Skocz do zawartości
Nerwica.com

Utrzymywanie się (finanse a nerwica)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedzcie szczerze - bo mnie to bardzo nurtuje - na swoim przykladzie:

jak w nerwicy - w lęku napadowym - w fobii spolecznej -

Z CZEGO ŻYJECIE?

KTO WAM POMAGA W UTRZYMANIU?

Z CZEGO KUPUJECIE LEKI?

 

Proszę uprzejmie - odpowiedzcie mi - bo ja żyję na "łasce" rodzicow - i chciałabym sie pocieszyć - jak jest gdzie indziej... :(

 

Edit tytułu (CapsLock) i postu (interpunkcja).//MaRiAnEk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to narazie jestem na zwolnieniu i mam kase z pracy do ktorej nie mam juz po co wracac bo zatrudnili kogos na moje miejsce.wynajmuje mieszkanie,utrzymyje siebie i dziecko i korzystam z pomocy przyjaciol a glownie mojego taty.szukam jednak innej bo dlugo w domu nie zamierzam siedziec,nie wyobrazam sobie,ze spedzam w nim cale dnie i narazie stopniowo robie sobie male spacerki by za kazdym razem udwodnic sobie,ze nic sie nie dzieje,nic sie nie stanie i wszystko jest ok.ciezko jest i kazde wyjscie to dla mnie wyczyn,mysle jednak,ze jak tak powychodze z 1000 razy to w koncu uwierze,ze daje rade i jest to calkiem normalna czynnosc jak niegdys.na rente nie licze,potrzebuje zajecia w postaci pracy bo tylko skupienie sie na czyms innym i koniecznosc oraz obowiazek jest w stanie pokonac moja nerwice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga nerviko!

Jakies 4 lata temu nie mialam domu (moja matka wyrzucila mnie jak psa na prog)bylam praktycznie bezdomna nigdzie nie zameldowana .Nie udalo mi sie ukonczyc studiow z tego powodu,mialam dobra prace ktora rowniez stracilam-zostalam zwolniona.Tulalam sie od kolezanki do kolezanki i wynajmowalam mieszkanie po mieszkaniu.Bywalo ze nie mialam co jesc taka prawda wtedy wlasnie nerwica mnie zaatakowala.Pozniej poznalam mojego obecnego meza ktory bardzo mi pomogl.Teraz mam prawdziwy dom i malutka coreczke-ale ciagle w glebi serca boje sie ze to strace ze znowu zostane na progu bez niczego,nikogo,boje sie samotnosci-chociaz wiem ze teraz nie musze sie niczego obawiac.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zyje na utrzymaniu swoich rodzicow a dokladnie na utrzymaniu mamy ktora nie pracje a jednak bardzo mi pomaga, do pracy nie jestem zdolna jeszcze isc ale jak sie podlecze to wtedy sie nad tym zastanowie , na razie ide na studia bo siedzenie w domu nie pomaga w chorobie a jedynie pogarsza stan!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dżejem rente socjalna mozna uzyskac-gdy udowodni sie zachorowanie przed 18 rokiem zycia-badz przed 25 r zycia jesli sie wydarzylo w trakcie nauki. Nie mam na to dokumentow.

Jovita to jak to jest? mama nie pracuje ale utrzymujecie sie w dwojke? a poza tym na studia tez trzeba miec pieniadze-chyba ze dzienne no i..trzeba dojechac na nie.....a jak sie ma agorafobie?....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nervika, moja mama nie pracuje moj tata nie zyje , utrzymujemy sie z renty rodzinnej , moja siostra pracuje i moj ojczym tez pracuje ktorego nie trawie i nigdy nie strawie! pomaga nam i za to jestem mu wdzieczna , ale tak jak napisalas nie chce byc na lasce rodzicow bo kupa kasy na mnie leci!! psychiatra- 70 zl , terapie jaies 100-200 zl miesiecznie , do tego leki , benzyna do samochodu ( bo boje sie jezdzic sama w dodatku autobusami), do tego dentysta i kardiolog - wszystko prywatnie oraz masaze -300 zl 10 dni!! bo plecy mi siadly!! juz nie mowiac o neurologu i alergologu...

 

chce sama na siebie zarobic!! racja ide na studia i musze dojezdzac autem bo w autobus nie wsiade , dlatego mama bedzie musiala mnie wozic 3 razy w tygodniu bo ide zaocznie , za studia nie bede musiala placic bo dostane stypendium bo mamy male dochody wiec 1200 zl dostane ze stypendium , a dalsze 700zl ma mi dac babcia bo na pewno nie poszlabym na studia gdyby nie babcia!!

 

a jesli chodzi o agorafobie to wspolczuje bardzo , mi ciezko jest wychodzic z domu z powodu lekow i dusznosci wiec po trochu wiem co czujesz , moze niedokladnie ale podejrzewam..

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:07 pm ]

acha dodam ze jest nas czworka : ja , siostra , mama, brat i ojczym! ale jakos dajemy rade , trzeba innego wyjscia nie ma!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovita DZIEKUJE CI za odpowiedz- Jest wyczerpujaca- i dlatego bardzo Ci dziekuje- bo zwierzylas sie z rzeczy ,ktore sa jednak Twoja prywatna sprawa- Zatem jeszcze raz duze dzieki!

To wbrew pozorom -nie jest wyciaganie od Was -co dzieje sie w waszym portfelu- ale pomaga spojrzec na swoja sytuacje- przejrzec sie w waszych doswiadczeniach-i opiniach jak w lustrze- zmieniać--isc dalej...

 

Dzieki. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakies 4 lata temu nie mialam domu (moja matka wyrzucila mnie jak psa na prog)bylam praktycznie bezdomna nigdzie nie zameldowana .Nie udalo mi sie ukonczyc studiow z tego powodu,mialam dobra prace ktora rowniez stracilam-zostalam zwolniona.Tulalam sie od kolezanki do kolezanki i wynajmowalam mieszkanie po mieszkaniu.Bywalo ze nie mialam co jesc taka prawda wtedy wlasnie nerwica mnie zaatakowala.

 

to bardzo smutne, ale też tak miałam, rodzice cztery lata temu wyrzucili mnie z domu i nie ukończyłam studiów, nie miałam co jeść, nie mogłam znaleźć pracy, tułałam się po różnych znajomych, nerwy praktycznie mnie zjadły.

 

Teraz jest trochę lepiej, bo rodzice pożyczają mi już pieniądze i zrozumieli swój błąd (a raczej starają się nie pamiętać o tym, co wtedy mi zrobili) i mówią, że zawsze mogę gdzie wrócić.

 

z finansami jest w moim przypadku fatalnie, a żadnych leków nie mam, bo nie mam ubezpieczenia zdrowotnego (mój błąd.) teraz znajomy mnie ratuje, przynosi mi pieczone kurczaki z rożna, żebym sobie zjadła.

 

wiem, że na studia iść już nie mogę, bo nie pogodziłabym pracy ze studiami, liczę na to, że moje umiejętności mi pomogą.

 

samemu trudno żyć, a co dopiero jeszcze z tak upierdliwą lokatorką jak nerwica....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nervika,te spacerki stopniowe dzialaja wiesz.w poniedzialek szlam do szkoly z synkiem z zacisnietym gardlem,a dzis juz luzik i zapuscilam sie nawet kawalek dalej,jutro sprobuje sie przejechac tramwajem ale tez niedaleko.a w weekend moze krotki wypad na zakupy gdzies...z kims jeszcze,ale poprosze zeby mnie zostawil na jakis czas i zostane samiutka oraz zobacze co sie bedzie dzialo:)jak czuje,ze zbliza sie atak i zaczynam o nim myslec,sluchawki na uszy,dzwonie do kogos lub wysylam smsa i przechodzi.sprobuj tak stopniowo i bardzo powoli po kawaleczku,potem dalej i dalej i powtarzaj po kilka razy zeby potwierdzic i utrawalic sobie w glowie,ze jest dobrze,dziala serio!!!!!!pozdrawiam i zycze powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovita DZIEKUJE CI za odpowiedz

 

nie masz za co dziekowac , to dobrze ze pytasz o te sprawy bo czasem w ten sposob mozna sobie pomoc wiec wszelkie pytania na kazdy temat sa wazne!!

 

mi milo sie pisze o swoich prywatnych sprawach zwlaszcza jesli ludzie odbieraja to pozytywnie tak jak ty to zrobilas wiec i ja dziekuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nevada...duzo uznania.... chociaz smutno mi sie zrobilo...jak przeczytalam ,o wyrzuceniu z domu-(((( To mi sie w mojej nerwicowej glowce nie miesci :evil: ...........Aczkolwiek znowu duzo uznania dla..znajomych...Moi sie wykruszyli --pozakladali rodziny--ja troche sie odseparowalam--Praktycznie-gdybym dzisiaj zostala wyrzucona z domu ...musialabym liczyc na zupe caritas- i nocleg pkp ---------------------- :shock::shock::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez niemoglam pracowac, jak mnie dopadla nerwica, ale mialam meza, ktory zapewnil mi finanse, chociaz bylo naprawde krucho, utrzymac dwoje dzieci, pooplacac rachunki i do tego moje leczenie z jednej pensji, to naprawde niezwykle, ale widze,ze niektorzy z was mieli gorzej. prawde mowiac niewyobrazam sobie sytuacji, ze moi najblizsi wyzucaja mnie z domu, niewyobrazam sobie, zebym niemiala co jesc ani gdzie mieszkac. bylam na zwolnieniu pol roku, potem komisyjnie przedluzyli mi zwolnienie na rok, ale coz, kasa za zwolnienie niewielka, wiec dla kasy i dla siebie samej rowniez na poczatku maja postanoilam sie przemoc i pojsc do pracy. poczatki byly tragiczne tymbardziej, ze musialam wybrac opcje pracy na noc i do tego w nie swoim zawodzie, wypisalam dziecko z przedszkola, wiec musialam isc na taka zmiane, bo niebylo co z dzieckiem zrobic. powiem ze naprawde sie nameczylam, czasem spalam po 2 godz na dobe, ale powiedzialam sobie, ze wytrwam, a ile razy napadl mnie atak w tej cholernej robocie, no coz, polasilam sie na zarobki i niezaluje, wyszlam do ludzi i powiem, ze to lepsze niz siedzenie w domu i wsluchiwanie sie w kazde stukniecie serca.

a tak na marginesie, co niektorzy z was maja taka tragiczna sytuacje materialna, to zastanawia mnie z kad bierzecie na neta, bo ja place 70 zl miesiecznie

pozdrawiam

lidzia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat nervika ;)

Parę lat temu żyłam na utrzymaniu mojego faceta. Było nam bardzo ciężko. Mieszkałam z rodzicami. Miałam wtedy bardzo złe kontakty z ojcem. Też nie byłam w stanie pracować ale nie było źle, bo miałam anoreksję, więc nie zjadałam praktycznie nic w domu, czasem u rodziców chłopaka coś musiałam przekąsić więc jakoś to było. Na leki nie było mnie stać więc poszłam do szpitala psychiatrycznego. To też jest wyjście, tym bardziej, że po terapii, jaką tam mi zaserwowano, mój stan bardzo się poprawił. Co prawda tylko na pół roku, bo potem wszystko powolutku wróciło, ale w tym czasie zdążyłam znaleźć pracę i stać mnie było już na leki i opłacenie pokoju i mediów u rodziców.

Ale w tamtym okresie przed szpitalem, nie mogłam na przykład wychodzić na korytarz, gdy ojciec był w domu. Siedziałam cichutko w pokoju, żeby nie narazić się ojcu. Z łazienki korzystałam, gdy cały dom poszedł spać. Ta sytuacja doprowadziła mnie do nieciekawego stanu. Tak więc to praktycznie mój chłopak i jego rodzice wyciągnęli mnie z tego piekła.

O rentę socjalną też się starałam. Wiele to kosztowało wysiłków ale tu znowu pomogli teściowie i tak miałam przez te pół roku po wyjściu pieniążki na jeżdżenie na rozmowy kwalifikacyjne, do up itp.

To prawda, że aby otrzymać rentę trzeba mieć udokumentowany początek choroby w wieku szkolnym do 18 lub 25 roku życia, jeśli kontynuowało się naukę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jetem na utrzymaniu rodziców, mam nadzieję że już niedługo. Szukam pracy i zamierzam zamieszkać z lubym.

 

Jeseli sytuacja jest naprawde patowa to może warto się dowiedzieć jakie zapomogi można dostać w OPS?Wiem że można u nich uzyskać środki na jakiś konkretny cel jesli jest się w złej sytuacji, ale szczegółów nie znam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli moge sie wypowiedziec na ten temat....

rzeczywiscie istnieje cos takiego jak zapomoga dla zakladajacych firme, co wiecej , z urzedu pracy mozna pobrac na takie rozpoczecie nawet do 20 tys zl, tyle ze trzeba przedstawic tak zwany biznes plan, musisz normalnie pozalatwiac wszystkie formalnosci, dac nazwe firmie, musisz wiedziec czym sie bedzie zajmowala itp.

jesli ci chodzi o to, ze zrobisz zus w konia, to niesadze, zeby ci sie to udalo, niema czegos takiego, ze pojdziesz do nich powiesz ze zakladasz firme i bedziesz miala 2 lata z glowy, musisz to wszystko udokumentowac, tootez mysle ze tygryska miala racje z tym ze to niema sensu, a ty sie nervika niepotzrbnie tak zloscisz. pozatym rozumiem twoja sytuacje, bo niestety zyjemy w takim kraju w jakim zyjemy, gdzie nikogo nieobchodza ludzie z nerwica. nikt niezrozumie, ze niejest czlowiek nawet w stanie dojechac do tej pracy srodkami lokomocji, a co mowa jeszcze isc i wykonywac jakies zajecia, niestety w tym kraju nikt niepomoze takim osobom jak my. ja akurat zebralam w sobie sile zeby isc do pracy, ale wiem, ze niekazdy ma w sobie tyle zaparcia, wiem jak to jest, kiedy wszystko w srodku ci mowi, ze nieda sie rady i ze nic niema sensu, ale tyle co ci moge poradzic to to, ze musisz walczyc, musisz, zeby przetrwac i zeby jakos zyc w pelnym tego slowa znaczeniu

pozdrawiam serdecznie

lidzia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz też spróbować pracy z domu, poprzez internet. Nie wiem co potrafisz, więc ciężko mi coś doradzać. Poleciłbym też szukanie pracy, w której nie kontaktujesz się z innymi ludźmi za dużo oraz z klientami. Chociaż ja z nerwicą poszedłem do Obi i dałem radę.

 

Uwierz, że się uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj nervika - unioslaś się troszkę a Tygryska ma rację. Na takiej fikcyjnej firmie to można się nieźle przejechać i może być z tego więcej szkody niż pożytku. Zresztą znam taki przypadek.

Poza tym to naprawdę wiele osób z depresją czy nerwicą (i to niekoniecznie umiarkowaną) pracuje. Ja sie akurat do nich nie zaliczam i jestem na utrzymaniu męża co mnie dobija, bo nie jest miło prosić się o każdy grosz. I też dostaję mnóstwo durnych rad od rodziny - pseudoznajomych i sąsiadek czasem - ale tu na forum na szczęście nikt mnie takimi nie gnębi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm nie chce nikogo krytykować w tym wątku , ale widze że większość pisze ... "staram się o pracę ... lub zamierzam się starać " ... ja wiem że jest ciężko , zawsze pod wiatr i pod górke ale starać to się można do końca życia :? .... uwierzcie mi że każdy jest w stanie podjąć lepiej lub mniej płatną pracę , trzeba tylko kopnąć się w d*** i zdecydować :mrgreen:

 

Pozdrawiam

Paweł

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm nie chce nikogo krytykować w tym wątku , ale widze że większość pisze ... "staram się o pracę ... lub zamierzam się starać " ... ja wiem że jest ciężko , zawsze pod wiatr i pod górke ale starać to się można do końca życia Confused .... uwierzcie mi że każdy jest w stanie podjąć lepiej lub mniej płatną pracę , trzeba tylko kopnąć się w d*** i zdecydować Mr. Green

 

Pozdrawiam

Paweł

hmm..nie chcę być źle zrozumiany. Ja się kopnąłem w d.pę i złożyłem już kilka aplikacji. Jutro złożę kolejną :) więc to nie czcze gadanie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie , ja ostatnio mialam kryzysowa sytuacje praktycznie mialam ochote na samobojstwo tak sie zle czulam , ale dostalam oferte pracy i moze sprobuje sil , ale nie wiem czy to wyjdzie bo boje sie swoich kolejnych atakow , bardzo podziwiam ludzi ktorzy mimo choroby pracuja , wydaje mi sie ze jesli ktos ma bardzo intensywna nerwice i depresje nie bedzie mogl pracowac bo nie da rady , a jesli ma lzejszy stan to praca jak najbardziej pomoze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie ze jesli ktos ma bardzo intensywna nerwice i depresje nie bedzie mogl pracowac bo nie da rady , a jesli ma lzejszy stan to praca jak najbardziej pomoze!

Z tym różnie bywa. Ja się zakopuję pracą. Jestem pracoholikiem bo praca daje mi zapomnienie o swoich problemach.

Co do szukania pracy, warto teraz bo jest jej dużo na rynku pracy i jest w czym wybierać. Trzeba tylko trochę desperacji i motywacji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×