Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja sobie zaraz melisę zaparzę, choć troszkę się uspokoiłam już, w końcu coś zjadłam od rana, pobawiłam się z dziećmi. Powolutku wychodzę z dołka nerwowego. Dobrze, że tu trafiłam, czuję tu takie zrozumienie jakiego jeszcze nie znalazłam u nikogo. Chyba zostanę na dłużej 🙂Dziękuję! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Tanti napisał:

Ja sobie zaraz melisę zaparzę, choć troszkę się uspokoiłam już, w końcu coś zjadłam od rana, pobawiłam się z dziećmi. Powolutku wychodzę z dołka nerwowego. Dobrze, że tu trafiłam, czuję tu takie zrozumienie jakiego jeszcze nie znalazłam u nikogo. Chyba zostanę na dłużej 🙂Dziękuję! 

Czasami wystarczy rozmowa z kimś kto rozumie i pocieszy, a człowiek od razu spokojniejszy. Ludzie którzy tego nie doświadczają mają nas za wariatów, a to jest przykre. Bardzo się cieszę ze trafiłam na to forum bo mnie tak samo jak Ciebie uspokaja, wiem ze nie jestem z tym sama i mam w was wsparcie😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie cały dzień było całkiem ok do teraz. To co napisze będzie głupie. Weszlam na swój profil na fb na telefonie. Na samym dole ekranu mamy 3 kreski ( noe wiem czy macie tam konto) po kliknięciu wyświetla się nazwisko pod spodem dodaj relacje i sa 3 kropki weszłam w to a tam na samym dole „ustawienie statusu in memoriam”. Pomyślałam sobie ze nie widziałam czegoś takiego. Wpadłam w jakaś panikę ze Facebook coś mi sugeruje? No zwiariowalam już całkiem. Wiem ze to chore. Sprawdziłam u męża on czegoś takiego nie ma. Nie wytrzymam zaraz sama ze sobą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałaś nic głupiego, nie martw się, my cie rozumiemy. Gdzieś w tv mówią coś o jakimś raku, który w danej chwili "przerabiamy" i od razu człowiek myśli że to "znak"! Normalka 🙂 jesteśmy po prostu chore na nerwicę i musimy się zastanowić jak z tym żyć przez kolejne lata, bo ja sobie tego szczerze nie wyobrażam 🙈 musimy się wziąć za siebie. Może jakiś wspólny cel byśmy wymyśliły, albo jakieś zadanie do wykonania w chwili kiedy dopada nas kryzys. Coś co byłoby takim naszym wymyślonym lekiem, że w danej chwili pamiętałybyśmy od razu, że nie jesteśmy same, że to tylko choroba, zanim samopoczucie ściągnęło by nas na samo dno.. Typu mam ochotę znów wymacać swoje wszystkie węzły, ale zamiast tego zrobię jakieś umówione zadanie, zajmę ręce... Nie wiem czy to co pisze ma jakiś sens, ale coś takiego co zajmowałoby mi ręce by mi się przydało 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Tanti masz dobry pomysł, tylko nie wiem co by to mogło być ze mnie zająć. Ja ostatnio całymi dniami niestety siedzę w telefonie albo oglądam seriale, nic produktywnego nie jestem w stanie zrobić. Ciężko jest ostatnio, ta pandemia jeszcze pogorszyła mój stan. Mam coraz głębsze przemyślenia, nie mam pomysłu na siebie, czuje ze życie mi ucieka na to bezsensowne zamartwianie. Bardzo chciałabym mieć już dzieci ale myśl o ciąży, porodzie mnie po prostu paraliżuje. Jestem przekonana ze będę miała cukrzyce ciążowa chociaż cukier mam w normie ale takie mam właśnie myślenie. Ze będę mieć nadciśnienie, jestem w grupie ryzyka oboje z rodziców maja nadciśnienie. Ja mam na granicy, jeszcze nie do leczenia ale na pewno mnie to nie ominie. W sytuacjach stresowych potrafię mieć bardzo wysokie. I ogólnie ciśnieniomierz powoduje ze od razu serce zaczyna mi walić ;) 

Jak sobie pomyśle o kontrolnych wizytach w ciąży to sobie tego nie wyobrażam. Mi się nie da zmierzyć ciśnienia u lekarza bo serce wali mi jak oszalałe. Boje się ze zostanę sama... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dzieci, a też siedzę w telefonie, oglądam seriale, nic mnie nie cieszy i tak samo jak ty mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce.. Także to nie kwestia dzieci 😑 przy dzieciach jeszcze gorzej mi z tym, że one na pewno mnie obserwują i nie daj Boże uczą się takiego samego zachowania 😩 co do porodu to nie bój się, to wszystko jest zupełnie inne niż piszą w książkach czy w necie 😉 to jest taki kosmos, takie emocje, taki inny świat na porodówce, że ciężko opisać słowami 😉 a moment kiedy dają ci na ręce maleńkie dziecko zostaje z tobą na całe życie 🤩 nawet teraz jak o tym pisze uśmiecham się 🤩 dziecko jest o połowę mniejsze niż to sobie wyobrażasz, jest tak piękne i idealne i takie delikatne i gładkie w dotyku 🤩🤩🤩 no to żem odleciała nie na temat 🤣🤣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do cukrzycy ciążowej, to bardzo dużo moich koleżanek miało i wiesz co? Całkiem dobrze na tym wyszły 😁 bo pilnowały się przy jedzeniu, przytyły malutko w ciąży, a po ciąży zrobiły się z nich laski lepsze niż przed- każda jedna po ciąży ważyła mniej niż przed nią 😁 także nie to, że rekomenduje cukrzycę ale nie jest taka zła jak w twoich wyobrażeniach 😁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kwestii ciśnienia to moi rodzice też leczą się na nadciśnienie, ja ciśnienie na codzień mam normalne, w ciąży jednej miałam niskie nawet 90/50 a w drugiej wyższe ok 130/90 ale właśnie dlatego, że co miesiąc a nawet częściej jesteś badana to jesteś spokojna, że nic nie przegapisz 🙂 no i pocieszające jest to że wszelkie ciążowe przypadłości kończą się wraz z porodem 🤣 pomysl sobie - boli cie wszystko, dupa, biodra, brzuch, przekręcenie się na bok to wyzwanie, rodzisz i nie boli cie nic 🤣 no może na myśl o zrobieniu kupy robi się ciekawie, bo masz wrażenie że jest to niewykonalne 🤣🤣 ale to drobiazg 😁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie samego porodu nie boje się tak bardzo jak samej ciąży. Tyle kobiet urodziło to i ja dam radę. Z reszta najprawdopodobniej będę musiała mieć cesarkę bo mam problemy z oczami. No i w sumie ta cesarka tez mnie przeraża. Jeżu mnie wszystko przeraża. Ty masz ciśnienie w normie a ja nie będąc w ciąży już mam za wysokie. To w ciąży boje się myśleć co będzie :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie moja koleżanka miala ciśnienie w ciąży i brala Dopegyt i wcale jej po tym nie spadało. A podobno tylko ten lek jest bezpieczny w ciąży. U co trochę leżała w szpitalu, a końcówka ciąży to już tylko szpital. Ja z samych myśli ze muszę mieć ciśnienie w normie to będę miała za wysokie 😀

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, odzywam się dopiero teraz bo nie mam na nic sił. Weekend był intensywny i wyrwał mnie na małą chwile z nerwicy. Dzisiaj niestety wróciło, skoki ciśnienia które już mnie męczą pare dni, moje serce oszaleje za niedługo. Ciężko mi się oddycha. Nie mam na nic sił. Myślałam, ze jak spędzę czas z przyjaciółmi, zajmę sobie głowę to zniweluje moje zmartwienia na dłużej jednak jak widać ciężko. W środę idę do psychiatry i szczerze nie mogę się doczekać, mam nadzieje ze w końcu coś we mnie ulży, to napięcie odpuści i dam sobie spokój z tymi węzłami i ze wszystkim innym co mi tak świdruje w głowie. Tak bardzo bym chciała żeby było normalnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak bardzo bym chciała żeby było normalnie, tak jak kiedyś 😔 kiedy wstawałam rano z łóżka z uśmiechem i z uśmiechem kładłam się spać 😔 miałam pełno siły i ochoty na wszystko, a nie zadręczała się od świtu do nocy, a nawet w środku nocy przy przebudzeniu 😔 skąd to się wzięło i czemu tak się nas czepiło 😔 jaka jest nasza przyszłość z tą chorobą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam chyba trochę inne zaburzenie niż Wy bo ja się ciagle nie macam, jak uda mi się jednego dnia skończyć , to zapisuje to co mi si wydawało w notatkach i czuje ulgę, że następnego dnia nie bede sie macać ( bo jak sprawdzam to nie umiem mieć dystansu i nie ufam sobie wiec sprawdzanie przeradza się w całe sesje nerwicy natręctw , gdzie nie mogę przestać). No więc zapisuje notatki z badań wezłów i dopóki coś przypadkowo nie dotknę , nie zobaczę to nie dotykam. Właśnie moich wielkich wezłów nad obojczykami nie dotykam od miesiąca, może urosły, ale w sumie w ciagu poprzedniego półrocza odkąd je znalazłam są cały czas takie same.

Powiem tak, macania i tego obłędu boje się bardziej niż leżenia na hematologii. Ja nie chce ratować życia w sumie, jeśli coś mi jest to wolałabym umrzeć niż się leczyc...do lekarza chodzę tylko by odzyskać spokój, nie po to by w razie diagnozy coś leczyc.

Edytowane przez wszytsko_się_posypało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się strasznie boje, ze coś mi jest, że będę cierpieć, ze usłyszę ze zostało mi 5 miesięcy życia. Samej śmierci się nie boje, tylko tych chorób strasznych. Z tymi węzłami, ciagle wydaje mi się ze wynajduje coś nowego, nakręcam się, ściskam, wkładam palce, wbijam je żeby wszystko dokładnie zbadać. To skutkuje sztywnością i bólem szyi. Już nawet sobie wkręciłam, ze jakiś guz naciska mi na żyłę z lewej strony bo jest bardziej widoczna jak napnę szyje...Masakra jakas, wszystko podpisuje się pod jedno :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, babycrab napisał:

Ja się strasznie boje, ze coś mi jest, że będę cierpieć, ze usłyszę ze zostało mi 5 miesięcy życia. Samej śmierci się nie boje, tylko tych chorób strasznych. Z tymi węzłami, ciagle wydaje mi się ze wynajduje coś nowego, nakręcam się, ściskam, wkładam palce, wbijam je żeby wszystko dokładnie zbadać. To skutkuje sztywnością i bólem szyi. Już nawet sobie wkręciłam, ze jakiś guz naciska mi na żyłę z lewej strony bo jest bardziej widoczna jak napnę szyje...Masakra jakas, wszystko podpisuje się pod jedno :(

pomyśl , że każdy umrze kiedyś i dla większosci nie bedzie to łatwe, a może lepiej umrzeć niż żyć takim życiem z ciągłymi lękami?

szczerze mówiąc dziwię się, że to macasz skoro miałaś usg i pokazało 1 sztukę. Po co? Znajdziesz lepiej niż usg? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, wszytsko_się_posypało napisał:

pomyśl , że każdy umrze kiedyś i dla większosci nie bedzie to łatwe, a może lepiej umrzeć niż żyć takim życiem z ciągłymi lękami?

szczerze mówiąc dziwię się, że to macasz skoro miałaś usg i pokazało 1 sztukę. Po co? Znajdziesz lepiej niż usg? 

Pokazało gdzieś około 10 węzłów. Nie maja wprawdzie 1cm nawet ale podobno liczne drobne węzły chłonne tez nie są ok. Macam się  żeby sprawdzić czy się nie powiększają albo czy nowe się nie pokazały. Bo się cały czas boje ze pojawia się nowe nad tym obojczykiem. I ja się naprawdę śmierci nie boje, tylko cierpienia w chorobie i świadomości tej śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, babycrab napisał:

Pokazało gdzieś około 10 węzłów. Nie maja wprawdzie 1cm nawet ale podobno liczne drobne węzły chłonne tez nie są ok. Macam się  żeby sprawdzić czy się nie powiększają albo czy nowe się nie pokazały. Bo się cały czas boje ze pojawia się nowe nad tym obojczykiem. I ja się naprawdę śmierci nie boje, tylko cierpienia w chorobie i świadomości tej śmierci.

no ale masz nad obojczykiem 1 z tego co pamiętam. A człowiek ma 600 wezłów w ciele wiec skąd znów ta teoria, że liczne drobne węzły są niedobre? to one z stanie fizjologicznym są niewidzialne ? A nawet jeśli liczne drobne coś znaczą to raczej infekcje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, wszytsko_się_posypało napisał:

no ale masz nad obojczykiem 1 z tego co pamiętam. A człowiek ma 600 wezłów w ciele wiec skąd znów ta teoria, że liczne drobne węzły są niedobre? to one z stanie fizjologicznym są niewidzialne ? A nawet jeśli liczne drobne coś znaczą to raczej infekcje...

Lekarz onkolog mi powiedział ze te węzły małe ale ich trochę dużo i ze trzeba zbadać i ze niepokoi go ten nad obojczykiem a to mała kuleczka i wyszedł hypoechogenny jako jedyny ze wszystkich węzełków 😕 Laryngolog i hematolog mnie uspokoili wprawdzie bo mówią ze takie maluszki to są po chorobie na stałe nawet i ze są prawidłowe. Słowo przeciwko słowu. Tamten onkolog po prostu mnie tak z równowagi wyprowadził, tez był dużo młodszy od tamtych lekarzy, bo u laryngologa byłam najbardziej cenionego w mieście, a hematolog ordynator w szpitalu. Mam tez idealne wyniki krwi, wiec jakby coś było to by kazali robić badania itd ale kazali dać sobie spokój. Ale i tak ten mały głosik w głowie „a może jednak” i te wszystkie informacje w internecie których się naczytałam karmią mój lęk...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, a ja od niedzieli mam znów jakąś jazdę na ten nieszczęsny brzuch...W sobotę byłam na 18-nastce mojej przyjaciółki i wypiłam mało, bo tylko jedno piwo i lampkę wina a i tak mnie siekło no ale to nie o tym...No i gdy wróciłam do domu, poszłam sobie później spać i rano gdy wstałam to zaczęło mi być jakoś znów niedobrze, nie chciało mi się w ogóle jeść etc (a dodam jeszcze, że miałam się spotkać z chłopakiem który mi się podoba więc myślę że miałam jakiś stres przy tym) i zaczęłam czuć taki dziwny ból w nadbrzuszu, jakby to był ból mięśni czy przepony?? no i czuję to tylko wtedy, kiedy albo coś ciężkiego chyba podnoszę, a tak to cały czas gdy się śmieję, napinam lub wypinam brzuch... I już myślę że to nie tylko wrzody mogą być a za to jakieś kamienie w woreczku żółciowym czy coś... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, na nerwicę choruję od kilku lat, od miesiąca leczę się farmakologicznie oraz chodzę na terapię. Wmawiałam sobie już ciążę pozamaciczną, guz mózgu, rak piersi, czerniak, rak języka, dziąseł, białaczki, krwiak w mózgu, rak żołądka. Przeszłam masę badań laboratoryjnych, usg, rezonans i tomograf głowy... Za każdym razem po badaniach na chwilę się uspokajałam.

 

Obecnie chyba mam najgorszy ze wszystkich epizod - rak trzustki. Zaczął mnie boleć żołądek, wizyta u gastrologa, dostałam tabletki. Oczywiście zaczęłam czytać, nakręcać się... Żołądek przestał boleć ale pojawiły się opasujące bóle brzucha od kręgosłupa... Dostałam skierowanie na usg, oczywiście wszystko w normie, badania krwi w normie, choć amylaza w górnej granicy... Internista zaproponował konsultację psychiatry. Psychiatra potwierdził nerwicę. Dostałam pramatis 5 mg. Po 2 tygodniach było coraz lepiej, czułam się super, bóle zniknęły... Po czym nastąpił mały kryzys z moim autystycznym dzieckiem, problemy w pracy i od nowa bóle i strach (mimo tabletek). Lekarz zalecił zwiększyć dawkę do 10 mg, dziś 5 dzień a ja nadal kiepsko się czuję, dalej boli kręgosłup, brzuch...Mam myśli, że skoro ból nie przechodzi po lekach to może to nie nerwica, może rzeczywiście rak, że usg mogło nie pokazać, a wyniki były blisko granicy normy...

 

Życie ucieka mi przez palce przez to zadręczanie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym Was jakoś pocieszyć, ale sama nie wiem jak. Sama jak jestem w swoim "transie" umierania na jakiegoś raka to ledwo co się trzymam na nogach więc rozumiem strach, bezradność. U mnie dalej sinusoida, nawet się nie macam, raczej jest ok ale samopoczucie dalej raczej smutne, jakoś tak nic mnie nie cieszy, nie chce mi się chodzić i udawać uśmiechniętej. Żyję z dnia na dzień, bez wizji lepszego jutra. Zastanawiam się kiedy znów jakiś mój wymysl zwali mnie z nóg na kilka dni. Przez ostatnie nerwy schudłam 1,5 kilo, bo mało co jem. Ale to w sumie nie zaszkodzi 🙂 więc jakiś plus haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w sumie dzięki lekom nie czuję tego paraliżującego strachu, nie tracę oddechu, ale cały czas myślę, rozważam, zastanawiam się czy jednak lekarze się nie mylą, że może jednak powinnam domagać się więcej badań... Ciągle liczę, że za kilka dni tabletki zadziałają w pełni i wyciszą dolegliwości bólowe.

 

Staram się czytać o nerwicy, uświadamianie sobie czym jest, trochę mnie uspokaja, stosuję relaksację, ale efektów brak. CO kilka minut łapię się na tym, że mam zaciśnięte zęby, napięte uniesione ramiona, więc do rozluźnienia mi daleko 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuje się całkiem dobrze ale martwi mnie jedna rzecz mianowicie mam jakby powiększony węzeł chłonny pachwinowy... Byłem u urologa miesiąc temu ale po przebadaniu nic nie znalazł w sumie to nie zwrócił na niego uwagi a ja też zapomniałem o tym wspomnieć. Ostatnio przy dotyku lekko mnie to miejsce boli (może robi mi się tam jakaś mmm afta czy coś) ale węzeł jest powiększony jakby był tam jakiś mmm kamyczek czy coś. Ja oczywiście już się martwie co to może  być koło tego miejsca jest brązowy pieprzyk. Dotykam tego co jakiś czas ale nie wiem czego się spodziewać. Mam nadzieje że  to nic poważnego bo już z lekka panikuje na nowo. Wiem dziwna sprawa ale musiałem się tym z wami podzielić. ten pieprzyk jest taki ciemny i ja już się martwie że to może coś złego .. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×