Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

@maribellcherry moja koleżanka nie ma zakazu prowadzenia auta - dopóki epilepsja jest pod kontrolą. Ale to ją trzyma w ryzach, żeby mega dbać o siebie.

Co do mojej listy „chorób” to moja teoria jest taka, że w pakiecie z innymi „nieneuronormatywnymi” zaburzeniami jak adhd i spektrum mam też problemy z integracją sensoryczną. To sprawia, że na niektóre rodzaje bólu jestem przewrażliwiona, a innych nie czuje, myśle że to zaburzenie przewodnictwa nerwowego. Moja córka ma to udowodnione i zdiagnozowane przez specjalnego fizjoterapeutę w klinice psychiatrycznej. Impulsy nerwowe całkiem się mieszają. Przez to odczuwam różne bóle a od bólu do stresu jest blisko, stres podnosi puls i zaczyna szereg negatywnych reakcji w organizmie, kortyzol sprzyja stanowi zapaleniu itd i tak psychika rujnuje zdrowie. Z drugiej strony myśle ze mogłabym sama sobie zaszyć ranę i nie byłoby to szczególnie bolesne, miałam robiony makijaż permanentny bez znieczulenia itd. Ale odczuwam różne bóle w ciele, jestem tez przewrażliwiona na różne odczucia jak np lekko podwyższony puls mi baaardzo przeszkadza (czyli jak mam 70 spoczynkowy to już czuje serce w gardle, plecach, a to przecież nie jest wysoki puls!). Przy tendencji lękowej towarzyszącej adhd są to idealne warunki do rozwoju hipochondrii.

@Marlenka85 ja przy hypocochondrii miałam przez prawie rok stan podgorączkowy 37,2-37,5, mierzony zarówno w domu jak i przychodni, szpitalu. 
@Kate1989 na tym polega hipochondria - że czujesz realny ból i dolegliwości, czasem nawet i wychodzi coś w badaniach, ja np myślałam ze mam krwawienie do przewodu pokarmowego a to był lekki refluks… sporo objawów to fizyczne konsekwencje stresu, a inne to błahe dolegliwości, które bierzesz za śmiertelne choroby. Ja męczyłam się przez rok nie wiedząc ze mam hipochondrię. W zasadzie w momencie, kiedy rodzinna lekarka powiedziała, ze jej rola się skończyła i teraz powinnam odwiedzić psychiatrę i wysłała mnie do domu z paczką hydroksyzyny, hipochondria zaczęła odpuszczać. Postanowiłam uwierzyć lekarce i rożnym badaniom i założyć, ze to mój umysł mnie oszukuje, choć to niełatwe. Wtedy tez się uparłam, ze to ja rządzę a nie nerwica, bo moje życie w tej formie i tak jest męczarnią. I udało się, choć łatwo nie było.

@acherontia styx ja zaglądam na to forum w zasadzie tylko po to, żeby dać innym nadzieje, ze można mieć hipochondrię i z niej wyjść. Miałam to 15 lat temu i choć nadal mam różne fizyczne dolegliwości, to się nimi nie przejmuję. No i po 15 latach nadal żyję, nie umarłam na raka. Moja nerwica niestety jest związana z ciężkim adhd więc nie jest tak łatwo się jej pozbyć, nawet jeśli nie mam już hipochondrii, to dalej mam duże tendencje lękowe, ale z tym da się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, acherontia styx napisał:

Wymienianie chorób, które macie nawet nie jest wspieraniem się, tylko właśnie nakręcaniem.

Może i racja. Ale ja jestem nowa na tym forum i tak naprawdę poczułam ulgę, że nie jestem z tym sama. Że jeszcze nie zwariowałam i jest szansa dla mnie. Że nerwica ma różne strony oraz to co doświadczam to również dotyczy wielu innych osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou, masz bardzo dużą wiedzę  doświadczenie. Z uwagą czytam wszystko, co piszesz. Bardzo buduję myśl, że można się z tym uporać. Może powiesz mi coś na moją dolegliwość.

 

Aktualnie umieram na pocenie się. 🤦🏻‍♀️ Miałam też incydent toaletowy, ale już znormalniał. Więc. 

Czy można pocić się na całym ciele od nerwicy? 

Zaczęło się d tego, że któregoś dnia przyszłam ze sklepu mocno spocona. A już miałam jazdy od pewnego czasu na to pocenie się. Miałam wtedy całą wilgotną bluzkę, mokry pas, kark, cycki, a nawet skronie. I śmiertelnie się przestraszyłam. I teraz boję się wychodzić, że znowu się spocę. 

Ja generalnie zawsze miałam tendencje do pocenia. Mam od lat nadpotliwość stóp, dłoni, pachwin, zwłaszcza w stresie... Byłam u lekarki, powiedziała, że to stres. Miałam robione badania w czerwcu ostatnio i wyszły bardzo dobrze. Usg brzucha i tarczycy też. Ale wydaje mi się, że aż tak wcześniej nie miałam. Tylko teraz wychodzę ze zgrozą z domu i oczywiście... Pocę się. Choć nie aż tak, jak wtedy... Choć wczoraj wyszłam lekko ubrana, szlam niezbyt szybkim temptem i jak weszłam do sklepu, to zaraz byłam mokra. I oczywiście panika. Aczkolwiek wyszłam z domu z myślą o tym poceniu... 

Nie mam nocnych potów na szczęście i generalnie w spoczynku. W pracy też się nie pocę, bo u nas jest bardzo zimno. 

 

Schodzę aktualnie z sertraliny, biorę ja co kilka dni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@nadiee ciężko tak zgadywać, ale nadmierne pocenie może mieć wiele przyczyn. Mój były mąż często budził się rano z mokrą poduszką, bo poci mu się głowa. Synek miał tak samo, a jak wcześniej pisałam, miał tez wywalone węzły chłonne, ciagle chorował itd. Także słabo mi się robiło bo bałam się białaczki. Okazało się ze pocenie to prawdopodobnie kombinacja niedoboru wit D i genów, ma to po ojcu. Wit D suplementuję, ale on nadal się poci, w nocy przy zasypianiu (potem „wysycha”) czy przy zabawie. Ale węzły ma już w normie i od 7 lat nie mam powodów podejrzewać, ze ma utajoną białaczkę. Chyba taka uroda. Ale raz mu się to nasila, raz przechodzi. Myśle ze to coś z ta wit D, bo tez nie zawsze pamietam żeby dawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@nadiee ciężko tak zgadywać, ale nadmierne pocenie może mieć wiele przyczyn. Mój były mąż często budził się rano z mokrą poduszką, bo poci mu się głowa. Synek miał tak samo, a jak wcześniej pisałam, miał tez wywalone węzły chłonne, ciagle chorował itd. Także słabo mi się robiło bo bałam się białaczki. Okazało się ze pocenie to prawdopodobnie kombinacja niedoboru wit D i genów, ma to po ojcu. Wit D suplementuję, ale on nadal się poci, w nocy przy zasypianiu (potem „wysycha”) czy przy zabawie. Ale węzły ma już w normie i od 7 lat nie mam powodów podejrzewać, ze ma utajoną białaczkę. Chyba taka uroda. Ale raz mu się to nasila, raz przechodzi. Myśle ze to coś z ta wit D, bo tez nie zawsze pamietam żeby dawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, minou napisał:

@nadiee ciężko tak zgadywać, ale nadmierne pocenie może mieć wiele przyczyn. Mój były mąż często budził się rano z mokrą poduszką, bo poci mu się głowa. Synek miał tak samo, a jak wcześniej pisałam, miał tez wywalone węzły chłonne, ciagle chorował itd. Także słabo mi się robiło bo bałam się białaczki. Okazało się ze pocenie to prawdopodobnie kombinacja niedoboru wit D i genów, ma to po ojcu. Wit D suplementuję, ale on nadal się poci, w nocy przy zasypianiu (potem „wysycha”) czy przy zabawie. Ale węzły ma już w normie i od 7 lat nie mam powodów podejrzewać, ze ma utajoną białaczkę. Chyba taka uroda. Ale raz mu się to nasila, raz przechodzi. Myśle ze to coś z ta wit D, bo tez nie zawsze pamietam żeby dawać.

Ja się właśnie boję białaczki 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, co do pocenia to może po prostu macie za gruba kołdrę lub piżamę . Temperatura w sypialni tez powinna być niższa.

oczywiscie pocenie się z nerwicy jest czymś ci występuje , wiem bo doświadczam. 
 

polecam wizytę u psychiatry zawsze , czasem fajnie działają leki plus terapia. Ja brałam leki , ale odstawiłam bo chciałabym zajść w ciąże w przyszłym roku . Nie mogę się jakoś przekonać do terapii . Wiem ze to super wyjście ale totalnie nie chce mi się gadać z kimś. 
wezly tez mam i z nimi żyje , ponoć są odczynowe. 
teraz się trochę nakręcam bo umówiłam się do ginekologa na kontrole i od razu na usg piersi i mam stres już czy będzie wszystko ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, maribellcherry napisał:

Ja juz Ci pisalam, ze jak cos masz od zawsze to prawie na pewno to nic groznego. A tym bardziej jak lekarz tak powiedzial.

Wiem, alem.. Wiesz, jak jest z nerwica. Nie dowierzasz. Poza tym aż tak nie miałam. 

 

Ja nocnych potów nie mam. Miałam raz, w chorobie. Ale poza tym na szczycie nie... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, maribellcherry napisał:

Bylam dzis na urodzinach dzieci szwagierki. Wino, wiecie uwaga schodzi na inny tor, gadka szmatka itp. Jedyne co mi dolegalo to ucho i gorace poliki... Reszta objawow jakby rozplynela sie w powietrzu.

 

@nadiee nie wiem czy to pocieszenie, pewnie marne, ale zgrzalam sie jak nie wiem. Bylismy na rowerach. Nie mamy do szwagierki daleko. Jakies 2, max 3 km. Ja mialam kurtke zimowa, bez sensu bo na dworze wiosna normalnie. Ale wierz mi, plecy mam mokre. No i lekko mam gorace poliki. Ale ja mam te uderzenia goraca....

 

Wiesz co, jak chodzilam jeszcze do pomocy psychologicznej to rozmawialam z nia o tych goracych polikach i uszach. I ona mowi, ze to moze byc wlasnie od nerwicy. Bo jeden wiesz... bedzie mial dusznosci, inny klucia w sercu, a inny bedzie sie pocil albo mial uderzenia goraca... Moze w ten sposob manifestuje sie u Ciebie nerwica wlasnie poprzez wzmozone pocenie sie.

Fajnie, że miło spędziłaś czas. Mam nadzieję, że troszkę się wyluzowalas. 

Ja też miewam gorące poliki. Ostatnio dość często, wieczorem, ale wydaje mi się, że to przez to, że w mojej pracy jest zimno. Bo mam tak w dni, gdy pracuję. I potem wieczorem w domu, gdzie jest zdecydowanie cieplej, mam takie rumience. I miewam tak, jak się zestresuje. 

 

Dziękuję za pocieszenie. W kurtce zimowej i to na rowerze 🙈 ze mnie by spływało. 

 

No mam nadzieje, ze to z nerwów. Generalnie ja się zawsze pociłam z nerwów. Pachy, pachwiny, stopy, ręce. Dodatkowo gorące rumience. Standard od dawien dawna. 

Od czerwca, czyli od mojego nawrotu nerwicy i nakręcenia się na białaczkę, zwracam uwagę na to pocenie się. To się stało, tzn to moje aż takie spocenie, w momencie, gdy bardzo coś przeżywałam. Liczyłam, że wydarzy się coś dobrego w moim życiu i wtedy zaczęłam się tak zgrzewać. Bojąc się, że coś mi się stanie, bo przecież nie może być mi dobrze. Raz mi się zdarzyło takie zgrzanie mocniejsze, wystraszyłam się, i się zaczęło zdarzać znowu i bardziej. Więc to pewnie jest na tle nerwowym... Swoją drogą, to, na co miałam nadzieję, nie skończyło się pozytywnie... 🥺😢 

I teraz cały czas o tym myślę... Tzn o tym poceniu. Masakra. No i mam tak, że jak się zestresuje czymś albo naet jak się popłaczę, to też mam mokro pod biustem, plecy... 

 

Głupiw pytanie, ale przejmowałybyście się tym...? Na moim miejscu? 

 

Ostatnio też mam wrażenie, że coś mi siedzi na płucach. Nie non stop. Co jakiś czas. I tak jakby chce mi się kaszlec... Może to po covidzie, miałam go we wrześniu. A może też nerwica. Ale już pomyślałam o raku płuc. 🤦🏻‍♀️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciółka mi dziś mówiła, że jej mąż ma tak samo. A nawet bardziej. Ze stresu bardzo się poci, ale też przy wysiłku, i to nie takim dużym. Że idą na spacer, a on po nim musi się przebrać. I miał robione badania, wyszło mu wszystko w normie. Też należy do osób podstnych na stres, z lękami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, maribellcherry napisał:

Dokladnie, niektorych taki urok. A sama piszesz ze masz tak od zawsze. Stres bedzie tylko zwiekszal to pocenie.

Może mój też... Nigdy po prostu nie miałam aż tak. Jak wtedy. Ale może to dlatego, że jestem po załamaniu nerwowym, ktore mocno nadszarpnęły mój układ nerwowy, może i korona to spotęgowała... No i może taka moje natura. 

A organizm zmienia się też z wiekiem... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę odnośnie węzłów chłonnych bo temat się pojawił parę postów temu. 

Węzły chłonne zostawić należy w spokoju, każde ich drażnienie np. co chwilę sprawdzanie czy się nie powiększył itp może doprowadzić do stanu zapalnego. 

Także zostawić węzły chłonne w spokoju.!! Poproszę ☝️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc... 

Dzus wstalam z jakims powalonym niepokojem. Nie wiem czy dam rade isc na te badania. Niby TYLKO hornony tarczycy z krwi ale strach, ze zadzwonią i okaze się ze rak.... Ehh... Dlaczego musialo mnie to spotkać, ta cala nerwica, kancerofobia... Wczoraj juz nawet wmówiłam sobie chorobe cushinga 🤦‍♀️ wezly co rano obmacuje.... 

Wiem, ze sie powtarzam już, ale chce zyc normalnie. Chodze na terapie, biore hydroksyzyne (na sertalin nawet juz nie patrze bo to byl dramat kilkudniowy, odcięcie od życia itd). Staram się kuzwa, ale przerasta mnie to. Codziennie praktycznie płacze, nie pamiętam dnia bez lez, zalu, smutku.... Moze ja popad(lam i w depresje przez to wszystko? Czuje, ze potrzebuje solnego wsparcia bliskich, bardzo tego potrzebuje a nie mam. Co zadzwonie pogadać slysze na pewno jestes chora na pewno tarczyca na pewno to tamto sramto, bo gruba jesteś, leniwa... Po tych slowach jestem jeszcze bardziej roztrzęsiona niz bylam, zdolowana, odrzucona, po prostu cala do niczego. 

Znow bola mnie plecy, ale tlumacze sobie, ze przecież spalam z synkiem na pojedynczym lozku, praktycznie na ramie... 

Tesknie za tą dziewczyna sprzed dwoch lat, kiedy nerwica uderzyla we mnie z sila czolgu pancernego. Tęsknię za uśmiechem - swoim własnym, za odczuwaniem radości... 

Kurde tak siedze i myślę, jak mam sponiewierana psychike, ze ide TYLKO na tsh t3, t4, anyy tpo.... A ja mam odczucia, jakbym szla po śmiertelny wyrok 🤦‍♀️ 🤦‍♀️ żałosne, przykre i niedorzeczne zarazem. Przeciez nawet jeśli wyjdzie to bede brac leki. I to nic takiego... Wiec czemu czuje az tak potężne zagrożenie??? 

Ostatnio boli mnie po lewej stronie mostka, chwilowe bole, ale sa... Juz wkrecam sobie rozrastający się guz śródpiersia.... 😥 😥 😥 No ile mozna zyc w taki sposób?? I jaka jest jakosc tego zycia.... Przeciez ja jestem matka. Moj pięciolatek przez niemal połowe swojego życia widzi mnie we lzach, dole, smutna.... 

Na terapi jestem prawie dwa lata (w styczniu będzie dwa) a ja sama juz nie wiem, czy mi pomaga. Byl taki okres ze ustąpiły poranne lęki.. Ale wrocily. Nie wiem czy poza rozgrzebanymi do krwi ranami z przeszlosci, ta terapia przynosi dla mnie jakies skutki. Bo do lekarza i tak nie odwazam sie isc... Przepraszam ze ja w kolko o tym samym a moje posty sa jak parafrazy poprzednich... Jesli tak i to Was drazni, powiedzcie. 

Po prostu nie wiem co innego pisac jesli chodzi o mnie... Nie umiem z tym sobie poradzić. 

Do tego wszystkiego moja sytuacja osobista, w domu pozostawia bardzo wiele do życzenia. Przyjelam praktycznie lld dach faceta ktory mnie zdradzal wielokrotnie i porzucał z dzieckiem... Zyje w cieniu wyrzutów sumienia ze to pewnie przez moja nerwice jest nerwowy... A chwilami to mysle ze on jest gowno wart skoro nie dosc ze nie wspierał i nie wspiera w nerwicy to i w innych sytuacjach tez... Takich jak smierc mamy, nawet nie przytulil choc bylo mi wtedy strasznie ciężko. 

Wybaczcie smetny wywod z rana. 

Mam jeszcze tylko jedno pytanie, czy jak skupialiscie uwage na danym miejscu w ciele to ono bolało? Ja teraz mysle tez o piersi, raku piersi i odczuwam pobolewania... 

Trzymajcie kciuki zebym odważyła się na te badania pojsc... Na 9.50 czasu uk mam..... 😥 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie to tylko badanie TSH nikt nie zadzwoni do Ciebie z informacją że masz raka, to tylko ma za zadanie wyszukać jak pracuje Twoja tarczyca a z nią ma masę ludzi problemów nawet ja, facet,to można leczyć o ile się okaże że masz jakiś problem. Cushing? Co Cię zaniepokoiło? 

Hydroksyzyna może Cię uspokajać ale też dołować może też wpływać na hormony, pamietaj że ona nie leczy, jest tylko chwilowym uspokajaczem. 

Warto wybrać się do psychiatry i opowiedzieć mu o wszystkim. Leki ssri mają skutki uboczne szczególnie na początku drogi, później mijają. Najważniejsze to nie czytanie ma forum o tabletkach i nie wertowanie ulotek ze skutkami ubocznymi, to aby pogarsza sprawę... 

 

 

Edytowane przez Toxxxic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Marlenka85 napisał:

Czesc... 

Dzus wstalam z jakims powalonym niepokojem. Nie wiem czy dam rade isc na te badania. Niby TYLKO hornony tarczycy z krwi ale strach, ze zadzwonią i okaze się ze rak.... Ehh... Dlaczego musialo mnie to spotkać, ta cala nerwica, kancerofobia... Wczoraj juz nawet wmówiłam sobie chorobe cushinga 🤦‍♀️ wezly co rano obmacuje.... 

Wiem, ze sie powtarzam już, ale chce zyc normalnie. Chodze na terapie, biore hydroksyzyne (na sertalin nawet juz nie patrze bo to byl dramat kilkudniowy, odcięcie od życia itd). Staram się kuzwa, ale przerasta mnie to. Codziennie praktycznie płacze, nie pamiętam dnia bez lez, zalu, smutku.... Moze ja popad(lam i w depresje przez to wszystko? Czuje, ze potrzebuje solnego wsparcia bliskich, bardzo tego potrzebuje a nie mam. Co zadzwonie pogadać slysze na pewno jestes chora na pewno tarczyca na pewno to tamto sramto, bo gruba jesteś, leniwa... Po tych slowach jestem jeszcze bardziej roztrzęsiona niz bylam, zdolowana, odrzucona, po prostu cala do niczego. 

Znow bola mnie plecy, ale tlumacze sobie, ze przecież spalam z synkiem na pojedynczym lozku, praktycznie na ramie... 

Tesknie za tą dziewczyna sprzed dwoch lat, kiedy nerwica uderzyla we mnie z sila czolgu pancernego. Tęsknię za uśmiechem - swoim własnym, za odczuwaniem radości... 

Kurde tak siedze i myślę, jak mam sponiewierana psychike, ze ide TYLKO na tsh t3, t4, anyy tpo.... A ja mam odczucia, jakbym szla po śmiertelny wyrok 🤦‍♀️🤦‍♀️ żałosne, przykre i niedorzeczne zarazem. Przeciez nawet jeśli wyjdzie to bede brac leki. I to nic takiego... Wiec czemu czuje az tak potężne zagrożenie??? 

Ostatnio boli mnie po lewej stronie mostka, chwilowe bole, ale sa... Juz wkrecam sobie rozrastający się guz śródpiersia.... 😥😥😥 No ile mozna zyc w taki sposób?? I jaka jest jakosc tego zycia.... Przeciez ja jestem matka. Moj pięciolatek przez niemal połowe swojego życia widzi mnie we lzach, dole, smutna.... 

Na terapi jestem prawie dwa lata (w styczniu będzie dwa) a ja sama juz nie wiem, czy mi pomaga. Byl taki okres ze ustąpiły poranne lęki.. Ale wrocily. Nie wiem czy poza rozgrzebanymi do krwi ranami z przeszlosci, ta terapia przynosi dla mnie jakies skutki. Bo do lekarza i tak nie odwazam sie isc... Przepraszam ze ja w kolko o tym samym a moje posty sa jak parafrazy poprzednich... Jesli tak i to Was drazni, powiedzcie. 

Po prostu nie wiem co innego pisac jesli chodzi o mnie... Nie umiem z tym sobie poradzić. 

Do tego wszystkiego moja sytuacja osobista, w domu pozostawia bardzo wiele do życzenia. Przyjelam praktycznie lld dach faceta ktory mnie zdradzal wielokrotnie i porzucał z dzieckiem... Zyje w cieniu wyrzutów sumienia ze to pewnie przez moja nerwice jest nerwowy... A chwilami to mysle ze on jest gowno wart skoro nie dosc ze nie wspierał i nie wspiera w nerwicy to i w innych sytuacjach tez... Takich jak smierc mamy, nawet nie przytulil choc bylo mi wtedy strasznie ciężko. 

Wybaczcie smetny wywod z rana. 

Mam jeszcze tylko jedno pytanie, czy jak skupialiscie uwage na danym miejscu w ciele to ono bolało? Ja teraz mysle tez o piersi, raku piersi i odczuwam pobolewania... 

Trzymajcie kciuki zebym odważyła się na te badania pojsc... Na 9.50 czasu uk mam..... 😥 

 

Z tymi somatami to chyba każdy nerwicowiec tak miał. Ja jak raz wyplulem dosłownie kilka kropelek krwi to mnie po tym klatka piersiowa bolała, nawet się kaszel pojawiał tak wierzyłem że płuca siadają. Doczytałem też po tym w necie że przy tym bark boli i oczywiście zaczął mnie napieprzac. Jak wyczułem zgrubienie na jadrze to czułem dosłownie całą pachwinę i wszystko tam, że mi pulsuje. Jak czułem coś pod prawym żebrem to do dzisiaj się tego nie pozbyłem. Jakiś czas temu mnie po prostu zaswedzial tyłek, net powiedział, że to też jeden z objawów to teraz codziennie mnie swędzi tyłek. xD Także normaalka, powoli już sam zaczynam się z tego śmiać bo mam z siebie bekę - oczywiście jak badania wykluczały te rzeczy to magicznie mi przechodziło. Chwila spokoju, potem znowu coś wymyśliłem i od nowa jazda. Jak znalazłem z 2 lata temu powiększony węzeł chłonny i się naczytałem neta to dosłownie tego samego dnia dostałem gorączki. 

 

Też mam skierowanie na badanie tarczycy, pójdę w tym tyg albo w następnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mnie zaniepokoilo.... W sumie gruba jestem i mam problem z owłosieniem na brodzie i szyi, które często musze usuwać. 

Generalnie moim zdaniem przytylam bo zarlam... 

Mam tak samo grube nogi jak i dupe i brzuch. 

Ale wczoraj przypadkiem znalazlam o cushingu... Kikka lat temu wyszlo mi niskie t4 lub Ft4 nie pamiętam... Przy normie tsh. 

Rodzinny nie widzial problemu ale wtedy chcialam endo no i poszlam raz i zaczela drążyć o gruczolakach 🤦‍♀️ wiecej nie poszlam.. Karnilam jessxze wtedy regularnie piersia i mialam miesiaczki np co 30,26..28 dni i zaczela drazyc a we mnie juz byly początku lęku no i nie poszlam... 

Teraz zas sie boje.... 

Ja na prawdę jestwm jakas nienormalna? Czy po prostu mam ta odmiane hipo ze unikam opieki zdrowotnej? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, minou napisał:

@nadiee No przejmowałabym się ale nie tak zdrowotnie, tylko kosmetycznie. W lecie miałam koronę a zaraz potem zapalenie płuc i jeszcze nie jestem w formie. Nadal ciężko mi się oddycha i się bardziej pocę, to irytujące. 

Dziękuję. Kosmetycznie to wiadomo. Nic przyjemnego. Upośledza to relacje z innymi, powoduje dyskomfort. 

Ale o wiele lepiej by mi było z myślą, że na to nie umrę. Bo to chyba... Nic groźnego, nie...? Jedynie dla psychiki.  

 

W ogóle to przepraszam bo może to taka /cenzura/a w porównaniu z problemsmymi innych... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry dzieki za te slowa, chyba tego potrzebowalam.

Mam37lat wiec juz nie taka mloda ale fakt podobnie jak u Ciebie sama w uk. 

U mnie byly dwa takie wydarzenia chyba, ktore zaważyły na tym wszystkim, jedno to jak sie szanowny dr pomylil i mi powiedział ze moje dziecko 11h po porodzoe ma pewnie wade genetyczna bo nie mial zstaoionych jąderek. Kilka niezależnych badan, szpital dziecięcy w sheffield wykluczyli to 10000%a dziecko jest 100% zdrowe... Chyba to bylo takim punktem zapalnym. Bo potem sie balam isc nawet na rutynowa wizytę do pediatry. Chyba to wywołuje najgorsze wspomnienia, poten śmierć tej dziewxzyny u nas w mieście. 

Pracuje z ta psycholog, przerabiamy dziecinstwo... Ale czuje ze to nie tu jest problem. 

Ja po prostu idąc do lekarza dostaje jakiegoś ataku, nie wiem czy to panika czy fobia czy uj wie co, ja jiz w glowie mam oderwanie od rzeczywistości wtedy, nawet nie czuje się soba. Nie umiem opisac tego co czuje bo rewszta to somaty, poty słabo mi, dusze sie, czuje jak pijana bla bla bla... Ze mna na mysl o zdrowiu dzieją sie rzeczy po prostu straszne. Jakbym w inny swiat wchodziła na ta chwile, to jest kuzwa tak trudne do opisania.... No i oprócz tego przy rzutach ciągle mysle o rakach itd 

Co sie ze mna zrobilo moj boze... Madra wykształcona kobieta, z zawodu o ironio ratownik medyczny a tak spaprane życie. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nadiee napisał:

Dziękuję. Kosmetycznie to wiadomo. Nic przyjemnego. Upośledza to relacje z innymi, powoduje dyskomfort. 

Ale o wiele lepiej by mi było z myślą, że na to nie umrę. Bo to chyba... Nic groźnego, nie...? Jedynie dla psychiki.  

 

W ogóle to przepraszam bo może to taka /cenzura/a w porównaniu z problemsmymi innych... 

Kochana nie nie umrzesz, dopiero kiedys tam ze starości. 

Wiem i na prawdę rozumiem Twoj strach ja tez mialam jakis czas temu jazde z poceniem sie, ze mnie cieklo w autobusie gdzie ludzie normalnie siedzieli w kurtkach. 

W pracy wystarczyło ze sie pochylilam nad pacjentem a mi sie lalo po buzi.... 

Mysle ze u Ciebie to stres+schodzenie z tabletek. 

I mam tak tez jak wezme np paracetamol, mialam tak jak bralam propranolol 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Marlenka85 po prostu nie zastanawiaj się za dużo tylko idź do tego lekarza 😊 skup się na zwykłych czynnościach - umyć sie, ubrac, wziąć klucze, bilet czy co tam - zadaniowo. I iść, dasz radę.

Po hydroksyzynie ja miałam napady wściekłości, raz u siostry rzuciłam naczyniami 😮 to tzw. reakcja paradoksalna. 
Jesli chodzi o inne leki, to większość Cię „odetnie” na 2-3 tyg, potem to przechodzi a lek zaczyna pomagać. Wydaje mi sie, że w Twoim stanie i sytuacji musisz się porządnie „znieczulić” jakimiś prochami od lekarza, zanim zaczniesz powoli pracować nad sobą. Ja np w takim największym stresie nie byłam w stanie sobie pomoc ani przyjąć pomocy, tylko raczej sie zapętlałam w tych destrukcyjnych zachowaniach (np dzwoniłam po raz kolejny do przyjaciela, który wyraźnie mnie olał, chociaż ja mu wiele razy pomagałam w potrzebie. I choć widziałam, ze nie mogę na niego liczyć, to dzwoniłam bo uważałam ze co jak co, ale należy mi sie pomoc od niego i było dla mnie nie wiem dlaczego ważne, żeby on to przyznał. Oczywiście on tylko mie zbywał, albo był niemiły. Po leczeniu, wtedy akurat depresji, nie mogłam zrozumieć po cholerę w ogole marnowałam czas na podnoszenie słuchawki i dzwonienie do niego. Mam wrażenie, że Ty masz tak samo z rodziną teraz). 

Ale mogę Cię pocieszyć - dotarłaś do takiego punktu zwrotnego. Z tego co piszesz, Twoja sytuacja stała się dla Ciebie nieznośna. To etap, krótszy lub dłuższy, ale ten etap zwykle poprzedza działanie. Dopóki jeszcze Twoja sytuacja jest znośna, dopóki jakoś tam sobie wegetujesz, to bardzo ciężko znaleźć siłę i energię do różnych dużych zmian. Ale wydaje się, że Ty już jesteś na etapie, kiedy robisz się do tych zmian gotowa. To jest bolesny i trudny proces, ale jeśli nie stracisz celu z oczu, to się uda. Celem masz być TY. Nikt na świecie nigdy nie będzie Twoim lepszym przyjacielem niż Ty sama i nikt na świecie nie ma większego obowiązku o dbanie o Ciebie niż Ty sama. A kiedy już zaczniesz, to zyska na tym najbardziej Twój ukochany synek. Innych ludzi - niewiernego partnera, toksyczną rodzine, pewnie w pewnym momencie będziesz musiała zostawić za sobą i początkowo poczujesz naturalną żałobę, ale później przyjdzie ulga. 
Nerwica, hipochondria to często tylko odbicie jakiś innych problemów. Czasami drastyczne „przemeblowanie” i naprawienie życia dopiero pomaga. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, nadiee napisał:

Dziękuję. Kosmetycznie to wiadomo. Nic przyjemnego. Upośledza to relacje z innymi, powoduje dyskomfort. 

Ale o wiele lepiej by mi było z myślą, że na to nie umrę. Bo to chyba... Nic groźnego, nie...? Jedynie dla psychiki.  

 

W ogóle to przepraszam bo może to taka /cenzura/a w porównaniu z problemsmymi innych... 

nadiee każdy kiedyś umrze i nie ma w tym w zasadzie nic strasznego, bo nie długość życia się liczy ale jakość. Bardzo wątpię, żebyś umarła w każdym razie na białaczkę, bo po 1 same pocenie dzienne nie jest objawem alarmowym (raczej nocne poty W POŁĄCZENIU z szeregiem innych objawów - sorry za duże litery ale nerwicowy często czytają wybiórczo, a „w polaczeniu” jest tu kluczowe). A po 2 akurat białaczka to nowotwór świetnie poznany z bardzo dużym % uleczalnosci wiec jak już wybierać między dżuma a cholera, to białaczka z różnych nowotworów jest optymistyczna wersja 😉

Moze spróbuj takiego ćwiczenia. Wyobraź sobie, ze faktycznie masz tą diagnozę, masz białaczkę i dostałaś zadanie od szpitalnego psychologa, żeby codziennie znaleźć 5 rzeczy, z których się cieszysz. Zrób listę drobnych przyjemności i ciesz się nimi tak, jakby jutro nie miało znaczenia. To może (ale nie musi, obserwuj swoje reakcje), odczarować Twoje lęki. Bo pamietaj, ze nawet jakby Twój najgorszy scenariusz się sprawdził, to Twoim celem byłoby wtedy wyciśnięcie tyle szczęścia ile się da z tego czasu, który masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrób badania TSH, FT3, FT4 Prolaktynę i kortyzol i przejdź się do endokrynologa jeżeli będzie ok dalej do psychiatry/psychoterapeuty. 

Na forum znajdziesz chwilkę ukojenia,ale problem nie zniknie, widzisz jak tu jest, jeden hipohondryk próbuje wyciągać drugiego hipohondryka, mało się tu mówi o skutecznej pomocy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Marlenka85 Twój zawód tez sporo wyjaśnia 😉 po pierwsze zapewne masz cechy opiekuńcze i stawiasz dobro innych przed swoim - a tacy ludzie nie maja w życiu łatwo.

po drugie udowodniono kiedyś, ze aż 50% studentów kierunków medycznych po 1 roku studiów wykazywało mniejsze lub większe objawy hipochondrii. Tak samo jak np policjanci maja tendencje zawyżania ryzyka przestępstwa, bo z tym obcują na codzień. Tak samo jak codzienne czytanie wiadomości jest na top 10 liście czynników rozwoju depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×