Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam was


petter

Rekomendowane odpowiedzi

Po raz pierwszy postanowiłem poszukać wsparcia na forum ponieważ nie posiadam go w życiu a do tej pory moje lęki i nerwica nie pozwały mi nawet pisać na forum.

 

Mam 31 lat, przez całe życie wzmagam się z silnymi lękami dotyczącymi ludzi, od 19 roku a więc pójścia na studia nerwica praktycznie odebrała mi życie, ostatnie 12 lat to był koszmar i chociaż podejmowałem próby leczenia to zawsze były one przerywane, dopiero na aktualnej terapii grupowej dowiedziałem się że jednym z moich silnych objawów jest właśnie nieleczenie się, odrzucanie pomocy i silna autodestrukcja. Mam rozpoznane zaburzenia osobowości, konkretnie niesklasyfikowane, większość życia przeżyłem w samotności, mając tylko garstkę przyjaciół z którymi widuje się rzadko i którzy nie mają pojęcia o mojej chorobie. Zresztą miałem okres, trwający ponad 3 lata kiedy całkowicie odizolowałem się od ludzi, nawet znajomych. Aktualnie skończyłem drugą terapię grupową, trwającą 3-miesiące, czeka mnie ich jeszcze niewątpliwie wiele. Bardzo ją cenię, w szczególności terapeutów którzy mi naprawdę pomogli biorąc pod uwagę że rok temu wielokrotnie chciałem się zabić i tylko o tym myślałem, ale nie potrafiłem tego zrobić. Teraz przeżywam bardzo trudne chwile, czeka mnie 2-3 miesięczny okres między terapiami a jestem w bardzo fatalnym stanie, ciągłe odczuwam bardzo silne napięcie, mało snu, momentami silne stany załamania. W tym momencie biorę dużo leków uspokajających, cloranxen który praktycznie na mnie nie działa, leki ziołowe, alkohol. Wszystko żeby tylko przetrwać kolejny dzień oczekiwania na kolejną terapię. W trakcie leczenia rozpocząłem studia (to mój chyba już 6 powrót na studia), co było dużym sukcesem ale teraz boję się że to wszystko szlag trafi bo nie jestem w stanie się skupić, myśleć, uspokoić. Mam silne myśli rezygnacyjne, tracę nadzieję że będę mógł mieć kiedyś normalne życie, jedyne co czuje to pustkę, samotność i bezsilność wobec choroby która niszczy mi życie. Najgorszy jest brak kogoś bliskiego w życiu. Mam silne myśli żeby się powiesić, wczoraj założyłem pętle na szyję ale skończyło się na tym że dusiłem się przez chwilę a potem przestałem. Pewnie bardziej jest to próbą rozładowania napięcia niż samą chęcią zabicia się. Bo tak na prawdę nie chcę się zabić, ale poczucie pustki, paraliżujący lęk przez bardzo niepewną przyszłością odbiera siły i chęć do dalszej walki. Walki która wydaje się mi się już bezcelowa, terapia dawała mi wsparcie ale bez niej ogarnie mnie rezygnacja i lęk. "Samotność to taka straszna trwoga ..." jak śpiewał Rysiek.

 

A tak w ogóle to oczywiście witam wszystkich bardzo serdecznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj petter, zmagam się z podobnymi do Ciebie objawami, a do tego jesteśmy niemal rówieśnikami. U mnie zaczęło się jak miałem 13 lat, zacząłem leczenie w wieku 18 lat, kiedy to zgłosiłem się do szpitala, bo chciałem się zabić. Potem długa droga, leczenie chemią i wiele psychoterapii, ale to dziadostwo do dziś nie ustąpiło, a mam już 33 lata. Sam nie wiem co mogę jeszcze zrobić by sobie ulżyć w cierpieniu.

 

Mam nadzieję, że na forum poznasz ludzi, którzy Cię zrozumieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za powitanie,

 

do freda -> na mnie leki w ogóle nie działają, więcej mam z ich powodu problemów (skutki uboczne) niż pożytku, poza tym nerwicy nie leczy się lekami a jedynie stabilizuje (zmniejsza) objawy, z nerwicą nie da się żyć tylko trzeba ją wyleczyć tak jak każdą inną chorobę, życie z nerwicą to nie życie, natomiast znalezienie dobrej terapii to jest prawdziwy problem, przy poważnych zaburzeniach terapia indywidualna to zabawa w kotka i myszkę i po prostu nie ma sensu zupełnie i to mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, ja podczas ostatnich 2 terapii grupowych zrozumiałem więcej niż kiedykolwiek ale to dopiero początek drogi niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

petter, nie zgodzę się z tobą.na mnie psychoterapia nie działa.leki taki tylko dzięki nim żyję.znasz kogoś,kto wyleczył się z nerwicy,bo ja nie?ludzie leczą się latami ,a ona wraca.choruję od 8lat.czwarty raz biorę leki,teoretycznie powinnam być zdrowa.z nerwicą trzeba nauczyć się żyć.będąc już chprą założyłam rodzinę,mam dzieci.gdybym myślał jak ty dziś nie miałabym nic.a z chorobą walczę,nie poddam się i biorę leki.to moje zdanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześc mnie sie wydaje ze nerwicy nie da sie wyyleczyć, mozna zminimalizowac skutki w zyciu codziennym, mi teraz jakos odpusciła,ale i tak mam momenty e musze walczyc silnie zeby czegos nie zrobiic bo jak zaczne to sie rozkreci i bede musiała jeszcze silniej walczyc a mysli samobójcze mam codziennie przed snem np. o powieszeniu, ale u mnie to chyba sa natrectwa myslowe samobójcze, chociaz czasem sie zastanawiam czy to aby na pewno natrectwa. Specjalnie w sumie nie przejmuje siie tymii myślami przyzwyczaiłam sie ,ze sie pojawiaja codziennie niemal ii gówno z tym moge zrobic ii nawet jak siie nam wydaje ,ze jest prawie dobrze z nerwicą bo dobrze to chyba nigdy to zawsze ona wróci z mojego doswiadczenia wiem z duzą siłą jak bbedziie w nnaszym zyyciu działo sie cos ważnego bardzo , stresującego wtedy bach i przerąbane i kilka razy trudniej jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, ja nie twierdzę że leki nie pomagają (chociaż mi akurat nie), tylko że po prostu nie leczą przyczyn a jedynie objawy (skutki) choroby. Znam osoby które wyszły z nerwicy, poznałem na terapii, ale to bardzo wyczerpująca i długa droga, przykładowo 5-7 terapii każda 3 miesiące dzień w dzień, do tego odstępy między terapiami co daje kilka lat bardzo intensywnego leczenia i to działa ale takich dobrych ośrodków w Polsce jest bardzo mało. Sam wcześniej chodziłem na terapię indywidualną i teraz widzę w perspektywy że to było nieporozumienie przy moich problemach, to jak gaszenie pożaru łyżeczką do herbaty. Ja gdzieś mam światełko w tunelu że z tego można wyjść i dlatego się jeszcze trzymam, bo jeśli terapia mi nie pomoże a leki na mnie nie działają to już teraz mogę ze sobą skończyć bo ja funkcjonować nie jestem w stanie, gdybym mógł to może i mógłbym się pogodzić z chorobą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

Dodam coś od siebie. Przebieg leczenia nerwicy psychoterapią powinien być dostosowany do konkretnego pacjenta. Intensywna terapia grupowa o której pisze petter, nie jest leczeniem pierwszego wyboru, jest zwykle proponowana osobom ze współwystępującymi zaburzeniami osobowości, w przebiegu których nasilone są tednencje autodestrukcyjne. Osoby funkcjonujące zawodowo i w miarę stabilne w przebiegu choroby mogą korzystać z terapii indywidualnej lub grupowej (np. 2-3 godzinne sesje w tygodniu z ew. kilkoma sesjami weekendowymi tzw. maratony). O skuteczności terapii indywidualnej w konkretnym przypadku decyduje wiele czynników - do najważniejszych należy relacja terapeutyczna. Dobra relacja tworzy sprzyjający klimat do przemian.

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magnolia84 - w sumie przerobiłem kilkanaście leków antydepresyjnych z różnych grup i dla mnie to tylko zamulanie się. Cloranxen to lek uspokajający i biorę go tylko z konieczności teraz w przerwie bo nie daje sobie rady z silnym napięciem ale zdecydowanie lepszy, jak dla mnie jest xanax choć też bez rewelacji. W czwartek idę na kontrolę to pogadam z lekarzem co dalej bo wysiadam psychicznie po prostu aktualnie.

 

Ktoś napisał o depresji, ja generalnie nie mam depresji tylko objawy depresyjne z silnymi myślami samobójczymi i rezygnacyjnymi. Według lekarzy mam astenie czyli stan wyczerpania układu nerwowego, chwiejność nastroju, zaburzenia snu itp.

 

psychoterapia-ozarow - w sumie się w pełni zgadzam z tym co piszesz, taka terapia jest głównie wskazana dla osób z ciężkimi objawami i zaburzeniami osobowości które też mam choć już w tym zakresie jest duża poprawa, co nie znaczy że osoba z mniejszymi dolegliwościami nie może z takiej terapii skorzystać po to żeby szybciej się wyleczyć. To co jest świetne w tej terapii na której jestem to że w jej ramach są również sesje indywidualne raz w tygodniu i ta relacja z terapeutą też się tworzy. Byłem w przeszłości na innej terapii grupowej na której wyglądało to zupełnie inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leków jest sporo i nie wszystkie zamulają. Być może miałeś źle dobrane. Koniecznie porozmawiaj z psychiatrą. Jestem pewna, że da się poprawić Twój stan, trzeba tylko dobrze skojarzyć/dobrać leki, a później włączyć odpowiednią psychoterapię. Proszę, nie poddawaj się. Wiem, że jesteś zrezygnowany i zmęczony tym wszystkim ale zobaczysz, że da się żyć normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wsparcie, jeszcze się nie poddaje ale stany rezygnacji, lęku są czymś czego nie jestem w stanie kontrolować i przetrwanie tego jest bardzo trudne, szczególnie kiedy siedzi się samemu w 4 ścianach, niestety w otoczeniu ludzi też poczucie pustki, lęku i samotności jest olbrzymie. Terapia na której jestem jest bardzo dobra, bardzo mi na niej zależy i tylko to daje mi siły by jakoś przetrwać, ale reguły terapii są takie jakie są, przepisy nfz też więc na kolejną muszę po prostu czekać, zalecenie terapeutów również było takie bym jak najszybciej zapisał się i powrócił na kolejną terapię. Ja wiem że mam silne mechanizmy autodestrukcyjne, części jestem w jakiś sposób już świadomy ale mieć świadomość czegoś a umiejętność zmiany tego, gdy ciągle jest jeszcze masa różnych problemów do przepracowania, jest prawie niewykonalna dla mnie w tej chwili. Leki tych mechanizmów nie zmienią, a ja nie potrafię pracować zawodowo chociaż kiedyś miałem nawet własną działalność ale doprowadziłem ją do upadku, jestem i zawsze byłem sam i nie mam szans na związek, nie mówiąc już o własnej rodzinie. To wszystko są bardzo silne i głęboko zakorzenione mechanizmy i żadne leki tego nie zmienią, dlatego nie planuje wracać do leków. Podwyższenie poziomu serotoniny i sztuczne poprawienie nastroju niczego nie zmieni z moim funkcjonowaniu, zresztą w tym momencie nawet leki uspokajające minimalnie na mnie działają a co tu dużo mówić zalecaną dawkę przekraczam bo nie widzę wyjścia.

 

Ale dzięki za odzew i że kogoś to w ogóle interesuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×