Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przegrałam


Miodunka

Rekomendowane odpowiedzi

Mam adwokata, skoro zapowiadała się ostra walka, to było niezbędne, bo ja się do żadnej nie nadaję. Ale on też nie ma odpowiedzi, co zrobić z dziećmi, jeżeli nie będą się chciały przeprowadzić.

Gdyby były mniejsze, nie byłoby problemu. Ale za długo starałam się polepszyć stosunki z mężem i spóźniłam się.

 

Nie wiem czy taka organizacja mogłaby mi pomóc...

 

Ech, matka się oburza, zarzuca mi, że to wszystko za moim przyzwoleniem, że nie chce mi się o nich walczyć, że łatwo z nich rezygnuję, że w przyszłości mi będą to wyrzucać.

To takie niesprawiedliwe..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, minął już prawie rok...Jednak nie poddałam się, rodzina by miała do mnie pretensje, może nawet dzieci kiedyś...W lipcu było badanie u bieglych specjalistów zlecone przez sąd, psychologa i pedagoga. Zaraz po tym, jak chłopaki byli 3 tygodnie na wakacjach z mężem. W sierpniu przyszła opinia - mąż prezentuje niewłaściwe postawy, deprecjonuje matkę dzieci, więc nie może samodzielnie zająć się nimi. Ja - utraciłam kontrolę nad sytuacją, autorytet, więc też nie mogę się nimi zająć sama, zwłaszcza że dzieci się ze mną nie przeprowadzą, nie podporządkują. I - że rozwód stoi w chwili obecnej w sprzeczności z dobrem dzieci. Zalecono kuratora i terapię rodzinną. Druga rozprawa - w połowie stycznia. Resztką sił dotrwałam do niej, nastawiając się, że potrwa to wszystko jeszcze parę miesięcy, jakaś terapia rodzinna, ponowne badanie. Wynajęłam mieszkanie za radą prawnika, bo to miało być niezbędne, żeby  pokazać, jakie warunki będą  mieć dzieci, i żeby uzyskać rozwód. Już nie liczyłam na nic, chciałam jakiegokolwiek rozstrzygnięcia,  tylko rozwodu. Sędzia okazał się być z tych, ktorzy lubią szybko kończyć sprawy, z sensem czy bez. Oddalił pozew, czyli nie przyznał mi rozwodu. Ze względu na dobro dzieci. Wszystko ułożyło się najgorzej, jak mogło.

Będę pewnie składać apelację, czekam na uzasadnienie wyroku. Zanim to się rozstrzygnie, potrwa pewnie znowu z rok, półtora... Mieszkam dalej w kuchni, śpię na podłodze, nie mam dla siebie miejsca w tym domu. Czasem jadę do tamtego wwynajetegoieszkania, tam mam gdzie spać, swój kąt,  nawet ogródek, który podoba się dzieciom. Chciałabym się wyprowadzić, mieć normalne  życie, ale jeśli mam walczyć o dzieci, nie mogę nawet nocować poza domem. Nie wiem zupełnie, co robić. Po tym następnym roku koszmarego snu i tak dzieci się pewnie nie przeprowadzą. Powinnam się wyprowadzić, ale jak je zostawić? Jak dalej tu żyć, gdy już od dawna nie daję rady?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×