Witajcie. Piszę do Was z nadzieją o radę, ale też dlatego, ponieważ zauważyłam, że wyrażanie myśli w ten sposób mi pomaga. Kilka dni temu umarła moja mama. 42 letnia kobieta. Miałam tylko ją. Moja najlepsza przyjaciółka, kumpela, matka. Byłyśmy nierozłączne. Jestem obecnie w ważnym momencie życia ponieważ kończę licencjat i zastanawiam się co dalej. I wiecie co? Nie widzę sensu...w niczym. Nie widzę sensu w kończeniu uczelni, bo ona tego nie zobaczy. Nie widzę sensu w zdobywaniu pracy, bo jej przy tym nie będzie. Generalnie nie widzę sensu życia. Do tego jestem wściekła, że zabrano jej możliwość ujrzenia mnie w tych wszystkich momentach, a tak strasznie tego chciała. To było jej największym marzeniem- widzieć, jak staję się szczęśliwa i jak dorastam. Miałyśmy to wszystko robić razem. Wśród ludzi szukam choć połowicznego zastępstwa matki, ale na darmo. Szukam kogoś kto będzie przechodził ze mną przez życie z takim zaangażowaniem i zapałem jak moja mama, ale nie ma takiej osoby. Dzieliłam z nią życie, które teraz pozostało tylko i wyłącznie moje. Wiem, że tak właśnie powinno być- człowiek żyje dla samego siebie, ale ja nie potrafię z siebie tego wykrzesać. Układam sobie w głowie plan mojej przyszłości, ale zaraz dociera do mnie, że nie będzie mamy przy tym czy przy tamtym...więc po co to wszystko? Nie wiem jak sobie z tym uczuciem poradzić, nie wiem czy ono minie kiedykolwiek. Nagle, w jednej sekundzie zostałam sama i moje życie stało się rzeczywiście moje. Jak stać się silną, jak sprawić by własne życie cieszyło?