Skocz do zawartości
Nerwica.com

nieudacznik


nicknieważny

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem gdzie się podłączyć ze swoim problemem,więc tutaj,bo w sumie cierpię też na depresję.Rok temu leczyłam się psychiatrycznie-chciałam pozbyć się depresji i bezsenności.Odkąd pamiętam borykam się z tym pierwszym,czyli od jakichś 18 lat już.Jak sięgam pamięcią,pierwszy epizody depresyjne zaczęły się w 15 r.mojego życia.Choroba ta jest najprawdopodobniej wynikiem wychowywania się w domu z problemem alkoholowym i nie tylko.Mam specyficzną rodzinę-dysfunkcyjną.Rodzice są prostymi ludźmi,tak bardzo że nigdy nie wykazywali ambicji w żadną stronę.Skutkiem tego była niedbałość o rodzinę,którą założyli-zimą nie ogrzewali mieszkania,czasami brakowało chleba,gnieździliśmy się w małym mieszkaniu bez łazienki,za którą służył wychodek za domem i miska,w której braliśmy"kąpiel".Z wiekiem zaczęłam rozumieć,że jestem biedna,a co za tym idzie zawsze czułam się gorsza,zawsze stałam na uboczu,dzieci nie dawały mi żyć.Prócz tego nie było żadnego wsparcia psychicznego,wręcz przeciwnie,no i trzeba było brać na klatę pijaństwo rodziców,jakie miało miejsce całymi latami.Teraz jak sobie czytam różne artykuły to wiem,że mam syndrom DDA,ale uważam że nie o to chodzi najbardziej.Owszem,czułam się tak nic nie warta,że ciągle byłam zablokowana w każdym aspekcie mojego życia.Nie miałam znajomych,w szkole będąc nie potrafiłam skupić się na nauce,ale też nigdy nie byłam szczególnie bystra,Nie ma co się oszukiwać,jeśli ktoś jest inteligentny to na przekór wszystkiemu.Chyba moim największym nieszczęściem jest,że nie mam ścisłego umysłu,a na pewno nie jestem kreatywna.Zauważyłam,że znakomita większość ścisłowców jakoś sobie w życiu radzi.Ja nie.Robiłam co mogłam,na tyle ile sama potrafiłam-w każde wakacje zarabiałam poprzez jakieś sezonowe prace,ale oddawałam pieniądze rodzicom.Mimo wszystko zawsze ich bardzo kochałam,albo też po prostu miałam jakieś dziwne wyrzuty sumienia i poczucie obowiązku.Po szkole średniej poszłam na studia-niestety po pierwszym semestrze zabrano mi stypendium socjalne,nie umiałam się utrzymać bez niego-kompleksy,nieśmiałość,brak zaradności,życie w ciągłym strachu-rzuciłam studia i wyjechałam za granicę.Kilka razy.Za każdym razem wracałam po kilku miesiącach-nie wiem czemu,nie potrafiłam żyć za granicą,a zarobionych pieniędzy zainwestować w przyszłość-oddawałam rodzicom albo przesurmaniałam na szukanie pracy w Polsce.Wyjechałam raz do dużego miasta,ale depresja i totalny brak pewności siebie sprowadził mnie ponownie do domu.Znalazłam pracę,ale okazało się ,że po kilku dniach próbnych kto inny dostanie etat,a za przepracowane dni tylko mi podziękowano słowami.Nie poddałam się i znalazłam niedaleko swojej wioski pracę-cud! Jej podjęcie wiązało się ze szkoleniem za granicą.Pracę dostałam,przepracowałam ok,roku.Nie wytrzymałam klimatu tam-podjęłam jednocześnie studia,ale po jakimś czasie kazano mi wybierać,wybrałam pracę,jednak atmosfera się zagęszczała...Do tego stopnia,że się zwolniłam.Znów wyjechałam za granicę i wróciłam.Znalazłam pracę na kilka lat,tak bardzo mi na niej zależało i dawałam z siebie wszystko,że przypłaciłam to zdrowiem.Niestety pracując tam nie miałam sił na coś poza nią-szkoła,kurs etc,na nic...Kiedy posypały mi się śrubki zostałam zwolniona.Od roku siedzę na bezrobociu.W międzyczasie przepracowałam krótko w handlu,ale odeszłam bo nie ogarniałam tej fuchy.Problemy z koncentracją i bystrością umysłu były zbyt wielkie-dostrzegłam to właśnie wtedy,i pomimo że dawano mi szansę do końca,żebym wzięła się w garść i zaczęła w końcu myśleć,nie byłam w stanie.To przeważyło szalę.Nie myślę logicznie,jestem strasznie przymulona,pamięć mi bardzo szwankuję,jestem zahukana i zupełnie nie odnajduję się we współczesnym świecie.Do tego to zdrowie,które straciłam sprawia,że nie mogę fizycznie pracować.Byłam z ZUS-ie z wiadomym skutkiem.I tak siedzę.W domu rodzinnym.Nie mam pomysłu na siebie,przede wszystkim jestem mało rozgarnięta i mało obrotna,a chciałabym się czegoś nauczyć,tylko że nie stać mnie na naukę,a w dodatku mam problemy z rozumowaniem.Co ja mogę zrobić,bo mam ogromne myśli samobójcze,nie chcę dłużej żyć w tym marazmie i chciałabym zasnąć.Przekroczyłam 30 r.ż.Nigdy nie byłam w związku,już nawet o tym nie marzę.Nie mam żadnych marzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nicknieważny, nie martw się ja jestem większym nieudacznikiem niż Ty :mrgreen: A tak na serio to widzę wiele zbieżności z moim życiorysem przynajmniej jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne, rzucanie prac i problemy w odnajdywaniu się we współczesnym świecie, brak marzeń i doświadczeń związkowych. Może psychiatra, psychoterapeuta by pomógł ale trzeba najpierw w to uwierzyć i później regularnie chodzić, ale u mnie był z tym problem.

Mimo wszystko widzę że podejmowałaś sporo prób by coś zmienić w swym życiu choć często się nie udawało, może w końcu się coś zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×