Skocz do zawartości
Nerwica.com

pandemonium

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pandemonium

  1. U mnie same standardy, top ten: rak pod każdą postacią, SM, jaskra, wrzody, schozofrenia, psychozy, zawał tudzież udar czy wylew, obecnie czasami AIDS Pozdrawiam wszystkich z okopów walki! :>
  2. Serdecznie witam wszystkich ponownie. Pewnie już mnie nie pamiętacie. W sumie to ja sama prawie zapomniałam, co się ze mną działo ponad dwa lata temu. Były lęki, obsesje, wszelkie objawy somatyczne po derealizację i myśli samobójcze. A potem dr Laskowska, Citabax10, techniki relaksacyjne i... święty spokój. Na całe dwa lata. Długie, piękne dwa lata. Po drodze odstawienie Citabaxu i naprawdę normalne życie, bez codziennej porannej biegunki i przeszukiwania Internetu w poszukiwaniu "Testu Maski" (por.schizofrenia) ;p Aż do teraz. Niestety po drodze poroniłam, zdegradowała mnie beznadziejna praca, bo 5 latach rozpadł się związek i przybiła maksymalna ilość stresów, która sprawiła, że oto w tym momencie znajduję się w punkcie wyjścia. Od nowa skręca mnie z bólu żołądka, boję się siebie i swego jestestwa, widzę wszystko z perspektywy "środka" i nie potrafię zapanować nad przeświadczeniem, że ogarnia mnie psychoza i tracę nad sobą kontrolę. O dziwo Citabax10, do kt. wróciłam, jeszcze nie działa, choć to już 3 m-ce, co prawda z małymi przerwami. Ale nie tracę nadziei. Raz z tego wyszłam. Drugi raz też wyjdę. Tylko pomóżcie. Bo podobnie jak ja doskonale wiecie, że nikt Nas nie rozumie... Pozdrawiam!
  3. Jest dokładnie tak jak mówisz - wczoraj rozmawiałam na ten temat z moją panią psychiatrą, która mówiła mi, że takie odczucia to objaw długo, bardzo długo tłumionego lęku. Z tym, że ona zaprzeczyła określaniu tego uczucia mianem depersonalizacji czy derealizacji, twierdząc, że nazewnictwo to jest nieadekwatne do tego rodzaju wrażeń. W każdym razie pewne jest jedno - minie lęk, to minie to uczucie. Ja też cierpię od 2 tyg. bez przerwy, ale już staram się z tym walczyć, niedługo zaczynam kurację Citabaxem i wybieram się na psychoterapię - szczerze wierzę, że leki pomogą mi to "rozpiąć", a terapia pozbyć się lęków, pozdrawiam wszystkich ciepło i życzę spokoju! :)
  4. i jeszcze jedno - czylki pomogą na depersonalizację i derealizację czy tak ujuż będzie zawsze?!?!
  5. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, może to zabrzmi dziwnie, ale mam chyba w tym wszystkim tylko Was, ludzi, którzy przez to przechodzą i w pełni mnie rozumieją, jak o tym opowiadam najbliższym, to wszyscy pukaja się w głowę i zadają pytania w stylu "o co Ci chodzi?" "czym się denerwujesz, przecież nie ma czym, wszystko Ci się układa"... Powiedzcie mi tylko jeszcze jedno - czy ja na pewno nie oszaleję, nie popadnę w jakąś psychozę?! Ta okropna derealizacja jest tak przerażająca i męcząca, ja w kółko płaczę z bezsilności, zawsze się zaczyna od rana po przebudzeniu, tak się boję "istnienia", że każdego poranka ląduję na muszli klozetowej (wybaczcie obrazowość), czasami mam już tego tak dosyć, że chciałabym to skończyć, do tego jeszcze te teksty w stylu "psychotropy ryją banię", , "przygotuj się na najgorsze w pierwszych tygodniach stosowania" etc. Zaczęła mi się sesja, muszę jakoś funkcjonować, faszeruję się persenem forte ale nie pomaga, trzęsę się cała w środku i mam wrażenie, że zaraz mnie zabiorą do szpitala psychiatrycznego, boję się...żyć...tak żyć ... Zarejestrowałam się do tego samego psychiatry na 25 stycznia, w międzyczasie też do innego, ale wizyta dopiero 11 lutego, boję się, że nie wytrzymam, chyba nie można oszaleć przy nerwicy?! ........
  6. Słuchajcie, ale czy leki nie dezorganizują całkowicie życia i nie powodują jakichś strasznych skutków ubocznych? to już dla mnie ostateczność, ale dziś rano doszłam do wniosku, że nie mam wyjścia chyba, bo to uczucie "odrealnienia", świadomość "jestem" jest po prostu przerażające! Da się z tego całkowicie wyjść? (moje zaburzenia trwają trzy miesiące, słyszałam, że od czasu ich występowania zależy jakość i efekty leczenia).
  7. Gringo - studiuję polonistykę, paradoksalnie idzie mi świetnie, napisałam najlepszy dyplom na roku, obecnie jestem na etapie propozycji złożenia książki dot. krytyki literackiej i tu pojawił się problem - otóż obawiam się, że nie dam rady, na wczorajszym spotkaniu w tej sprawie siedziałam w sali jak zaszczuta, słyszałam co do mnie mówią, ale nie byłam w stanie się skupić, myślałam tylko o tym, że zapadam się w swoje ciało i to określone świetnie tu przez kogoś na forum "uczucie bytu" i jakby wrażenie, że oglądam film, zdziwienie, że ja to ja , wiem , że to brzmi nieco bełkotliwie, ale nie potrafię tego nazwać! Chcę normalnie żyć, zawsze byłam pewna siebie i zdecydowana, a obecnie od 3 miesięcy nie jestem w stanie się pozbierać, byłam u psychiatry i psychologa, myślałam, że mi pomogą, a tu o - diagnoza F.48 i radź sobie pani sama (dostałam Citabax po 15 min. wywiadu, nie biorę , bo się boję uzależnienia, myślałam, że najważniejsza jest psychoterapia...) Poza tym uczucie odrealnienia , które pojawiło się wraz z lękiem przed jakąkolwiek czynnością (np. pójściem na wykład, co się nigdy nie zdarzało, wcześniej tylko objawy somatyczne , a za tym poszła hipochondria), to uczucie sprawia, że ja się zaczynam bać, że fiksuję naprawdę, że to się pogłębia i że zaczyna się schizofrenia lub coś innego w tym stylu, myślę, że mnie rozumiecie, po prostu mam wrażenie utraty kontaktu z rzeczywistością, choć jestem tego świadoma (i jeszcze te teksty w stylu "jak nie przestaniesz o tym myśleć to w końcu naprawdę oszalejesz" ...) Czy ja faktycznie oszaleję i czy to może być tego objaw czy to efekt nieleczonej odpowiednio nerwicy?
  8. byłam u psychiatry, potem psychologa, wg. nich mam tzw. inne zaburzenia nerwicowe (F.48), ale psycholog mi powiedział, że nie kwalifikuję się do leczenia psychoterapeutycznego i że to "samo minie" , leki odradzał (dostałam od psychiatry Citabax po 15 min. wywiadu :/), u mnie bez zmian, co i rusz nowy objaw, dziś poczucie jakby odrealnienia, wrażenie, że moje ciało nie ma jakby prawa racji bytu, że to "dziwne", że ja żyjęn natręctwo myśli zaraz za tym poszło i atak paniki, ciągle płaczę, mam lęki, jak pomyślę, że muszę wykonać jakąś czynność, to się boję, pomóżcie, nie wiem co robić, czy to może mnie doprowadzić do czegoś gorszego czy - jak twierdzi psycholog - "samo minie" (trwa ten stan od 3 miesięcy..)....
  9. Jak ja dobrze to znam! Ledwo wyleczylam sie z przelyku baretta, nowotworu tegoż narzadu , raka mozgu, chloniaka, piersi, krtani (zrobilam wszelkie badania pod tym katem z gastroskopia na czele, ktorej nie powtorze juz nigdy, ale ona przynajmniej wykazala zapalenie zoladka i helicobacter pylori), obecnie jestem na etapie nowotworu pluc i zatoru plucnego (moja kolezanka wlasnie na to ostatnie lezy na OIOM-ie i chyba stad ta wkrena) jak z tym zyc? jak sie uchronic przed ciaglym mysleniem i co gorsza-objawami somatycznymi tego wszystkiego!!! ja w kolko na googlach ogladam chorobska, co mnie zaboli to zaraz odpalam komputer, czy leki mnie uwolnia? boje sie brac citabax bo ma mnostwo skutkow ubocznych, dostalam go w piatek u psychiatry, sylwestra spedzam z psychologiem, mam wizyte wowczas, czy te skutki uboczne sa az tak fatalne? pozdrawiam! :)
  10. zrobilam gastroskopie - jednak wyszlo zapalenie zoladka ostre i zakazenie bakteria helicobacter pylori. Dostalam antybiotyk i leki zobojetniajace kwas, ale kuracja trwa juz dosc dlugo i nadal nie pomaga, jeszcze na dodatek dobija mnie dieta , eeechh... Takze nie bagatelizujcie zoladka wpasowujac go w ramy "tla nerwowego" - nerwy owszem, wzmagaja i nawet wywoluja dolegliwosci, ale moze sie z tego rozwinac autentyczna choroba ( choroba somatyczna z nerwow, wspaniale po prostu ) pozdrawiam cieplo, trzymajcie się ! :)
  11. hej, mam do Was pytanko odnośnie tego Citabaxu. Czy on ogólnie uspokaja czy tylko leczy leki? u mnie oprócz lęków występuje również wrażenie "problemu z oczami", że niby niedowidze (mam slabiutką wadę, minus 0.5 i plus 1.5 , ostatnio w panice badania u okulisty, dno oka, ciśnienie, komputer etc. , wszystko w normie, na jakis czas przeszlo, ale znowu wrócilo, wlasnie dzis :/) I czy to dziala na "myslenie" (mam obsesje na punkcie cierpienia na jakas śmiertelnie powazną chorobę, najcześciej doszukuje się u siebie objawów raka) oraz problemy z oddychaniem (mam za sobą nieprzespane noce z powodu wrażenia "duszenia sie wydychanym powietrzem", takie laskotanie przy wydechu przechodzace bezdech i prowokujace suchy kaszel, takie chrzakniecie, krtań i pluca ok). I czy ten lek jakoś wplywa na stale przyjmowanie lekow zobojetniajacych kwas zoladkowy oraz tabletek antykoncepcyjnych (nabawilam sie zapalenia zoladka z powodu moich nerwicowych zaburzen:/) i ostatnie - czy te skutki uboczne faktycznie sa tak przykre? psychiatra powiedzial mi, ze to lek nowej generacji i ze skutkow ubocznych nie ma praktycznie wcale, a jak juz wystepuja to bardzo rzadko, a tu widze, ze twierdzicie z doswiadczen co innego.. Boje sie zaczynac brac ten lek i nie wiem co zrobic, bo chyba sobie juz nie radze i w kolko mysle obsesyjnie. Poradzcie. :)
  12. Witam! Mam świadomość, że to, co dzieje się ze mną od dłuższego czasu podchodzi pod objawy nerwicy ( w moim przypadku jest to cały zespół objawów, począwszy od stanów lękowych na hipochondrii skończywszy, wszystko włącznie z objawami somatycznymi) I w związku z tym mam pytanie - wiadomo, że od niepotrzebnego stresu ( w przypadku nerwicy nieuzasadnionego na dodatek, ale również nie do opanowania) żołądek może zareagować nadmiernym wydzielaniem kwasów, co w konsekwencji może doprowadzić do wrzodów. Ponieważ non stop mi się coś nerwicowo objawia to przypuszczam, że silne bóle żołądka w nadbrzuszu (promieniujące na łopatki, plecy i nawet mostek oraz klatkę piersiową) są kolejnym somatycznym objawem nerwicy, ale też obawiam się, że nie jest to objaw tylko psychosomatyczny, tylko rzeczywisty (miewałam już kiedyś bóle żołądka, takie fazowe, kilkugodzinne, ale zazwyczaj związane to było z posiłkami, a w tym wypadku bez przyczyny). Dodam jeszcze, że od 3 dni żywię się kleikiem i bułką z masłem (boję się jeść coś innego, żeby nie pogorszyć) i denerwuje mnie ta sytuacja, bo nie mogę normalnie funkcjonować! mam wrażenie, że "czuję" swój żołądek, do tego często mi się odbija etc. Aha - ranigast i no-spa nie pomógł..:/ Nerwica li to czy udać się do (kolejnego) lekarza? możliwe, żeby ból był tak intensywny, silny i "prawdziwy"? pomóżcie!
  13. pandemonium

    Nie mając już sił...

    Posłucham Was. Próbowałam już dziś poszukać psychologa, tylko jest mały problem - w moim mieście (Toruń) nie ma zbyt wiele perspektyw pod tym kątem, chyba, że niepublicznie (na co studenckie dochody w ogóle nie pozwalają...) A już mnie ta sytuacja przerasta, dziś np. pojawił się dźwięk, kt. słyszę tylko ja! czuję się jak wariatka (wszelkie objawy minęły i tylko ten dźwięk szumruje w głowie nie głowie, jakby na zewnątrz, ale wyraźnie i intensywnie). Cieszę się, że tu trafiłam - postaram się na bieżąco zdawać relacje z mojego stanu, dobrze wiedzieć, że nie jestem z tym sama...
  14. pandemonium

    Nie mając już sił...

    Monika - bardzo dziekuję za reakcję :) tylko że bardzo ciężko jest uwierzyc, ze wszystko jest w porzadku i ze nic sie zlego nie dzieje, skoro caly czas cos mnie somatycznie dopada mialam badanie dna oka i to mnie pociesza, bo z tego , co slyszalam wyklucza ono sporo schorzen neurologicznych (m. in. stwardnienie rozsiane czy guzy mozgu, mam nadzieje tylko, ze sie nie myle, jakby ktos mogl to niech mnie oswieci), Na dbadania typu tomograf i rtg nikt mnie nie skieruje, bo nie ma podstaw z dna oka, zreszta - lepiej zyc ze swiadomoscia,z ze to nerwica niz cokolwiek innego, groznego. Zreszta - byloby to chyba kolejne osmieszanie sie i szukanie dziury w calym (jeszcze, zeby mnie te badania jakos uspokajaly...) Dodam tylko jeszcze, ze jak sie zdenerwuje bez podstaw (tzn. wmawiajac cos sobie), to pojawia sie u mnie straszna biegunka, ostatnio zas nawet mialam problem natury "hamujacej", wstyd totalny, dobrze, ze bylam sama w domu... Irytuje mnie ten stan, bo w moim zyciu naprawde zaczelo sie ukladac - mam wspanialego, kochajacego mezczyzne u boku, od jakiegos czasu wreszcie dobe relacje z rodzina, na studiach idzie mi swietnie(szkoda tylko, ze podczas ostatniej konferencji naukowej, w kt. debiutancko wzielam udzial mialam taki atak paniki, ze odnioslam wrazenie niewidzenia, a bol glowy sprawil, ze popsulam sobie calkowicie nastroj i ucierpialo na tym rowniez moje wystapienie) Jednak najczesciej ataki leku i paniki, ze na pewno jestem na cos powaznie chora pojawiaja sie bezpodstawnie i nagle, tak samo te dziwne, fizycznie odczuwalne objawy!!! Czy wizyta u neurologa pozwoli zdiagnozowac nerwice i czy na pewno nie jest to nic powazniejszego?
  15. pandemonium

    Nie mając już sił...

    SErwus wszystkim! Zdecydowałam się na to forum, bo jak sam temat postu wskazuje - nie mam już siły... Wszystko zaczelo sie w sierpniowy wieczor - poczulam ucisk w krtani, jakby wrazenie ciala obcego. Kolejno - alergolog (nic nie zobaczyl), laryngolog(wymaz z gardla i badanie na tarczyce, tarczyca ok. i stwierdzenie obecnosci paciorkowca, na kt. wybralam juz 2 antybiotyki pod rzad i nic nie pomoglo). Potem szumy w uszach i znow laryngolog, kt. nic nie stwierdzil. Nastepnnie - paralizujacy bol pod lewa pacha i w piersi oraz dretwienie lewej reki (w panice pobieglam do ginekologa i na usg sutkow i wezlow chlonnych, kt na szczescie nic nie wykazalo). SZkoda tylko, ze tuz po badaniu piersi, jeszcze tego samego wiczoru pojawil sie niesamowity bol glowy(jakby byla pod cisnieniem, choc cisnienie w normie, tylko tetno 110) i mrowienie w nosie i czole oraz uczucie jakby "dretwienia oka", wiec znow skierowalam swe kroki do lekarza. Pan doktor mnie rozsierdzil irracjonalnym podejrzeniem jaskry, co tez doprowadzilo mnie do takiego stanu zdenerwowania, ze nastepnego dnia znalazlam sie w szpitalu na oddziale okulistycznym . I tak: cisnienie oka w normie(12), reszta rowniez, wlacznie z badaniem dna oka, bo chyba gdyby bylo cos nie tak to by mi powiedziala. I ja zamiast sie oczywiscie uspokoic to nadal odczuwam niepokoj, od 3 dni zawroty glowy i mdlosci, a dzis - kolejna rewelacja: wrazenie jakby "nie swoich nog" , takie odretwienie jakby przy chodzeniu, niedowlad czy cos w tym stylu polaczone z uczuciem jakby podniecenia w calym ciele. Dodam jeszcze, ze mialam ostatnio (wrzesien) robione wszelkie mozliwe badania krwi i moczu a nawet spirometrie(podejrzenie astmy alergicznej), ale i tak ciezko mi sie oddycha, do tego standardowo - pojawiajace sie uczucie leku, irracjonalny strach, kolatanie serca jak sie klade spac sama, pocenie, ciagla potrzeba obecnosci drugiego czlowieka etc. Sluchajcie, czy to moze byc nerwica? ja sobie non stop wkrecam smiertelne choroby, bo mi sia ciagle jakies objawy pojawiaja, to jest nie do zniesienia! ta glowa mi ciagle ciazy, zawroty, mdlosci, leki, mam dopiero 23 lata, naprawde obecnie udane zycie, choc nie powiem, ze dotychczs bylo permanentnie stresujace...pomozcie!
×