Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze sny


eee

Rekomendowane odpowiedzi

Śniło mi się, że jechałem z ojcem pociągiem przez miasto. Miasto było troche futurystyczne o jakieś kilkanaście, kilkadziesiąt lat, dużo mostów, nowe obiekty, same melioracje, nowoczesna architektura. Mijaliśmy pod wielkim mostem coś w stylu pomiędzy sceną koncertową, a inteligentnym robotem, który składa sam swoje komponenty tak jak potrzeba zależnie od potrzeb tworząc budynek, most, scenę itd. Takich obiektów było kilka. Ojcu coś się nie podobało, miał jakiś kaprys i kazał wracać na jakąś stację bo niby mamy jeszcze za dużo czasu, cofnęliśmy się pociągiem, za chwile chciał znowu jechać do miejsca docelowego, bez sensu pomyślałem, ale już dałem mu za wygraną i byłem przy nim. Na końcu trasy przyszedł średniego wzrostu gruby wyłysiały, sapiący kanar. Był bardzo miły. Tata miał dobry bilet, a ja nie mogłem go znaleźć, chyba go wyrzuciłem podczas przesiadek odruchowo, byłem zły na ojca bo to przez jego "kręcenie". Scena się przeniosła i zamiast w pociągu byliśmy w moim rodzinnym mieszkaniu. Szukałem biletów bardzo długo, czekałem aż mi odpuści kanar, ale on stał dalej, był miły na początku, ale potem zaczął się nie cierpliwić. Stawał się nie miły. Nagle zaczął szperać mi w łóżku i w szafach w mieszkaniu. Nie wierzyłem. Wściekłem się, zacząłem na niego krzyczeć, zawołałem ojca by zobaczył co ten idiota robi, jak śmie, już zapomnieliśmy o bilecie, atmosfera zrobiła się nerwowa. Nagle zjawił się ten wielki robot z miasta, tylko dmuchnął z daleka, kanarowi urwało głowę, a ciało gdzieś wywiało.

 

Drugi sen, byłem już "tam", w centrum gdzie jechałem pociągiem. Rodzina w markecie stała z koszem z zakupami w kolejce przed kasą. Ja w tym czasie poszedłem spacerować. Znalazłem obok w budynku dziwną restaurację europejsko azjatycką. Obsługa była miła, bardzo młoda i przesadnie nachalna. Od miejsca złożenia zamówienia do stolika i do toalety kręciły kręte korytarze, na jednym odcinku nie było światła. To podobno celowo. Na wejściu / wyjściu przy barze wisiały plakietki typu "otwarte, zamknięte", a też takie w stylu "nie przeszkadzać" "mam okres" "mam zły dzień", podeszła właścicielka do kelnerki i powiedziała że jak coś nie tak to sobie wybierz plakietkę i powiesimy ją. Dziwne miejsce pomyślałem. Zamówiłem zupę cebulową za 11 zł. Chciałem już iść bo nie miałem tyle czasu, już na mnie czekali przed sklepem z siatkami pełnymi zakupów. Kelnerka była natrętna, prawie na siłę domawiała drugie dania przy tym uśmiechając się. Do lokalu po tych krętych korytarzach zaczęli krzątać się policjanci prowadzący śledztwo bo znaleźli ciało bez głowy tamtego kanara. Szybko wyszedłem i potem kłóciłem się z rodziną bo pytali czemu nie czekałem i gdzie tak długo byłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sen 1

 

Znalazłem jakiegoś bardzo poważnie rannego psa. Wymagał teoretycznie kilkugodzinnej operacji. Z "zaświatów" ukazał się zegar, który odmierzał czas, ile temu psu zostało życia w tym stanie, było to 9 minut i 47 sekund. Miałem nadludzką szybkość i precyzję i zoperowałem go i przeżył.

 

sen 2

 

Zostałem skierowany do jakiegoś szpitala na 4 tygodnie. Byłem psychicznie bardzo przytłoczony tym, że to aż 4 tygodnie. W szpitalu trwał remont, niektóre korytarze były zamknięte i wyznaczone były obejścia, przemieszczanie się po szpitalu było bardzo utrudnione.

 

sen 3

 

Byłem w jakiejś górskiej miejscowości i miałem wejść na jakąś jakby wieżę, ale spostrzegłem, że ta wieża zaraz się zawali i nie wszedłem na nią. Po chwili wieża zaczęła się walić i obserwowałem spanikowanych ludzi na wieży.

 

sen 4

 

Byłem w jakimś parku, stała tam koparka, patrzyłem na tą koparkę i rozmyślałem o zatrudnieniu się w firmie budowlanej jako wyrównywacz terenu.

 

sen 5

 

Jest trochę jakby jakimś nawiązaniem do snu 4, ten sam park, ta sama koparka, jednak jestem dzieckiem i spaceruję po tym parku z jakimś kolegą, patrzymy na drzewa. Po chwili "znikąd" pojawia się ekipa budowlana. Wchodzimy na jedno z drzew i obserwujemy ich. Po chwili jednak zganiają nas stamtąd i z parku, który staje się teraz placem budowy.

 

sen 6

 

Jestem w jakimś wielkim mieście i koło budki z pieczywem stoi młoda dziewczyna, która mówi do przechodniów, że przytuli każdego mężczyznę, który tego potrzebuje. I obserwuję, jak niektórzy podchodzą się przytulić. Po chwili pojawił się jakiś facet, murzyn, który oferował przytulenie potrzebującym kobietom.

 

sen 7

 

Jestem przy jakiejś budce razem w właścicielem tej budki. W środku jest jakiś gadający ptak, który chciał, aby właściciel go przytulił. W właściciel go przytulił, a potem poszliśmy gdzieś. I po drodze ten ptak co chwilę chciał przytulenia.

 

sen 8

 

Jestem 17-latkiem, który z jakąś grupą ludzi przebywa w Piwnicznej-Zdrój na wczasach. Znam przyszłość. W dniu wyjazdu mówię mieszkańcom, że wrócę tu na wczasy dokładnie za 5 lat, a potem już nigdy, bo będę bardzo zajęty, a w 2077 roku nastąpi koniec świata. Na pobliskiej łące żyła trąba powietrzna, która miała kilkadziesiąt centymetrów wysokości, ale była ona zazwyczaj niewidzialna, czuć było tylko jej podmuch. Gdy wyjeżdżaliśmy, jedna z towarzyszący mi w podróży osób chciała ją przytulić. Wysiadła z wozu, po chwili trąba powietrzna ukazała się i ta osoba przytuliła ją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że spacerowałem koło stawu i dziwnie zgubiłem, straciłem spodnie dresowe. Leżały na czarnej ziemi, część wisiała na trzcinie. Nie mogłem podejść i je wziąć, czegoś się obawiałem, skradałem się, cofałem, rozglądałem. Wróciłem do domu, za jeden może dwa dni poszedłem tam znowu. Udało mi się odzyskać te spodnie, przez ten czas mocno padało. Spodnie były brudne, nadgnite, przemoczone. W domu pytali mnie się czemu w takim czymś chodzę.

 

Potem śniło mi się miasto po zmierzchu. Gdzieś szedłem, chciałem zobaczyć nową siłownie. Po drodze spotkałem znajomego, za którym nie przepadam. Powiedział, że idzie zobaczyć nową siłownie. Poszliśmy razem. Budynek z zewnątrz wyglądał nowocześnie i schludnie. W środku stary sprzęt, kurz, bród, popękane ściany, stare nieszczelne okna. Przeszliśmy przez siłownie do recepcji, która była w kącie przy oknie. Siedział tam zaniedbany gościu i palił papierosa nad tabliczką zakaz palenia, peta strzepywał na podłogę. Poszliśmy na taras, byłem w szoku co do stanu tej siłowni, ten nielubiany znajomy dał mi papierosa, zapaliłem, papieros rozlatywał się, tytoń wysypywał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dużo mi się śniło, ale nie pamiętam dobrze. Od pewnego czasu jestem bardzo aktywny w tym temacie, staram się archiwizować moje sny, mam ostatnio dużo rzeczy na głowie, denerwuję się, wiele zmartwień, ale jednocześnie jest to okres przesilenia gdzie wszystko się wyjaśni mam nadzieję. Symbole w snach powtarzają się od tygodni, wszystkie sny są negatywne, przytłaczające. Sprawdzam w senniku, nie wierzę w senniki i przewidywanie przyszłości, ale w symbole i ich znaczenie już tak. Ogólnie mam teraz nasilone problemy z pewną dziewczyną na której mi bardzo zależy i chce by się wszystko wyjaśniło, mieszka daleko, ale ja właśnie szukam pracy by być bliżej i częściej się spotykać, własnie problem z pracą, mieszkaniem. Nie, że nie mam gdzie mieszkać, ale własnie by wszystko dopiąć i być tam gdzie chce z tą osobą co chcę. Problem z rodziną i pewnym przyjęciem. Sprawdzam np ostatnie sny:

Siłownia, Dostaniesz od kogoś znajomego zaproszenie na przyjęcie - pasuje idealnie,

siłownia pusta: zniechęcenie i słomiany zapał - walczę z tym

spodnie, zgubić: zostaniesz wyszydzony - obawiam się tego

ściągać: ostrzeżenie nawołujące do ostrożności - tak, muszę być ostrożny

rozdarte: hańba - boję się tego

brudne: nieprzyjemne wydarzenie - możliwe

Jeśli widzisz papieros we śnie, jest to znak, że Twoje życzenia się nie spełnią.

palić: nie wykorzystasz swojej szansy

zgaszenie niedopałka papierosa: koniec romansu.

 

Wcześniej ciągle pociągi - wiążę to z przeprowadzką, ciągle że wysiadałem na za późnej stacji, ktoś mnie obarczył nadmiarem bagaży itd, ktoś na mnie czekał, spóźniałem się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że przebywałem z dziadkiem, on źle się czuł, miał zapaść, zawał czy coś innego niemiłego. Wrócił do zdrowia, zaczął oddychać znowu. Jednak pogrzeb już był zorganizowany. Dziadek nie chciał iść na swój pogrzeb, ale jako rodzina mu kazaliśmy. Wszystko było zorganizowane, był wykopany dół na cmentarzu, uroczystość. Dużo ludzi, sąsiedzi, znajomi, rodzina. Dziadek stał w pierwszym rzędzie i ze zbolałą miną przyglądał się wszystkiemu, stał pół metra od dołu i z niechęcią patrzał w dół. Sąsiedzi i babcia ze smutkiem i zrozumieniem kiwali głowami, no tak, nawet jak nie umarł to zaraz pewnie umrze, tak trzeba było zrobić. Wcześniej duży stres by zdążyć na pogrzeb samochodem, dziadek za wolno się przebierał w garrnitur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że pokłóciłem się z kolegami z byłem pracy. Moje mieszkanie, wieczór, ciemno, jeden z natury najspokojniejszy był na dole, reszta na górnych piętrach i w moim mieszkaniu. Z tym najspokojniejszym bardzo się pokłóciłem, nie wiem czemu ale on miał dużo agresji i bardzo się bał, między nami krzątał się jego z 6 letni syn. Ja chciałem uspokoić sytuacje, on w końcu wyciągnął pistolet i mierzył do mnie zza samochodu przed blokiem, ja się schowałem w klatce, byłem przekonany, że koledzy z góry też nagle się wściekli. Między nami krzątał się jego syn, ja chciałem uspokoić sytuacje, a on miał obsesje że to mój zakładnik i zrobię mu krzywdę. Dużo krzyków i stresu zanim zaufał mi i przestał mierzyć z broni. Następnego dnia rano w pracy byłem bohaterem, ciepło, czyste niebo, rano. Wszyscy patrzeli na mnie z podziwem włącznie z kolegą co jeszcze niedawno chciał mnie zabić. Nie wiem dlaczego tak było.

 

Potem śniła m się stroma droga w lesie, zima, drzewa iglaste, śnieg, czarno białe kadry. Ktoś zjeżdżał na nartach, wyglądał jak skoczek narciarski, zamiast skoków jednak był slalom, potem zatrzymał się i z karabinku strzelał do celu, potem zjeżdżał dalej. Okazało się, że jest to wojskowa szkoła narciarska gdzie uczą wszystkich sportów zimowych razem by wyszkolić ludzi radzących sobie w trudnych warunkach zimowych.

 

Zjazd zamienił się w szerszą drogę a zjeżdżający w samochód. Prowadził dziadek, była moja babcia i ja. Ciemno, czarna noc, nasze światła dawały bardzo krótki efekt. Wąsko, stromo, zakręty. Pomimo małej prędkości samochód wypada na zakręcie przez barierkę i zaczyna lecieć w przepaść, już przed wypadkiem bałem się. W śnie budzę się w dachującym samochodzie po wielu godzinach. Rano, czyste niebo, ciepło, wszyscy w krótkich spodenkach. Wychodzimy, nikomu nic się nie stało. Gdzieś się śpieszą wszyscy i każdy idzie w swoją stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem sen z wieloma lukami. Pogoda: ciepło, słońce, bezchmurne błękitne niebo. Duży wielopiętrowy budynek uczelniany lub blok mieszkalny. Jestem zamieszany w morderstwo dwóch osób, ja wiem że tak będzie chociaż oficjalnie te osoby są na razie jako poszukiwane / zaginione. Szukane przez wszystkich w okolicy. Ich zwłoki są u mnie w tym mieszkaniu / pomieszczeniu. Nie wiem co zrobić, ale znam prawdę, której już nie pamiętam. Chyba było tak, że jedna osoba chciała zabić drugą, w tym momencie wszedłem ja i zabiłem napastnika i o to mam dwa trupy. Nie wiem jak było, ale scenariusz własnie możliwy. Na pewno z dziwnych powodów oficjalnie to były dowody że to ja zabiłem dwie niewinne osoby. Policja chodziła po korytarzu, pytała. Pociłem się wtedy, ale starałem zachowywać normalnie, na pewno moralnie nic złego nie zrobiłem. Postanowiłem schować zwłoki, ale nie miałem możliwości ich wynieść niezauważonych, wszystko trwało parę dni. Potem policja weszła do mnie, rozglądali się, niby tylko o coś zapytać i nie traktowali mnie szczególnie jednak wyczuli że bardzo się denerwuję. Bałem się, że znajdą bezpośrednie dowody jak np ciała, krew, oni znaleźli tylko jakieś trzeciorzędne poszlaki jak numer telefonu na karteczce zapisany. I tak ledwo udało mi się wybronić. Potem już naprawdę zabiłem jedną osobę też w związku z tą sprawą, ale miałem przekonanie że albo żadnej albo najwyżej jednej zrobiłem krzywdę niesłusznie, a wszystko pozostałe zachowałem się jak trzeba i to bardzo niesprawiedliwe gdybym odpowiadał za trzech. Dzwoniłem do dalekiego wujka z pytaniem co zrobić z ciałami, przyjechał, zaoferowałem mu dużo pieniędzy za pomoc, ale nie zgodził się.

 

Potem śniło mi się, że byłem recenzentem filmów. Czas to przyszłośc, futurystyczna zabudowa. Filmy były tak produkowane, że odbierało się je wszystkimi zmysłami. Miałem bardzo duży problem z pieniędzmi. Poszedłem do restauracji, zamówiłem jedzenie na wynos i wszedłem na górkę / dach nowoczesnego budynku. Podejście było jak pod niestromą górkę, dach zaczynał się od ziemi. Był biały i gładki. Było ciepło. Rozłożyłem się na górze i opalałem tym samym pracaując przed laptopem i jedząc zakupiony obiad. Jednocześnie miałem lornetkę przez którą patrzałem na zielone pole czegoś szukając. Miałem wyrzuty sumienia, że nie mam pieniędzy prawie w ogóle a zmarnowałem je na obiad w restauracji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że pracowałem w bunkrze / kopcu na obrzeżach miasta. Wejście było poprzez zamaskowaną szczelinę, tylko malutkie okienka. Pracowałem tam z pracownikami z poprzedniej pracy. Byli mili. Był bałagan. Nie dostałem sprzętu do pracy, nikt nie wiedział jakie obowiązki mi przydzielić, jeszcze nie miałem podpisanej umowy bo się zgubiła, nie chciałem pracować dopóki nie dostanę umowy. Nagle zjawiła się dziewczyna, na której bardzo mi zależy od długiego czasu. Powiedziała, że dostała tutaj prace, zdziwiłem się. Miała być początkującym specjalistą w dziedzinie, na której naprawdę się nie zna. Oprowadziłem ją wokół kopca i pokazałem gdzie się wchodzi. Była spięta i zestresowana. Miała dostać na początek stawkę podobną do mojej. Zdziwiłem się, ale w sumie cieszyłem się że sobie radzi, chociaż ja czułem się niedowartościowany. Ona będzie pracować, a więc postanowiłem zostać pomimo bałaganu. Pozostałych kilkunastu pracowników to byli faceci, na ogół brzydcy, typ pryszczatego nerda zaniedbanego w starych okularach i wyłysiałego od stresu przy nauce. Byli dla niej bardzo mili i ona z zainteresowaniem szła w ich stronę by coś zapytać, pogadać, chociaż jest bardzo wstydliwa. Nie wiedziałem co jest grane, ona zdawała sobie sprawę że ją obserwuje i się krępowała, bez tego była by do nich jeszcze bardziej śmiała. Chciałem się bić z nimi, byłem zazdrosny i czułem się przegrany.

 

Firma zajmowała się tworzeniem jakiś projektów. Poza tym... dostawą żywności. Jak było już ciemno, wychodziliśmy z bunkra i dostarczaliśmy żywność klientom, gotowe obiady, kolacje. Wskakiwaliśmy na coś przypominającego mechanicznego konia zrobionego z krzeseł i szybko mknęliśmy na tym po korytarzach biurowców. Bałem się, że spadnę, ale w sumie było dużo adrenaliny. Z moją sympatią dałem sobie we śnie kompletny spokój, czułem się zupełnie przegrany.

 

W mieście było pełno małych sklepików w suterynach. Jakaś sieć meblowa, coś jak IKEA, we śnie niby nigdy w życiu tam nie wchodziłem chociaż było ich pełno. Wydawały mi się mało ciekawe. Kiedyś raz wszedłem. Okazało się, że mimo malutkiego wejścia potem są kolejne podziemne piętra, wielkie wystawy mebli, wielkie hale, magazyny. Tylko pomiędzy każdym poziomem malutkie przejście gdzie trzeba się przeciskać. Dla wszystkich to było normalne i znali te sklepy, a ja czułem że całe życie o tym nie wiedziałem. Byłem na którymś dolnym poziomie. Trzeba było strasznie uważać. Przejście było takiej wielkości, że ledwo się mogłem przeciskać, a z drugiej strony czasami wyjeżdżały wózki widłowe i samochody osobowe, nie wiem jak się mieściły, ale jakoś dawały rade, nie było mowy bym był wstanie wtedy uciec na bok bo nie było miejsca. Wszystko takie surrealistyczne.

 

Ogółem smutny sen, zwątpienie, niepowodzenie, źle sprawy sercowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się wszystko związane z moją okolicą, domem gdzie mieszkam. Spałem na rozkładanym łóżku na dworze przed domem, głową w stronę drzwi do domofonu, nogami w stronę furtki i chodnika. Było rano, wybudzałem się, zadawałem sobie sprawę, że przechodzą sąsiedzi i się bardzo dziwią na mój widok i moją problemy żeby przejść przez drzwi bo za blisko spałem. Potem się wierciłem, łóżko wyrzuciłem na bok, a na ziemi spałem na samym materacu. Przechodnie na mnie dziwnie patrzeli i byli zdziwieni, ja miałem już lekko otworzone oczy i obserwowałem ich zdziwienie. Wstałem, byłem jeszcze senny, zrobiłem sobie spacer wokół okolicy. Na rogu był remont i wąskie przejście, przecisnąłem się, musiałem się podeprzeć o ścianę, dodatkowo byłem jeszcze niewyspany. Z naprzeciwka szedł jakiś pijak i prawie na siebie wpadliśmy, miał psa. Zobaczył moją postawę i był przekonany, że też jestem pijany, uśmiechnął się jak do kumpla i chciał zagadać, poszedłem zły w bok jak tak mógł mnie pomylić. Zacząłem unosić się w górę, najpierw się zdziwiłem, unosiłem się nad drogą szybkiego ruchu tak by nie wpaść w samochody, tylko musiałem uważać by w druty wysokiego napięcia nie wlecieć, szybko zacząłem opadać. W ten sposób znalazłem się na pasie zieleni pomiędzy pasami w dwie strony. Samochody jechały szybko i musiałem uważać, naprzeciwko szedł ktoś z groźnym owczarkiem niemieckim długowłosym, właściciel wyglądał na zaniedbanego a pies robił co chciał. Szliśmy na siebie, pomiędzy nami było dość duże suche stare drzewo bez gałęzi. Wyminąłem psa idąc za drzewo od strony jadących samochodów, musiałem uważać. Potem wróciłem ze spaceru do domu. Chciałem się ogolić, nie mogłem znaleźć maszynki, wziąłem brzytwę, spróbowałem, nie wychodziło mi, skóra piekła, nie było krwi, ale lekko się zaciąłem, na brodzie pojawiły się dwa małe podłużne strupki. Rzuciłem brzytwę i poszedłem na dół. Sąsiadka była z dwoma psami, jednym dużym za płotem, a pod nogami latał mały, coś w stylu szitzu, jasno brązowy. Był młody i pełny energii. Mówiła bym się nie bał bo ząbkuje pies. Ugryzł ją mocno w palec, ale się śmiała i mówiła, że nic poważnego się nie stało, przywitałem się, też gryzł, chciał się bawić, jednak w końcu ugryzł tak mocno, że miałem dość i postanowiłem gdzieś pójść.

 

Potem śniła mi się znajoma kobieta, była naga, tło to wszędzie biało szaro i gęsty dym, mgła. Ślizgała się na podłodze, robiła na plecach kółka. Cała była w jakiejś białej pianie, nie było to w żaden sposób pociągające, nie mogła przez to normalnie się poruszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że pojechałem do miasta gdzie mieszka mój wujek, pojechałem pociągiem. Wysiadam, a tam zamiast małego dworca ogromny dworzec i w remoncie, przypominał największe centra handlowe, cały pokryty czarną połyskującą w słońcu nowoczesną izolacją, dużo sklepów, dużo schodów, wiele poziomów, dużo ruchomych schodów, windy, kierunkowskazy. Kontrastowało to z małym znaczeniem komunikacyjnym miasta, wielkością i tym co widziałem wcześniej naprawdę przyjeżdżając do wujka. Kompleks był cały czas w budowie. Bardzo dużo spacerowałem po dworcu, patrzałem jak remontują, dobudowują jeszcze nowe kondygnacje. Po paru dniach pobytu już znałem większość na pamięć, była to chyba jedyna rozrywka w mieście spacerować i podziwiać ten dworzec, przypominał trochę labirynt, wiele razy jak byłem umówiony z wujkiem i nie mogliśmy się znaleźć, ktoś się spóźnił. Obok była pętla autobusowa i to był jedno w miejsc gdzie się umawialiśmy. We śnie wujek był psychiatrą i psychoterapeutą. Oczywiście nie brał ode mnie kasy, ale co dziwne odliczał godzinę terapii co do minuty z zegarkiem w ręku, rozmawialiśmy podczas spacerów po kompleksie handlowo dworcowym. Podczas tego wujek jąkał się, mówił powoli, przerywał, rozwlekał, zmieniał tematy. Uważałem że był okropnym terapeutą, ale mu tego nie powiedziałem przez grzeczność, że poświęca swój czas i mnie ugościł na czas odwiedzin.

Między pętlą autobusową a dworcem była mała apteka i przychodnia. Wujek kazał mi tak kupić leki czy jakieś witaminy. Wszedłem, na miejscu poczekalnia, recepcja, chciałem już powiedzieć co mam kupić, jakąś receptę może nawet miałem, nagle wlatuje kilku czy kilkunastu przybyszów, wyglądali na studentów z Turcji czy coś takiego, ciapaci i nie znający języka. Jednemu mocno krwawił palec, krzyczał, płakał, zwijał się z bólu, natychmiast wezwano lekarza i zaczął coś tam robić, dezynfekować, wszystko na holu i ludzie się odsunęli by nie robić większego zamieszania. Reszta jego kolegów panikowała w swoim języku. Krew kapała na biurko. Jednak to tylko palec więc najwyżej amputacja. Nagle jednak on dostał zawału serca. Przestał oddychać. Reanimowano go. Po dłuższym czasie zaczął znowu oddychać. Po tym co wiedziałem już jakieś witaminy na receptę nie były ważne.

 

Zbliżał się termin mojego wyjazdu, musiałem uważać by się nie spóźnić bo na tym dworcu bardzo łatwo było się zgubić. Jeszcze musiałem pożegnać się z wujkiem i coś mu dać, może tą niezrealizowaną receptę, nie ważne. Byliśmy umówieni między apteką i pętlą autobusową. Zgubiłem się. Błądziłem po schodach, dolnych poziomach, wokół i tak było dużo ludzi z torbami. Remont trwał, były nowe poziomy, pomieszczenia, jakiś rękaw, tutaj winda nie działała tu schody, bardzo się śpieszyłem. W końcu znalazłem się na piętrowym parkingu, który był przed chwilą dobudowany, znajdował się na prawo od pętli, byłem jakieś kilkadziesiąt metrów od celu. Jednak nie mogłem z tego parkingu wyjść, drzwi były otwierane na kartę, była to "eksperymentalna" część nowego dworca jak ktoś mi powiedział, jeszcze tam zacząłem ganiać się z jakimś chochlikiem, było ciemno i pachniało smarami i benzyną.

Ostatecznie udało mi się wyjść i spotkać, a potem był taki sam stres by zdążyć na pociąg bo co chwile zmieniali perony i tory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i moje senne motywy, symbole są bardzo powtarzalne. Dzisiaj śniło mi się, że było ciemno, miasto, chodniki, blokowiska, osiedlowe sklepy monopolowe. Kupiłem sobie w takim osiedlowym sklepie piwo, wewnątrz sklepu był mały bałagan, przygaszone światła, obsługa śpiąca i zmęczona, patrzała na zegarek, jakiś pan przede mną powoli wykładał towar. Za pół godziny poszedłem znowu po drugie piwo i zdziwiony jestem, że lodówki zamknięte na kluczyk. Sporo ludzi, ciasno, wszyscy zdziwieni, że wchodzę i biorę co chcę kupić. Okazuje się, że są jakieś hasła, zasady, kupony, kartki, nie można kupić czego się chce, trzeba czekać, mieć pozwolenia i dziwne, że tego nie wiem. Zupełnie kontrastowało to z tym, że wcześniej normalnie kupowałem. Klimat mgły, półmroku i senności.

Dalej śnił mi się mój psychoterapeuta, miałem z nim rozmowę podczas spaceru po mojej dzielnicy. Dodatkowo w śnie pracował jak kasjer w innym osiedlowym sklepie. Psychoterapie odliczał co do minuty na zegarki, ale jednocześnie przerywał, odbierał telefonu, wychodził gdzieś do łazienki, zapominał co powiedziałem, byłem w szoku, a jeszcze bardziej gdy okazało się, że w tym samym czasie ma zmianę w sklepie. Jak ktoś wchodził do sklepu to przerywał mi i szedł na kasę. Nic z terapii nie mogłem skorzystać, a ostatnie 10 minut to w ogóle poszedł bo podobno kolejka się zrobiła. Przechodzę potem obok sklepu a on uśmiecha się do mnie jakby nigdy nic, siedzi w przysiadzie i pali papierosa przed sklepem, rozgląda się czy klient nie wchodzi i zdziwiony, że terapia mi się nie podoba.

 

Między tymi snami śniło mi się, że mieszkam w dużym bloku niedaleko slepów. Mam mieszkanie gdzie jest straszny bałagan, mijam na spacerze moją babcię, mówi że gdzieś tam idzie sobie, postanawiam ją śledzić, ma klucze do mojego mieszkania i coś tam sprawdza, przyłapuje ją na tym. Ale ta część snu była tak mglista, gęsta, niewyraźna, że więcej nie pamiętam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że jechałem z ojcem kilka dzielnic dalej od miejsca zamieszkania, do miejsca gdzie spędziłem z nim młodość, jechaliśmy tramwajem i samochodem jednocześnie, rzeczywistość przenikała się, ale większy nacisk był na podróż samochodem, tata prowadził, ja obok zapaliłem papierosa co było dziwne bo zważywszy na okoliczności i nie pali się u nas w zamkniętym samochodzie, gdzieś jechaliśmy, gdzieś się śpieszyliśmy, jak przyszło do wysiadki to jednak byliśmy w tramwaju, był to ostatni przystanek, tramwaj zawracał i dalej musieliśmy iść pieszo. W rzeczywistości w tym miejscu ciągnie się deptak i jest dużo ludzi, w śnie była pusta droga, pełno krzewów, krzaków, drzew, brak zabudowy, cisza, droga wydająca się bez końca. Było ciepło i bezchmurnie. Na chodniku tylko my. Ja miałem ciężki plecak ze sobą. Zaczynaliśmy się śpieszyć chociaż nie wiedziałem gdzie. W końcu doszliśmy do końca drogi, na końcu było rondo i tylko można było zawrócić, nikogo nie było. Nie miałem pojęcia czemu ojciec tak się śpieszył i gdzie, zawróciliśmy. Zaczęło padać, zaczęliśmy iść szybciej, zaczęła nadchodzić burza. Spojrzałem na niebo, w oddali gdzie zaczynała się zabudowa i tramwaje, skąd przyszliśmy, niebo było skrajnie ciemno granatowe, niemalże czarne, burza nadciągała bardzo ciężka, było słychać bardzo donośne grzmoty. Biegliśmy, ale plecak stał się dla mnie bardzo ciężki, tak że ledwo mogłem go udźwignąć. W rzeczywistości po prawej stronie byłyby bloki mieszkalne, kiedyś tam mieszkaliśmy, w śnie były wzgórza, jakaś opuszczona, zarośnięta skocznia narciarska, drzewa, krzewy. Przed oczami ukazała mi się rycina starej mapy gdzie był zaznaczony ten las i wzgórza, na mapie każde drzewo było oznaczone, było ich tak gęsto, że ta część mapy stawała się cała czarna. Nie mogłem już biec, ciężki plecak zwisał mi przez ramie. Tata się dziwił czemu zostaję z tyłu i był zły. Obudziłem się.

 

Wcześniej śniło mi się, że byliśmy w katedrze, było lato, ciepło, nie było jasnych granic gdzie kończy się budynek a zaczyna las, ogród, świat na zewnątrz. W środku i na zewnątrz było pełno kolorowych kwiatów, dużo pnączy, sporo przejść, placów, otwartych przestrzeni. Bardzo mi się podobało, ale przez ojca, któremu się nie podobało musieliśmy własnie gdzieś iść tylko nie wiedziałem gdzie, potem nie pamiętam co mi się śniło i była ta główna część snu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spałem w dzień. Śniło mi się, że byłem z ojcem na meczu hokeja na lodzie. Sam mecz mało ciekawy, ale najważniejsze, że był chaos, zamęt, już nie wiedziałem, która to liga i o co toczy się mecz, gospodarze wygrali, a i tak mieli spaść z ligi za brak licencji, już był termin następnego meczu z drużyną z Warszawy, która grała ligę niżej. Kibice się cieszyli. Jak wracaliśmy to już robiło się ciemno, tata chciał iść przez skróty przez nowo wybudowane biurowce, osiedla. Mówiłem mu, że nie, że ciemno, ale mnie nie słuchał. Nowe biurowce przeszliśmy bez problemu, potem byliśmy na jakimś osiedlu gierkowskim, bloki z lat 70, patrzymy na samochody, głównie przeciętne, wspominamy, że jeszcze 15 lat temu to tutaj najlepsze samochody stały i najbogatsza dzielnica, a teraz się wszystko pozmieniało. Przechodziliśmy przez istny labirynt złożony z bram, podjazdów, posesji, płotów, osiedli, miejska dżungla. W końcu się zgubiliśmy. Musieliśmy iść wzdłuż bloków, płotów, w końcu szliśmy przez jakiś parking, teren przedsiębiorstwa, teren strzeżony. Wystarczyło powiedzieć "przepraszam, zgubiłem się czy można otworzyć furtkę" ale jakoś głupio było. W jakimś przedsionku parę osób też chciało przejść na skróty, ale to byli mieszkańcy, którym nie chciało się chodzić wokoło, usłyszeli moją rozmowę z ojcem i poradzili podać się za kogoś tam, poprosić o otwarcie bramy jak nigdy nic, a w razie czego powiedzieć prawdę że się zgubiło, przecież to nic złego. Jakaś kobieta tak poszła i przeszła bez problemu, jak była nasza kolej ojciec zaczął się jąkać i wszystko zepsuł. Przemknąłem się do sąsiedniego budynku dalej szukając wyjścia.

 

I tutaj zmiana scenerii. Od czasu jak przeszedłem do innego budynku był dzień, błękitne niebo, ciepło. Zamiast z ojcem byłem z rodziną od strony mamy. Dalej szukaliśmy wyjścia, była moja siostra przyrodnia i kuzynka. Było wesoło, traktowaliśmy to jako zabawę. Schowaliśmy się z damskiej toalecie szukając wyjścia przez okno, poszedłem do męskiej i je zawołałem, był wyjście przez okna, znaleźliśmy się na posesji dziwnego dużego domu jednorodzinnego. Był magiczny, pełno pokoi, w każdym coś się działo, obfitował w symbole, często działy się rzeczy irracjonalne. Podświadomie czułem, że to dom dziewczyny, o której tutaj pisałem i bardzo mi na niej zależy. Jej jednak nie było w domu. W łazience była zatkana wanna, pojawił się pewien znajomy, z którym nie utrzymuję kontaktów i nie przepadam za nim, próbował odetkać wannę, ale była strasznie zatkana. Dał mi pompkę. Pompowałem z całych sił, w końcu udało się odetkać, ale byłem bardzo zmęczony, w łazience wiele innych rzeczy nie działało. Chodziłem po komnatach, pokojach. W jednym na piętrowym łóżku leżała młodsza siostra mojej sympatii. Nie okazywała żadnych emocji, coś pytałem, ale nie odpowiadała. Pojawił się jej mały pies, który zachowywał się bardziej jak kot. Wszystko było pokręcone, nie wiedziałem co robię, gdzie do końca jestem i o co chodzi, ręce miałem zdrętwiałe od przepychania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że jechałem z mamą zobaczyć jakiś dom, który chciała mi kupić, lokalizacja i nieruchomość pokrywała się z inną, która śniła mi się jakiś miesiąc temu, parterowy / jednopiętrowy, płaski dach, beton, nieciekawy wizualnie, ale to i tak jest coś, własny dom. Potem byłem w tym samym miejscu z babcią (matka ojca, nie matki), chciała mi pokazać jakieś mieszkanie, które chce mi kupić, przechodziliśmy koło tamtego domu powiedziałem babci, że mama ten chciała mi kupić, babcia się zdenerwowała że to za duże, za drogie, że na pewno mama żartowała, ona mi pokaże mieszkanko w bloku. Rywalizacja.

 

Potem mi się śniło, że zakradłem się do tamtego domu co pokazywała mi mama, patrzałem przez okno czy ktoś jest w środku, była moja kuzynka, która śniła się dzień wcześniej co napisałem post wyżej, potem zakradłem się drugi raz, myślałem że nikogo nie ma, otworzyłem drzwi, jednak w środku był robotnik co robił jej remont, dalej wyszła ona, nie wiem jak to się stało, ale oczywistym się stało, że ten dom jest jej, przywitałem się.

 

Potem mi się śniło, że pewna dalsza ciocia mieszkała w pobliżu tego domu, poszedłem ją odwiedzić, brama na domofon, domofon na klatkę, tak jak mieszka naprawdę, wchodziłem do klatki, wyszedł bardzo duży brązowy pies długowłosy przypominający niedźwiedzia, jest taka rasa, przestraszyłem się, wycofałem, ale pies był powolny i spokojny, ominąłem psa z drugiej strony właściciela, był jeszcze drugi pies, mały, bardzo hałaśliwy, rzucający się, ale raczej głupi jak agresywny, zupełne przeciwieństwo tego pierwszego, przecisnąłem się przy ścianie by mnie nie dosięgnął, był na smyczy. Do mieszkania cioci były już drzwi otwarte i siedziała w środku.

 

Potem śniło mi się, że jechałem jako pasażer samochodem, prowadził ojciec, woził mnie koło domu gdzie mieszkała tamta kuzynka, potem wyjechaliśmy do innego miasta, do dziewczyny, na której mi zależy od dłuższego czasu, a śniła mi się nawet ostatnio, jej nie było, był jej ojciec. Potem ja jechałem z jej ojcem samochodem, a mój ojciec jechał za nami, miał zepsuty samochód i my go holowaliśmy. W śnie lina holownicza była strasznie krótka, tata tej dziewczyny jechał strasznie szybko, zjeżdżał na boczne ścieżki, polne, a moim ojcem strasznie rzucało, były wyboje, kamienie, jej tata bawił się świetnie i śmiał, ja czułem adrenalinę, a mój ojciec cudem unikał tego by jak go zarzucało nie uderzył w drzewa. Byliśmy gdzieś za miastem, jej ojciec poszedł na jakąś przekąskę, naczosy, tortilla, prążki cebulowe, coś w tym stylu, mój tata był strasznie zły i poirytowany, zaczął go wyzywać do mnie, oczywiście jak go nie było, potem wyzywał go że takie drogie przekąski kupuje i że ma fanaberie, zapytałem ojca to co on zje, poszedł do sklepu, wrócił z chlebem w plastiku, krojony, sztuczny, nieapetyczny, suchy i jadł taki chleb jakby na złość ojcu mojej lubej by pokazać że się je tanio i szybko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mi się śniło bardzo dużo, ale niestety większość zapomniałem. Co pamiętam. Ciepło, zielone wzgórza, bezchmurne błękitne niebo, słońce. Obracałem się w środowisku naukowym, policyjnym i terapeutycznym. Byłem ekspertem. Oni nie potrafili wczuć się w umysł i emocje psychopatów przestępców, a mi szło to dobrze i całe gremium uczyłem odpowiedniego podejścia by przełożyło się to na sukcesy w rozwiązywaniu spraw. Potem rozmawiałem z jakimś bardzo żarliwym naukowcem, który całe życie poświęcił wpływaniu na ludzi, skłanianiu do zgodnych z prawdą wyjaśnień podczas śledztw itd. Miał jakieś swoje metody perswazji, wykorzystywał je również w zdobywaniu, wykradaniu informacji z internetu, jednym słowem prawdziwy specjalista śledczy z dochodzeniówki. Zapytałem czy by osiągnąć sukces za każdym razem stara się przejmować pełną kontrole nad obiektem/przesłuchiwanym, on powiedział, że to niemożliwe i niekonieczne, że to nie tak, wystarczy uchwycić jakieś jedno newralgiczne miejsce, a pełna kontrola to absurd i coś tam wyliczał, że to niemożliwe nawet w teorii. Zademonstrował mi swoje techniki. Dyskutowaliśmy tak na zielonym wzgórzu, piękna pogoda, on wpadał w końcu w obłęd, twierdził że nawet Boga potrafi zmanipulować i kontrolować i zaczął to udowadniać. Wtedy na błękitnym niebie ukazały się obłoki chmur, które uformowały się w dużą rozgwiazdę. Krzyczał do nich, zaklinał, ale nie był wstanie nic zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że spotkałem gościa w moim wieku, którego naprawdę znam tylko z widzenia z mojej okolicy, jest trochę dziwny, sposób bycia, poruszania się, gestykulacji (asperger?), a widuję go z ładną dziewczyną / żoną. We śnie on był ślepy, jego kobieta mu pomagała a widziałem go w kościele na górze na chórze siedzieliśmy kilka krzesełek od siebie, zaczęły intensywnie grać organy. Pomyślałem we śnie, że ona musi go kochać, to jest miłość. We śnie było mi jednocześnie przykro, byłem zazdrosny.

 

Potem mi się śniło, że na mojej ulicy u sąsiada był rozkopany ogródek, bałagan i ciągnął się jakiś folwark aż po horyzont. Wszystko zniszczone, opuszczone. Były tam dwa ogromne psy, podobne co mi się śnią często, wyglądające trochę jak niedźwiedzie, długowłose. Straszne głośno szczekały i siały postrach chociaż budę miały gdzieś w oddali płoty były uszkodzone i mogły łatwo przejść. Wieczór / noc, ciemno, zimno, silny wiatr, pusta ulica. Ulicą szła powoli jakaś bestia, cztery łapy, niby pies, niby koń, baran, byk, kozioł itd. Czarny, duży, szpetny, bardzo groźny. Żeby było jeszcze dziwniej to miał na sobie kombinezon na górną / przednią część ciała i maskę co sprawiało wrażenie jeszcze mixu jeszcze innych zwierząt i jeszcze więcej tajemnicy czy strachu. Obserwowałem go przez szybę w drzwiach wejściowych i okienko na klatce schodowej. We śnie to był diabeł, wiem że na ogół jest przedstawiany jako człowiek, ale tutaj tak mi się śniło. Kroczył powoli środkiem ulicy. Minął mój dom i zaatakował z łatwością te dwa wielkie psy.

 

Potem śnił mi się dziadek (ojciec ojca), że spał ze mną w ciemnym pokoju w mieszkaniu mamy i miał bardzo zły sen, gorączkę, mamrotał, wiercił się, wyzywał. W końcu mnie budził i przez sen modlił się "proszę pomóż mi bo zgubiłem klucze i nie mogę wejść do domu". Jakie klucze? Gdzie nie może wejść? Bez sensu. Powtarzał to ciągle, ja go budziłem, mówiłem że to tylko sen nie prawda, ale on dalej swoje i pół przytomny. Głowa zwisała z krawędzi łóżka. Jak nastał ranek to się dziadek obudził i pił moje piwo i byłem w szoku kiedy on to zdążył zrobić czy w nocy czy już rano, a potem znowu o tych kluczach.

 

Potem mi się śniło, że spadł mi telefon i rozbiłem mocno swój wyświetlacz i że pisałem z tą dziewczyną co mi zależy od dłuższego czasu, zapytałem co u niej a ona pisała mi mało, nieserdecznie i w wymyślonym slangu "tyle się dzieje, dżambowo jest", gdzieś była, jakaś impreza, ktoś skądś przyszedł, a mi nie potrafiła tego przekazać klarownie.

 

Obudziłem się bardzo zmęczony, pobiegłem sprawdzić telefon czy mam wyświetlacz cały itd.

 

Czyli większość symboli ciągle powtarza się. Znaczenie snów też złe: niewidomy, zazdrość, psy, potwory, ukrywanie się przed nimi, strach, kąsanie, nieszczęście, zgubienie kluczy, lekceważenie ze strony ludzi na których mi zależy itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, żę byłem u siebie w mieszkaniu na poprawinach po pewnym weselu, piliśmy piwo, oglądaliśmy mecz w telewizji, moja drużyna grała na wyjeździe, przegrywała 2:1, zbliżał się koniec pierwszej połowy, w ostatniej akcji strzeliła gola na 2:2. Ktoś zwrócił uwagę mi, że jestem smutny i posępny, patrzę w ziemię i tylko pochylam się nad butelką. Powiedziałem, że to przez dziewczynę, na której mi zależy, że nie wiem co robić dalej „i w ogóle”. We śnie przenikała się sceneria, raz byłem przed telewizorem, raz na miejscu. Nie był to typowy stadion. Było boisko, niskie trybuny, wyglądało jak boisko treningowe, było ciemno, noc, tylko wysokie jupitery na rogach. Za bramką zamiast trybun był wysoki luksusowy hotel, wysoki sześcian. Można było z balkonów oglądać mecz.

 

Potem śniło mi się, że moja drużyna od razu po meczu miała grać u siebie. W drodze spotkałem dziewczynę, która była podobna do mojej pewnej kuzynki, ale jej tożsamość nie jest kluczowa, około 20 lat, mała, drobna, uśmiechnięta. W drodze na mecz zaczepił ją jakieś sutener, teoretycznie mogliśmy uciec, zrobić co chcemy, we śnie nie mogliśmy się mu przeciwstawić. Zaczął jej mówić co jej zrobi i że musi się go słuchać. On mówi do niej, że podczas „zabaw” jak będzie coś nie tak to kluczem będzie 10 razy ruszyć małym palcem od ręki w sekundę. Ona się pyta, a czemu nie hasło bezpieczeństwa. On na to, przecież będziesz zakneblowana i unieruchomiona przez liny i sznury. Był dzień, wziął ją do jakiegoś klubu, ale szybko wyszli i szli na mecz. Ja podążałem za nimi. Na stadion szło się przez jarmark, rynek, stragany. Ja szedłem szybko i ostrożnie by ich śledzić, ale by mnie nie rozpoznał. Na straganie był tłok, stoiska. Pałętał się mały czarny kundelek krótkowłosy, lekko jamnikowaty i bullterierowaty. Podszedł, przedostał się przez nogawkę i skarpetę i mocno ugryzł mnie w kostkę i stopę. Bolało. Przerwa w śnie.

 

Potem na stadion musieliśmy podjechać pociągiem. Był tłok. Na przystanku jak się otworzyły drzwi dziewczyna / kuzynka dała znać że uciekamy od sutenera. Wybiegliśmy na peron, z nami kilkunastu nastolatków. Żeby uciec trzeba było przebiec przez tory i zeskoczyć z mostku, kilka metrów wysokości. Było trudno, ale udało się przedostać. Było kilkanaście osób. Nadjeżdżała już policja widząc z monitoringu zamieszkanie, była naprzeciwko nas, każdy skręcał w inną uliczkę by się rozproszyć. Zobaczyłem galerię handlową postanowiłem tam dobiec by wszystkich zgubić i wtopić się w tłum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że bolał mnie brzuch. Czekałem, nie przestawał, byłem u jakiś lekarzy z babcią (w realu babcia zna środowisko medyczne), każdy mówił że to nic takiego i minie i nie można więcej nic zrobić. Brzuch bolał dalej, w końcu znaleźliśmy jakiegoś młodego ambitnego znanego lekarza. Bardzo długo przyglądał się mojego brzuchowi, badał go, sprawdzał, czymś smarował, tak długo i intensywnie że aż pojawiła się na na brzuchu krew, ale to tylko skaleczenie ze skóry. Było jednak warto. Zlokalizowano miejsce bólu, po lewej stronie na podbrzuszu miałem takie z 5 na 5 cm coś, guz albo narośl albo bąbel. Długo się przyglądał i milczał. Powiedział że to bardzo poważna rzecz, nazwał jakoś po łacinie i powiedział, że muszę jechać na prześwietlenie specjalnym sprzętem, który znajduje się w innym budynku w jakimś jego gabinecie i trzeba się śpieszyć, wyszedł. Martwiłem się bardzo zła diagnoza, ale cieszyłem że się udało, czułem jak coś w środku mi dokucza. Jechałem jakoś autobusem i trafiłem do gabinetu gdzie był odpowiedni do badań sprzęt. Nie wiem jak to możliwe, ale to ja miałem klucze do gabinetu. Na klatce schodowej w tym budynku spotkałem znajomego z psem, duży wyżeł, biały. Pies zerwał mu się i podbiegł do mnie i do jakiegoś kolegi, który był ze mną. Łasił się, wąchał, wszędzie pchał, otworzyłem drzwi do gabinetu, przedarł się pies pierwszy, bardzo trudno było go wyrzucić i nie wpuścić. Potem nie pamiętam co się działo.

 

Dalej na drodze spotkałem trzech znajomych, dwóch lubię jednego nie, ten którego nie lubię we śnie był duży i agresywny, ale i śmieszkujący, przekręcał oczami, machał rękami. Przywitałem się z każdym, ten duży nie wiedziałem kiedy żartuje, machał czymś ostrym, zataczał się, pozostała dwójka mówiła że on się wygłupia, ja już nie wiedziałem czy trzymać się na bezpieczną odległość. Nagle znaleźliśmy się wszyscy w moim rodzinnym mieszkaniu i oni, zwłaszcza ten duży grzebali w szafkach i wszystkich rzeczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj śniło mi się, że siedziałem przy stoliku na rogu mojej małej ulicy z wujkiem i jakimś jego znajomym, niebo błękitne, jasno, ciepło. Stolik na chodniku przy krawężniku, leniwie patrzymy na rzadko przejeżdżające auta. Trzecim kompanem był kumpel wujka, solarium, czapka z naciągniętym na oczy daszkiem, tatuaże więzienne na rękach i szyi, był bardzo spokojny, słuchał, był centralną postacią w śnie, a nie powiedział żadnego słowa, w reakcji tylko się uśmiechał, śmiał, kiwał głową, mruczał. Przejechał autobus miejski naszą ulicą, w rzeczywistości to się nigdy nie zdarza, ulica jest za mała, jakiś objazd był. To była jedyna akcja w śnie, nic się innego nie działo, ja czułem nudę, napięcie, stres i brak zajęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×