Skocz do zawartości
Nerwica.com

ami.

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ami.

  1. ami.

    Nie mając już sił...

    Tarczycę ma każdy.... Uciekło mi słówko - chorą ;]
  2. ami.

    Nie mając już sił...

    Byłam u kardiologa. I pani stwierdziła, że być może to problemy z zastawkami (nic groźnego... podobno), pytała czy nie mam tarczycy. Ja oczywiście zaraz po wyjściu od niej wmówiłam sobie, że muszę mieć tarczycę, bo nie ma innego wyjaśnienia dla mojego szybkiego spadku wagi przez te ostatnie miesiące. I znowu wmówiłam sobie nową chorobę. Gdy wspomniałam o nerwicy, popatrzyła na mnie dziwnie i pominęła ten temat... Tacy są lekarze. Będę się teraz denerwować przez miesiąc, bo dopiero wtedy zrobię wszystkie badania. A dzisiaj mam jakieś bóle w boku
  3. ami.

    Nie mając już sił...

    Witam, mam na imię Aneta. Moja (nie)przygoda z nerwicą rozpoczęła się w styczniu tego roku. Zaczęło się od wieczornych duszności, później dołączyły nocne ataki (przyspieszone tętno, drętwienie ciała, lęk), aż do kilkudniowych bólów w klatce piersiowej. Miałam jedno wyjaśnienie - mój czas już się skończył. Było ze mną coraz gorzej, a byłam kilka miesięcy przed maturą. Strach przed śmiercią paraliżował każde moje działanie. Nie myślałam o tym żeby się uczyć, tylko o tym, że pewnie za chwilę mnie tu nie będzie, po co więc marnować czas na naukę. Zaczęłam opuszczać lekcje. Czasami przez 2-3 dni siedziałam w domu, nie będąc w stanie zrobić czegokolwiek. Bałam się nawet powiedzieć komukolwiek o tym co mi się dzieje, bo byłam pewna, że nikt nie będzie w stanie mi pomóc albo po prostu zbagatelizuje mój problem. Jednak pewnego dnia, gdy obudziłam się z ogromnym lękiem i bólem w sercu, przeraziłam się i zadzwoniłam do mamy. Poszłam do lekarza rodzinnego, który skierował mnie na podstawowe badania - ekg, cukier, badanie krwi. Zalecił mi zażywanie magnezu i wszystko się unormowało, bo przecież wyniki niczego nie wykazały. Zdałam maturę, dostałam się na studia, zaczęłam pracować w wakacje. Istna sielanka. Później miałam jeszcze dwa ataki nocne. Nie umiałam wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, przecież zażywam regularnie magnez! Zaczęłam szukać informacji w internecie na ten temat i znalazłam ot co! Nerwica lękowa. Znalazłam rozwiązanie mojego problemu. Jednak wcale nie jest tak, jak myślałam. To jest choroba, nie da się być po prostu świadomym jej. W tamtym tygodniu na wf-ie miałam szumy w uszach i mgłę przed oczami (pierwszy raz coś takiego mi się stało), oczywiście w nocy miałam atak. Zdecydowałam się iść do kardiologa, ale przewiduję wyniki badań. Wszystko mnie przerasta. Nie mam z kim porozmawiać. Z rodzicami nie mam najlepszego kontaktu, zresztą pewnie stwierdziliby, że histeryzuję. Za każdym razem podczas ataku, mama każe mi się uspokoić i idzie spać, zostawiając mnie samą. Nie mam bliskiego przyjaciela/przyjaciółki, bo dopiero rozpoczęłam studia i nie znam jeszcze tych ludzi, a starych przyjaciół już dawno odepchnęłam od siebie (przecież jak się ma umierać, to lepiej mieć mniej przyjaciół - mniej osób będzie za tobą płakało). Mój chłopak bardzo martwi się o mnie i jest chyba jedyną osobą, na którą mogę liczyć. Jednak mam dziwne wrażenie, że żyjemy w dwóch, różnych światach. Kiedy zaczynam mu mówić o mojej chorobie, on każe mi iść do lekarzy. A ja czuję, że nie potrzebuję lekarza, tylko potrzebuję kontaktu, zainteresowania, takiego rozładowania emocji. Nie chcę zostawać z tą cholerną nerwicą sama. I każdy wieczór taki jak dziś uświadamia mi, jaka jestem samotna. To bardzo mnie osłabia, nie mam chęci do działania. Przepraszam za tak obfity post, ale te wszystkie emocje burzą się we mnie. Szukam kogoś, kto potrafi mnie zrozumieć, bo ma tak samo jak ja. Mam nadzieję, że to forum pomoże mi w jakimś stopniu uwolnić się od tego świństwa i bardzo proszę o wsparcie.
×