Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miodunka

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Miodunka

  1. Miodunka

    Przegrałam

    Cóż, minął już prawie rok...Jednak nie poddałam się, rodzina by miała do mnie pretensje, może nawet dzieci kiedyś...W lipcu było badanie u bieglych specjalistów zlecone przez sąd, psychologa i pedagoga. Zaraz po tym, jak chłopaki byli 3 tygodnie na wakacjach z mężem. W sierpniu przyszła opinia - mąż prezentuje niewłaściwe postawy, deprecjonuje matkę dzieci, więc nie może samodzielnie zająć się nimi. Ja - utraciłam kontrolę nad sytuacją, autorytet, więc też nie mogę się nimi zająć sama, zwłaszcza że dzieci się ze mną nie przeprowadzą, nie podporządkują. I - że rozwód stoi w chwili obecnej w sprzeczności z dobrem dzieci. Zalecono kuratora i terapię rodzinną. Druga rozprawa - w połowie stycznia. Resztką sił dotrwałam do niej, nastawiając się, że potrwa to wszystko jeszcze parę miesięcy, jakaś terapia rodzinna, ponowne badanie. Wynajęłam mieszkanie za radą prawnika, bo to miało być niezbędne, żeby pokazać, jakie warunki będą mieć dzieci, i żeby uzyskać rozwód. Już nie liczyłam na nic, chciałam jakiegokolwiek rozstrzygnięcia, tylko rozwodu. Sędzia okazał się być z tych, ktorzy lubią szybko kończyć sprawy, z sensem czy bez. Oddalił pozew, czyli nie przyznał mi rozwodu. Ze względu na dobro dzieci. Wszystko ułożyło się najgorzej, jak mogło. Będę pewnie składać apelację, czekam na uzasadnienie wyroku. Zanim to się rozstrzygnie, potrwa pewnie znowu z rok, półtora... Mieszkam dalej w kuchni, śpię na podłodze, nie mam dla siebie miejsca w tym domu. Czasem jadę do tamtego wwynajetegoieszkania, tam mam gdzie spać, swój kąt, nawet ogródek, który podoba się dzieciom. Chciałabym się wyprowadzić, mieć normalne życie, ale jeśli mam walczyć o dzieci, nie mogę nawet nocować poza domem. Nie wiem zupełnie, co robić. Po tym następnym roku koszmarego snu i tak dzieci się pewnie nie przeprowadzą. Powinnam się wyprowadzić, ale jak je zostawić? Jak dalej tu żyć, gdy już od dawna nie daję rady?
  2. Dziś upewniłam się co do tego, co mi chodziło po głowie od jakiegoś czasu - mam bulimię. Nie prowokuję wymiotów, nie jem jakoś dużo, ale wszystko się zgadza. Tak pomału się to rozwinęło. Staram się jeść jak najmniej, w dzień mi to wychodzi, ale wieczorem często tracę kontrolę i jem to, czego na pewno nie powinnam jeść, typu lody, orzeszki ziemne, chrupki kukurydziane. Potem znowu nic prawie nie jem. W zasadzie rzadko czuję głód, jak przechodzi, to nie czuję już potrzeby jedzenia. Najbardziej mnie dołuje, że już nie wiem, co i jak powinnam jeść, żeby schudnąć, a sobie nie zaszkodzić. Kiedyś zastosowałam dietę pż, i szybko schudłam. Potem stopniowo przestało to na mnie działać. Potem jadłam mało, nie podjadałam w momentach głodu, najwyżej wypijałam trochę mleka. I znowu schudłam. Potem znowu przytyłam i przeszłam na dietę paleo, po której ładnie schudłam. A potem znowu się do niej przyzwyczaiłam i przestała działać. Więc spróbowałam z produktami zbożowymi pelnoziarnistymi, płatkami itp., ale kiepskie były efekty. Więc wróciłam do niejedzenia węglowodanów złożonych, ale to już mi nie pomaga. W końcu doszłam do wniosku, że nie chudnę, bo po prostu przyjmuję za dużo kalorii w stosunku do mojego zapotrzebowania i muszę ich ilość zmniejszyć, nie chwilowo, ale trwale. No ale właśnie skojarzyłam, że wpędziłam się w problem. No i teraz nie wiem, co ja mam robić, bo próbowałam już tylu rzeczy:(
  3. Miodunka

    Przegrałam

    Mam adwokata, skoro zapowiadała się ostra walka, to było niezbędne, bo ja się do żadnej nie nadaję. Ale on też nie ma odpowiedzi, co zrobić z dziećmi, jeżeli nie będą się chciały przeprowadzić. Gdyby były mniejsze, nie byłoby problemu. Ale za długo starałam się polepszyć stosunki z mężem i spóźniłam się. Nie wiem czy taka organizacja mogłaby mi pomóc... Ech, matka się oburza, zarzuca mi, że to wszystko za moim przyzwoleniem, że nie chce mi się o nich walczyć, że łatwo z nich rezygnuję, że w przyszłości mi będą to wyrzucać. To takie niesprawiedliwe..
  4. Miodunka

    Przegrałam

    Tak, widzę też sama, że tak muszę zrobić. Nawet jeśli jakimś cudem sprawię, że będą mieszkać ze mną, jeszcze bardziej będą mnie nienawidzić. I cierpieć. Tak że powiem im, że nie będę ich zmuszać. Przy tym wiem, że on ich nie odda. Nie oddaje swojej własności i nie zmienia zdania. Nie wiem tylko, jak to formalnie zrobić, czy walczyć jednak o przyznanie opieki nad dziećmi, choć to będzie tylko teoretyczne, czy wnioskować o rozwód, z miejscem zamieszkania dzieci przy ojcu? To by chyba zamknęło w ogóle drogę do tego, żeby może kiedyś zamieszkały ze mną. Z drugiej strony, mąż pewnie raz dwa wystąpi do sądu o zmianę orzeczenia, skoro dzieci mieszkają z nim i nie chcą ze mną. Więc czy warto przechodzić przez tę okropną walkę w sądzie, w sumie na darmo...Muszę to szybko określić, bo pierwsza rozprawa jest w połowie maja. I dziękuję Wam bardzo za Wasze mądre słowa i wsparcie.
  5. Miodunka

    Przegrałam

    Mieszkam w Poznaniu. Podzwonię jeszcze w przyszłym tygodniu. Ale zdaje się są długie terminy dla nowych osób, w tej poradni na wrzesień, a w Katharsis powiedzieli mi, że 2 lata. Dość to absurdalne.
  6. Miodunka

    Przegrałam

    Dzieci znowu są agresywne wobec mnie, potem jest przez chwilę normalnie, i znowu to samo. Starszy syn rozmawiał dziś ze mną i twierdzi, że jeśli się będą musieli przeprowadzić, to tego pożałuję. I że on się nie przeprowadzi, nie ruszy się z miejsca. I co zrobię? Tak naprawdę główna rzecz, którą ma przeciwko mnie, to to, że "chcę"się przeprowadzić z nimi. Nie dam rady, nie wytrzymam tego. Może dać za wygraną, skoro tak ma być? I tak już mnie biją i wyzywają przy mężu, który stoi sobie i na to patrzy. Jeśli się uprą i nie przeprowadzą, to co ja mogę zrobić...Ale nie wiem, jak ja to przeżyję, czy jest szansa, żeby żyć po czymś takim, bez dzieci. Może lepiej odpuścić i spokojnie popłynąć z biegiem wody...I tak nic z tej walki mi nie przyjdzie. Nie wiem, co tu zrobić. Psychologa nie znalazłam na NFZ. Pewnie nie umiem szukać, sami prywatni. Do psychiatry idę we środę, wcześniej jej nie było. To naprawdę sytuacja bez wyjścia. A ja chciałam tylko uciec od niego, żeby się ratować. A i tak się nie uratuję.
  7. Miodunka

    Przegrałam

    Rozumiem, co masz na myśli. Jednakże myślę, że on ich nie odda, a oni nie będą chcieli się do mnie przeprowadzić. A ojciec daje im bardzo zły przykład stylu życia. Możliwe, że będę musiała jakoś znieść to, że oni nie są ze mną. Ale nie wiem, jak mam to zrobić. Właściwie to wszystko mnie przerasta i nie wytrzymam tego psychicznie.
  8. Miodunka

    Przegrałam

    Dzięki, poszukam:) Dużo by gadać o przyczynach rozwodu...Mąż po urodzeniu dzieci przestał się zupełnie starać o związek, zaczął mnie źle traktować. Manipulował zawsze, zresztą wszystkimi. Czułam się latami jak w pułapce bez wyjścia, no bo nie chcialam zrobić krzywdy dzieciom. Próbowałam setki razy naprawić relacje między nami, rozmawiać, dążyć do porozumienia, proponowałam terapię małżeńską, na którą się nie zgodził. Wszystko bez efektu. W końcu stwierdziłam, że muszę ratować siebie, bo dzieci potrzebują jednak żywej matki. Bardzo Wam dziękuję:) Będę zaglądać tu częściej, bo naprawdę mnie rozumiecie.
  9. Miodunka

    Przegrałam

    Macie rację, spróbuję jakoś się poskładać. Może jeszcze nie wszystko stracone. Wiecie, myślałam, decydując się na rozwód, że uciekam z pułapki, która mnie zabije, a wpadłam w następną... Ale może uda mi się jakoś wzmocnić. I może lekarka mi coś da skuteczniejszego, żebym się nie załamywała i nie płakała przy dzieciach... Dziękuję Wam, bardzo mi pomogłyście. Czy na forum jest jakieś miejsce, gdzie można się dowiedzieć o dobrego psychologa na NFZ? Prywatnie znam takiego, ale niezbyt mnie stać na terapię.
  10. Miodunka

    Przegrałam

    No już ponad miesiąc, chcialabym pójść do niej jakoś w tym tygodniu. Mam wsparcie, ale oni nie potrafią mi pomóc, rodzina kiepsko rozumie, że oni mogą nie chcieć się przeprowadzić, przyjaciele nie wiedzą, co poradzić na moją bezradność. I to, że nie wiem, jak to wszystko wytrzymam. Gdybym była silniejsza psychicznie, to bym pewnie dała radę, potrafiła być stanowcza itp. Ale nie jestem...
  11. Miodunka

    Przegrałam

    Dostałam SSRl, ale chyba niezbyt działa. Byłam w zeszłym tygodniu u psychologa, ale ta kobieta nie wzbudza mojego zaufania.
  12. Miodunka

    Przegrałam

    Ale co zrobić, żeby ten strach i niemoc mnie nie paraliżowały? Bo masz rację, tak właśnie jest. Ale nie wiem, co mam z tym zrobić. Tak, bardziej niż rozsądek. Mają dopiero 8 i 9 lat.
  13. Miodunka

    Przegrałam

    Ale ja nie jestem silniejsza. I nie wiem, jak do nich dotrzeć, skoro gry i słodycze są dla nich bardziej pociągające...
  14. Miodunka

    Przegrałam

    Tłumaczę, wcześniej nawet chcieli się przeprowadzić, ale nie dałabym rady finansowo no i chciałam się z nim dogadać, żeby wszystko przebiegło spokojnie. Ale się nie udało, z nim nie sposób się dogadać. I nastawił dzieci przeciwko mnie. Teraz się uspokoiło, ja z nimi o tym nie rozmawiam, on chyba też nie, ale to wróci. A ja wymiękam przy ich negatywnym nastawieniu, agresji, którą wykazują. Chodzę i płaczę. Nie powinnam, ale płaczę. Czuję, że ich nie przekonam, a przecież nie mogę na siłę ich zabrać, są już duzi. Nie widzę wyjścia. Nie wiem, po co walczyć w sądzie, skoro i tak przegram...Jestem za słaba psychicznie. A jak nie będą się chcieli przeprowadzić, nie wiem, co zrobię. Raczej tego nie wytrzymam.
  15. Miodunka

    Przegrałam

    Rozwodzę się. Najpewniej wygram. Ale mąż przekonuje dzieci, żeby z nim zostały, kłamiąc na mój temat i oferując im życie bez wymagań, przed komputerem, z paczką słodyczy...Więc wiem, że przegram, nawet jeśli wygram. Nie będą się chciały przeprowadzić. A ja nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Chyba nie poradzę.
×