Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sens mojego życia umarł


sama93

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Piszę do Was z nadzieją o radę, ale też dlatego, ponieważ zauważyłam, że wyrażanie myśli w ten sposób mi pomaga. Kilka dni temu umarła moja mama. 42 letnia kobieta. Miałam tylko ją. Moja najlepsza przyjaciółka, kumpela, matka. Byłyśmy nierozłączne. Jestem obecnie w ważnym momencie życia ponieważ kończę licencjat i zastanawiam się co dalej. I wiecie co? Nie widzę sensu...w niczym. Nie widzę sensu w kończeniu uczelni, bo ona tego nie zobaczy. Nie widzę sensu w zdobywaniu pracy, bo jej przy tym nie będzie. Generalnie nie widzę sensu życia. Do tego jestem wściekła, że zabrano jej możliwość ujrzenia mnie w tych wszystkich momentach, a tak strasznie tego chciała. To było jej największym marzeniem- widzieć, jak staję się szczęśliwa i jak dorastam. Miałyśmy to wszystko robić razem. Wśród ludzi szukam choć połowicznego zastępstwa matki, ale na darmo. Szukam kogoś kto będzie przechodził ze mną przez życie z takim zaangażowaniem i zapałem jak moja mama, ale nie ma takiej osoby. Dzieliłam z nią życie, które teraz pozostało tylko i wyłącznie moje. Wiem, że tak właśnie powinno być- człowiek żyje dla samego siebie, ale ja nie potrafię z siebie tego wykrzesać. Układam sobie w głowie plan mojej przyszłości, ale zaraz dociera do mnie, że nie będzie mamy przy tym czy przy tamtym...więc po co to wszystko? Nie wiem jak sobie z tym uczuciem poradzić, nie wiem czy ono minie kiedykolwiek. Nagle, w jednej sekundzie zostałam sama i moje życie stało się rzeczywiście moje. Jak stać się silną, jak sprawić by własne życie cieszyło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jedyne co możesz zrobić to starać się żyć najlepiej tak by być szczęśliwą, by była z Ciebie dumna...

w tych ważnych chwilach, gdyby stała obok Ciebie i patrzyła na to jak osiągasz swoje kolejne sukcesy - Na pewno nie chciałaby byś się poddała i przestała zajmować się swoim życiem.

 

Mi zmarła Mama 4 lata temu. Ból jest już mniejszy ale pustka jest wciąż duża. Niczym ani nikim jej nie zastąpisz. Mi w raz z jej śmiercią rozpadł się cały świat, rodzina itd.... Da się żyć dalej to nie jest to samo życie, jest zupełnie inne.

 

Dlaczego zmarła?

Byłaś przy niej jak odchodziła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przeżyła bardzo poważnej operacji, miała chorobę nowotworową. Nie byłam przy jej śmierci, ale byłam z nią w każdej sekundzie przed operacją. Miała w sobie tak strasznie dużo nadziei i tak bardzo nie chciała odchodzić ode mnie. Dlatego czuję złość- bo los się jej przeciwstawił, stało się nie po jej myśli. Jeśli już miała chorować i miała umrzeć, to nie zasłużyła na to by stało się to na stole operacyjnym. Jest mi jej niesamowicie szkoda, bo tak nie powinno się dziać wspaniałym ludziom, nie tak powinni umierać, nie tak powinna być traktowana ich życiowa wola. Jestem pewna, że gdyby dano jej możliwość decyzji w pewnym momencie operacji kazałaby ją przerwać i pozwolić sobie wrócić do mnie, chociaż na chwilę. Czuję jakby zrobiono jej ogromną krzywdę za nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama93, Przede wszystkim bardzo Ci współczuje z powodu śmierci mamy...

Myślę, że to normalne, że tak bardzo przeżywasz tą sytuację, tym bardziej, że byłyście bardzo zżyte ze sobą. Myślałaś może o spotkaniu z psychologiem? Może terapeuta, psycholog pomógłby Ci uporządkować swoje myśli i uczucia.

Trzymaj się ciepło i walcz o siebie, żyj tak, żeby mama była z Ciebie dumna. To, że nie ma jej fizycznie nie znaczy, że nie jest koło Ciebie...

Wiesz czego chciała z czego by się cieszyła więc ze względu na jej pamięć walcz o siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama93, trzeba przejsc przez załobe, nikt w tym Ci nie pomoze, Twój bol musi sam wygasnac, chociaz na pewno gdzies do konca zycia bedzie tkwił w Twojej podswiadomosci. Co mozesz zrobic, mozesz przezyc swoje zycie tak zeby mama mogla byc z Ciebie dumna, zeby TY-jej dzielo zycia sie nie zmarnowało :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dawnych wiekach były przepisy nakazujące noszenie czerni przez dwa lata, jeśli była to najbliższa osoba (matka, ojciec, mąż). Z perspektywy czasu wydaje nam się to bardzo surowe, okazuje się jednak, że właśnie tyle potrzebuje zdrowa psychika, żeby przepracować taką stratę. Mimo, że kiedyś psychologia nie istniała, ludzie swoje wiedzieli. Prawie zawsze jest dwa lata. Pierwsza rocznica jest okropna.

 

Natomiast jeśli masz obawy odnośnie samodzielnego życia, relacji ze sobą i z innymi, to wtedy się skonsultuj z terapeutą, niekoniecznie z powodu żałoby jako takiej, bo żałoba jest procesem takim jak gojenie czy zrastanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×