Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem kłębkiem nienawiści.


Rekomendowane odpowiedzi

Od ponad roku jestem z chłopakiem. Mam za sobą jeden związek - czteroletni. W obecnym jest mi strasznie ciężko, bo po prostu nie daję żyć chłopakowi. Potrzebuję mieć go pod kontrolą. Rozumiem, że ludzie muszą spotykać się z innymi ludźmi, ale ja tych innych ludzi po prostu nienawidzę.

Płaczę za każdym razem jak on się śmieje rozmawiając z kolegą. On się zwija ze śmiechu, łzy ciekną mu po policzkach, a ja myślę, którędy najszybciej dotrę na parapet, żeby tylko nikt nie mógł mnie zatrzymać. Zaczynam wyć, wrzeszczeć, kopię w drzwi i wychodzę. Zamykam się w innym pomieszczeniu, gryzę się po rękach, rozwalam usta zębami, drapię się do krwi. Tak bardzo boli mnie to, że na moje żarty reaguje tylko delikatnym uśmiechem. Nawet nie jestem pewna, czy nie udawanym.

Mam silną potrzebę sprawdzania jego telefonu, facebooka, wszystkiego. Kiedyś dał mi hasła. Po próbie samobójczej. Z litości. Nie sprawdzałam jego kont od pół roku. Ostatnio zostawił telefon w pokoju jak szedł do łazienki. Chciałam w coś pograć, ale gra chodziła wolno, więc pomyślałam, że trzeba powyłączać uruchomione aplikacje. Wyłączałam, wyłączałam i natrafiłam na sms'y. Był otwarty sms do kolegi. Rozpłakałam się, rzuciłam telefonem na drugi koniec pokoju (na szczęście wylądował na miękkim) i uderzyłam głową w biurko. Zaczęłam rozdrapywać sobie brzuch.

Chcę kontrolować gdzie wychodzi, z kim wychodzi, o której wróci. Najchętniej szłabym z nim wszędzie, nawet do toalety. O ile kontrola wyjść wydaje mi się w miarę ok, szczególnie, od kiedy przyszedł pobity ze spotkania z kolegami, to nie potrafię przeżyć, że inni ludzie bawią go bardziej niż ja.

Czuję się jak przytulanka. Przytulanki nie rozśmieszają, chyba, że ktoś inny trzyma je w rękach i mówi o nich, lub za nie.

No właśnie.

 

Ostatnio jest ze mną bardzo źle. Wbijam w siebie igły, rozcinam brzuch, uda, wywołuję wymioty.

Chcę trafić do szpitala.

Bardzo chcę być w szpitalu. Leżeć tam z dwa tygodnie i mieć spokój.

Nienawidzę ich.

Nienawidzę jego kolegów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Część się niby zgadza, ale większość artykułu (posta?) jest... nie o mnie. Staram się utrzymywać te granice, chociaż czasami mi nie wychodzi. Nie gniewam się, że spędza czas z rodziną, ale zazdrosna jestem o koleżanki, bo - cholera - co innego rozmowa, a co innego dziewczyny pchające mu się na kolana. O kolegów, bo mi go zabierają w konkretny, ważny dla mnie poniedziałek - w poniedziałek, który planowaliśmy od ponad tygodnia. Że pójdziemy do kawiarni, zjemy jabłecznik, wypijemy kawę i wszystko szlag, bo w poniedziałek go nie ma. Nie może to być inny dzień tygodnia, bo muszę ściśle przestrzegać diety, następny poniedziałek odpada, bo nie będzie mnie w kraju. Świetnie.

Widzę swoje błędy. Osoby z borderline chyba ich nie dostrzegają. Staram się, mówiłam, staram się utrzymywać granice, nie wchodzę na jego konta bez pozwolenia. Nie krytykuję, chyba że mam za co, np. ostatnio zrzucił przypadkowo pudełko dość drogich kredek z wysokości, nazwałam go niezdarą i rozpłakałam się. Ogólnie cały czas go podziwiam, wiem, że nie jestem "łatwa w obsłudze", gratuluję mu jego sukcesów, wspieram.

Tu http://koniectoksycznych.blogspot.com/2013/12/13-znakow-swiadczacych-o-tym-ze-twoja.html pasuje do nas tylko punkt 9, ale też nie całkiem, bo nie ma żadnych wymówek.

Ostatnio sprawił mi przykrość. Bez zapowiedzi wyszedł z kolegami, przyszedł do mnie i zaczął opowiadać, jak fajnie było. Zrobiło mi się głupio, że mnie nie zabrał, wszyscy jego koledzy przyszli z dziewczynami.

Świetnie.

Przepraszam za chaos, ale to nie borderline. Jestem toksyczna inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

helvete, wydaje sie ze brak Wam granic. Po prostu powiedz chlopakowi ze nie zyczysz sobie zeby szedl na imprezki tam gdzie sa pary, bo to jego obowiazek Cie tam zabierac jako swoja dziewczyne. Natomiast na meskie imprezy niech chodzi, nie mozna czlowieka trzymac w klatce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spaidermessiah, bez przesady, jak dla mnie to po prostu chorobliwa zazdrość, która wynika ze strachu helvete, że zostanie porzucona. Zgadzam się z agusiaww. helvete, musisz pogadać z chłopakiem, w końcu sprawił Ci przykrość tym, że wyszedł bez Ciebie, kiedy wszyscy kumple byli ze swoimi dziewczynami. Musicie wyznaczyć sobie pewne granice, zaufać sobie i dać trochę swobody, ale związek opiera się na zaufaniu, nie możesz ciągle chłopaka kontrolować. Może znajdź sobie jakieś zajęcie, które oderwie Twoje myśli od chłopaka, kiedy go nie będzie ;) No i nie przejmuj się tak bardzo tym, że nie zawsze udaje Ci się go rozśmieszyć. Za dużo od siebie wymagasz, musisz wrzucić na luz, bo podejrzewam, że z całego tego lęku, sama siebie w pewien sposób kontrolujesz i ciężko Ci być spontaniczną. A w tym cały sęk, bo śmiech pojawia się w spontanicznych rozmowach. A jak tu być spontanicznym, jak głowę ma się całą w nerwach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×