Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wątek dla kobiet w ciąży lub dla planujących ciążę


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Lili, czyli nie miałaś wyższego poziomu lęku w czasie ciąży niż 'normalnie' ? A słyszałam coś, że poziom hormonów u kobiety moze 'dojść do siebie' nawet dopiero osiem miesięcy po porodzie :shock: I wydaje mi się, że skoro w czasie ciąży i tyle miesięcy po nim ten poziom hormonów jest podniesiony to że babka sie czuje jak przed okresem, czyli wzmożone lęki i podatność na głupie myśli :-| ... Ja ogólnie najczęściej w domu siedzę bo mam lekką agorafobię i w domu rzadko mam atak, ale zdarza sie, szczególnie zle właśnie przed okresem sie czuje jak hormony szaleją i wkręciłam sobie że przy ciązy będę mieć tak samo :/ A nie przerażał Cie poród, to, wogóle 'dziecko'.. nie przerażał Cie cały ten temat że będziesz mamą? Stosowałaś jakieś techniki uspokajające czy nie było to konieczne bo na tyle ok sie czułaś? Biedna, jeszcze te lęki i depresja po porodzie :( Boję sie tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, porodu wcale sie nie bałam, bo wiedziałam, że to będzie koniec tej męczarni ;) czyli ciąży. Ja bardzo chciałam urodzić naturalnie i się do tego przygotowałam, nauczyłam się techniki oddychania podczas skurczu, byłam pewna że dam radę urodzić i że przetrwam ten ból. I tak właśnie było, położna potem powiedziała że byłam bardzo dzielna :D Poród odbył się bez znieczulenia, trwał 7 godzin, 7 godzin bolesnych skurczów ale jak położyli mi synka na brzuchu i on tak patrzył na mnie spokojny z jednym okiem otwartym - piękne wspomnienie :smile:

Warto było się przemęczyć - te 9 miesięcy rozstrojenia hormonalnego. Mówią że ciąża to błogosławiony, cudowny stan. Ale z mojego punktu widzenia i chyba większości kobiet, to wcale tak nie jest. To bardzo trudny okres dla kobiety...

A to że będę mamą oczywiście że mnie przerażało ale to normalne, w końcu czekało mnie nieznane, nie wiedziałam jak to będzie ale z czasem, jak już dzidziuś był na świecie, wszystko się unormowało, przyzwyczaiłam się do zawodu "mama" i jest git ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też chciałabym mieć dziecko, na razie jest na to jeszcze za wcześnie by planować. Ale przecież może się zdarzyć nieplanowane.

Jak mam ataki, to wtedy sobie myślę, że nigdy nie będę mogła zajść w ciążę bo byłabym wyrodną matką. Że nie mogę pozwolić sobie na to bo w ciąży bym się przekręciła.

Teraz nie mam takich myśli, bo nie mam ataków :) Gorzej gdy one nadchodzą.

Myślę, że mam coś podobnego do tego co odczuwa Magda i chyba to normalne u każdej kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć dziewczyny!

dołączam do was jako "znerwicowana mamusia" oczekująca drugiego dziecka. Pierwsze dziecko urodziłąm osiem lat temu bez większych problemów, wprawdzie chorowałam juz wtedy na nerwicę ale nie zdawałam sobie z tego sprawy. Dopiero ok. dwóch lat temu dopadła mnie z ogromna siłą, wymioty, zawroty głowy, paniczny lęk, kołatanie serca, mogłabym tak wymieniac i wymieniac i od tamtej pory zaczęłam regularnie przyjmować leki: :lerivon, Xanax, Afobam, Sedam, Efectin i propranolol oczywiście nie wszystkie jednocześnie, Owszem trochę pomogło ale nie do końca. Na wakacjach odstawiłam wiekszość z tych lekow, bo postanowił, że postaram się o dziecko....obecnie jestem w ciązy tak ok 4 tyg.(tak przynajmniej wynika z moich obliczen). Odkąd zorientował się, że jestem w ciązy odstawiłam wszystkie leki.

No cóż muszę przyznać, że nie jest lekko, trochę mi słabo, kręci mi się w głowie, do tego dochodzą problemy żołądkowe...ale narazie jakoś daje radę. Chodzę do pracy, opiekuję się synkiem...przeraża mnie tylko myśl, że muszę wytrzymać tak 9 m-cy. Moj psychiatra powiedział mi, że w razie ataku mogę wspomoc się Afobamem, natomiast ginekolog twierdzi, że trzeba przetrzymac pierwsze trzy m-ce a potem można brac psychotropki...

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

 

przez dluzszy czas nie zagladalam na topik bo nie bylo odzewu. cisza jak maiekm zasial. az tu dzis patrze a tu ku mojemu zdziwieniu :D kilka nowych postow. witam wszystkie serdecznie.

ja tez sobie jakos radze. szczerze mowiac myslalam ze bedzie o wiele gorzej. nie wiem co jest grane? czy to dziecko daje mi ta silE? :smile: obecnie czekam na pierwsze solidne kopniaki a za 2 tyg byc moze poznam plec naszego malenstwa :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Antydepresanty niebezpieczne dla ciąży

29-09-2009 08:29

 

SSRI · inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny · depresja · antydepresanty · wady wrodzone · wady serca · ciąża

 

Stosowanie leków antydepresyjnych w czasie ciąży jest związane z podwyższonym ryzykiem jednej z wad serca u dzieci - ostrzegają duńscy badacze. Co ciekawe jednak, ryzyko dotyczy głównie kobiet, które na początku ciąży zmieniają stosowane wcześniej leki na nowe.

 

Autorzy studium, pracujący na uniwersytecie w Aarhus, przeanalizowali losy ponad 400 tys. dzieci urodzonych w latach 1996-2003 oraz ich matek. Głównym celem badaczy było ustalenie ewentualnego związku pomiędzy występowaniem wrodzonych wad serca oraz stosowaniem selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI) - popularnej klasy leków przeciwdepresyjnych.

 

Jak wykazała analiza danych epidemiologicznych, stosowanie SSRI powodowało dwukrotny wzrost ryzyka wystąpienia wrodzonych wad przegrody serca. Prawdopodobieństwo wystąpienia defektu wzrastało jednak do ponad 400% w stosunku do populacji niestosującej tych leków w przypadku, gdy przyszła matka zdecydowała się na zmianę stosowanego antydepresantu w ciągu pierwszego trymestru ciąży.

 

Choć przytoczone dane brzmią zatrważająco, należy pamiętać, iż łączny odsetek dzieci rodzących się z defektami przegrody serca pozostawał stosunkowo niski i wynosił od 0,9% dla dzieci kobiet przyjmujących jeden SSRI do 2,1% dla potomstwa matek, które stosowały więcej niż jeden lek z tej grupy. Częstotliwość występowania tej samej wady u dzieci, których mamy nie przyjmowały SSRI, wynosiła 0,5%.

 

Podsumowując, ryzyko związane ze stosowaniem SSRI wygląda na bardzo niskie, a do tego musi ono skorygowane o ryzyko związane z samym występowaniem depresji w czasie ciąży, interpretuje wyniki studium jego autor Lars H. Pedersen. Badacz zastrzega jednak, że konieczne jest przeprowadzenie badań, w których analizie poddanych zostanie większa liczba matek oraz dzieci, a także szczegółowo ustali się poziom niebezpieństwa związanego ze stosowaniem poszczególnych leków.

 

http://kopalniawiedzy.pl/SSRI-inhibitory-zwrotnego-wychwytu-serotoniny-depresja-antydepresanty-wady-wrodzone-wady-serca-ciaza-8606.html

 

 

Za znalezienie art. dziękuję użytkownikowi aree1987

 

Tyle w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w sumie wydająca się naturalną korelacja. Można ją też zinterpretować w drugą stronę. Skoro ktoś zmieniał w trakcie ciąży to może znaczy to, że było bardzo źle z psychiką. A skoro ktoś bym unormowany jak napisała Eva79 i nie zmieniała to wtedy ryzyko spada. Ale nigdy nie jest tak niskie jak u osoby bez problemów z psychiką. Nie ma porównawczego badania co się działo z kobietami z podobnymi problemami które nie brały leków. Może wtedy ryzyko byłoby np. 10 razy większe? To by bardzo dużo mogło wyjaśnić. A tak to ze względów statystycznych mamy tylko korelację w której warunkach nie wiemy co jest przyczyną a co skutkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik, ehh wiesz co dla mnie to jak z alko, jedne piją w ciąży na umór i rodzą zdrowe dzieci, ale większosc kobiet nie pije bo wie, że to może zaszkodzić.......wiem, ze czasem branie leków jest dla dziecka lepsze niż mama w potężnym ataku nerwicy, ale po raz kolejny piszę: świadome planowanie, zachodzenie w ciążę i jednoczesne branie leków, barnie ich podczas ciąży - jest dla mnie nieodpowiedzialne.

Inaczej, gdy kobieta "wpada", lub w trakcie ciąży zdarza się epizod depresyjny itd......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm odpowiem w sposób drażliwy. Ile znasz osób leczących się z dobrym skutkiem z użyciem alko? Jaki znasz skutki tetragenne alko a jakie leków i jakich (bo jasne, że są takie).

 

To co piszesz o wpadce czy epizodzie już po.. nie tylko depresyjnym. Wtedy co począć? Brać leki? Nie brać? Usunąć ciążę (pewnie mnie zaraz ktoś tu zabije w imię miłości bliźniego). Ja uważam, że trzeba posłuchać dobrego lekarza który oceni co brać i czy brać.

 

 

 

Są też osoby które całe życie będą coś brać. Owszem jest invitro, jest opcja odstawienie leków. Ale to już powinien lekarz zdecydować. Nie decydujmy za kogoś. Raz piszesz, że dwukrotne zwiększenie ryzyka przez zajście w ciążę po 30 Cię nie przekonuje a innym razem komusz mówisz, że przez to podobne zwiększenie ryzyka (przy wielu lekach) lepiej zrezygnować z dzieci?

 

Nie mówię tu o sytuacji takiej, że ktoś bierze i np. za 2 lata najprawdopodobniej skończy kurację. To lepiej wtedy planować. Jeżeli to miałaś na myśli to zgadzam się jak najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik, nie zrezygnować zdzieci tylko najpier myśleć o nich a nie o sobie, najpier wię podleczyć na tyle ażeby nie brać leków a potem pomyśleć o dzieciach.

 

Ryzyko jeśłi chodzi o późne porody zwiększa się po 35 roku życia a nie po 30...do 35 roku życia powikłania i ich szanse są dokłądnie takie same jak u 27 latki :)

http://mediweb.pl/womens/wyswietl.php?id=296

http://www.zapytajpolozna.pl/planowanie-ciazy/artykuly/planowanie-ciazy-po-35-roku-zycia.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli liczycie się z tym, że nigdy nie będziecie mieć dzieci?

 

 

Linka - już Ci pisałem - przeczytaj. Mówię o pierwszej ciąży. Zresztą w tych informacjach które zacytowałaś właśnie pisze np., że ryzyko zespołu Downa rośnie właśnie prawie 2 razy. Choć akurat nie wiem skąd te dane są. Ale czy idąc tym tropem możemy komuś powiedzieć, że jak nie zaszedł do 25 roku życia w ciążę to już nie powinien zachodzić. Bo to nieodpowiedzialne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik, nie, liczę się z tym, że wyjdę z nerwicy - dla mnie to oczywiste.

 

Każdy zrobi tak jak będzie uważał za słuszne, po konsultacji z lekarzem (mam nadzieję), ale posiadanie dzieciątka "bo ja chcę". albo "bo mnie wyleczy z nerwicy" sam wiesz, ze to chyba nie tak.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja planuję dziecko miec do 25 roku życia. Nie liczę na to że kiedyś wyjdę z nerwicy, choc mam taką nadzieję bo wiem, że to jest do zrobienia. Na dzien dzisiejszy nie biorę lekow a ataki mam co pół roku mniej więcej. Ale chce dojsc do jeszcze lepszego stanu, aby dać mojemu dziecku pełnię spokoju.

p.s. Moja mama urodziła zdrową córkę mając 39 lat ponad i lekarze powiedzieli ze dzieci rodzone póżno mają wyższe IQ z natury i lepiej sie uczą, co w sumie sie sprawdziła bo siostra ma same 5 i 6 w szkole, a ma 10lat.

Ryzyko Downem jest zawsze, choc faktycznie kolo 40 rosnie, ale nie u 30latek :) ja zamierzam miec dziecko do 25lat, chociazby dltego ze moj orgnizm lepiej to zniesie, 20-25 lat to najlepszy czas na rodzenie (biologicznie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik, nie, liczę się z tym, że wyjdę z nerwicy - dla mnie to oczywiste.

 

Każdy zrobi tak jak będzie uważał za słuszne, po konsultacji z lekarzem (mam nadzieję), ale posiadanie dzieciątka "bo ja chcę". albo "bo mnie wyleczy z nerwicy" sam wiesz, ze to chyba nie tak.....

 

No to co do tego to się zgadzamy w 100% :)

 

 

Tak ogólnie z Madzią też widzę, że doszliśmy do kosensusu. :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Znaczy może poza tymi ryzykami. Pokaż mi źródła statystyczne z których wynika, że dopiero u 40-latek rośnie??? Ono rosnie znacznie wcześniej - a po 40 rośnie dramatycznie mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestniku mój drogi, ryzyko wystąpienia Downa u dziecka jest nawet w przypadku 15, czy 20 latki. Niestety, 'na starosc' wzrasta, ale są tez plusy póznego macierzynstwa z tego co lekarze mówią i z tego co sama obserwuję .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że jest. A czy ja mówię, że nie? Tyle, że dużo mniejsze niż po 30-tce, a wielokrotnie niż później. Zajrzyj to tabelek to zobaczysz jakie jest kiedy wśród jakich grup ludzi.

 

Szukanie plusów późnego macierzyństwa to jak szukanie plusów kupienia dziurawego garnka. Że np. druga dziura już mało zaszkodzi. Że już pewnie poobijany więc nie trzeba uważać, etc. Podaj jakieś konkrety - bo jakieś plusy są napewno - ale słowa które piszesz może ktoś odebrać, że plusy przeważają tu nad minusami.

 

Jest - tyle, że u 20-latki a u 30 latki mocno się różni. A przy znacznie wyższym wieku to już baaardzo się różni. Madziu - to nie jest tak, że jak ktoś ma 15 czy 20 lat to ma gwarancję, że urodzi dziecko bez downa. Absolutnie nie. Tylko w okolicy 30-tki 5 lat będzie to dwa razy BARDZIEJ prawdopodobne. Taka jest idea statystyki. Słowo kluczowe to BARDZIEJ. Nie znaczy, że do 30 nie ma szans a powyżej są.

 

Gdyby nie było szansy urodzenia dziecka z downem w wieku np. 27 lat to jak by po dodaniu 5 lat było dwa razy bardziej prawdopodobne to nadal nie byłoby szansy. Bo 2*0 = nadal 0. A nawet za wiele lat to 10*0 to byłoby zero.

 

Nie bawmy się tu w takie przepychanki słowne bo to nie ma sensu. Wystarczy spojrzeć w wyniki znanych organizacji badających zdrowie i problem się rozwiewa, bez względu jak bardzo nie zauważymy co ktoś tu napisał albo jak bardzo coś nadinterpretujemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestniku, ale ja sie zgadzam z Tobą co do tabel i statystyk :) W pełni sie zgadzam, jest tak jak piszesz. Ale wypiszę Ci plusy póżniejszego macierzyństwa, które to zaobserwowałam u mojej mamy (jak wspomnialam miala juz ponad 39lat rodząc córkę). A wiec:

-większa świadomosc macierzyństwa, jako 'instytucji'

-dziecko najczęściej jest zaplanowane, bez przypadku, ciąża jest z góry planowana i kobieta ma już urlop, spokoj, jest w pelni gotowa psychicznie na ciążę i porod

-sytuacja materialna kobiet pod 40 jest często lepsza niż tych pod 20 czy często nawet pod 30

-dziecko w póżniejszym wieku odejmuje kobiecie lat, znowu ma wigor i energię, czuje sie młodo

-kobieta pod 40 ma już często ajkies dziecko/dzieci więc- doswiadczenie! Bardzo wazne w wychowaniu

często mozliwosc poświecenie większej ilosci czasu dziecku, kobieta ok 20-30lat jest w szczycie kariery, kobieta kolo 40lat często już ma dystans do pracy

-no i to co mówią lekarze, dzieci rodzone pozniej mają wieksze IQ i lepsze predyspozycje do nauki

 

Jest tych plusow, co ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanawiam się czy jak sie ma zaawansowaną nerwice, depresje, to czy nie najlepszym wyjściem dla kobiety rodzoncej jest cesarka?? Moja siostra miała cesarke cała akcja porodowa nie trwała dłużej niż 20 min.Znieczulenie bez usypiania (wiadomo trzeba później leżeć z 5 dni jak nic) A w pełno objawowej depresji i tak się tylko i wyłącznie leży wiec bez różnicy. Zastanawiam sie jaka doumentacja jest potrzebna żeby dostać skierowanie na ten rodaj porodu?? no i nic sie nie rozciąga :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×