Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

ja w ostatnim miesiacu to ciagle sobie cos wmawiam... poprostu juz mam tego dosc :( teraz wmawiam sobie ze mam cos z sercem i candide i tak mysle czy nie isc sobie zrobic prywatnie badan... pomimo ze wszyscy mowia mi ze jestem zdrowy ;/ Nerwica to bardzo ciezka i podstepna choroba! Jedyne co nam pozostaje to nauczenie sie zycia z nia i oswojenie z lekami... a mysli ze moze naprawde cos mi jest fizycznie mam caly czas, wiec sie nie martw nie jestes sama ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, TO IDŹ TO LECZYĆ!

 

NA TEMAT HIPOHONDRII

 

W dzisiejszych czasach nie jest trudno popaść w hipochondrię. Dostęp do szerokiej, ale nie zawsze rzetelnej informacji jest powszechny. Tymczasem większość z nas ma problemy z oddzieleniem ziarna od plew. W hipochondrię popadają coraz młodsi ludzie.

 

Symuluje?

Hipochondryk nie jest symulantem. Naprawdę jest przekonany, że odczuwa to, co odczuwa. Zwykle do lekarza udaje się z gotową już diagnozą i listą badań, które koniecznie musi wykonać. Jeśli lekarz nie potwierdza jego diagnozy, uznaje go za niekompetentnego i szuka kolejnego. Byle do skutku.

 

 

Nigdy nie przyjmuje do wiadomości, że wszystko to, co czuje , odbywa się nie na poziomie jego ciała, ale psychiki. Chętnie poszukuje dodatkowych informacji na temat tego, co jak przypuszcza mu dolega. Co ważne – hipochondryk zawsze przyjmuje najgorszą możliwą wersję zdarzeń za tę najbardziej prawdopodobną. Jeśli więc swędzi go skóra, na pewno jest to zaawansowana grzybica, a jeśli boli go głowa – powodem zapewne jest guz.

 

Każdy z nas ma potencjał

Każdemu z nas zdarzyło się szukać u siebie objawów choroby, o której dopiero co usłyszał czy przeczytał. Tak szeroki dostęp do informacji ma też swoje dobre strony. Osoby, które nie cierpią na hipochondrię, uzyskują dzięki temu świadomość tego, co może lub powinno ich niepokoić. Lepiej bowiem wybrać się do lekarza raz niepotrzebnie, niż zignorować problem.

Osoby o tendencjach hipochondrycznych są jednak na tyle przeczulone na punkcie swojego zdrowia, że niepokoi ich wszystko i ciągle wsłuchują się w swój organizm, doszukując się w nim wszelkiego rodzaju dolegliwości i wyłapują je błyskawicznie, by natychmiast postawić diagnozę. Osobę zdrową od hipochondryka różni fakt, że kiedy obie czytają artykuł na temat objawów świerzbu, każde z nich poczuje swędzenie, ale tylko hipochondryk uda się z tym problemem do lekarza.

 

 

Kim jest hipochondryk?

Hipochondria jest zaburzeniem na tle nerwicowym. Osoba, która na nie cierpi jest przekonana o istnieniu bardzo poważnej i postępującej choroby, która jest jej udziałem. Odczuwają objawy wyimaginowanej choroby w taki sposób, jakby istniała ona rzeczywiście. Są też przekonani, że choroba ta postępuje i z dnia na dzień bardziej zagraża ich życiu.

 

Towarzyszy im często strach, zdarza się, że wpadają w depresję. Spotykają się z brakiem zrozumienia ze strony otoczenia, a zarazem – paradoksalnie – ciągle oczekują zainteresowania ze strony tegoż otoczenia. Kiedyś hipochondria uważana była za domenę osób starszych. Dziś wśród hipochondryków spotyka się coraz młodsze osoby.

Nikt z nas nie urodził się hipochondrykiem. Nie wiadomo, skąd bierze się to zaburzenie. Wiadomo natomiast, że bardziej narażone są na nie osoby, które od dziecka spotykały się z nadopiekuńczością i wychowane były w klimacie szczególnej (żeby nie powiedzieć nadmiernej) troski o zdrowie.

 

Czy to można leczyć?

Z hipochondrią jest jak z uzależnieniem – nie można zacząć jej leczyć, dopóki osoba chora nie uświadomi sobie swojego problemu. Pomóc może psycholog, albo – przy poważniejszych zaburzeniach – psychiatra. Czasami zaleca się też prowadzenie dziennika (współcześnie może to być nawet blog). Wpisywać w nim należy nie tylko objawy choroby oraz ich interpretację, ale też wszystkie ważne wydarzenia

Takie śledzenie swoich reakcji w powiązaniu z wydarzeniami pozwala osobie chorej uświadomić sobie, że objawy jakie odczuwa na poziomie fizycznym, powiązane są z emocjami, które są przecież domeną sfery psychicznej. Zachęcenie osoby chorej do prowadzenia takiego dziennika może być pierwszym krokiem w kierunku poszukiwania dalszej pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja dziennik już zaczęłam prowadzić żeby potem zobaczyć jak zmienne są moje objawy...choć mam objawy które towarzyszą mi codziennie a jeśli chodzi o drugą rzecz-żeby uświadomić sobie że to tylko albo aż hipochondria to już trudniejsze jest bo taki człowiek ciągle myśli że ma jakąś poważną chorobę tak jak ja ciągle nie mogę pozbyć się durnej myśli odnośnie mojego SM :/ i wiem że coś ruszy u mnie z chwilą kiedy zdam sobie sprawę, że to tylko Nerwica...mam nadzieję, że psychoterapia pomoże mi to sobie uświadomić. Ale jak na razie wybieram się jutro do mojego lekarza zobaczymy co powie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kn24, ja teraz żałuję że nie prowadziłam dziennika choroby, bo miałabym porównanie jakie miałam dolegliwości, jak często, i co ustąpiło. Swoją drogą, moją chorobą nr 1 był rak skóry, bolało mnie to miejsce (co prawda nie zawsze w tym samym miejscu, czasem obok) w ogóle umierałam. To wszystko zaczęło sie równocześnie z atakami nerwicy. Aby mieć spokój może pójdź do neurologa na badanie? Ja mam takie szczęście że mam prywatną opiekę medyczną, więc mnie to nie kosztowało. Ale teraz już czuję się dobrze i nie mam już ciśnienia na bieganie po lekarzach ani robienie sobie badań... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja teraz mam uczucie dziwnie sztywnego karku chociaz ruszam nim bez problemu i oczywiscie leku calkowiscie nieuzasadnionego no a ze kark taki dziwny to juz sobie wmowilam ze to zapalenie opon mozgowych i skad sie to bierze? wczesniej bylo wszystko okey wracalam od lekarza normalnie sobie gadalam z mezem a im blizej domu bylo to nagle tak jakby cos we mnie wlazlo niewiadomo skad...nagla jakas taka sztywnosc i niepokoj niewiadomo skad pomimo ze wcale sie niczym nie denerwowalam i tak to teraz ciagle mam od godziny ciekawe kiedy pusci...dziwne uczucie i ciezkie zycie z ta nerwica...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

 

Niedawno znalazłam Wasze forum i zaczęłam czytać. Przyznam bardzo dużo mi to pomogło, bo niestety w ostatnim czasie psychicznie nie daję rady.

Z nerwicą męczę się od dziecka. W związku z tym przerabiałam różne stany- bóle nerwicowe, natrętne i machinalne powtarzanie czynności po kilka razy (zejście po schodach, zamknięcie szuflady itp.), okropnie natrętne myśli (chorobach, Bogu, niefajne myśli o innych, przekonanie, że jestem gorsza, zła, nie zasługuje na szczęście, normalne życie, że zawsze wszystko mi się nie uda, że mam pecha, że jestem nieudacznikiem). Doszło do tego, że często myślałam o śmierci, a teraz się jej panicznie boję. Zmagam się z hipochondrią i uświadomiłam sobie jak ja bardzo chce żyć i zrobić wiele rzeczy.

Wszystkie wyżej wymienione sytuacje mają podłoże w skomplikowanym i niełatwym dzieciństwie.

W moim życiu zdarzały się gorsze i lepsze momenty. Na jakiś czas miałam spokój z tymi wszystkimi objawami. "Zwalczyłam je" ciężka pracą.

Jednak kilka miesięcy temu wszystko powróciło. A zaczęło się od zakończenia związku, który trwał 3 lata. Zostałam oszukana, zostawiona i potraktowana jak przedmiot. Stało się to miesiąc przed ślubem. W dodatku dowiedziałam się o "przygodach" z prostytutkami tego mężczyzny.

Dopiero teraz widzę, że przez ten czas byłam ślepa, bowiem przez 3 lata żyłam w ciągłym stresie podporządkowana tej osobie. Nikogo nie słuchałam. W zasadzie cieszę się, że tak to się skończyło.

Do czego zmierzam..... to wszystko co się stało, było dla mnie ogromnym szokiem, który uruchomił całą machinę. Oczywiście po dowiedzeniu się o przygodnym seksie ex popadłam w panikę przed HIV. Poszłam się przebadać. Przed samym badaniem odbyłam rozmowę z lekarzem, który mnie zapewniał, że ryzyko zakażenia w moim przypadku jest niewielkie. Tak samo powtarzali moi bliscy. Jednak do mnie takie mówienie, było jak "grochem o ścianę". Dzięki Bogu jestem zdrowa. Oczekując na wynik bardzo się stresowałam- różne myśli przychodziły mi do głowy. Nie wspominając o objawach, jakie sobie wmawiałam.

I tak.....po teście, był dentysta przez "urojone" ropnie w buzi, lekarz internista przez chore zatoki, strach o własne życie przez zakwasy po ćwiczeniach :mrgreen: , poważna choroba przez bóle w krzyżu po wysiłku, zmyślone chore jajniki po obejrzeniu programu o chorobach, a ostatnio uwzięłam się na swoje piersi i pieprzyki, które raptem połowa z nich stała się niesamowicie podejrzana.... Moje piersi mają budowę gruczołową i naprawdę bardzo łatwo jest wyczuć samemu wiele zgrubień. Ja niby coś wyczułam tylko teraz uświadomiłam sobie, że to "coś" niczym nie różni się od innych zgrubień, a nawet jakby "coś" było to w 85% są to zmiany łagodne. Oczywiście dla mnie jest to dramat i mam czarne myśli. Odnośnie pieprzyków. Naczytałam się w internecie, co nie miara na ten temat i również mam czarne wizje. Szczególnie o małych czarnych pieprzykach. Jednym słowem histeria. Owszem mam kilka, które mi się nie podobają, ale one wcale nie muszą być złośliwe. Widzicie... tu piszę racjonalnie, a co z tego, że mam głowę pełną negatywnych myśli... Jutro idę do ginekologa i do chirurga onkologa na konsultacje. Możliwe, że uda mi się wszystko załatwić u drugiego lekarza. Boję się bardzo, ale mam nadzieje, że będzie dobrze.

 

Jakiś miesiąc temu robiłam badania okresowe do pracy. Oczywiście wszystkie wyszły dobrze, ale ja siedziałam w internecie i na siłę szukałam dowodów, że coś jest nie tak z wynikami krwi (pomimo tego, ze sam lekarz widział wyniki) i ze zdjęciem rtg klatki piersiowej (tak, ja wielka specjalistka :roll: ). Tak samo, było z testem na HIV, gdzie wmówiłam sobie, że na pewno ktoś pomylił się z wynikami...., a najlepsze, było to jak wieczorem rodzice dla świętego spokoju znając mój stan odwieźli mnie na pogotowie do chirurga po tym jak sobie wynalazłam "coś" w piersi. Chirurg spojrzał na mnie jak na idiotkę i wtedy dało mi to do myślenia.... :roll:

 

Mam wsparcie w rodzinie i nowego partnera. Moim bliscy są bardzo kochani, bardzo mnie wspierają i motywują do zmiany. Chciałabym znowu cieszyć się życiem. Mój plan jest taki, że po jutrzejszej wizycie zacznę działać. Bardzo boję się co lekarze powiedzą, ale mam nadzieje i wiarę w sercu, że będzie dobrze. Chociaż w głowie kłębią się myśli, że tutaj piszę tak, a jutro skrobnę, że jest tragicznie :-| , że to będzie kara za wmawianie sobie głupot.

Modlitwa mi pomaga w walce ze stresem i durnymi myślami

 

Za kilka tygodni wyjeżdżam do uk na stałe do pracy i, żeby zaczać studia i tam będę chciała uczęszczać na psychoterapię, bo bez niej chyba nie dam rady całkowicie uwolnić się od nerwicy, hipochondrii itp.

 

Przepraszam za tak długiego posta, ale musiałam się wygadać. Liczę na zrozumienie.

 

Pozdrawiam

 

Dodam, ze bzduranie na temat szyi też mnie nie ominęło ;) A oczekiwanie na wynik krwi jak i zdjęcie rtg, było męką..., bo oczywiście patrzyłam na lekarzy i już "widziałam" w ich minach, że coś jest nie tak....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

terakotka, i tak dobrze że sobie robisz różne badania, na pewno dobrze się jest przebadać!! Ja sobie też robiłam na aidsa jak miałam apogeum nerwicy (no bo niby jestem zdrowa a źle się czuję więc coś musi być przyczyną!) ale generalnie z badań wychodzi że raczej zdrowa jestem więc przynajmniej tyle dobrze. Onkologowie mnie za drzwi wyrzucali, co najwyżej czasem jest jakaś plamka do obserwacji i tyle. Trzymaj się i nie dawaj się nerwicy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie powoli zbieram do lekarza, mam pietra i sie boje, ale wiem jak nie pojde to wogole zacznie sie wkrecanie na maksa,a tego wole uniknac. A tak bede wiedziec na czym stoje :) Jak wroce to napisze, co i jak. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

terakotka, mimo że dopada cię hipochondria wydaje mi się że masz dość zdrowe podejście jednak z lekkim dystansem do swoich urojonych chorób (miejmy nadzieję urojonych bo w końcu też czasem zachorujemy naprawdę). Na pewno warto się przebadać, ja mam moje pieprzyki pod obserwacją mam dwa które powinnam obserwować :) a do onkologa latałam z innymi (tam gdzie nic nie było właściwie) i też na mnie patrzyli jak na wariatkę, wyrzucali z gabinetu :) więc mam nadzieję że ciebie też wyrzucą, co oznacza że jesteś zdrowa. Decyzja o psychoterapii świetna rzecz, ciekawe jak w UK będziesz robić, po angielsku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polakita, ja narazie jeszcze panuję nad sobą. Tzn. potrafię powiedzieć "stop", ale czuję, że jestem za słaba żeby całkowicie wyzwolić się nerwicy. A z tego, co zdążyłam tutaj się dowiedzieć to niektórzy właśnie tak zaczynali, a potem ich stan się pogłębiał. Nie chce do tego dopuścić. Przez pewien czas próbowałam sobie sama poradzić i dobrze mi szło. Czułam się świetnie. Jednak po tej całej sytuacji z ex po prostu jakbym straciłam grunt pod nogami. Wszystko wróciło i to mocniej. Pracuję nad sobą, ale myślę, że dobrym pomysłem będzie skorzystanie z pomocy specjalisty. Trochę się interesuję psychologią, mam Mamę pedagoga w związku z tym rozumiem niektóre stany.

 

Byłam dzisiaj u ginekologa i chirurga. Piersi w porządku :mrgreen: natomiast mam małą nadżerkę, ale mnie uspokoił, że poza tym wszystko ok.

Natomiast chirurg hmmmm..... powiedział, że zostawiamy wszystkie pieprzyki oprócz jednego. Mam go od dawna i się nic nie zmienia...chciałam go usunąć, ale jeszcze nie teraz... Mam wątpliwości i jutro idę skonsultować się moją dermatolog , żeby może ona spojrzała przez "lupę".

Moje wątpliwości biorą się z tego, że cała wizyta trwała może z 6 minut , a większa część było to wypisywanie skierowania na zabieg mojego 2mm*2 mm mikrusa na środę o 13. Ja z tego szoku nawet się nie zapytałam o nic :evil: Poza tym lekarz tylko spojrzał na to i się zapytał, czy w środę mi pasuje 8) ..... Z tego co widziałam to wszyscy pacjenci, byli badani w trybie ekspresowym tak jak ja....Nie podważam jego kompetencji i w razie czego pójdę w tą środę, bo będę miała to z głowy.

Co do psychoterapii to w UK będę ją robić po angielsku :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam kiedyś prywatnie u chirurga-onkologa, na pierwszej wizycie OBEJRZAŁ CAŁE MOJE CIAŁO i pod lupką oglądał wiele pieprzyków, i po prostu wskazał 2, które powiedział że są do obserwacji. Jeśli będą się rozrastać, coś się będzie działo to wtedy się wytnie, ale póki co nic się nie dzieje więc są. Więc to jest tak że jeden każe wycinać a drugi nie. Zwykle chirurg każe wycinać bo takie chirurdzy mają podejście ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was :)

 

Polakita zgadzam sie z Toba ;) Dzisiaj , byłam u swojej dermatolog - obejrzala mnie pod ta przyslowiowa lupka z kilka razy i to nietylko tego mikrusa, ale i reszte ;) , stwierdzila, ze nie mam sie czym martwic tylko jak kazdy czlowiek siebie obserwowacod czasu do czasu , a w razie czego spokojnie udac sie do lekarza. Zaznaczyla jednak , zeby nie przesadzac z tym ogladaniem haha. Zdecydowalam, ze narazie nie bede ruszac tego pieprzyka. Zadzwonilam osobiscie do chirurga, aby odwolac zabieg i uslyszlam- ze dobrze nie ma sprawy, czyli chirurg jak to chirurg lubi ciac 8) Mysle, ze i tak go usune kiedys, szczegolnie przed ciaza, bo slyszalam ze wtedy wlasnie szczegolnie lubia rosnac, ale narazie dam sobie spokoj i zajme sie przygotowaniami do przeprowadzki i wyjazdu.

 

Wrocilam przed chwila do domu sie trzese jak osika 8) Trza sie ogrzac i zawalczyc o siebie 8) Humorek mam dobry, bo dzisiaj chlopina moja prawie znalazla dla nas 4 katy :mrgreen: , ... ojj zebysmy tak zawsze umieli nad soba panowac...., ale jak to juz kiedys ktos napisal na forum. Najlepszym sposobem jest zajecie swojej osoby. Trudne to bywa szczegolnie jak sie ma napad "tworzenia", ale mozliwe :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim ulubiencem jest gastrinoma, jest to guz neuroendokrynny przewodu pokarmowego. Zachorowalność 1: 1 000 000. Logicznie, szanse są małe. Guz ten powoduje wydzielanie gastryny, ta z kolei powoduje sekrecję kwasu solnego (stąd bóle nadbrzusza, wrzody, nudności i inne sensacje) Z reguły zlokalizowany jest w trzustce lub w dwunastnicy.

 

 

Te objawy tak pasują do moich problemów żołądkowych (nie pomagają mi żadne leki typu PPI, ani H-blokery, sukralfaty ani w ogole nic). Skoro nic poważnego nie wykryto w trakcie badan standardowych (2 gastroskopie, badania krwi, usg to dlaczego nie może to być wlasnie gastrinoma?) No może jeszcze powinnam sobie zrobić tomografię j. b.

 

Czasem chciałabym miec jakąś chorobę fizyczną, ktorą można byłoby przeleczyć, przeleżeć w szpitalu.... albo po prostu zoperować i WYCIĄĆ, rach, ciach i po kłopocie...

 

[Dodane po edycji:]

 

macie jeszcze często wątpliwości czy to nerwica? że ciężko uwierzyć że tyle różnych objawów daje taka choroba...bo ja mam dni kiedy jestem pewna że to nerwica i nic innego a czasem zaczynam od początku i szukałabym dalej jakiś przyczyn tego co się ze mną dzieje robiąc kolejne badania...ciężko się od tego uwolnić :/

 

Oj mamy, mamy :smile: Pomimo że od kilku miesięcy odwiedzam psychologa i psychiatrę, nadal odwiedzam fachowcow od chorob organicznych - tym bardziej, że u mnie wszystko zaczęło się od nieustannego pobolewania w nadbrzuszu. Pozniej doszły lęki: bałam sie że mam raka, żołtaczkę itp. Mam całą teczkę badan.

 

Po świętach kolejna wizyta u (nowego) gastrologa. W sumie, nie wiem po co. Może myślę, że w koncu ktoś odkryje 'złotą pigułkę' ktora wyleczy to coś.

 

Jeżeli fizycznie czuję się lepiej, rozumuję logicznie, i na 99% wierzę w teorię lekarzy i psychiatrów, że to zaburzenie o charakterze nerwicowo somatyzacyjnym.

 

Gdy coś jest nie tak, zacznie boleć zołądek - znow moj umysł maszeruje w stronę choroby. A ja wątpic w kwalifikację psychiatrów i lekarzy sugerujących nerwicę, szukam pomocy u kolejnych gastrologow itp.

Nakręcam się jak zegarek, dając pożywkę mojej nerwicy.

I żoładek boli co raz bardziej.

Po kilkunastu spotkaniach z psychoterapeutą wiem, jak to działa, ale... co z tego?

 

[Dodane po edycji:]

 

najczèsciej mam goza w mozgu..tak srednio raz w tygodniu i sm :twisted: no ale to ,,tylko nerwica,,pozdrawiam ;)

 

A ja mam guza w mózgu, serio, serio, a konkretnie mikrogruczolaka przysadki. Miałam MR przysadki i podwzgorza dwa tyg. temu, z uwagi na wysoką prolaktynę. i wiecie co, owszem przejęłam się, popłakałam przez dwa dni... ale od tego się nie umiera, to się leczy i z tym się żyje.

 

Nadal moim punktem numer jeden na liście hipo jest żołądek... Mikrogruczolak, phi, tez mi cos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co? Na mnie bata to za mało :evil: Jak już sobie dałam spokój z pieprzykami i piersiami to wczoraj późnym wieczorem uwzięłam się na szyję!!! Bo sobie niby wyczułam zgrubienie :roll: , którego teraz już jakoś nie wyczuwam :lol: A nawet jakby to mam prawo, bo mnie gardło i ucho pobolewa i na przeziębienie bierze. Wczoraj wieczór chodziłam przymulona, dzisiaj przez pół dnia również...., ale mam postanowienie- łapy trzymam precz od szyi, bo nie można tam siebie obmacywać. Jak sobie poczytałam o ludziach, którzy naprawdę mają tam guzy to sobie pomyślałam, ze totalnie żałosna jestem.

Jestem zdrowa, mam kochającą, cierpliwą rodzinę i partnera, dach na głową, jedzenie, a na siłę szukam jakichś dolegliwości, żeby chyba litość wzbudzić innych i się poznęcać nad sobą.

Ehhhh zdenerwowałam się tylko i idę piec ciasto....cieszę się, że znalazłam to forum przynajmniej się mogę wygadać i mi jakoś lżej trochę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no pewnie ze lzej :-) ja terakotka sie boje ze moge sie zarazic hiv , nie mysle ze go mam tylko boje sie nim zarazic:-) szkoda gadac ale tlumacze sobie jak moge ze nie mozna sie sie tak latwo nim zarazic i jakos przezywam dzien za dniem , uwierz mi ze raki czy jak kto woli nowotwory to choroba wyleczalna i nie wychodzi nagle i nie moza tylko o tym myslec bo nie na tym polega zycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

terakotka, ja też sobie jakiś czas temu znalazłam guzek- całą szyję se wymacałam, to samo było z piersiami (sa guzki ,ale nie groźne i to ponoć minie jak bedę karmiła kiedyś piersia), fazę z pieprzykami też przechodziłam i po 1000 razy je sprawdzałam. Kota idzie dostać obecnie niczego nie szukam :) dobrze mi z tym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

landon 1988 zgadzam się z Tobą ;) tylko wiesz jak to jest, kiedy człowiek jest w fazie "twórczej" haha. Co do Hiv hmmm, jeśli czytałeś moje poprzednie posty to też już swoje przerobiłam w tym temacie. Jednak nie tak łatwo się tym dziadostwem zarazić, a jeśli już to ludzie również z tym żyją i funkcjonują w normalnie, ale wiadomo lepiej być zdrowym.

Fobia ja narazie trzymam się swojego postanowienia i się nie macam, ani nie sprawdzam od dzisiejszego popołudnia, ale to prawda "kota idzie z tym dostać"

Zobaczymy jak długo wytrzymam. Im dłużej tym lepiej :mrgreen: Grunt to być zajętym i nie czytać w internecie o chorobach, a czasami korciiii ojjj korciii.... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja dobrze to znam! Ledwo wyleczylam sie z przelyku baretta, nowotworu tegoż narzadu , raka mozgu, chloniaka, piersi, krtani (zrobilam wszelkie badania pod tym katem z gastroskopia na czele, ktorej nie powtorze juz nigdy, ale ona przynajmniej wykazala zapalenie zoladka i helicobacter pylori), obecnie jestem na etapie nowotworu pluc i zatoru plucnego (moja kolezanka wlasnie na to ostatnie lezy na OIOM-ie i chyba stad ta wkrena) jak z tym zyc? jak sie uchronic przed ciaglym mysleniem i co gorsza-objawami somatycznymi tego wszystkiego!!! ja w kolko na googlach ogladam chorobska, co mnie zaboli to zaraz odpalam komputer, czy leki mnie uwolnia? boje sie brac citabax bo ma mnostwo skutkow ubocznych, dostalam go w piatek u psychiatry, sylwestra spedzam z psychologiem, mam wizyte wowczas, czy te skutki uboczne sa az tak fatalne? pozdrawiam! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pandemonium, co do skutków ubocznych, w lekach jakie brałam dotychczas to przy jednym wystąpiło tylko osłabienie, ogólnie dużo zależy od samego nastawienia. Zawsze jest ta próba na przyzwyczajenie się do leku...dwa tygodnie powinny wystarczyć, po tym czasie przeważnie jeśli czujemy się dobrze można kontynuować branie leku. Oczywiście wypytaj o wszystko swojego lekarza, żeby być spokojniejszą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×