażuje piekłem. Ani żaden ksiądz. Chodzę całe życie do kościoła i też wielokrotnie rozmawiałam z księżmi osobiście i nigdy żaden mnie nie "straszył" piekłem na kazaniu ani w rozmowie. Nie mam też lęków przed piekłem. Biblia jest pełna przesłania miłości Boga do człowieka. Księga Hioba jest dla mnie osobiście optymistyczna, bo na końcu Bóg wynagrodził cierpienia Hioba i to w znaczeniu ziemskim, dał mu zażywać ludzkiego szczęścia. Poza tym księga Hioba pokazuje, że to, że ktoś cierpi nie oznacza, że coś jest z nim nie tak i że to kara, a pomoc Boga może przyjść, kiedy się jej najmniej spodziewamy i nie mamy już sił.

Zauważyłam, że o straszeniu piekłem mówią zawsze ci, którym daleko do życia Bogiem, relacja z Bogiem raczej wyzwala od takiego lęku.

Mówienie o tym, że coś jest dobre, a coś złe, to nie jest poniżenie. Człowiek potrzebuje obiektywnych norm moralnych i to jest właśnie jego dowartościowanie, jesteśmy czymś więcej niż zwierzęta, którym wystarczy najeść się, czuć się bezpiecznie i się rozmnażać.

Problem w tym, że obecnie jest konflikt między powszechnie przyjętymi normami a wymaganiami wiary. Człowiek musi działać zgodnie ze swoim poczuciem sensu, z własną oceną sytuacji, z drugiej strony chce być w zgodzie z sumieniem, Bogiem i obiektywnymi normami. I tu jest problem, przed którym każdy musi stanąć - jak to sobie poukładać. Ci, którym bliżej do laickiego spojrzenia na świat zżymają się, bo wizja piekła czasem ich niepokoi, woleliby jakby nie było w ogóle pojęcia grzechu. Drugim jest ciężko, bo widzą, że odstają od ogółu, ciągle stykają się z przekazem, że szczęście to dużo seksu, życie w "zgodzie ze sobą" (czyli Twoją normą moralną jest to, co jest dla ciebie wygodne), w dodatku wmawia im się, że Kościół krępuje wolność kobiety itd. I w przypadku konfliktów religijnych trzeba wybrać, albo wypieram istnienie Boga (czego się nie da zrobić do końca) czy olewam naukę Kościoła - dla mnie to równanie w dół, ale jest się bardziej z pozoru dostosowanym społecznie i nie czuje się silnego konfliktu między sobą a światem - albo wybieram drogę rozwoju, wzbogacania relacji z Bogiem i pójścia pod prąd. Co z czasem przynosi poczucie wolności.

 

-- 09 gru 2014, 15:35 --

 

Może za łatwo mówię, o "wypieraniu" Boga, bo brak wiary może wynikać z różnych przyczyn i niektórzy są rzetelni i uczciwi wobec swojego rozumu, a i tak nie mają wiary.

 

Księga Hioba i historia Abrahama są trudne, bo dotykają samotności egzystencjalnej człowieka, kiedy jest przegroda między nim a innymi ludźmi i ich obrazem świata - człowiek staje się jakby szaleńcem i tylko Bóg może go uratować, bo ludzie nie dadzą mu oparcia. Tylko że moim zdaniem właśnie taka jest prawda, że człowiek w jakimś stopniu zawsze jest samotny. Ale też Kościół Powszechny ma sens, bo chroni przed skrzywionym obrazem wiary, jaki np. pojawia się w nerwicy. Jest różnica między szaleństwem wiary, a szaleństwem nerwicy czy psychozy. Z tych drugich trzeba człowieka sprowadzić do tego, co powszechne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam dzisiaj u księdza-egzorcysty. Wspaniały człowiek, rzadko takich się spotyka, naprawdę. Bardzo mi pomógł, miałam możliwość wyspowiadania się (spowiedź generalna). Rzeczywiście czuję się lżej, taka czysta i oczywiście pojawiają się takie myśli "a może zapomniałam czegoś powiedzieć?", ale szybko to ucinam, bo wiem,że to natręctwa. Duchowo czuję się o wiele lepiej. Najważniejsze to trafić na dobrego księdza, ja się wczoraj modliłam w tej intencji i rzeczywiście lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. W końcu jestem wolna od tych męczarni. W ogóle przedtem świat widziałam w takich ciemnych barwach, teraz czuję się, jakby ktoś zdjął mi z oczu kliszę. A co najważniejsze to jednak przed samą wizytą zdałam sobie sprawę, że nie idę po to, żeby doznać jakiegoś cudu, żeby nagle wszystkie choroby psychiczne mnie opuściły, ale żeby być bliżej Boga i rzeczywiście potem poczułam takie ciepło w sercu, uderzające gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sranie w Banie....

 

Gdy tak czytam niektórych z Was to już normalnie jest mi niedobrze.

Ego Życzymy źle koleżance ? Stary co Ty wogóle mówisz ? Ludzie.... Wy nie macie pojęcia o czym mówicie !!! AHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH

Co to za poglądy na samobójstwo ? ! Bóg nie chcę dla nic złego szczególnie tego żebyś się zabijał !!!!!!!!!

Księża są ludźmi i też popełniają błędy... Usłyszycie, że jakiś ksiądz jest pedofilem i od razu wiara Chrześcijańska jest zła.

Widzicie tylko złe cechy apostołów wiary, ale jak już robią coś dobrego to już nie.... Nie mogęęęęęęeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.

Grozi piekłem ? Tak, bo jak czynisz komuś źle to nic dziwnego. Sam jakbym widział, że ktoś komuś robi coś złego o bym nie stał bezczynnie.

Odkąd się zmieniłem czuję się zdecydowanie lepiej. Bóg mi pomaga na każdym kroku zaś jeśli Tobie brak skrupułów pomaga , to gratuluję.. Ludzie bez skrupułów zniszczą ten świat.

Tak samo brak sumienia. Nie musisz być wierzącym, żeby mieć skrupuły jak coś robisz źle to wiesz o tym.. Chyba, że jesteś w takim stanie, że czynienie zła już Ci nie przeszkadza.

 

Sam miałem jakieś pieprzone natręctwa, ale odkąd modlę się i czuję miłość do Boga jest mi zdecydowanie lepiej.

Ona ma szanse sie zmienić a Ty jej w tym nie pomagasz. Obiecuję Ci Lewiatanxxx z Bogiem nic Ci nie grozi.

 

A co z Cierpieniami ? Co z tego, że czasem mnie coś boli ? Jezus umiłował nas w naszym cierpieniu, w naszych niedolach. W takich stanach najbardziej czuję obecność Boga serio.

Bóg obiecał mi życie wieczne, dlatego walczę i się nie poddam. Nigdy. Bang

 

edit

 

 

Lewiatanxxx Tak trzymaj !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Refren, oczywiście, że szantażuje, tak samo jak Ciebie Twój "kolega" szantażował, to są analogiczne sytuacje >jeśli mówimy o tym katolickim Bogu> chyba, że uznajesz, że piekło nie istnieje? uznajesz?

W religii katolickiej każdy człowiek ma wybór, zwany "wolną wolą"- piekło albo niebo. Albo kochasz Boga i wypełniasz jego polecenia, znosisz pokornie wszystkie boskie zabawy Twoja osobą, niczym wierny Hiob i wtedy wędrujesz po śmierci do raju, albo olewasz Boga i jego przykazania i wówczas wędrujesz do piekła. To jest akurat dość proste. A że nigdy Ci żaden ksiądz, o niczym takim nie powiedział nie świadczy o tym, że piekła i szantażu nie ma. Ja słyszałam coś takiego wiele razy. Z resztą "bombardowanie miłością" to też jeden ze sposobów manipulowania ludźmi przez sekty-wszystkie, łącznie z sektą w jaką próbował Cię wciągnąć Twój kolega i łącznie z katolicką...A historia Hioba pokazuje dokładnie czym człowiek jest dla ponoć wspaniałego Jahwe- jest zwyczajnym pionkiem w jego rozgrywce jaką prowadzi z Szatanem:Na to rzekł Pan do szatana: Oto wszystko co ma, jest w twojej mocy, tylko jego nie dotyka! I odszedł szatan sprzed oblicza Pana.

A to, że Hiob nie cierpiał za karę, bynajmniej nie jest argumentem za dobrocią , sprawiedliwością i łaskawością Boga, tylko za jego... /cenzura/

 

To tyle na temat wiary, reszta o czym piszesz to już temat religii...

Mówienie o tym, że coś jest dobre, a coś złe, to nie jest poniżenie.
A kto tak twierdził, że jest?

 

Człowiek potrzebuje obiektywnych norm moralnych i to jest właśnie jego dowartościowanie, jesteśmy czymś więcej niż zwierzęta, którym wystarczy najeść się, czuć się bezpiecznie i się rozmnażać.
Wiesz skąd się biorą normy obiektywne? One są wypadkową norm subiektywnych. Nawet w Twoim Kościele... to czy praktykujący seks geje, albo rozwodnicy mogą chodzić do komunii, do wypadkowa prywatnych zdań biskupów tego Kościoła..

A prawdziwym poniżeniem dla wiernych jest traktowanie ich jak bezmózgowców, którym jeśli się powie jak psu "nie rusz", a on korzystając ze swojego rozumu i sumienia to ruszy, to znaczy, że się zezwierzęcił.... :lol:

 

Problem w tym, że obecnie jest konflikt między powszechnie przyjętymi normami a wymaganiami wiary
Chyba pomyliłaś wiarę z religią. Bo nie wiara, a religia, a dokładnie jej przedstawiciele roszczący sobie prawo do interpretacji woli Bożej, dyktują wiernym, kiedy mają odwiedzać świątynię, że mają utrzymywać swoich kapłanów i mają się ich słuchać.

 

Drugim jest ciężko, bo widzą, że odstają od ogółu, ciągle stykają się z przekazem, że szczęście to dużo seksu, życie w "zgodzie ze sobą" (czyli Twoją normą moralną jest to, co jest dla ciebie wygodne),
Kościelna propaganda w natarciu :mrgreen: ...ani nie łaknę seksu, ani nie uważam że szczęście to dużo seksu, ani nigdy nie było dla mnie priorytetem, aby żyć wygodnie i jeszcze uważam, że szczęśliwym można być bez seksu i bez życiowych wygód. Mało? To dodam jeszcze, że również ani nie ćpam, ani nie chleję, ani nawet papierosów nie palę i to wszystko bez korzystania z mundrościowej łaskawości darmozjadów w koloratkach. :P

 

w dodatku wmawia im się, że Kościół krępuje wolność kobiety
Ależ skąd. To perfidne kłamstwo feministek, że Kościół czegoś zabrania kobietom! Przecież wcale ich nie krępuje, w szczególności jeśli chodzi o dostęp do sakramentu kapłaństwa i urzędów kościelnych!

 

I w przypadku konfliktów religijnych trzeba wybrać, albo wypieram istnienie Boga (czego się nie da zrobić do końca) czy olewam naukę Kościoła
. Refren dla Twojej wiadomości: Krk nie jest nikomu do niczego potrzebny, żeby ten ktoś mógł wierzyć w Boga!

Jeśli postrzegasz to inaczej, to znaczy to tylko tyle, że Krk osiągnął swój cel i Cię zmanipulował. Po prostu spadłaś z deszczu- sekta twojego "przyjaciela", pod rynnę-czyli do Krk ... :(

 

 

 

Wy nie macie pojęcia o czym mówicie !!!
No to się pytam po raz kolejny czego takiego nie wiem w odniesieniu do tematu, co Ty wiesz? O konkrety pytam.

 

Co to za poglądy na samobójstwo ? ! Bóg nie chcę dla nic złego szczególnie tego żebyś się zabijał !!!!!!!!!
Po prostu boska perpektywa bywa dla człowieka nieodgadniona. :P

 

Usłyszycie, że jakiś ksiądz jest pedofilem i od razu wiara Chrześcijańska jest zła.
Nikt tak tutaj nie twierdził.

 

Widzicie tylko złe cechy apostołów wiary, ale jak już robią coś dobrego to już nie....
To jest kolejna nieprawda, to, że ktoś o czymś nie mówi nie znaczy, że tego nie dostrzega. Znałam paru klechów, którzy przejawiali pewne fajne cechy, co nie znaczy że z tego powodu, miałabym się przed nimi w jakikolwiek sposób płaszczyć. Nawet gdyby oni byli moralnie święci,to nie daje im prawa żeby kogokolwiek poniżać, czy nim manipulować.

 

Odkąd się zmieniłem czuję się zdecydowanie lepiej. Bóg mi pomaga na każdym kroku
I fajnie. Bez ironii, w pewnym sensie to Ci nawet zazdroszczę, bo mnie Bóg w niczym nigdy nie pomógł.

 

Nie musisz być wierzącym, żeby mieć skrupuły jak coś robisz źle to wiesz o tym..
Zgadza się, tym bardziej nie trzeba w tym celu słuchać mędrców w sutannach.

Zauważ, że sam podkreślasz, że pomógł Ci Bóg, a nie Kościół...gdybym była wszechmocnym Bogiem i ktoś z ludzi, próbował by ograniczyć swoimi słowami, moje działanie do jednego konkretnego Kościoła, to bym się po prostu poczuła zbeszczeszczona jako Bóg...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego pierwotnie miałem zamiar napisać długi i polemiczny post odnoszący się do twoich zarzutów wobec Boga formułowanych na podstawie samej tylko księgi Hioba... ale po 20 minutach wykasowałem całość. Wiesz dlaczego? Ponieważ mam wrażenie jakbyś albo 1)tej księgi poza samym początkiem nie znała i nie czytała po 2)nawet jeśli czytałaś to jakbyś dość ostro manipulowała faktami, aby poprzeć swoje nielogiczne i oskarżycielskie wywody, które niestety nawet według tej jednej tylko księgi, i tej jednej tylko postaci, nie mają żadnych podstaw. Zresztą w całym tym temacie, abstrahując od Hioba, swoją niewiedzę religijną, rekompensujesz arogancją i napastliwością - wobec wierzących, kościoła. Niewiedzę, którą kilku użytkowników ciągle ci wykazywało, a ty mimo wszystko szłaś w zaparte.

 

Mówisz, że byłaś katoliczką przez większość swojego życia, ale NAWET jak na tzw. niedzielną, letnią katoliczkę i tak masz zaskakująco małą wiedzę na tematy, w których się wypowiadasz. Nie wiem czy to wina braku katechezy, czy wina bardzo złej katechezy - niektóre teksty pachną jak niezłe herezyjki wzięte z gnozy. A czasami jak czytam twoje tu wypowiedzi mam wrażenie jakbym czytał nastoletnie zbuntowanego antyklerykała i do tego zafascynowanego satanizmem ;):roll:

 

Nie chcę dalej wchodzić z tobą w jakiekolwiek dyskusje w temacie wiary, ponieważ nie mają sensu, a nie z braku argumentów. Moim zdaniem świadomie prowokujesz i zaczepiasz (prawie na pograniczu trollingu). Nie dziwię także temu, że nikt już nie podejmuje wymiany zdań z tobą. O ile rozmowy z inaczej wierzącymi w obrębie chrześcijaństwa czy wręcz z wyznawcami innych religii mają gigantyczny sens (można się utwierdzić i dowiedzieć czegoś), tak "dyskusja" z tobą nie.

 

Tyle ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Refren, oczywiście, że szantażuje, tak samo jak Ciebie Twój "kolega" szantażował, to są analogiczne sytuacje >jeśli mówimy o tym katolickim Bogu> chyba, że uznajesz, że piekło nie istnieje? uznajesz?

W religii katolickiej każdy człowiek ma wybór, zwany "wolną wolą"- piekło albo niebo. Albo kochasz Boga i wypełniasz jego polecenia, znosisz pokornie wszystkie boskie zabawy Twoja osobą, niczym wierny Hiob i wtedy wędrujesz po śmierci do raju, albo olewasz Boga i jego przykazania i wówczas wędrujesz do piekła. To jest akurat dość proste.

 

Równie dobrze możesz powiedzieć, że istnienie kodeksu karnego jest szantażem. Owszem, może jest, dla ludzi, którzy lubią rozbój, kradzieże i zabójstwa. Ogólnie jednak ludzie wiedzą, że prawo jest dla ich bezpieczeństwa.

 

Dla mnie piekło jest rzeczywistością obiektywną (choć istnieje w innym wymiarze) i mówienie o nim nie jest straszeniem. Jeśli ktoś Ci mówi, w jeziorze jest taka a taka temperatura, taka a taka głębokość, poza tym są prądy, a kąpielisko niestrzeżone, to czy to będzie straszenie?

 

Poza tym, tak myślę: Jeśli wierzysz w Boga, to czemu chcesz grzeszyć? Jeśli uważasz, że jesteś w porządku i żyjesz zgodnie ze swoim sumieniem, a Kościół się myli, to czemu boisz się piekła? Jeśli uważasz, że Bóg i piekło nie istnieją, to czemu mówisz o szantażu?

 

Jeśli chodzi o księży, to żaden mi nie mówił, że jeśli nie zrobię konkretnie tego a tego, to trafię do piekła. Czytałam za to, że w momencie śmierci każda dusza jest otoczona niezwykłą miłością Boga i wiele z tych, które były daleko od Boga jeszcze się w tym ostatnim momencie nawraca i nie należy wyciągać pochopnych wniosków, że ktoś nie został zbawiony.

 

Ależ skąd. To perfidne kłamstwo feministek, że Kościół czegoś zabrania kobietom! Przecież wcale ich nie krępuje, w szczególności jeśli chodzi o dostęp do sakramentu kapłaństwa i urzędów kościelnych!

 

Litości, z pewnością to jest główny problem kobiet, że nie mogą być księżmi... Ksiądz to pewna rola, a nie władza i zaszczyty, których należy zazdrościć, kobiety i mężczyźni nie muszą pełnić w Kościele takich samych ról. Tak samo jak w wychowaniu dziecka, mężczyzna jest ojcem, a kobieta matką i wierzę, że nawet stado feministek, transów i gejów tego nie zmieni.

 

Chyba pomyliłaś wiarę z religią. Bo nie wiara, a religia, a dokładnie jej przedstawiciele roszczący sobie prawo do interpretacji woli Bożej, dyktują wiernym, kiedy mają odwiedzać świątynię, że mają utrzymywać swoich kapłanów i mają się ich słuchać.

 

Każdy może sam interpretować wolę Bożą, co do własnego życia, a nawet musi. To że trzeba iść do kościoła w niedzielę, to nie jest żaden dyktat, tylko wynika to z przykazania, poza tym jest to jakby kontynuacją szabasu, tylko w wersji chrześcijańskiej. Umiejętność świętowania niedzieli to przejaw kultury religijnej i higieny psychicznej, nikt na tym nie traci, wszyscy jakoś z tym żyją, tylko dla Ciebie to terror. Poza tym do kościoła możesz chodzić i codziennie, nikt Ci nie broni.

 

Księża pracują, pełniąc swoją posługę, z której korzystają wierni i to jest normalne, że muszą coś jeść i gdzieś spać oraz w coś się ubrać. Chrześcijanie się mają troszczyć o potrzeby Kościoła (patrz. Dzieje Apostolskie), co jest logiczne i sprawiedliwe, przeszkadza to jakoś głównie tym, których to nie dotyczy.

 

Co do "słuchania się", nie wiem jaki masz obraz stosunku księży z wiernymi, ale jakiś dziwny, typu dziecko-rodzic, że rodzic mówi dziecku, o której ma wrócić z imprezy i o której ma iść spać. To jakieś nieporozumienie. Ksiądz to nie jest też władca, który ma swoich poddanych.

Nie dostrzegasz w ogóle strony duchowej ani podmiotowości w wyznawaniu wiary, bez której wiara nie mogłaby istnieć.

 

I w przypadku konfliktów religijnych trzeba wybrać, albo wypieram istnienie Boga (czego się nie da zrobić do końca) czy olewam naukę Kościoła

Refren dla Twojej wiadomości: Krk nie jest nikomu do niczego potrzebny, żeby ten ktoś mógł wierzyć w Boga!

 

Rozdzieliłam te dwie rzeczy, ale myślę, ze Krk jest potrzebny, jeśli nie po to, żeby go uznawać, to po to, żeby się na niego wkurzać, sądząc z wpisów wierzących inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, uświadom sobie, że ja nikogo do dyskusji ze mną nie zmuszam. Standardowy wybieg jaki tutaj stosujesz, w tym momencie wobec mnie za zasadzie:"Ty gówno wiesz, więc nie będę z Tobą dyskutował" bez żadnego odniesienia się do tego co pisałam, skwitowany trzaśnięciem drzwiami, bynajmniej nie świadczy przeciwko mnie i nie robi na mnie żadnego wrażenia.

Mam nadzieję, że chociaż Ci ulżyło. ;)

 

Równie dobrze możesz powiedzieć, że istnienie kodeksu karnego jest szantażem
Bo jest. O tyle ten szantaż jest ponad tym boskim, że za winę grozi przynajmniej proporcjonalna do tej winy kara, a nie wieczne męki za brak udziału w niedzielnej eucharystii.

 

Dla mnie piekło jest rzeczywistością obiektywną (choć istnieje w innym wymiarze) i mówienie o nim nie jest straszeniem.Jeśli ktoś Ci mówi, w jeziorze jest taka a taka temperatura, taka a taka głębokość, poza tym są prądy, a kąpielisko niestrzeżone, to czy to będzie straszenie?
Ja nie mogę..., jak Ci ktoś przystawi lufę do głowy i powie, że jak nie zrobisz tego i tego, to pociągnie za spust, to też powiesz, że to nie jest szantaż, tylko informowanie o stanie rzeczywistym! a nie żadne straszenie?... :shock:

 

Poza tym, tak myślę: Jeśli wierzysz w Boga, to czemu chcesz grzeszyć?
Bo jeśli istnieje jakiś Bóg to go nienawidzę i w związku z tym sram na jego jebane zasady.Jeśli zdarza mi się zrobić coś dobrego wg jego nakazów, to tylko wtedy gdy ja uważam, że to jest ok.

Nie będę się płaszczyć przed.. /cenzura/, niczego temu... /cenzura/ nie zawdzięczam, poza ../cenzura/ życiem. Gardzę nim jak nikim innym.

 

Jeśli uważasz, że jesteś w porządku i żyjesz zgodnie ze swoim sumieniem, a Kościół się myli, to czemu boisz się piekła?
Bo mam wyprany przez sektę katolską mózg.Wierzenia religijne mają to do siebie, że ich prawdziwości nie sposób zweryfikować gdybyś nie wiedziała. :P

 

Jeśli uważasz, że Bóg i piekło nie istnieją, to czemu mówisz o szantażu?
Bo to czy piekło istnieje czy nie, nie ma żadnego znaczenia dlatego, że Kościół ten szantaż, tak czy siak, stosować może do manipulowania ludźmi i wykorzystywania ich do swoich celów.

 

 

Litości, z pewnością to jest główny problem kobiet, że nie mogą być księżmi.
Litości to ja proszę! Ty chcesz dyskutować o tym czy Kościół ogranicza kobiety, czy o tym czy kobietom to przeszkadza? Bo jeszcze wczoraj mi pisałaś, że to nie prawda, że Kościół to robi. Dziś odwracasz kota ogonem, i mi piszesz, że im to nie przeszkadza! Więc po pierwsze przestań się łaskawie wypowiadać za inne kobiety, po drugie przestań powielać bzdury wieszczone z ambon kościelnych.

 

Ksiądz to pewna rola, a nie władza i zaszczyty,
Bzdura. Wg katolicyzmu ksiądz dysponuje władzą wypływającą ze sakramentu jaki przyjął, czyli władzą sprawowania sakramentów, oprócz tego zgodnie z prawem kanonicznym Kościół jest instytucja hierarchiczną, a zatem ten kto stoi wyżej sprawuje władze na tymi którzy mu podlegają. Najwyższą władzę stanowi papież: Dlatego, z racji swego urzędu, posiada on najwyższą, pełną, bezpośrednią i powszechną władzę zwyczajną w Kościele, którą może wykonywać zawsze w sposób nieskrępowany. ,

a następnie są biskupi:Kolegium Biskupów, którego głową jest Papież a członkami biskupi na mocy sakramentalnej konsekracji oraz hierarchicznej wspólnoty z głową Kolegium i członkami, i w którym trwa nieprzerwanie ciało apostolskie, razem ze swoją głową, a nigdy bez niej, stanowi również podmiot najwyższej i pełnej władzy nad całym Kościołem.

Tę samą władzę wykonuje przez zjednoczoną działalność biskupów rozproszonych po świecie, która jako taka została przez Biskupa Rzymskiego zapowiedziana lub dobrowolnie przyjęta, tak żeby stała się prawdziwym aktem kolegialnym.

 

i wreszcie zwykli duchowni:Tylko duchowni mogą otrzymać urzędy, do wykonywania których wymaga się władzy święceń albo kościelnej władzy rządzenia.

 

Czy wystarczy Ci tyle przykładów rzekomej nie-władzy w Kościele?

 

kobiety i mężczyźni nie muszą pełnić w Kościele takich samych ról.
No pewnie, że nie muszą! nikt nie twierdził, że muszą. Jak dla mnie to naiwne katoliczki mogą być nawet dumne, z tego żeby robić za służące klechom i rodzić kolejnych wyznawców sekty. Tylko w sytuacji, gdy ktoś Ci powie, że Kościół ogranicza czy dyskryminuje kobiety, nie gadaj głupot, że to nie prawda. :P

 

To że trzeba iść do kościoła w niedzielę, to nie jest żaden dyktat, tylko wynika to z przykazania,
ha ha ha nie Nie no żaden dyktat! zwłaszcza, że nakazany przez przykazania kościelne, więc ustanowione przez sam Kościół. :mrgreen:

 

 

poza tym jest to jakby kontynuacją szabasu, tylko w wersji chrześcijańskiej.
I znowu.. A kto decyduje o tym co z tradycji żydowskiej należy kontynuować, a co nie?czemu katolicy wieprzowinką się zajadają?

 

Poza tym do kościoła możesz chodzić i codziennie, nikt Ci nie broni.
Ale nie o każdej porze, jak się uda to można do przedsionka wejść i po warunkiem, że robi się tam tylko to, na co właściciel pozwala i właściciel tego kościoła go nie zamknie...

 

Księża pracują, pełniąc swoją posługę, z której korzystają wierni i to jest normalne, że muszą coś jeść i gdzieś spać oraz w coś się ubrać
No oczywiście, jak w każdej sekcie, szamani nauczają, a wierni mają słuchać i płacić.Już o tym chyba gdzieś pisałam.

 

Chrześcijanie się mają troszczyć o potrzeby Kościoła (patrz. Dzieje Apostolskie), co jest logiczne i sprawiedliwe, przeszkadza to jakoś głównie tym, których to nie dotyczy.
Czy Ty w ogóle przeczytałaś co Ci wczoraj pisałam? rozumiesz , że każdego obywatela w tym kraju utrzymywanie tej sekty darmozjadów dotyczy?

Swoje prywatne pieniążki, to Ty se możesz wszystkie oddać księdzu, nawet kredyt możesz se zaciągnąć, żeby księżunio mógł sobie nowego merca kupić, ale mi nie pisz potem ,że Krk w kwestii finansowej różni się czymkolwiek od jakiejkolwiek sekty!

 

Co do "słuchania się", nie wiem jaki masz obraz stosunku księży z wiernymi, ale jakiś dziwny, typu dziecko-rodzic, że rodzic mówi dziecku, o której ma wrócić z imprezy i o której ma iść spać. To jakieś nieporozumienie. Ksiądz to nie jest też władca, który ma swoich poddanych.
Ależ jest władcą. Po prostu to, że żyjemy w miarę cywilizowanym kraju, chroni takich jak ja, przed spaleniem na stosie za nieposłuszeństwo, więc władza kościelna nie może tutaj w pełni rozwinąć swoich skrzydeł, najwyżej może mi zabronić przyjmowania komunii św.a wystarczy cofnąć się kilka wieków wstecz, by zobaczyć w pełnej krasie kościelne pazurki....Ot cała filozofia.

 

Rozdzieliłam te dwie rzeczy, ale myślę, ze Krk jest potrzebny, jeśli nie po to, żeby go uznawać, to po to, żeby się na niego wkurzać, sądząc z wpisów wierzących inaczej.
I przestań projektować kościelne fanaberie, na wierzącą inaczej. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Równie dobrze możesz powiedzieć, że istnienie kodeksu karnego jest

szantażem

Bo jest. O tyle ten szantaż jest ponad tym boskim, że za winę grozi przynajmniej proporcjonalna do tej winy kara, a nie wieczne męki za brak udziału w niedzielnej eucharystii.

 

Więc sama widzisz, że odczucie szantażu jest Twoim odczuciem subiektywnym. Kodeks karny akceptujesz i nie masz z tym problemu. A państwo ma środki przymusu i może je zastosować, Bóg nie ma żadnych środków przymusu. Z Twojej perspektywy każdy nakaz czy zasada związana z religią jest ograniczeniem Twojej wolności. Ale jest cała masa innych zasad, których przestrzegasz, takich jak przepisy drogowe, godziny pracy, płacenie za to co kupujesz itd. To jest dla Ciebie naturalne. Dla osoby wierzącej, chodzenie do kościoła jest czymś naturalnym i nie odbiera tego jako przymus. Są też osoby, które nie chodzą i to olewają i też nie czują się zmuszane. Odczucie szantażu moim zdaniem pojawia się

przy konflikcie wartości. Konflikt wartości nie jest niczym złym i każdy go miewa, chodzi o to, żeby go twórczo rozwiązać i się dzięki temu rozwijać.

 

Uważasz, że Bóg grozi karą nieproporcjonalną do win. Tylko że do piekła nie pójdzie nikt za brak udziału w jednej Eucharystii, tylko jeśli już, za brak udziału w skali życia, bo ten brak jest wyrazem permanentnego odrzucenia Jezusa. Jeśli ktoś np. mieszka na Syberii, gdzie nie ma kościoła ani księdza katolickiego i przez całe życie nie będzie przez to chodził do komunii, to nie jest to jego wina i nie pójdzie za to do piekła. Więc nie jest prawdą, że do piekła się idzie za samo niechodzenie do komunii.

 

Poza tym nie wiadomo kto i za co pójdzie do piekła, nie wiemy tego. Nie ma rozpiski, że za nieprzestrzeganie tego a tego paragrafu idzie się do piekła. Jest tylko ostrzeżenie, że za całkowite i ostateczne odrzucenie Boga idzie się do piekła, oraz wskazanie bardzo skutecznych dróg, jak tego uniknąć - a najlepsza to korzystanie z sakramentu spowiedzi i komunii, a za tym idą różne korzyści i skutki, dotykające wnętrza człowieka i jego życia, przemieniające jedno i drugie.

 

Ja nie mogę..., jak Ci ktoś przystawi lufę do głowy i powie, że jak nie zrobisz tego i tego, to pociągnie za spust, to też powiesz, że to nie jest szantaż, tylko informowanie o stanie rzeczywistym! a nie żadne straszenie?... :shock:

Bóg nie przystawia pistoletu do głowy. Nie zmusił Cię jak dotąd do praktykowania wiary. Poza tym daje całą masę zachęt i ten "pistolet" to piękno i miłość, których człowiek nie chce odrzucić, jeśli je pozna, doświadczy ich, zrozumie, że pochodzą od Boga. Nie jest tak, że praktykujemy wiarę, dlatego że boimy się piekła.

 

Bo jeśli istnieje jakiś Bóg to go nienawidzę i w związku z tym sram na jego jebane zasady.Jeśli zdarza mi się zrobić coś dobrego wg jego nakazów, to tylko wtedy gdy ja uważam, że to jest ok. Nie będę się płaszczyć przed.. /cenzura/, niczego temu... /cenzura/ nie zawdzięczam, poza ../cenzura/ życiem. Gardzę nim jak nikim innym.

Tak jest, że z niewolnika nie ma pracownika, człowiek musi działać zgodnie z własnym poczuciem sensu. Ale też istnieje dobro obiektywne i obiektywne normy moralne Każdy system moralny (prawie) zakłada w jakimś stopniu postępowanie zgodnie z obowiązkiem. Trzeba to sobie jakoś poukładać, znaleźć równowagę między jednym a drugim. Ktoś wierzący próbuje to zrobić poprzez relację z Bogiem.

Istnienie norm obiektywnych też zresztą można kwestionować. Ale jeśli masz pretensję do Boga, to znaczy że spodziewałaś się jakiegoś dobra od Niego, a otrzymałaś zło (takie masz poczucie). Więc w tym gniewie się wyraża wiara w dobro i zło. Dlatego według mnie w takim gniewie jest zawsze trochę nadziei.

 

Bo mam wyprany przez sektę katolską mózg.Wierzenia religijne mają to do siebie, że ich prawdziwości nie sposób zweryfikować gdybyś nie wiedziała. :P

 

Namawiasz autorkę wątku, żeby się wyzwoliła od religii, ale przyznajesz, że sama nie masz pełnego sukcesu na tym polu. Z jednej strony nie wiesz, czy Bóg istnieje czy nie, z drugiej go nienawidzisz. To nie jest konsekwentne, a nienawiść nie jest wolnością.

 

Poza tym niewłaściwie używasz pojęcia sekty. Jeśli chodzi o klasyczną definicje, jest to ruch religijny, który wyodrębnił się z którejś z religii przyjmując własne zasady doktrynalne.

 

W znaczeniu grupy destruktywnej sekta charakteryzuje się zwykle takimi cechami jak nieograniczona władza przywódcy, duży nacisk na gromadzenie pieniędzy, tym, że jednostka nie ma prawa zrezygnować z członkostwa, elementy doktryny po jakimś czasie brzmią inaczej niż na początku, grupa utrudnia swoim członkom kontakty z rodzinami, istnieje obowiązek zakładania rodzin wewnątrz grupy, istnieje ograniczenie dopływu informacji ze świata, promowana jest postawa wrogości wobec świata, grupa jest wrogo nastawiona do kształcenia pozareligijnego.

 

Litości, z pewnością to jest główny problem kobiet, że nie mogą być księżmi
Litości to ja proszę! Ty chcesz dyskutować o tym czy Kościół ogranicza kobiety, czy o tym czy kobietom to przeszkadza? Bo jeszcze wczoraj mi pisałaś, że to nie prawda, że Kościół to robi. Dziś odwracasz kota ogonem, i mi piszesz, że im to nie przeszkadza! Więc po pierwsze przestań się łaskawie wypowiadać za inne kobiety, po drugie przestań powielać bzdury wieszczone z ambon kościelnych.

Jeśli komuś jakieś ograniczenie nie przeszkadza, to nie jest to ograniczeniem. Chyba że wiemy lepiej od niego co jest dla niego dobre i najpierw mu wmawiamy, w jakim jest ucisku, a potem wyzwalamy.

 

Ale to, że kobiety nie są księżmi nie wynika z tego, że się zakłada, że by nie chciały. Tylko, najkrócej mówiąc, taką miał Bóg koncepcję, apostołami byli mężczyźni i to się kontynuuje. To jest sprzeczne ze współczesnym obrazem świata, w którym uważa się, że odmienność kobiety jest jej poniżeniem. I że musimy pana Boga we wszystkim poprawiać. To kłuje i chyba właśnie ma kłuć. Choć to, że np. kobieta nie będzie górnikiem, jakoś nikomu nie przeszkadza.

 

kobiety i mężczyźni nie muszą pełnić w Kościele takich samych ról.
No pewnie, że nie muszą! nikt nie twierdził, że muszą. Jak dla mnie to naiwne katoliczki mogą być nawet dumne, z tego żeby robić za służące klechom i rodzić kolejnych wyznawców sekty. Tylko w sytuacji, gdy ktoś Ci powie, że Kościół ogranicza czy dyskryminuje kobiety, nie gadaj głupot, że to nie prawda. :P

Myślę, że rodzenie dzieci wynika z innych przyczyn niż z potrzeby dostarczenia nowych członków dla Kościoła, a nawet myślę, że jest to rzecz naturalna i zawsze była. Co więcej tak jakoś jest, że to kobiety rodzą i ciężko to przeskoczyć.

 

Poza tym do kościoła możesz chodzić i codziennie, nikt Ci nie broni.
Ale nie o każdej porze, jak się uda to można do przedsionka wejść i po warunkiem, że robi się tam tylko to, na co właściciel pozwala i właściciel tego kościoła go nie zamknie...

 

Denerwuje Cię obowiązek chodzenia do kościoła w niedzielę, a z kolei w tygodniu denerwuje Cię brak możliwości chodzenia w pewnych godzinach (nocnych?). Ciekawe czy w tym samym stopniu denerwuje Cię, że codziennie trzeba chodzić do pracy, a sklepy w nocy są zamknięte.

Generalnie wkurza Cię każda zasada, norma czy zwyczaj związany z Kk.

 

Na więcej wątków już nie mam dziś cierpliwości odpowiadać.

Dobrej nocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

interesująca dyskusja, dobrze się czyta.

 

Tego jest tak dużo, że osobiście nie ogarniam tego xDDDDDDDDD

Kocham Was :D Ego Ciebie też. Kochaj bliźniego i nie krzywdź nikogo. A może kiedyś razem trafimy do pięknego miejsca zwanego niebem.

Temat jest o modlitwach a nie o rozważaniach Hioba i jego cierpieniu. Możemy założyć kolejny temat religijny - nie mam nic przeciwko.

 

Ego serdecznie zapraszam Cie na takie modlitwy , nie dlatego że sądzę, że potrzebny Ci egzorcysta, tylko nawet po to, żeby Cie przekonać

że Ksiądz Klecha też potrafi być miłym i zajebistym czlowiekiem. Znajdziesz też tam ludzi którzy wysłuchają twoich problemów i będę się szczerza za Ciebie modlić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko dlaczego plwający tak ochoczo "świętują" katolickie święta? Przecież nie obchodzą świąt żydowskich czy też muzułmańskich. Korzystają z dni wolnych od pracy, jakie gwarantuje im "moherowa" religia, zabobon i siedlisko pedofilii.
ochoczo ? kodeks pracy ustanawia, że nie pracuje sie dni wolne od pracy, jezeli mój zakład pracy jest zamkniety w Boze Narodznie, to mam sie włamywac do niego ? co do owych dni wolnych, zaiste nie rozumiem dlaczego nie ustanawiają wolnego takze w dni swiete innych religii, jak np. islam. Albo żeby byc konsekwentnym - w żadne świeta religijne. Jest to jedna z zagadek w kraju, w którym podobno KK ma wpływ tylko swoich wyznawców ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie przepadam, za katechetkami które mają całe wolne lato, ferie i wszystkie weekendy, oraz połowę każdego dnia w tygodniu. Nie lubię duchownych oficerów (sic!) którzy czerpią z tego tytułu same korzyści, dając wzamian jedynie swoje błogosławieństwo wojakom idącym na wojnę. Szkoda, że nie mówią, "idźcie i zabijajcie, Bóg z wami".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc sama widzisz, że odczucie szantażu jest Twoim odczuciem subiektywnym.
Nie, nie jest. Dla mnie tak samo kodeks karny jest formą szantażu jak i kodeks religijny.

 

A państwo ma środki przymusu i może je zastosować, Bóg nie ma żadnych środków przymusu
Taa wszechmocny Bóg bez środków przymusu..A piekło czym jest jak nie takim przymusem?

 

Ale jest cała masa innych zasad, których przestrzegasz, takich jak przepisy drogowe, godziny pracy, płacenie za to co kupujesz
Zgadza się, ale przestrzegam tych które, ja uważam że należy przestrzegać, a nie, że ktoś mi wyskoczy: masz robić to i to, niezależnie co o tym sądzisz, bo jak nie, to spłoniesz na wieki w piekle.

 

Dla osoby wierzącej, chodzenie do kościoła jest czymś naturalnym i nie odbiera tego jako przymus.
No, widać to, zwłaszcza po tekstach: ale dziś długo było, ale mi się nie chce iść, znów do tego kościoła...

Już Ci pisałam- przestań się wypowiadać za innych ludzi, w szczególności zaprzestań przypisywania innym, swoich własnych reguł opisu rzeczywistości.

 

Uważasz, że Bóg grozi karą nieproporcjonalną do win.Uważasz, że Bóg grozi karą nieproporcjonalną do win. Tylko że do piekła nie pójdzie nikt za brak udziału w jednej Eucharystii,
A niby czemu nie? :shock: jedno opuszczenie mszy nie zanieczyszcza Twojej duszy grzechem ciężkim, a 100 już tak? No ciekawa teologia, tylko chyba nie katolicka...

 

Więc nie jest prawdą, że do piekła się idzie za samo niechodzenie do komunii.

Nic takiego nie pisałam!

 

Nie ma rozpiski, że za nieprzestrzeganie tego a tego paragrafu idzie się do piekła.
Twój Kościół ma taką rozpiskę.

 

Już teraz bowiem, w tym życiu, jest nam dana możliwość wyboru między życiem a śmiercią, i tylko idąc drogą nawrócenia, możemy wejść do Królestwa, z którego wyklucza grzech ciężki

 

Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny"

 

Stwierdzenia Pisma świętego i nauczanie Kościoła na temat piekła są wezwaniem do odpowiedzialności, z jaką człowiek powinien wykorzystywać swoją wolność ze względu na swoje wieczne przeznaczenie. Stanowią one równocześnie naglące wezwanie do nawrócenia: "Wchodźcie przez ciasną bramę!

 

Do piekła idzie się więc za śmierć w każdym jednym grzechu ciężkim, którego się nie żałuje w chwili śmierci. Możesz wyrżnąć setki ludzi za życia i jeśli tego żałujesz Bozia wpuści Cię do raju, ale możesz raz nie pójść złożyć świątecznej ofiary i tego nie żałować i będziesz się smażyć w piekle.

To się nazywa boża pedagogika . :mrgreen:

 

Bóg nie przystawia pistoletu do głowy. Nie zmusił Cię jak dotąd do praktykowania wiary.
No ludzie , ale policja też nie stoi nad obywatelem z pistoletem i mu mówi rób to i to... :roll:

 

Nie jest tak, że praktykujemy wiarę, dlatego że boimy się piekła.
Znów się wypowiadasz za innych. Twoja sprawa, że Ty się piekła nie boisz- odważna z Ciebie dziewczyna :P , ale wystarczy popatrzyć na posty Lewiantanxx, a tam pisze jak byk:Ogólnie to od miesiąca mam jakieś lęki, że trafię do piekła...

 

Namawiasz autorkę wątku, żeby się wyzwoliła od religii, ale przyznajesz, że sama nie masz pełnego sukcesu na tym polu.
Że mnie się to do końca nie udało, nie jest żadnym ograniczeniem dla innych. ;)

 

Poza tym niewłaściwie używasz pojęcia sekty. Jeśli chodzi o klasyczną definicje, jest to ruch religijny, który wyodrębnił się z którejś z religii przyjmując własne zasady doktrynalne.
O co TY myślisz, że chrześcijaństwo to się, z powietrza wzięło? chrześcijaństwo wyodrębniło się z judaizmu przyjmując własne zasady doktrynalne...w początkach Kościoła chrześcijanie byli niczym innym jak jedną z klasycznych sekt w cesarstwie, obok żydów i wielu innych sekt...

 

W znaczeniu grupy destruktywnej sekta charakteryzuje się zwykle takimi cechami jak nieograniczona władza przywódcy,
No a papież, nie dość, że dysponuje nieograniczoną władzą, to jeszcze jest nieomylny w pewnych kwestiach!

 

duży nacisk na gromadzenie pieniędzy,
Czy trzeba coś komentować w odniesieniu do Krk? :mrgreen: Wiesz kto w Polsce jest największym posiadaczem ziemskim po państwie? ;)

 

że jednostka nie ma prawa zrezygnować z członkostwa,
Zupełnie jak w Krk.

 

elementy doktryny po jakimś czasie brzmią inaczej niż na początku
Zdarza się nawet w Krk.. inaczej się mówi choćby do dzieci, inaczej do dorosłych katolików.

 

grupa utrudnia swoim członkom kontakty z rodzinami,
Nie musi tego robić, skoro członkowie rodziny, też należą do grupy.

 

istnieje obowiązek zakładania rodzin wewnątrz grupy

Istnieje nawet w Krk. Na każde odstępstwo od tego obowiązku, czyli na małżeństwo katolika z niekatolikiem, Kościół musi wyrazić zgodę, niekatolik musi też obiecać, że nie będzie w przeszkadzał w katolickim wychowaniu dzieci, a katolik, że nie porzuci swojej sekty.

 

istnieje ograniczenie dopływu informacji ze świata, promowana jest postawa wrogości wobec świata, grupa jest wrogo nastawiona do kształcenia pozareligijnego.
Wystarczy poczytać sobie listy pasterskie hierarchów kościelnych, czy też ich inne publiczne wypowiedzi...:( A niech by ktoś wspomniał tylko o usunięciu religii ze szkół albo krzyży...

 

Jeśli komuś jakieś ograniczenie nie przeszkadza, to nie jest to ograniczeniem
Nie, to że komuś ograniczenie nie przeszkadza, nie znaczy, że tego ograniczenia nie ma.

 

Tylko, najkrócej mówiąc, taką miał Bóg koncepcję, apostołami byli mężczyźni i to się kontynuuje.
Tiaa, zwłaszcza, że w religii katolickiej za wyrażaniem i interpretacją wszelkich boskich koncepcji, również tych które się zmieniały w czasie, stoją wyłącznie mężczyźni...bardzo to "uwiarygadnia", wszystkie te "boskie" koncepcyje...

 

To jest sprzeczne ze współczesnym obrazem świata, w którym uważa się, że odmienność kobiety jest jej poniżeniem
Jeśli fakt odmienności kobiety, to jedyne "uzasadnienie" dla tego, że kobiecie odmawia się prawa, żeby mogła coś tam robić, to jak najbardziej jest jej poniżeniem i dyskryminacją.

 

Choć to, że np. kobieta nie będzie górnikiem, jakoś nikomu nie przeszkadza.
Mnie przeszkadza- ja lubię walić młotem, siekierą itd znów się wypowiadasz za innych. To raz. Dwa chyba nie chcesz powiedzieć, że kobiet nie dopuszcza się do pracy jako duchownych dlatego, że się zakłada, że nie są wstanie podołać fizycznie tej pracy? a może nie są w stanie podołać jej intelektualnie? :P

 

Ciekawe czy w tym samym stopniu denerwuje Cię, że codziennie trzeba chodzić do pracy,
Tak! to jeden z powodów dlaczego nie zamierzam nigdy pracować. :mrgreen:

 

a sklepy w nocy są zamknięte.
To już mniej , bo w ogóle nie lubię robić zakupów, tym bardziej w nocy, kiedy śpię. A i jeszcze uważam, że sklepy jeden dzień w tygodniu powinny być zamknięte- szkoda mi tych sprzedawców jebiących za marne gorsze cały tydzień. :(

 

Generalnie wkurza Cię każda zasada, norma czy zwyczaj związany z Kk.
Jak widać nie. Wkurza mnie każda norma, co do której nie widzę zasadnego powodu, aby obowiązywała.

 

Na więcej wątków już nie mam dziś cierpliwości odpowiadać.

Luzik i tak chyba na wszystko odpisałaś.

 

Tylko dlaczego plwający tak ochoczo "świętują" katolickie święta?

Ja niczego nie świętuję.

 

Katolicy powinni mieć dni wolne w święta katolickie
Mogą mieć, ale pod warunkiem, że nie-katolikom będzie przysługiwać taka sama liczba dni wolnych.A nie tak jak wczoraj polski Trybunał orzekł: jak jesteś żydem, muzułmaninem, to możesz się znęcać nad zwierzętami...:http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/225461-wyrok-trybunalu-konstytucyjnego-usankcjonowal-uboj-rytualny-ale-watpliwosci-moralnych-nie-rozwial Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×