Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój chłopak to NARKOMAN


88eldorado

Rekomendowane odpowiedzi

Dopóki uzależnienie od trawki w jakiś sposób nie da mu w kość, to z pewnością sam nie porzuci nałogu. Ja rzuciłem, bo wywołała u mnie prawdopodobnie psychozę, zakończoną szpitalem i boję się. Gdyby nie strach, to pewnie dalej bym palił.

- DOKŁADNIE !

U mnie było tak samo z alkoholem . Jak nie wyrżniesz porządnie ryjem o betonowy krawężnik i nie poczujesz bólu w trzewiach na wskroś ,to cię żadne odwyki , nauki księdza , ba Papieża nawet ,,, etc nie zmuszą do rzucenia swojego pieczołowicie karmionego idola . "Tylko to co boli , to uczy naprawdę " jak powiedział Kartezjusz .

Sam musisz zmusić sie do rzucenia ścierwa , a to jest tylko możliwe wtedy ,gdy umiesz docenić co juz straciłeś ,i co jeszcze musisz/ możesz stracić dzięki nałogowi. No i przede wszystkim zero kolesi od palenia / picia przynajmniej w pierwszym roku abstynencji .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W praktyce szanse 45-letniej kobiety, o ile nie dysponuje szczególnymi przymiotami (a nic nie wskazuje, by w niniejszym przypadku dysponowała), oscylują w okolicach zera.

---przesadzasz NN4V, .

to w takim razie powiedz mi jakie ma szanse 46 letni męski nałogowiec ? Zmotoryzowany , posiadający Mazdę 3 w gazie LPG z wycieraczkami Boscha ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W praktyce szanse 45-letniej kobiety, o ile nie dysponuje szczególnymi przymiotami (a nic nie wskazuje, by w niniejszym przypadku dysponowała), oscylują w okolicach zera.

---przesadzasz NN4V, .

to w takim razie powiedz mi jakie ma szanse 46 letni męski nałogowiec ? Zmotoryzowany , posiadający Mazdę 3 w gazie LPG z wycieraczkami Boscha ? ;)

Moim zdaniem też przesadza, myślę, że nawet jako 50latka miałabym szanse. Mało to rozwiedzionych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak niestety jest, widać to dobrze nawet po tym forum gdzie wydawałoby się, że ludzie są w temacie łebscy. Czyta się ,,nie na widzę swojej matki alkoholiczki'' ale już mało kto napisze tak o ojcu schizofreniku czy też w odpowiedzi komuś po dwutygodniowym chadowym tripie i opierdoleniu paru nadprogramowych asów.

Słabości, nikt ich nielubi u siebie wiec naturalnie piętnuje u innych. Mało kto nie ocenia tego wszystkiego po łebkach, nie ulega tej pokusie zajebistości i unosi się ponad tą pospulską przywarę, przed oceną kogoś a jeszcze mniej chyba aby przyznać, ze samemu jest się bezbronnym wobec siebie bo to uznawałoby, że jest się zdanym na kogoś, na kontrole zewnętrzna, jest się zjebanym a zjebany to może być samochód albo gdy sam o sobie tak mówię na swoich warunkach, nie może to wynikać z faktu który powiedziało mi życie czy ktoś. Mówię słaby - jak nie chce czegoś robić, jak nie chce wysiłku aby czegoś uniknąć, pracy i to nie tej najlżejszej z pozoru fizyczno-umysłowej, tylko tej najbardziej wymagającej - pracy nad samym sobą i całkowitej dekonstrukcji i odkrywania na nowo swojej osoby. Powiedzenie sobie prawdy, dojście do niej a to oznacza, ze wyjdą wszystkie zgniłe rodzynki z tej bułeczki i połowa jak nie więcej to to co zrobiła z nami słabość ale wyjdzie parę faktów do interpretacji i zrozumienia, ze człowiek z natury jest trochę zły i wyeliminowanie problemu nie będzie oznaczało końca bo to nie ustająca obserwacja siebie i innych aby żyć w stosunku do siebie dobrze co odbija się echem wobec innych

Psychopatologia - jeśli można powiedzieć, że ktoś ma predyspozycje np do malarstwa to też istnieje całkowicie inna strona talentów czyli talenty do robienia sobie źle. Skłonności genetyczne do braku rozwoju, całej tej auto destrukcji i tak dalej. Trzeba sobie powiedzieć, ze niektórzy są już nominalnie zaprogramowani do rozjebania się w powietrze i muszą włożyć podwójny wysiłek aby tego nie rozwijać na rzecz rozwijania w sobie tego co nam pomoże. Do tego ,,czym skorupka...'' i już mamy idealny materiał na katastrofę.

Dlatego niektórzy maja łatwiej, nie mają tak rozwiniętego auto-zajebania ale środowisko pomogło w robieniu sobie źle i tu samo wyeliminowanie ,,środowiska'' b.dużo pomoże. Wtedy pomaga to, że działa tylko ,,jakieś'' uszkodzenie mózgu i tego, ze będzie on do tego chciał wracać w formie ,,przyzwyczajenia'' wypracowane w sobie przez lata jako ta alternatywa dla przezywania tych nieprzyjemnych uczuć/informatorów.

Ludzki mózg jest przepotężny i historia pokazuje, ze nawet osoba skłonna do zajebek genetycznie, środowiskowa, która jest nieukształtowana, której została podważona w rola społeczna, własna męskości, po przez lata uzależnienia krzyżowego i nie sa to jakieś super odrębne przypadki, jest w stanie ostatnie dekady swego życia przeżyć w spokoju, szczęśliwie tylko trzeba mu pomoc aby nie-pielęgnował tego kim po części jest a zaczął pielęgnować to co nigdy w sobie nie rozwijał. Nawet Bukowski ostatnimi czasy nie pił, bo już tego aż tak nie potrzebował.

Niestety koledzy, miejsca, dotychczasowy tryb życia to pielęgnacja, to przypominanie, powracanie, przecieranie szlaku w mózgu na poziomie chemicznym, który odzywa się uczuciem ,,to bez sensu'' i tak dalej wiec należy tego unikać, nie dlatego że kolega namówi ale też dlatego, że wtedy uruchamia sie chemia w mózgu która działa na nasza niekorzyść. Dlatego to takie trudne, nie tylko dlatego,ze to podważenie kim sie po części jest i naturalnego ego które nam wybija, ze sie jest zajebistym, kultury która mówi wyżej, szybciej.

Nie da sie tez powiedzieć komu się uda, czy osobom prezentującym postawę ,,byka'' posiadającym w sobie wewnętrzna twardość, czy osobom wrażliwym u których objawia sie to poprzez nadmierne wewnętrzne przezywanie a niewywalanie emocji na wewnątrz, nie konfrontowanie się z nimi co przejawia sie agresja i atakiem na innych, nie na siebie. Wrażliwcy tez maja ciężko bo to doskonali auto-manipulatorzy ale tez często manipulujący innymi. Uparte byki to takie dość znane oficjalne emocje co tez umiejętnie rozegrane może pomoc.

Wrażliwiec w wyniku automanipulacji tez ma pewne narzędzia które po odpowiednim zarządzaniu pozwalają mu automanipulowac przeciw sobie ale w dobrym celu niejako torując wyjście.

I gdzie w tym wszystkim siła na ogarniecie tego co napisałem jak osoba uzależniona ma problem z prostymi emocjami, wszystko niejako wydaje jej się nieludzkim wysiłkiem i jest takim wysiłkiem a to wszystko jest długie, męczące i nieproste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 45 lat.

 

Przepraszam, zwykle określenie "chłopak" kojarzy mi się z nastolatkami/studentami.

To nie jesteś stara.

Jesteśmy mniej więcej rówieśnicami.

Nie marnuj sobie życia,

W praktyce szanse 45-letniej kobiety, o ile nie dysponuje szczególnymi przymiotami (a nic nie wskazuje, by w niniejszym przypadku dysponowała), oscylują w okolicach zera. Spędzenie reszty życia w samotności z powodu społecznie narzuconego negatywnego stosunku do jakiejś rośliny jest wg. Ciebie "nie marnowaniem życia"?

 

Nie do rosliny a do UZALEZNIENIA, od czegokolwiek: internetu, pornografii, seksu, alkoholu, telewizji, gier etc. Samo w sobie uzaleznienie jest zle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

88eldorado, wygląda na to, że Twój facet będzie nadal palił albo popalał, jest to sytuacja raczej trwała (nic się zasadniczo nie zmieniło od 13 lat). Musisz się zastanowić czy jesteś w stanie to zaakceptować czy nie. Jeśli tak, to możesz go wspierać w terapii i znosić ewentualne kolejne niepowodzenia. Jeśli nie, to pora się rozstać albo przebudować tę relację (na bardziej luźną).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W praktyce szanse 45-letniej kobiety, o ile nie dysponuje szczególnymi przymiotami (a nic nie wskazuje, by w niniejszym przypadku dysponowała), oscylują w okolicach zera. Spędzenie reszty życia w samotności z powodu społecznie narzuconego negatywnego stosunku do jakiejś rośliny jest wg. Ciebie "nie marnowaniem życia"?

 

Znalazła jednego, to znajdzie i drugiego. Jak widać szanse nie oscylują w okolicy zera, zresztą nie zawsze życie z kimś jest lepsze niż samotność, moim zdaniem nawet częściej samotność jest lepsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×