Skocz do zawartości
Nerwica.com

Eksperymenty Pawłowa


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

czytalam o doświadczeniach pawlowa już wcześniej. Tak masz dużo racji, myślę, że powinniśmy ten dzwoneczek odwrócić. Sprawić, żeby przestal dzwonić,bo ten dzwonek oznacza (dla każdego co innego) atak lęku lub przygnębienia. Musimy pracować nad tym i postarać się sprawić, żeby ten dzwoneczek dzwonil ale żeby jego dźwięk sprawial radość. to nie jest latwe ale jestem przekonana że do zrobienia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym. Tak samo jak czynnikiem spustowym dla odruchu bezwarunkowego u psa był dzwoneczek, u nerwicowców jest coś, co zostało zakodowane w psychice jako zdarzenie towarzyszące. Może jednak za bardzo się zagłębiam. Chodzi przede wszystkim o tą główną przyczynę lęków i ataków - trzeba ją wyeliminować w sobie.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:37 pm ]

no i dodam, że Pawlow nie skończył swoich badań moim zdaniem. Przypuszczam, że pies gdyby przez jakiś czas nie dostawał jedzenia po dzwonku - odruch by ustał. Może podobnie jest z nerwicą. Tzn. trzeba przeciwstawiać się lękowi i wychodzić mu naprzeciw - a nie go unikać. Też w sumie teraz Ameryki nie odkryłem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie cos w tym jest, reakcja psa na dzwoneczek...........u mnie uklucie w sercu, wywoluje atak leku, ktory w swojej kulminacji, daje mi myslenie , ze to wlasnie juz umieram...... uklucie w sercu, bol glowy i wiele innych... wszystko zwiazane z moim organizmem....

czyli pozbycie sie dzwoneczka, mogloby wyeliminowac dalsze lawinowe objawy panicznego leku... no wlasnie ale zeby sie pozbyc dzwoneczka, co musze zrobic?? byc na tyle zdowa zeby mnie nic niezabolalo?, czy raczej pozbyc sie reakcji, na ten dzwonek? hmmmm zakrecilam sie :shock:

pokrecone to wszystko :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

didado, gdy czytalam twoja historie z tym facetem na przystanku, przypomniala mi sie pewna historia....

w zeszlym roku, latem, zaledwie jakis czas po tym jak dopadla mnie nerwica, jechalam PKS-em od mojej mamy do domu. to byl dla mnie koszmar, poniewaz kazda taka wyprawa, konczyla sie atakami w autobusie, paniką i takie tam. wtedy byl straszny upal a na dodatek, to byl nie autobus tylko bus, w ktorym bylo mnustwo osob...

byl straszny tlok, a wiadomo ze w takich busach nawet okna sie nieotwieraja, ja stanelam na samym poczadku, byle jak najblizej okna, naprzeciwko kierowcy, ktore mozna bylo otworzyc. po paru kilometrach gdy juz czulam , ze "to " nadchodzi, serce kolacze,nogi jak z waty... no zreszta co bede opowiadac napewno kazdy z was wie jak wyglada taki atak.....

wtedy ktos z tylu mnie puknal i przeprosil, czy mam moze telefon ze stoperem. obejzalam sie i zobaczylam mlodego chlopaka, ktory podtrzymuje swoja dziewczyne (zone, tego niewiem), ktora byla blada jak sciana, oddychala ciezko i widac bylo ze cos tej dziewczynie jest. podalam chlopakowi telefon on zmierzyl jej puls i ciagle mowil zeby oddychala spokojnie uspakajal ją i w ogole. najgorsze bylo to, ze zadna z osob siedzacych nieustapila miejsca tej dziewczynie, dopiero interwencja kierowcy zadzialala i ktos sie podniusl, a ja stojąc kolo tego chlopaka, zaczelam z nim gadac, on zacząl mi mowic ze ta dziewczyna ma powazna wade serce i opowiadal mi co nieco o niej..... nawet sie nieobejzalam jak dojechalam do celu, pomoglam jeszcze chlopakowi wysadzic dziewczyne...

zorientowalam sie potem , ze gdy ja zaczelam miec atak, to nawet niewiem kiedy wszystkie dolegliwosci zniknely,ze widok tej naprawde powaznie chorej dziewczyny odsunal mnie od tego ataku .....

potem jakis czas mialam spokoj z takimi objawami, bo wstyd mi bylo przed samą sobą ze jestem tak naprawde zdrowa, a są naprawde chorzy ludzie i tak nienarzekaja

ale niestety, ataki powrocily oczywiscie lecze sie i tak dalej, ale nieraz mysle o tej dziewczynie i tym przypadku zeby sobie udowodnic, ze moje ataki to tylko moja psychika bo gdyby naprawde mi cos bylo, to czulabym sie zle przez caly czas, i ze atak by nie zniknal w momencie jak czyms zajelam moj umysl

sory ze tak sie rozpisalam, moze ktos jednaK PRZECZYTA

POZDRAWIAM WAS BARDZO SERDECZNIE

LIDIA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×