Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mass Effect-opowiadanie, rozdział nr 3


Gość anonus

Rekomendowane odpowiedzi

Robie oddzielny topic na kazdy rozdzial, zeby mozna bylo zauwazyc, ze sa, bo edycja nie uwzglednia aktualizacji daty postu :<

Rozdział III

-Dobra, wszyscy ruchy, ruchy! Przygotowywać się! Niedługo ruszamy ku Ziemii!-krzyczał Shepard, wchodząc na mostek już w pełnym uzbrojeniu. Wyposażył się w karabin „M-8 Mściciel”, snajperkę Gethów „Czarną Wdowę” oraz w pistolet „M-5 Falanga”. Cały pakiet jego ulubionych broni pozwalała mu zabrać nowoczesna możliwość składania i rozkładania broni oraz optymalny pancerz odpowiedni do tego. Jeśli mowa już o pancerzu to był on koloru srebrnego od stóp do szyi z małym znaczkiem „N7” na prawym napierśniku. Komandor posiadał jeszcze hełm, ale na razie wstrzymał się od jego włożenia.

-Specjalistko Traynor, proszę przekazać mojej drużynie, aby zebrała się w kabinie pilota. Mam dla nich co nieco do powiedzenia-rozkazał przechodząc obok swojej adiutantki.

-Już się robi, komandorze!

Komandor udał się w stronę wymienionej kabiny. Pierwszy raz w życiu czuł tak duży stres, ale nic dziwnego, ponieważ niedługo czekała go bitwa, która zaważy na dziejach całej ludzkości i nie tylko.

Kiedy wszedł do kajuty, Joker, oraz drugi pilot-EDI, siedzieli w swoich fotelach.

-Komandorze, zapowiada się niezły koniec, nieprawdaż? Wszyscy jesteśmy teraz jedną wielką rodziną od rasowych morderców, poprzez szeregowych, na dygnitarzach kończąc. Od krogan, przez Gethy, na ludziach kończąc. Kto by się tego spodziewał? Tylko ty, komandorze, potrafisz dokonać rzeczy niemożliwych-podsumował Joker.

-Nie przesadzaj, panie Moreau.-zastrzegł komandor

-Proszę cię, nie mów do mnie po nazwisku jak niegdyś EDI.-oburzył się Joker.

-Ale to prawda.-wtrąciła EDI przemawiając poprzez swoje cybernetyczne ciało. Oczywiście mogła funkcjonować bez niego, ponieważ jej „mózgiem” był statek, ale ta powłoka pozwalała na to, by maszyna mogła wziąć udział w walce.

-Co prawda, to, że zwracałaś się do mnie kiedyś po nazwisku?-zapytał Joker.

-Nie, Jeff, nie to. Prawdą jest to, że gdyby nie Shepard, już dawno poleglibyśmy w walce z tymi złowieszczymi kreaturami. Komandorze, mimo, że jestem maszyną, poszłabym za tobą w ogień…tak czuję. Podobnie jest z Gethami-uważają cię za swojego wybawiciela, mimo tego, że to tylko sztuczna inteligencja. Ocaliłeś ich dom i Quarian przed zagładą ze strony Żniwiarzy.

-Dziękuję za te słowa EDI. One wiele dla mnie znaczą.-stwierdził komandor. Nagle zza pleców całej trójki odezwał się głos, który zalatywał portugalskim akcentem:

-Hej, co jest, Loco, wzruszyłeś się, zmiękłeś?-powiedział James Vega i zaśmiał się. Był to jeden z członków drużyny Sheparda, mulat, dwa razy szerszy od swojego dowódcy, co było efektem silnego umięśnienia, jednak kiedyś, kiedy Shepard pojedynkował się z nim wręcz, to rozłożył swojego podkomendnego na łopatki, co dowodziło temu, że mięśni to nie wszystko. Z zachowania był strasznym luzakiem, co z pewnością pozwalało mu się odprężyć niejeden raz w czasie jego ciężkiej pracy. Był on bowiem jednym z komandosów Ludzkiego Przymierza, a w przyszłości miał stać się członkiem programu N7, który przeszedł również Shepard. Na jego słowa Shepard obrócił się i spytał:

-Hm…Vega, czy ty kiedykolwiek okazujesz emocje?-komandor przybrał nieco żartobliwy ton.

-On? Shepard, chyba postradałeś zmysły. Zobacz, jaki z niego gruboskóry gość. Ah, te wszystkie mięśnie!-zażartował nadchodzący Garrus Vakarian, arogancki generał turiańskiej armii i zarazem najbliższy przyjaciel Sheparda.

-Garrusie, ty też wcale nie należysz do łatwych gości.-stwierdziła komandor porucznik Przymierza, Ashley Williams, która weszła do kajuty razem z Liarą. Ash była bardzo seksowną kobietą o śniadej cerze i czarnych prostych włosach. Mimo tego potrafiła być bardzo niebezpieczna w walce.

Niedługo odbędzie się najważniejsza bitwa w ich życiach, a panowała atmosfera podobna do takiej, która towarzyszy miłemu wieczorkowi w towarzystwie.

Cała drużyna była w komplecie oprócz, rzecz jasna, Tali i Javika, którzy zostali oddelegowani do swoich przydziałów.

-Dobrze, rozumiem, że można pożartować, ale mam dla was coś ważnego do powiedzenia.-zakończył Shepard tymi słowami biesiadną atmosferę.-Niedługo weźmiemy udział w odwecie na Żniwiarzach, czeka nas wiele trudności. Każdy z nas może niespodziewanie dostać przysłowiową kulkę w łeb w dowolnej chwili, dlatego chciałbym się z wami w tej chwili oficjalnie pożegnać. Przeszliśmy razem wiele, walczyliśmy w wielu bitwach. Chcę wam podziękować za to wszystko, naprawdę.-w pomieszczeniu zapanowała cisza. Nikt się nie odezwał, tylko każdy gdzieś tam błądził wzrokiem po podłodze. Komandor postanowił więc przerwać tę ciszę:

-Dobrze, słuchajcie. Nie wiem, jaki jest plan na bitwę, ale chcę nas podzielić na dwa równe zespoły, które udadzą się różnymi promami na pole bitwy. Jeden zespół prowadzę ja, a ze mną idą Liara i James. Drugim dowodzi Garrus i z nim wyruszają Ash i cybernetyczne ciało EDI. Zrozumiano?

-Tak-odpowiedzieli chórem.

-Komandorze, mam wiadomość od admirała Hacketta. Za trzydzieści minut skaczemy przez przekaźnik masy i lądujemy w Układzie Słonecznym-powiadomiła EDI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robie oddzielny topic na kazdy rozdzial, zeby mozna bylo zauwazyc, ze sa, bo edycja nie uwzglednia aktualizacji daty postu :<

Rozdział III

-Dobra, wszyscy ruchy, ruchy! Przygotowywać się! Niedługo ruszamy ku Ziemii!-krzyczał Shepard, wchodząc na mostek już w pełnym uzbrojeniu. Wyposażył się w karabin „M-8 Mściciel”, snajperkę Gethów „Czarną Wdowę” oraz w pistolet „M-5 Falanga”. Cały pakiet jego ulubionych broni pozwalała mu zabrać nowoczesna możliwość składania i rozkładania broni oraz optymalny pancerz odpowiedni do tego. Jeśli mowa już o pancerzu to był on koloru srebrnego od stóp do szyi z małym znaczkiem „N7” na prawym napierśniku. Komandor posiadał jeszcze hełm, ale na razie wstrzymał się od jego włożenia.

-Specjalistko Traynor, proszę przekazać mojej drużynie, aby zebrała się w kabinie pilota. Mam dla nich co nieco do powiedzenia-rozkazał przechodząc obok swojej adiutantki.

-Już się robi, komandorze!

Komandor udał się w stronę wymienionej kabiny. Pierwszy raz w życiu czuł tak duży stres, ale nic dziwnego, ponieważ niedługo czekała go bitwa, która zaważy na dziejach całej ludzkości i nie tylko.

Kiedy wszedł do kajuty, Joker, oraz drugi pilot-EDI, siedzieli w swoich fotelach.

-Komandorze, zapowiada się niezły koniec, nieprawdaż? Wszyscy jesteśmy teraz jedną wielką rodziną od rasowych morderców, poprzez szeregowych, na dygnitarzach kończąc. Od krogan, przez Gethy, na ludziach kończąc. Kto by się tego spodziewał? Tylko ty, komandorze, potrafisz dokonać rzeczy niemożliwych-podsumował Joker.

-Nie przesadzaj, panie Moreau.-zastrzegł komandor

-Proszę cię, nie mów do mnie po nazwisku jak niegdyś EDI.-oburzył się Joker.

-Ale to prawda.-wtrąciła EDI przemawiając poprzez swoje cybernetyczne ciało. Oczywiście mogła funkcjonować bez niego, ponieważ jej „mózgiem” był statek, ale ta powłoka pozwalała na to, by maszyna mogła wziąć udział w walce.

-Co prawda, to, że zwracałaś się do mnie kiedyś po nazwisku?-zapytał Joker.

-Nie, Jeff, nie to. Prawdą jest to, że gdyby nie Shepard, już dawno poleglibyśmy w walce z tymi złowieszczymi kreaturami. Komandorze, mimo, że jestem maszyną, poszłabym za tobą w ogień…tak czuję. Podobnie jest z Gethami-uważają cię za swojego wybawiciela, mimo tego, że to tylko sztuczna inteligencja. Ocaliłeś ich dom i Quarian przed zagładą ze strony Żniwiarzy.

-Dziękuję za te słowa EDI. One wiele dla mnie znaczą.-stwierdził komandor. Nagle zza pleców całej trójki odezwał się głos, który zalatywał portugalskim akcentem:

-Hej, co jest, Loco, wzruszyłeś się, zmiękłeś?-powiedział James Vega i zaśmiał się. Był to jeden z członków drużyny Sheparda, mulat, dwa razy szerszy od swojego dowódcy, co było efektem silnego umięśnienia, jednak kiedyś, kiedy Shepard pojedynkował się z nim wręcz, to rozłożył swojego podkomendnego na łopatki, co dowodziło temu, że mięśni to nie wszystko. Z zachowania był strasznym luzakiem, co z pewnością pozwalało mu się odprężyć niejeden raz w czasie jego ciężkiej pracy. Był on bowiem jednym z komandosów Ludzkiego Przymierza, a w przyszłości miał stać się członkiem programu N7, który przeszedł również Shepard. Na jego słowa Shepard obrócił się i spytał:

-Hm…Vega, czy ty kiedykolwiek okazujesz emocje?-komandor przybrał nieco żartobliwy ton.

-On? Shepard, chyba postradałeś zmysły. Zobacz, jaki z niego gruboskóry gość. Ah, te wszystkie mięśnie!-zażartował nadchodzący Garrus Vakarian, arogancki generał turiańskiej armii i zarazem najbliższy przyjaciel Sheparda.

-Garrusie, ty też wcale nie należysz do łatwych gości.-stwierdziła komandor porucznik Przymierza, Ashley Williams, która weszła do kajuty razem z Liarą. Ash była bardzo seksowną kobietą o śniadej cerze i czarnych prostych włosach. Mimo tego potrafiła być bardzo niebezpieczna w walce.

Niedługo odbędzie się najważniejsza bitwa w ich życiach, a panowała atmosfera podobna do takiej, która towarzyszy miłemu wieczorkowi w towarzystwie.

Cała drużyna była w komplecie oprócz, rzecz jasna, Tali i Javika, którzy zostali oddelegowani do swoich przydziałów.

-Dobrze, rozumiem, że można pożartować, ale mam dla was coś ważnego do powiedzenia.-zakończył Shepard tymi słowami biesiadną atmosferę.-Niedługo weźmiemy udział w odwecie na Żniwiarzach, czeka nas wiele trudności. Każdy z nas może niespodziewanie dostać przysłowiową kulkę w łeb w dowolnej chwili, dlatego chciałbym się z wami w tej chwili oficjalnie pożegnać. Przeszliśmy razem wiele, walczyliśmy w wielu bitwach. Chcę wam podziękować za to wszystko, naprawdę.-w pomieszczeniu zapanowała cisza. Nikt się nie odezwał, tylko każdy gdzieś tam błądził wzrokiem po podłodze. Komandor postanowił więc przerwać tę ciszę:

-Dobrze, słuchajcie. Nie wiem, jaki jest plan na bitwę, ale chcę nas podzielić na dwa równe zespoły, które udadzą się różnymi promami na pole bitwy. Jeden zespół prowadzę ja, a ze mną idą Liara i James. Drugim dowodzi Garrus i z nim wyruszają Ash i cybernetyczne ciało EDI. Zrozumiano?

-Tak-odpowiedzieli chórem.

-Komandorze, mam wiadomość od admirała Hacketta. Za trzydzieści minut skaczemy przez przekaźnik masy i lądujemy w Układzie Słonecznym-powiadomiła EDI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×