Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mania na temat Boga


nerwosol24

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę, że temat podupadł. Może dzięki mnie odżyje? :)

 

Od dłuższego czasu zastanawiałem się czy Bóg istnieje, czy religia to tylko stek bzdur stworzony z różnych celów. Nic nie potwierdzało żadnej z teorii.

Zawsze w swoim życiu uważałem się za osobę wyjątkową, bo przecież mogłem urodzić się kimkolwiek, ale jestem sobą,

widzę świat ze swojego punktu widzenia.

Czasami rozmyślałem, że może jestem Bogiem i nie pamiętam o tym, bo sam tak chciałem itd.

 

Ostatnio jednak czytałem sobie jakąś książkę, w której pojawiał się demon(mniejsza o szczegóły) i wtedy moje myśli podążyły przeciwnym torem.

A może jestem szatanem? Hmmm. To już wcale mi się nie spodobało i postanowiłem o tym zapomnieć.

Jednak te myśli były bardzo silne, nie do odgonienia i po chwili się przekształciły.

Odrzuciłem możliwość, że jestem szatanem, bo jakbym faktycznie nim był to raczej takie myśli by mnie nie męczyły, poza tym raczej nie byłbym taki dobry. ;)

Wtedy zacząłem się zastanawiać, czy tymi myślami(czasami nie potrafiłem się skupić na niczym innym, SZCZEGÓLNIE gdy akurat nie miałem nic do roboty,

czyli nie mogłem się niczym zająć) mogę sam na siebie ściągnąć złego ducha, który mnie opęta. A może już to zrobił?

Muszę przyznać-mam talent do straszenia samego siebie i wmawiania sobie różnych rzeczy, i tak było tym razem;

mocno wystraszony przeszukałem wiele stron internetowych, różne fora itd na temat opętań, a dokładniej co jest przyczyną, co je powoduje.

W końcu doszedłem do wniosku, że to mało prawdopodobne bym był lub miał być opętany, bo nic o czym piszą na forach mi się nie przytrafia.

Najbardziej w opętaniu bałem się nie tego, że będę opętany, ale tego że wtedy stracę nad sobą kontrolę i zrobię krzywdę mojej rodzinie.

 

Później jednak myślenie o rzeczach "nadprzyrodzonych" ustąpiło, ale mój umysł wymyślił nową teorię: że prawdopodobnie samym strachem przed zrobieniem

czegoś mojej rodzinie mogę doprowadzić do tego, że w końcu to zrobię. Czasami miałem gorsze momenty, wtedy gdy moja psychika była podłamana,

ale gdy przeczytałem, że nerwice takie nigdy się nie sprawdzają to mi się polepszyło.

W pewnym jednak momencie myślałem, że oszaleję przez te myśli i zacząłem szukać jakiegoś sposobu na uspokojenie się.

Nie wiem dlaczego, ale sam wpadłem na pomysł medytacji. Dowiedziałem się trochę o tym, że niby pomaga zrozumieć siebie itd.

Ja chciałem się jedynie uspokoić, ewentualnie pomedytować nad problemem i nie wiem czy robiłem to poprawnie,

ale w każdym razie zadziałało, bo uspokajało mnie w każdej sytuacji. Bo "gdy mózg wchodzi w fazę Alfa wyłącza się strach i poczucie winy".

A może wmówiłem sobie, że to działa i dlatego zadziałało? Nieważne;]

 

Teraz pomyślałem, że napiszę o tym co się działo w mojej łepetynie.

Bo do lekarza lub księdza nie widzę sensu iść. Sądzę, że sam mogę się uporać ze swoimi lękami.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich :D kochani nie bójcie się :D

 

wszystko to to po prostu nasza chora głowa fakt ,że czasem nie mamy nad tym kontroli .

 

Opowiem wam moją historię.

Ok 4 lata temu wykryto u mnie nerwicę natręctw ,to co w tedy działo się w mojej głowie to bylo coś strasznego myśli dręczyły mnie dniami i nocami , w nocy nie mogłam spać a w dzień chodziłam nie przytomna i czym bardziej odrzucałam te myśli one tym bardziej wracały.

A dotyczyły właśnie strachu przed opętaniem , nie wiem jak to się zaczęło dokładnie ale chyba w szkole ktoś zaczął mówić o diable i o paktach z nim tip itp. , i tak zaczęłam się bać że nie byłam w stanie skupić się na niczym bałam się ,że zostane opętana przez zło , miałam również myśli przeciwko Duchowi Świętemu , miałam myśli że wzywam szatana itp. co oczywiście nie jest i nie było prawdą i nigdy nie będzie ,były to myśli straszne i przychodziły wbrew mojej woli , wtedy bardzo się bałam ale jednocześnie modliłam się i chodziłąm do kościoła ale i w kościele te myśli nie dawały m ispokoju , aż wylądowałam u księdza Egzorcysty , ksiądz odprawił modlitwę i powiedział że nie jestem opętana po prostu że może mógł mnie też ktoś przeklnąć.... naszczęście trafiłam do dobrego psychiatry i wykrył nerwicę natręctw pomogły leki , modlitwa i moja duża praca nad sobą . Bardzo chciałąm się tego pozbyć i udało się dzięki mojej silnej woli i tego że mimo że te myśli były okropne i tak natrętne i czasem też nei wiedizałam czy oszalałam to chodziłąm to kościoła i modliłam się i to bardzo też mi pomogło :D ale wiem że to co może zrodzić się w głowie to mozebe być coś strasznego... miałam też myśli że chce żeby moja rodzina umarła albo żeby była opętana co jest zupełną nieprawdą. Wiem że te myśli nigdy nie były moje przychodziły wbrew mojej woli . myślę ,że dzisiaj jest już dobrze ,a gdy czasem takie myśli przychodzą nie boję się już bo wiem ,ze Bóg jest ze mną i że nie spotka mnie nic złego , i ze to chory umysł czasem płata figle.

 

-- 26 kwi 2014, 12:30 --

 

NaChwile,

 

 

Bóg istnieje :)) i nigdy w to nie wątp , skoro zło istnieje to Dobro czyli Bóg tym bardziej :)

 

 

mnie Boża opatrzność pomogła nie raz i nigdy nie zwątpię w Boga przynajmniej mam taką ogromną nadzieję :)

 

 

tak a to co w łepetynie potrafi zrobić nerwica natręctw wie ten kto na to cierpi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dowód na to, że religia katolicka BARDZO SZKODLIWA jest. Dla mnie powinna być zakazana. Ludzie piszący w tym wątku są tak zeschizowani, że nawet boją się napisać jakie są te ich STRASZLIWE myśli.

I smieszno i straszno. :evil::lol:

Może po prostu przestańcie chodzić do kościolą, widać, że zle Wam na wyobraźnię działa.

Odrzućcie tego Waszego Boga, a wtedy wszystko stanie się takie proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lucy1979

 

popieram.

religia dla takich jak My, to płachta na byka,

dlatego trzeba być bardzo uważnym, kogo i jak się słucha,

często opacznie interpretowane ewangelie, potrafią zniszczyć człowieka do końca,

sam miałem z tym kłopot.

tacy jak My wymagają zupełnie innego podejścia do Boga, oczywiście nie jest tak, że

skoro jesteśmy chorzy to Bóg = 100% ignorancji.

 

łatwo popaść w skrajności w skrajność.

Bóg to nie religia, a religia to nie Bóg, tutaj jest masa pułapek.

 

dla "otrzeźwienia" umysłu, polecam film "Żywot Briana" jako swoistą odtrutkę na przedawkowanie ewangelii ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×