Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobliwe "ŚWIRY"


take

Czy wydaję się być chory umysłowo?  

49 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wydaję się być chory umysłowo?

    • Raczej nie
      13
    • Raczej tak
      9
    • Zdecydowanie tak
      22
    • Zdecydowanie nie
      11


Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj powiedziałem babci (katolickiej) o tym, że na komisji zusowskiej powiedziałem, że nie chcę renty. Efekt? Padło z jej ust wulgarne wyrażenie "pies cię *****", coś w stylu "naprawdę jesteś głupi"... Oburzyła się na mnie dlatego, że powiedziałem na komisji, że nie chcę renty. Powiedziała też, że ma wciąż telefon do bioenergoterapeuty (a to grzech, może przez wizyty u bioenergoterapeuty we wczesnym dzieciństwie jest ze mną tak źle)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, czy otrzymam orzeczenie o przyznaniu prawa do renty socjalnej i samą rentę socjalną. Jak otrzymam rentę, to dobrze, będzie kolejny znak powagi moich problemów, a "psychocosie" raczej chcieliby tej renty dla mnie. Teraz mam niełatwy okres w życiu - brak ostatecznej decyzji w sprawie renty i jej wypłaty, nieukończone studia, bariery środowiskowe (np. zachowania i postawa matki) pogarszają moją sytuację. Orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy z ZUS cieszy, bo mam dowód srogości mojego świrostwa. Nachodzą mnie najbardziej nienormalne idee, jakie mogą być... Rodzina mnie jakby jeszcze bardziej "wykańcza" psychicznie. Nie stwarza np. dobrych warunków do pisania pracy dyplomowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewne osoby z ASD (autism spectrum disorder) napisały takie rzeczy na mój temat: "jesteś standardowym schizolem" i "urojeń na kilogramy".

 

Psychiatra napisał o występowaniu u mnie urojeń na wnioskach w sprawie stopnia niepełnosprawności i renty socjalnej. Obawiam się, że dzięki temu mogłem uzyskać w ZUS orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy i wskazanie "niezdolny do pracy" na orzeczeniu powiatowego zespołu. Powiedziałbym, że i bez urojeń powinienem otrzymać takie orzeczenia.

 

Co do urojeń to twierdzę, że nie mam. Nie uznaje swoich nietypowych myśli i idei za prawdę. Swoich licznych koincydencji nie uznaję za objaw psychiatryczny, lecz skłaniałbym się ku stwierdzeniu, że są one efektem działania siły nadprzyrodzonej (może raczej niedobrej?). Koincydencje mogą być też rodzajem dopustu od Stwórcy.

 

Mam też idee typu "będę wyniesiony na ołtarze", "nagły upadek tajemniczego obiektu z nieba w przeddzień mojego pójścia do zerówki to znak od Stwórcy".

 

Pojawiające się rażąco dziwaczne idee typu "jestem Stwórcą" czy "inne osoby nie istnieją" odrzucam ze względu na np. ich grzeszność, pychę; mogą one być po prostu pokusą szatańską (może zaburzenia schizofreniczne i urojeniowe są po prostu formą działalności złych duchów na człowieka)? Podejrzewam, że np. urojenia i halucynacje schizofreników mogą być po prostu działaniem duchów nieczystych, a nie wytworem mózgu.

 

Nie wierzę w to, że inni ludzie naprawdę chcą mnie zabić, otruć, ale się "wyraźnie" tego boję, mam jakąś "podejrzliwość" czy też jestem "wyjątkowo" ostrożny, "bardzo szeroko" stosuję zasadę "ograniczonego zaufania". Możliwe też, że ta "podejrzliwość" wobec obcych pojawiła się w wyniku doświadczenia mobbingu szkolnego w szkole podstawowej czy gimnazjum lub w wyniku lęku fizycznego przed śmiercią, bólem, piekłem, słuchania czy czytania o przestępstwach popełnianych przez nieznajomych (np. zabijaniu dzieci przez nieznajomych).

 

Mam dziwaczne myśli w rodzaju "ładne kobiety nie mają odbytu, nie wydalają kału i gazów jelitowych". Te idee przypominają mi urojenia, ale nie uważam ich za prawdę. Na dodatek dusza człowieka jest niematerialna, a nie cielesna, w związku z czym nie wydala. A to dusza stanowi o tym, że człowiek jest osobą, nie ciało. Czyli w pewnym sensie jest racja w tym dziwacznie brzmiącym stwierdzeniu.

 

"Magiczne" natręctwa (które były w już wieku przedlicealnym) mogą być objawem (chociażby prodromalnym) jakiegoś rodzaju schizofrenii. Takie natręctwa mogą przypominać urojenia wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natręctwa typu "dotknij ziemi kilka razy, albo ktoś z rodziny umrze" nie są normalne. U mnie magiczne myślenie pojawiło się gdzieś ok. 7 r. ż. i prowadziło do "objawów obsesyjno-kompulsywnych", w okresie gimnazjalnym dziwnych natręctw było sporo. Znalazłem taki cytat (fragment z "Całościowe zaburzenia rozwojowe a schizofrenia o wczesnym początku – opis przypadku" ("Pervasive developmental disorders and early-onset schizophrenia – a case report"), Piotr Sibilski, Natalia Lepczyńska, Marta Tyszkiewicz-Nwafor, Andrzej Rajewski):

 

Objawy obsesyjno-kompulsyjne są jedną z trzech grup symptomów prodromalnych w schizofrenii. Wstępują one zazwyczaj dużo wcześniej (średnio ok. 14. roku życia) i mogą trwać nawet cztery lata do czasu wystąpienia objawów wytwórczych schizofrenii. Wielu badaczy zwraca uwagę na to, że im bardziej są one rozbudowane i dziwaczne, tym większe ryzyko psychozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślenie magiczne pojawiło się u mnie gdzieś ok. 7 r. ż. i prowadziło do "objawów obsesyjno-kompulsywnych" (dotykanie klamki u drzwi), w okresie gimnazjalnym dziwnych natręctw było sporo (były to "magiczne natręctwa", pokaźniejsza ich ilość mogła pojawić się dopiero po 12 r. ż., mogło to być np. przekreślanie treści napisanej w zeszycie, "wracanie się", bo stanie się nieszczęście). Podczas diagnozy CZR w wieku ok. 17 lat miałem obawę, że gdy wypiję podany w centrum diagnostycznym sok, to się otruję (co zauważyła nawet jedna z osób tam pracujących), a w pierwszej połowie 2009 r. miałem ciemności duchowe, poważny lęk przed tym, że popełniłem niewybaczalny grzech (był to drugi semestr drugiej klasy szkoły średniej). Pamiętam, że w pewnym momencie miałem myśl, że jestem Bogiem i mogłem jej ulec na krótki czas. To było chyba w czerwcu czy kwietniu 2009 r., powiedziałem o tym incydencie zakonnicy. Incydenty wielkościowe i podejrzliwościowe były więc u mnie przed ukończeniem 18 r. ż. i przed ukończeniem szkoły średniej, a diagnozę z grona F2x otrzymałem dopiero na piątym roku studiów (było to jedynie zaburzenie schizotypowe, nie schizofrenia).

 

Znalazłem taki cytat (fragment z "Całościowe zaburzenia rozwojowe a schizofrenia o wczesnym początku – opis przypadku" ("Pervasive developmental disorders and early-onset schizophrenia – a case report"), Piotr Sibilski, Natalia Lepczyńska, Marta Tyszkiewicz-Nwafor, Andrzej Rajewski):

 

Objawy obsesyjno-kompulsyjne są jedną z trzech grup symptomów prodromalnych w schizofrenii. Wstępują one zazwyczaj dużo wcześniej (średnio ok. 14. roku życia) i mogą trwać nawet cztery lata do czasu wystąpienia objawów wytwórczych schizofrenii. Wielu badaczy zwraca uwagę na to, że im bardziej są one rozbudowane i dziwaczne, tym większe ryzyko psychozy.

 

Inny cytat (z http://paulcooijmans.com/asperger/straight_talk_about_asperger.html):

 

Finally, Asperger may have to be moved, as also suggested by Sula Wolff, from the category Pervasive Developmental Disorders to the category Personality Disorders, "Cluster A" (Schizoid, Schizotypal, Paranoid), wherewith it may be closely related to begin with. This will also make it more explicit that Asperger, although likely having a genetic link with autism, is also related to a form of Schizophrenia (probably the paranoid variant), and in some cases the premorbid stage thereof, and that therefore there exists a risk of developing psychosis in Aspergoid persons, more so than in autistic persons. Several percent of those with Asperger become schizophrenic later on, and this percentage may even rise to around five percent after removal of those who really are cases of autism but incorrectly received an Asperger diagnosis as a result of the current insufficient criteria.

 

Pewne fragmenty z tej witryny, z której pochodzi powyższy cytat, zdają się dobrze opisywać moje anomalie seksualne (fragment z: http://paulcooijmans.com/asperger/asperger_summarized.html):

 

They may be asexual or without interest in sex, and remain so into adulthood, or, in the majority of cases, have a disturbed, deviant sexuality (like fetishism or homosexuality) which becomes expressed from an early age on, often without shame and in an exhibitionistic manner. They may never in their life have normal sexual relations or achieve a healthy, mature sexuality that is harmonically integrated with the personality.

 

Moje dziwne "psychopatyczne" czy "sadystyczne" skłonności i zachowania z dzieciństwa też zdają się być związane z tym, co pisze na paulcooijmans.com (np. mój dziwny i niebezpieczny akt agresji wobec o wiele młodszego chłopca, gdy nie miałem nawet siedmiu lat ukończonych, skłonności dotyczące rzucania przedmiotów na drogę z nadzieją na wypadek drogowy w okresie szkoły podstawowej i gimnazjum (religia mogła pomóc w pozbyciu się tego paskudztwa), "męczenie" młodszej siostry w wieku przedlicealnym, akty przemocy wobec dziewcząt w szkole podstawowej (np. uderzenia w tułów)). Brat mojego taty jest bardzo inteligentną osobą z tytułami doktora i inżyniera, tata nie poszedł na studia...

 

Około 17 r. ż. zostałem zdiagnozowany z aspergerem, we wczesnym okresie dojrzewania miałem dużo dziwnych objawów obsesyjno-kompulsywnych, w okresie licealnym były już myśli wyglądające na "prześladowcze" i wielkościowe... Myślę, że już w liceum mogłem być schizofrenikiem... Te artykuły z witryny paulcooijmans.com są ciekawe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaburzenie schizotypowe to "taka schizofrenia, która nie wyklucza cię z codziennego życia". W moim przypadku to jednak wykluczenie z codziennego życia jest (mimo braku diagnozy F20). Ale dziwaczne myśli (jak wielkościowe idee czy podejrzliwość) de facto nie osiągają w moim przypadku poziomu urojeń (występuje sprzeciw woli wobec ich prawdziwości i niezgadzanie się z nimi, brak także intensywnego ich przeżywania). Nie wierzę w to, że jestem Stwórcą czy w to, że inni nie istnieją lub w to, że rówieśnicy ze studiów naprawdę chcą mnie otruć czy że młode kobiety nie wydalają. Ale dla mnie w przypadku moich koincydencji to nadprzyrodzone ich pochodzenie wygląda mi na najbardziej prawdopodobne (a nie to, że koincydencje te są dziełem "przypadku" czy objawem choroby psychicznej). A to właśnie pojawienie się licznych koincydencji mogło doprowadzić do tego, że otrzymałem diagnozę zaburzenia schizotypowego i że psychiatra napisał o "urojeniach" w zaświadczeniach o stanie zdrowia.

 

Sformułowanie "urojeń na kilogramy" w odniesieniu do moich objawów pojawiło się na forum ZA pod koniec pierwszej dekady 2015 roku, ponad trzy miesiące przed złożeniem wniosku do powiatowego zespołu (gdzie w zaświadczeniu o moim stanie zdrowia psychiatra napisał o urojeniach).

 

Psychiatra mógł napisać "urojenia" w zaświadczeniu o moim stanie zdrowia po to, abym (łatwiej) uzyskał surowszy werdykt na komisjach (np. wskazanie niezdolności do pracy na orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności czy otrzymanie orzeczenia o całkowitej niezdolności do pracy w ZUS). Chociaż werdykty powinny być takie same, bez względu na to, czy moje myśli osiągały poziom urojeń, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dziwaczne myśli quasi-psychotyczne, "podobne do urojeń", ale jednak nie osiągające poziomu urojeń, a pani psychiatra napisała po prostu "urojenia" w zaświadczeniach, mimo tego, że nie dała diagnozy schizofrenii (F20), a tylko zaburzeń typu schizofrenii (F21). Myśli te dotyczą np. obaw przed byciem otrutym lub skrzywdzonym przed kolegów, bycia Stwórcą, nieistnienia innych osób, tego, że kobiety nie wydalają kału i gazów jelitowych. Mam też myślenie magiczne związane z natręctwami, we wczesnym okresie dojrzewania nie zastanawiałem się nad nich prawdziwością. Myśli związanych z tym, że coś jest znakiem nadprzyrodzonym nie uważam za objaw psychiatryczny, chociaż mogą być kojarzone z ideami odniesienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że sam fakt występowania u człowieka myśli typu "ja jestem Najwyższym Bytem, co stworzył wszystko", z jakimś wewnętrznym (chociaż egodystonicznym) "jakby upodobaniem" do tego, jest objawem poważnej choroby psychicznej. Tylko osobie dotkniętej "wariactwem" takie myśli przychodzą do głowy. Myślę, że to działanie złych duchów powoduje takie absurdalne i dziwaczne idee u mnie. Choroby psychiczne (przynajmniej w części przypadków) mogą być rodzajem oddziaływania diabelskiego, a nie stanami związanymi z zaburzeniami mózgowymi. Moja psychika może "mieć nadzieję", że jest Stwórcą - i po takim stwierdzeniu należy jednoznacznie uznać, że natura owa jest "ŚWIRNIĘTA". Przypuszczam, że tylko niewielka część chorych osób ma tego rodzaju doświadczenia. A właśnie idee dotyczące uznawania siebie przez człowieka za Najwyższy Byt uznałbym za skrajnie "świrowskie", świadczące o "wariactwie czystej wody". Skąd nabawiłem się tak pokaźnego świra? Takie "pomylone" idee nie są jedynym objawem mojej wyraźniejszej niepełnosprawności. Specyficzna jest ta niepełnosprawność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te myśli o byciu Stwórcą mogą mieć związek ze strachem przed cierpieniem, potępieniem. Po tym, co słyszałem w rozmowach z osobami takimi jak psycholodzy czy psychiatrzy, tym bardziej stwierdzam, że renta socjalna mi się należy. Minęło ponad 30 dni od komisji, a wciąż nie ujrzałem decyzji w sprawie przyznania do renty. Boję się, że rentę mogłem dostać przez to, że np. moje koincydencje zostały wzięte za urojenia czy objaw F2x (choroby z grupy "schizofrenia, zaburzenia schizotypowe i urojeniowe (F20–F29)"). Ciekawe, dlaczego pani psychiatra napisała, że u mnie w późniejszym etapie dołączyły się urojenia. Czy dlatego, że wzięła moje koincydencje za urojenia (np. odnoszenia), czy też może dlatego, że chciała, aby łatwiej mi było otrzymać świadczenia, czy też może z innych powodów? Nie prosiłem jej o to, aby napisała, że mam urojenia. Boję się, że słowo "urojenia" mogło zdecydować o tym, że zapewne zostanie mi przyznana renta. W kryteriach zaburzeń schizotypowych z ICD-10 nie ma urojeń, pojawia się zapis o tym, że "niekiedy przemijające epizody quasi-psychotyczne z nasilonymi iluzjami, omamami słuchowymi lub innymi oraz myślami podobnymi do urojeń":

 

* niedostosowany i ograniczony afekt (osoba wydaje się chłodna i oddalona)

* dziwne, ekscentryczne lub niezwykłe zachowanie albo wygląd

* słaby kontakt z innymi i skłonność do społecznego wycofywania się

* dziwne przekonania i magiczne myślenie wpływające na zachowanie i niespójne z normami kulturowymi

* podejrzliwość i nastawienia paranoidalne

* natrętne ruminacje bez wewnętrznego oporu, często o treści dysmorfofobicznej, seksualnej lub agresywnej

* niezwykłe doświadczenia percepcyjne z włączeniem iluzji somatosensorycznych (cielesnych) lub innych, depersonalizacja i derealizacja

* puste, rozwlekłe, metaforyczne, nadmiernie wypracowane lub stereotypowe myślenie, przejawiające się dziwacznymi wypowiedziami lub w inny sposób, bez większego rozkojarzenia

* niekiedy przemijające epizody quasi-psychotyczne z nasilonymi iluzjami, omamami słuchowymi lub innymi oraz myślami podobnymi do urojeń, zwykle występujące bez udziału czynników zewnętrznych

 

Jest mowa o "przemijających epizodach quasi-psychotycznych" i "myślach podobnych do urojeń", ale nie urojeniach! A w zaświadczeniu napisano po prostu "urojenia", mimo braku diagnoz takich jak F20 (schizofrenia), F22 (uporczywe zaburzenia urojeniowe), F23 (ostre i przemijające zaburzenia psychotyczne), F25 (zaburzenia schizoafektywne). O urojeniach było napisane w zaświadczeniu w sprawie stopnia niepełnosprawności, które złożyłem w czerwcu 2015 r., potem była kolejne spotkanie z psychiatrą (w wakacje 2015 r.), a mimo tego nie było wciąż diagnozy, wśród której objawów byłyby urojenia, następnie na zaświadczeniu w sprawie renty socjalnej znowu pani psychiatra napisała o urojeniach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jaka była przyczyna tego, że w zaświadczeniach było napisane to, co było. W każdym razie uważam, że słusznie stwierdzono, że jestem całkowicie niezdolny do pracy w ZUS. Bez względu na to, czy miałem urojenia, czy też nie. Boję się, że zrobiłem coś złego, dając to zaświadczenie, że skłamałem, godząc się, aby było napisane o urojeniach w zaświadczeniach, od których zależą moje prawa do świadczeń takich jak renta socjalna czy zasiłek pielęgnacyjny. Koincydencje mnie wyraźnie absorbowały jesienią 2014 r., niejedna osoba mogłaby je uznać za urojenia odniesienia (delusions of reference), a nie tylko idee odniesienia (ideas of reference). Te koincydencje wyglądają mi na dowód istnienia sił duchowych, który przez niektórych mógł zostać nazwany urojeniem. W pewnym sensie wręcz te koincydencje mogły być cudem. To było nietypowe przeżycie. Koincydencje często dotyczyły Aspijek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://marekjuraszek.pl/uncategorized/schizofrenia.html

 

Opis poniżej zdaje się do mnie w nie takim małym stopniu pasować (nie całkowicie, ale jakoś dziwnie)...

 

Schizofrenia zdezorganizowana, czyli hebefreniczna

 

Jest dość rzadka i występuje raczej w młodym wieku, przez co mylona jest niejednokrotnie z problemami dojrzewania, złym wychowaniem, buntem młodzieńczym, itp.

 

Od gr. Hebe (młodość, wesołość)

 

OBJAWY

 

Rozprężenie życia uczuciowego ( afektywnego)

 

a/spłycenie afektu

 

b/niedostosowanie afektu

 

Dziwaczność zachowania ( pozy) zachowanie bezcelowe, niepowiązane

Absurdalność

Hiperaktywność

Zanik poczucia odpowiedzialności

Przypomina cielęce wygłupy, wrażenie krnąbrności, bezczelności, braku taktu

Agresywność

Nieuznawanie dystansu wobec innych

Przekora, spełnianie próśb, obowiązków na opak

Gadatliwość, często niezrozumiałe wypowiedzi, powtarzanie się, neologizmy

Perseweracja – powtarzanie się tych samych gestów, mimiki, słów, „dowcipów”

Często pod wesołkowatością wyczuwalna pustka

Brak koncentracji – przeskakiwanie w tematu na temat, zmienność zainteresowania elementami otoczenia

Abstrakcyjność wypowiedzi

Odcień katastroficzny (Kępiński) – przeczucie katastrofy, grozy, zła, „śmiejmy się i bawmy bo wszystko i tak jest bez sensu”

Humor sztuczny, niezwiązany z podwyższeniem nastroju a jego obniżeniem

Wybuchanie śmiechem bez powodu( śmiech nie śmieszy płacz nie wzrusza)

Krnąbrność ,kpiarstwo, błazeństwo, wesołkowatość

Brak dystansu: bezczelność, nachalność

Agresywność

Zanik poczucia odpowiedzialności za własny los

Myślenie autystyczno-niezdyscyplinowane :odcinanie od rzeczywistości i zastępowanie jej przez marzenia senne lub urojenia

Rozkojarzenie toku myślenia

Urojenia dziwaczne

Fantazje wielkościowe

PUERYLIZM-regresja do lat dziecięcych,

Hebefrenia dziecięca –pierwotne otępienie wczesne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeśli mam pełnoobjawowy epizod psychotyczny, to nie występują w nim halucynacje. Nie radzę sobie z normalnym funkcjonowaniem. Nie widzę w sobie pociągu do normalności. Nie widzę u siebie szans na bycie "normalnym", widzę inny sposób funkcjonowania, inną "naturę" u siebie. Normalny schizofrenik nie jest taki, jak ja, w dzieciństwie. Nie radzę sobie z wymaganiami stawianymi przez religię, mam wątpliwości i lęki z tym związane. Ale gdyby nie religia, to może skończyłbym jeszcze gorzej.

 

Mam skłonności do wygłupiania się, "absurdalnych" i dziwacznych zachowań, "wesołkowatości". To mi dziwnie przypomina hebefrenię. Pewne dziwaczne wygłupy pamiętam już z początku uczęszczania do szkoły podstawowej.

 

Mniej więcej na początku chodzenia do szkoły podstawowej pojawiły się u mnie kompulsje kontrolujące ("magiczne" natręctwa). Mniej więcej w okresie gimnazjalnym był ich szczyt. Około przełomu okresu gimnazjalnego i licealnego pojawiły się u mnie myśli, że inne osoby mogą nie istnieć, na diagnozie ZA bałem się, że mogę się zatruć podanym sokiem, a w liceum pewnego razu miałem myśli, że jestem Stwórcą (już szczyt absurdu). Kilka lat temu sporadycznie miałem też iluzje zmysłowe (błyski, głosy). W gimnazjum miałem dziwaczne myślenie i zachowania typu mówienie innym, że nie mam głowy czy pośladków. Widzę u mnie coś wyraźnie "większego" psychiatrycznie niż sam Asperger. Jestem "infantylny", co widzę też w mojej seksualności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prawda jest taka elo, ze kazdy musi sam dojsc do tego co mu jest,bo specjalista jest specjalistą wowczas , gdy po przedstawionych objawach wybierze odpowiednie leki. pacjent sam ocenia trafnosc leków i de facto sam je sobie dobiera. wyjatkiem są oczywiscie jednostki niepoczytalne, ktore zazwyczaj są ubezwlasnowolniane.

dla mnie kącik take, jest jego własna autoanalizą, porządkujacą niektore niewygodne zjawiska rozgrywajace sie w nim samym. To jest racjonalizacja magicznych uniesien albo docieranie do sedna sprawy lub okreslenie komponentow wlasnej osoby.

Po prostu take, chce sie z nami podzielic swoimi przemysleniami, bo moze ktores z nas doda do jego refleksji jakis wazny skladnik, ktory moze sie okazac dla niego punktem zwrotnym.

powinnismy docenic jego szczerosc i chęc podzielenia się sobą w gruncie rzeczy mozemy rowniez w tym wypadku przyjac role psychoterapeutow z ta róznica że nie bedziemy starac się byc neutralni.

dla mnie take, nie jęczy, lecz pisze faktami.

 

ps.przepraszam za pisanie w trzeciej osobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozsądni ludzie powinni bez wątpienia dać mi rentę. To także wsparcie dla rodziny mającej, bądź co bądź, poważnie chore dziecko. Wcale nie jestem wysokofunkcjonujący. Sama treść moich myśli pokazuje, że jestem bardzo nienormalny. Faszerowanie psychotropami czy leżenie w psychiatryku należą do rzeczy, których chcę uniknąć. Myślę, że bardziej mogłyby mi zaszkodzić, niż pomóc (np. że przez nie dostałbym efektów ubocznych już na dobre wykluczających z jakiejkolwiek pracy, nawet w specjalnych warunkach). Z normalnym życiem (np. religijnym) nie daję sobie rady.

 

Wydaje mi się, że osoby takie jak ja (nie chodzi tu o kogokolwiek mającego chorobę psychiczną czy całościowe zaburzenie rozwoju, bo mogą być osoby mające i jedno, i drugie, ale jednak takie, które mimo tego mogą być dopuszczone do założenia rodziny) nie powinny obcować płciowo i mieć dzieci (a co za tym idzie, być w związku małżeńskim), bo to za duża odpowiedzialność jak na nie. Na pracę patrzę wyraźnie bardziej optymistycznie, ale trzeba stworzyć tym osobom odpowiednie warunki (np. przyjazna atmosfera w domu, świadomość problemów takiej osoby w pracy i wyrozumiałość wobec niej, zdawanie sobie sprawy z jej ograniczeń). Wtedy możliwe jest radzenie sobie bez renty, ale trzeba dobrej woli także ze strony otoczenia, a nie tylko samego chorego.

 

Pewne rzeczy są "nieuleczalne" u mnie. Pewnych można się pozbyć, zwłaszcza zboczeń czy natręctw. Jestem chory, a rodzina nie chce przyjąć tego do wiadomości, czym tylko pogarsza sytuację. Nie myślę o tym, aby pracować na normalnych zasadach. Co z tego, że umiem sobie radzić na studiach, jak ogólnie funkcjonuję jak osoba z większą niepełnosprawnością intelektualną. "Natura", sposób funkcjonowania są u mnie "nieusuwalne". Jeżeli miałbym pracować, to w jakiś bardzo banalny sposób, do czasu ukończenia studiów nie więcej niż 2 - 3 dni po 8 godzin na tydzień. W moim przypadku orzeczenie o (co najmniej) umiarkowanym stopniu niepełnosprawności wygląda mi na coś niezbędnego, by pracować w odpowiednich warunkach. Bez renty może da się przeżyć, ale bez większego stopnia niepełnosprawności widzę sprawę wyraźnie gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje przypadłości to nie tylko osobliwości związane z seksualnością. Powiedziałbym, że normalne życie mnie przerasta. Od rodziny nie dostaję wsparcia, co może bardzo negatywnie się na mnie odbijać. Zaświadczenia, komisje sam załatwiałem sobie. Dzięki nim mam dowody, że jest naprawdę poważna sprawa. Takich osób jak ja nie można skazywać na to, aby same sobie jakoś radziły (np. znajdowały pracę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałem sobie: "Musiałby się stać cud, abym był zdolny do małżeństwa" (czyli "stwierdzam niezdolność do małżeństwa na stałe"). Mam "grubszą" nietypowość niż pospolita aspijskość. Pięcioosobowa rodzina Aspich: http://www.theguardian.com/lifeandstyle/2012/nov/03/aspergers-syndrome-family-social-rules. Jakaś słodziutka jest dla mnie ta rodzina... Tatuś Aspi, mamusia Aspi, córeczka Aspi, pierwszy synek Aspi, drugi synek Aspi...

 

Albo taka idea: "niejeden schizofrenik może założyć rodzinę, ale schizol nie może, bo to biedny, upośledzony człowiek". Nikogo, poza sobą, nie chcę nazywać schizolem, a nie każdy schizofrenik musi być zdolny do założenia rodziny (choroba może być na tyle poważna, że w ogóle mu to uniemożliwi). To, co się u mnie działo (powiedziałbym, że od małego) z psychiką, to schizolstwo. Jak to jedna z Aspijek na forum Aspich o mnie napisała pewnego razu: "jesteś standardowym schizolem". A inna ważna osoba na tym forum stwierdziła na podstawie moich postów, że mam pełnoobjawowy epizod psychotyczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja kondycja skojarzyła mi się z grzechem niemym (czyli sodomskim). Już w dzieciństwie ma takie objawy, że nie można o nim uczyć dzieci (książkę o misiu Kostku klasyczny Aspi (z F25 w dodatku) napisał, ale książka o kotku Maćku z "tym czymś" byłaby nie dla dzieci, bo zawierałaby ewidentnie nieodpowiednie treści). Świr, o którym nie można uczyć dzieci. Z grzechem niemym skojarzyło mi się to też dlatego, że to coś jest "trudno uchwytne", w przeciwieństwie do niepełnosprawności intelektualnej, autyzmu dziecięcego czy pełnoobjawowej schizofrenii paranoidalnej. A i tak skończyłem z diagnozą CZR oraz F2x i rentą socjalną, mimo braku opóźnienia rozwoju mowy, nauki w specjalnej szkole i leżenia w szpitalu psychiatrycznym.

 

"To coś" jest jak czad (tlenek węgla, trujący gaz bez zapachu, smaku i barwy, o gęstości bardzo zbliżonej do gęstości powietrza). Wzór czadu - CO. Po prostu jeden atom węgla i jeden atom tlenu. Tlen i węgiel są tymi pierwiastkami, które są najważniejsze dla życia i stanowią największy udział w masie ludzkiego ciała. Czad może zostać opisywany także jako gaz niedrażniący, co skojarzyło mi się z tym, że w dzieciństwie pewnego razu napisano o mnie, że "psychiatra nie widzi niczego niepokojącego". Czad to cichy zabójca. Kiedy "niewczesnym wieczorem" 5.12.2015 wpisałem w wyszukiwarce słowo "czad", to pojawił się link do artykułu na temat pewnego smutnego wydarzenia: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/ataki-na-jeziorze-czad-27-ofiar,600461.html. "Czadowy" znaczy też, w języku potocznym "wystrzałowy", "fajny", "cool", "super". W mojej kondycji żyje się mimo wszystko naprawdę wygodnie, więc jest "czadowo".

 

CO to oznaczenie stanu Kolorado w USA.

"Kolorado" może się skojarzyć ze "złączeniem" słów "kolorowy" i "radosny". Kolorowa (tęczowa) flaga i angielskie słowo "gay" oznaczające "radosny", "wesoły" kojarzą się ewidentnie z wspomnianym tu wcześniej grzechem sodomskim...

 

Wyszła koincydencja:

- grzech niemy (sodomski)

- czad

- CO

- Kolorado

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolorado mi się jeszcze z czymś skojarzyło, ale wolę zachować to dla siebie.

 

Od koincydencji mogą pojawiać się u mnie uderzająco absurdalne idee, że to wszystko jest pode mnie robione, że objawił mi się sens istnienia, prawda o naturze wszechrzeczy. Może widzieć w koincydencjach "dowodów" na rażąco dziwaczne "twierdzenia", np. że inne niż ja istoty tak naprawdę nie istnieją, że jestem jedynym Stwórcą wszechrzeczy itp. (ogrom moich koincydencji miałby być dowodem na te rzekome "twierdzenia" - dla mnie takie twierdzenia to szczyt wariactwa (już dalej nie da się ześwirzeć niż mając takie "ostateczne" pomyleństwa!)). I takie idee wychodzące z koincydencji są obrzydliwie schizolskie i świadczą o tragicznym stanie mojej psychiki, ale same koincydencje nie są dla mnie objawem psychotycznym. Nie zgadzam się z tymi ideami, "twierdzeniami", które akurat mogą wypływać nie tylko z koincydencji, ale i z rażącego nieprzystosowania do życia religijnego i "nieciekawej" sytuacji w życiu (powiedziałbym, że strach przed srogością (np. karą piekła) tak bardzo "zalazł mi za skórę", że biedna psychika wyprodukowała ideę urojeniową, że to ja sam jestem jedynym Bogiem).

 

Ale ilość koincydencji jest dla mnie "porażająca". Z koincydencji mogą też wypływać idee posłannicze (np. że to dowód na to, że zmienię świat na lepsze, że zostanę wyniesiony na ołtarze). Takie idee są jakby niczym wobec tych wariactw opisanych powyżej (i jakąś minimalną szansę na spełnienie idei posłanniczych "widzę"). Ale te idee wymienione wcześniej, we wcześniejszym "akapicie", to "esencja schizolstwa". Mam myśl, że nazywając te megapyszne idee "schizofrenicznymi" to schizofreników by się obraziło. Mam myśl, że te koincydencje specjalnie pojawiły się w moim życiu, abym miał diagnozę choroby psychicznej i rentę (czyli pojawiły się też i po to, aby (paradoksalnie lub nie) pomóc mi w życiu). Mogę mieć też myśli, że specjalnie miałem pewne objawy czy zachowania w życiu, żeby potem wychodziły koincydencje.

 

Czyli następujące idee pojawiają się w związku z dzisiejszą koincydencją:

1. Że z tym czadem - że jego właściwości to są takie właśnie po to, aby coś mi pokazać. I jeszcze te myśli, że sodomia jako taka ma związek z moją kondycją (celowo flaga jest kolorowa, a słowo oznaczające homoseksualistę po angielsku oznacza wesoły czy radosny).

2. Że celowo tlenek węgla ma tak prostą budowę i jego cząsteczka składa się z jednego atomu pierwiastka, który zajmuje pierwsze miejsce pod względem rozpowszechnienia w organizmie ludzkim (chodzi tu o udział masowy) oraz jednego atomu pierwiastka, który zajmuje drugie miejsce pod względem rozpowszechnienia w organizmie ludzkim (chodzi tu o udział masowy).

3. Że specjalnie wzór tlenku węgla jest taki sam, jak skrót stanu Kolorado.

4. Że specjalnie Kolorado się tak nazywa.

5. Że specjalnie tlenek węgla nazywany jest czadem.

6. Że specjalnie czad ma takie właściwości.

7. Że specjalnie u mnie wystąpiły takie objawy, o których nie godzi się mówić dzieciom.

 

Czy te koincydencje wyglądają nie tylko na urojenia, ale i na rozbudowany system urojeniowy? Czy mam jakąś odmianę schizofrenii (np. paranoidalną czy zdezorganizowaną). A koincydencji było duuużo i ponad rok temu... Tak jakby zdominowały moje życie psychiczne te zjawiska. Mimo tego nie mam halucynacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałbym, że u mnie jest rażące nieprzystosowanie do życia religijnego. Moją naturę uderza możliwość wiecznego potępienia, możliwość bycia ukaranym torturami. Obowiązek rachunku sumienia i wyznawania win jest według niej niepotrzebny, zwłaszcza w przypadku osób podobnych do mnie. Kojarzy mi się to z wysiłkiem organizacyjnym, podejmowaniem decyzji i braniem niemałej odpowiedzialności. Uznałbym, że jestem nieprzystosowany do życia społecznego, zawodowego i rodzinnego. Ale nieprzystosowanie "w pełni" ujawnia się w sferze religijnej. Dla mojej psychiki religijność jest "ciężarem nie do uniesienia", od którego zdaje się ona "strasznie wariować". Czy od osoby niemej wymaga się wypowiedzenia swoich win? Czy od niepełnosprawnego intelektualnie wymaga się dostania na normalne studia stacjonarne? Czy od niewidomego wymaga się zdobywania tytułów w strzelectwie? Mentalność moja zadaje pytanie: dlaczego wymaga się życia religijnego (np. wykonywania obrzędów) od osoby nieprzystosowanej do świata, upośledzonej psychicznie, której upośledzenie szczególnie się ujawnia w sferze religijnej?

 

Idee wymienione w poprzednim poście (że to ja jestem jedynym Stwórcą lub że inne istoty nie istnieją) wyglądają na rażący dowód nieprzystosowania do świata. Upośledzona psychika generuje najgorsze świrostwa "miażdżona" groźbą kar niewyobrażalnych. Analogiczna sytuacja występuje w przypadku "urojeń" dotyczących anatomii i fizjologii ludzi, kobiet, a zwłaszcza Aspijek. Aby usunąć problematyczny pociąg płciowy, mentalność zaprzecza temu, że ludzie mają układ płciowy, wnętrzności. Powstałe stwierdzenie jest uderzająco absurdalne, ale pozwala "odpokusić" ludzi, kobiety, zwłaszcza Aspijki, pozbawiając osoby tego, co stanowi źródło pociągu seksualnego i jakby czyniąc z ich aniołów czy niebiańskie dziewice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nachodzi mnie stwierdzenie, że "pływam w koincydencjach". Nie czytałem o tak wielkiej ilości koincydencji, jak w moim przypadku. Mam "natłok myśli" i "wyraźniej przeżywam" koincydencje.

 

Mogę mieć myśli, że jak najszybciej powinienem dostać diagnozę schizofrenii w związku z tym, co się u mnie dzieje. Na bazie koincydencji mam idee, że zostanę wielkim świętym, kimś, kto zmieni świat. Nawet moje haniebne wygłupy z przeszłości "mogę interpretować" koincydentnie. Na forum o zespole Aspergera pisano np. że gdybym pokazał swoje posty, to od razu dostałbym diagnozę F20 czy że mam pełnoobjawowy epizod psychotyczny. Ale sądzę, że te koincydencje naprawdę mają pochodzenie nadprzyrodzone! Że to jakieś działania złych duchów czy dopusty od Najwyższego, może znaki z Nieba? Na "przypadki" wyraźnie mi nie wyglądają... Całą "mitologię" mógłbym napisać na ich bazie - mam taką myśl. To zjawisko trwa już ponad rok.

 

Niebawem mam mieć wizytę u psychiatry i ciekawe, czy dostanę diagnozę schizofrenii. Ostatnią umówioną wizytę z lekarzem miałem ponad 4 miesiące temu, w międzyczasie była też krótka rozmowa z psychiatrą po incydencie z karetką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×